Dach

mają jakiś mały staw. xd ich samoloty mogą spaść na jakąś bezludną wyspę i nagle niespodzianka, nie gramy już nastolatkami w st. albans, tylko rozbitkami. xdddddd wszyscy na pewno by się ucieszyli!
i tak już jest normalniejsza, bo przed każdą grą nie zastanawiam się, czy akurat ma depresję czy nie. chociaż dawno nie miała depresji, ale pewnie niedługo ją to czeka. nie będzie miała prochów, bo nie będzie miała u kogo kupić. xd
- no tak. wenecja to nie florencja, ale wszystko jest możliwe. - pokiwała głową i wyciągnęła sobie kolejną fajkę. - już rozmawiałam z cassie, że po nocach będziemy się wymykać, żeby poznawać prawdziwą wenecję. oczywiście idziecie z nami. - zarządziła, bo obczajałam, że w tej trzeciej klasie to wszystkie szkolne ćpunki są.

hahahahahhahaha, lości xddddddddddd albo niech będą na pokładzie samolotu z tysiącem sztabek zlota i niech się rozpuszczą w powietrzu, jak tamci xd
to wtedy daj mi ją do vincenta, bo chcę z niego takiego depresanta zrobić w najbliższym czasie. oja.............. valerka to wtedy jest ich przyzwoitką i jak mają odlot to je obserwuje. pewnie niejednokrotnie je ratowała tak jak ledger w candy tą swoją laskę. - obyśmy nie zostały złapane - ona to jednak musi w tych czarnych barwach wszystko od razu widziec! już wiem, dlaczego lubi sobie zajarać od czasu do czasu, bo zamienia się w fajną laskę, a nie taką nudziarę, jaką jest normalnie, na trzeźwo.

hahahahaha. jakie psycho pomysły. ej, ale to co mówiłaś o wstrzymaniu lotów to spoko, ale bez spoilerów, bo może ktoś nas podgląda.
zara pójdzie do vincenta jako najlepszego przyjaciela cesara próbować się z nim przespać, skoro wyjdzie na jaw, że cesar przespał się z jej najlepszą przyjaciółką... taka zemsta w stylu liceum. ale byli w liceum, to się zgadzało. valerka na pewno fajnie ma, jak tak je obserwuje!
- nawet nie chcę słyszeć takiego marudzenia na miejscu! żyj trochę! - szturchnęła ją, bo wolała valerkę, kiedy była zjarana i nie patrzyła na nią swoim oceniającym wzrokiem.

skiba czyta wszystko, więc na bank to kiedyś zobaczy... xd
kto się przespał z cesarem............
- ty to się niczym nie przejmujesz - aż się zerwała z niej i nie chciała ani jej miziać, ani być mizianą. ściągnęła brwi do siebie. - a później ja muszę was ukrywać po krzakach, żebyście nie wyzywały policjantów na ulicy! - warknęła zła, bo zara to jednak była głupia. oczywiście, jak sama się zjarała to się chichrała z jej pomysłów i była taka sama jak ona, ale jednak teraz była poważniejsza i myślała, co ważniejsze. - masz w dupie swoją przyszłość, a przypominam, że mogłabyś równie dobrze siedzieć w pierdlu albo poprawczaku! - wymachiwała łapami - albo w wariatkowie razem z tłustą betty! ogarnij się dziewczyno, ile ty masz lat... - i zaczęła łazić wokół niego wychylając się co chwilę z tego dachu, bo chciała zobaczyć czy umie latać. i kto tu jest nienormalny? :c

smuteczek. cassie właśnie się przespała z cesarem. to już nie będzie jej najlepszą przyjaciółką i zara się przyczepi do valerki na wieczność.
patrzyła na jej wybuch zaskoczona i tylko mrugała oczkami.
- o chuj ci teraz chodzi...? - burknęła niezadowolona, że valeria wyrzuca jej takie rzeczy. szybko zrzuciła niedopałek papierosa z dachu, nawet nie przejmując się gaszeniem go. najwyżej podpali szkołę, a co tam. - młodość jest po to, żeby się wyszaleć. dzięki za troskę. - dodała niezadowolona. jeszcze chwila, a valeria wywoła w niej jej depresyjny nastrój i to zara będzie skakać z dachu.

a wtedy zara wyrucha simona... w ogóle czytałam, jak bloo z andrew się kłócili na lotnisku, że nie lecą razem, aż w końcu polecieli i napisałyście, że mieli szczęśliwe życie i w ogóle, a ja że valeria będzie ich do osranej śmierci nawiedzać! to okropne, że valeria musiała sie przez nich tyle razy zabijać... taka przyjaciółka! ale pierwszy raz się chociaż lubią to nawet milutko xp już wywaliła go z dachu, chyba że ma drugi xd valeria pewnie zgasiła swój już dawno temu o jej kolano, ale nie pultała się więc najwyraźniej jest jakaś niewrażliwa xp
- super, w takim razie szalej do woli, ćpaj, chlaj i ruchaj się z kim popadnie. - prychnęła i miała ochotę ją udusić. - zresztą spierdalaj, zara. wkurwiłaś mnie! - bo oczywiście to jej wina. spojrzała w dół, a tam jakaś opiekunka ich piętra szła, dlatego valeria zostawiła tu zarę na pastwę losu i sama pobiegla do pokoju słuchać jakiejś smętnej muzyki.

valerii przecież nic do andrew. xd ej, bloo i valeria zawsze się lubiły, tak samo jak nicole i valeria, czyli wszystkie wersje zary....xd no i spoko, tym razem zara i simon to nie jakieś popieprzone love story w stylu andrew i bloo, tamci żyją długo i szczęśliwie, to teraz robimy drugą wersję historii "co by było, gdyby alan nie wyjechał". pewnie nie pamiętasz alana! skoro nawet nie ogarnęłaś, że zara zapaliła drugiego papierosa.
- ktoś powinien cię porządnie wyruchać, bo chodzisz zbyt spięta, skarbie. - rzuciła jej na odchodnym i pewnie tu jeszcze została, bo lubiła sobie tak poleżeć na dachu i oszukiwać przeznaczenie, kiedy latały nad nią gołębie i na nią nie srały.

to co ja pochrzaniłam? :C

no właśnie ja nie wiem! andrew był od antoinette... a z oliverem valerkowym bloo/nicole nigdy nie miała nic wspólnego! i jako duch jej się pokazywała, bo chciała ją nawracać, żeby nie ćpała czy coś tam.....

ach to takie buty xd

przyszedł na dach, bo nie mógł spać. jego proces się zbliżał, więc znowu się bardziej stresował i wszystko go przytłaczało. no to sobie teraz leżał jak głupek na dachu i gapił się w gwiazdy, bo ciepłą noc mieli.

no to ona też przyszła sobie pogapić się w gwiazdki i zapytać je, co tam ta bezczelna india robi jej kochanemu danielowi, który nie ma dla niej czasu. całe szczęście ona zakręciła się przy simonie, więc może tym wzbudzi w nim zazdrość! albo już dała sobie spokój z danielem, nie wiem. ale wątpię. ona ma pojemne serduszko. - jezu! - przestraszyła się, bo jakiś nyga w bluzie siedział i już miała spadać, jak kolo się obrócił i zobaczyła persila. - jej - odetchnęła z ulgą i podeszła do niego. - ale sie zabunkrowałeś - przysiadła się szybciutko i dopiero teraz widzę, ze on leżał... a to kij z tym.

ta to jest sprytna! niby kręci się przy simonie, a jednak dalej ją ciągnie do daniela. powinni sobie piątki z percy'm przybić, ten się kochał w ofelce i nie wiedział, że jego bff+współlokator z nią kręci... też się przestraszył jak tak krzyknęła, bo myślał, że coś się dzieje złego, ktoś spada czy co.
- ojejku, przepraszam, przestraszyłaś się? przepraszam! - to nic, że napisałam przestraszam xd - nie spodziewałem się tu nikogo... przepraszam. - przejął się bardzo. i ogólnie to się już podniósł i usiadł, bo co będzie tak leżał. nie znał jej za dobrze raczej, tylko jej sprzedał zioło parę razy, a teraz już wypadł z interesu, to raczej nie mieli o czym gadać. bo on żadnego super tematu do rozmowy nie wymyśli, tylko się zestresuje.

jezu, on to jest dopiero słodki i kochany! głupi, ze się w takiej szmacie zabujał jak ophelia! - spoko... to ja nie powinnam tu łazić - ani on! ale już to pominęła, bo w ogóle wydawał jej się zawsze taki stanowczy, męski, no i w ogóle. tak w sumie to tylko dwa razy coś od niego kupiła, jeszcze stresowała się potwornie to nic z tego prawie nie pamiętała! więc tamto to tylko złudne wyobrażenie o nim. teraz był... no cóż, cipą totalną! co ją wyluzowało i uśmiechnęła się do niego przemiło. - o czym myślałeś? - zagaiła, bo sobie wcześniej setkę wypiła na lepszy sen, co jej nic nie dało bo dalej spać nie mogła, ale przynajmniej język jej się rozplątał i będzie go zagadywać.

no raczej, że jest słodki i kochany! dlatego taki dramat, że go nie dałaś do głosowania. xd musiała chyba już na haju być jak kupowała od niego, skoro wydawał jej się męski i stanowczy! na pewno był milion razy bardziej zestresowany od niej i w ogóle wymiana następowała przy jego spoconych rączkach.
- każdy może tu chodzić... po prostu nie wiedziałem, że o tej porze ktoś będzie miał taki sam pomysł jak ja. - zmieszał się trochę, bo nie chciał, żeby pomyślała, że jej nie pozwala tu być czy coś. podrapał się po policzku niepewnie, a po jej pytaniu spojrzał sobie gdzieś w bok, bo patrzenie na nią było zbyt stresujące. nie dość, że jej nie znał, to jeszcze była dziewczyną i jak tu rozmawiać! dramat. - mam trochę na głowie. nie mogłem spać. - powiedział cicho.

a ona myślała, że pluł na te ręce specjalnie,, żeby mu się hajs do nich lepiej trzymał! to sobie przynajmniej to tłumaczyła, głupia pipa.
- nie mogę spać - wyznała mu słodziutko, bo po alkoholu i ona była kochana i urocza i uśmiechała się do wszystkich. nawet lubiła z innymi rozmawiać i ich poznawać. bo tak to była zgorzkniałą siedemnastolatką! - słyszałam właśnie... moja przyjaciółka z tego powodu cholernie ubolewa. wiesz, kto mógł was wydać? - zapytała ściszając ton głosu i przysuwając się bliżej niego. skąd miała wiedzieć, że on taki nietykalski wstydniś jest?!

takim spryciarzem nie był, ale w sumie nie byłby to głupi pomysł, bo zawsze mu wszystko wylatywało z rąk.
- rozumiem. - powiedział, nie jako takie "aha", tylko naprawdę rozumiał. chociaż nie wiedział jakie ona może mieć powody, żeby nie spać i nie zamierzał dociekać, bo on nie z ciekawskich. nawet nie wiedział jak miała na imię i wstydził się spytać! - nie wiem, staram się o tym nie myśleć. - odparł. pewnie ajzak go wydał, najpierw go w to wkręcił, a potem wsadził za kratki, żeby mieć ofelkę całą dla siebie! sprytnie. zawahał się trochę jak się tak przybliżyła, zaczął bardziej pocić i w ogóle. tego było dla niego za wiele! xd

- i dobrze robisz! - poklepała go po udku, bo nie wiedziała że on jakiś taki dziwny jest. nietykalski! może prawiczek... może nie całował się nigdy z dziewczyną. powinien się kumplować z oliverem xd

nooo, mi to się wydaje, że on się nigdy nie całował... a skoro mi się tak wydaje, to znaczy, że tak było. xd
- ale nie przejmuj się mną... - zaczął, bo nie chciał, żeby rozmawiali o nim. właściwie mogliby porozmawiać o niej, no ale właśnie nie wiedział jak się spytać, czemu ona nie śpi.

biedny percy!
- czemu nie? jeju... współczuję ci bardzo. to takie straszne. bo przecież nie robiłeś nic złego - powiedziała pokrzepiająco i zaraz się zaśmiała. - w sumie to chyba nigdy ci się nie przedstawiałam... ani ty mi też nie. - wyciągnęła w jego stronę rękę. skąd miała wiedzieć, że to maciek z projektu runway i nie lubi podawania rąk tylko preferuje żółwiki? - valeria jestem - powiedziała tonem baby ze wsi xd

- robiłem coś złego, tylko z dobrymi zamiarami. to znaczy nie zamiarami, bo ja wcale nie chciałem, żeby inni to brali... tylko z dobrymi zamiarami z mojej strony. to znaczy... nieważne. - westchnął, bo się zaplątał. na pewno sobie poradzi w sądzie i wyjaśni swoją sprawę... - percy. - uścisnął jej dłoń, bo nie był aż taki, żeby się bać przywitać. tyle ludzi poznał przez swoją pracę i przekazywanie towaru, że jednak ludzkie dłonie mu niestraszne.

zmarszczyła czoło bo się w tym pogubiła. - dobra... spokojne. nie stresuj się. pownieneś sobie golnąć coś, stary - powiedziała nieco rozbawiona jego zachowaniem. może wcale nie piła tylko coś wzęła... to samo co w tym filmie takim. z tymi murzynami, co chowali ojca i później przyszedł ten mały i pokazywał im foty, ze tatuś był gejem. śmierć na pogrzebie? coś takiego... i tak był kolo, co coś wziął, jakiś kwas i miał jazdy xd ona mogła też to wziąć. dlatego się położyła na jego kolana. - patrz! spadająca gwiazda... - zara jej to dała i powiedziała, że to tabletki nasenne a to jakieś dragi tanie były. biedna val.

- nie, nie, dziękuję... - pokręcił głową, bo właściwie prawie nie pił. miał głowę słabszą od jane! chociaż nie, on po prostu po jednym piwie smakowym szedł spać i to było tyle, bo jane to piła i się całowała z kolejnymi niemiłościami jej życia. prawie podskoczył jak mu się położyła na kolana, ale na szczęście się utrzymał i valerka przypadkiem mu w tym skoku nie wypadła i nie rozbiła głowy. - to musisz pomyśleć życzenie. - powiedział, bo wydawało mu się to teraz sensowne. spojrzał w niebo, ale nic nie widział.

- ale jesteś słodkiii - stwierdziła zupełnie naturalnie i gdy widziała tą gwiazdę to mocno zacisnęła powieki i pomyślała sobie, ze CHCE ROZPADU ZWIĄZKU INDII I DANIELA! o tak. ale to chyba nie była gwiazdka, która spełnia życzenia więc dalej bedzie żyć w tym trudnym świecie pełnym niesprawiedliwości. - robiłeś to tu kiedyś z kimś? - zapytała smyrając go palcem po kolanku.

- dziękuję... - powiedział i przymknął oczka na chwilę. on tam tej gwiazdy nie widział, więc pewnie valerka ją sobie wymyśliła, chociaż kto to wie, w każdym razie chamka, że ma takie marzenia! w ogóle przypomniało mi się, że przecież simon to bff percy'ego jest. - no, kiedyś już oglądaliśmy spadające gwiazdy. ale jak był deszcz meteorytów, to lepiej było siedzieć na wzgórzu, bo tam nie było miejskich lamp i było lepiej widać. - rozgadał się, bo uznał to za całkiem interesujący temat. nie wiedział przecież, że jej chodzi o coś innego...