skate park

jeździł sobie na desce. nikogo nie było to miał wszystkie rampy do wykorzystania więc cwaniakował i wyczyniał bardzo! dobrze, że sobie kolanka nie stłukł! na dodatek był nabuzowany bo wczoraj szarlot chciała się z nim ruchać, ale miał jakąś blokadę i nie mógł przelecieć tej słodkiej blondyneczki.

biedaczek z niego. całe szczęście jewell siedziała sobie na rampie i obserwowała, jak jeździ. chciała prochy dla pandory z początku, ale później zachciało się jej seksu. - seba! - zamachała do niego i oblizała usteczka zachęcająco.

boże jaka ta momsen jest brzydka xd
nie zauważył jewell bo był zbyt zafascynowany deską. sorry deska była ciekawsza niż puszczalska blondi. usłyszał jednak jej wołanie i postanowił sprawdzić o co chodzi. może zarobi kasę za dragi co nie - co chcesz? dragi? mam w plecaku zaraz ci sprzedam - bo był przekonany, że o to chodzi.

wiem xdddddddddddddddddd
wydęła usta i zaraz objęła go za szyję. pocałowała go namiętnie w usta. - chce mi się bzykać, seba. - powiedziała bez ogródek, ale już od dawna się z nikim nie pieprzyła. zresztą sebie też zawsze się chciało, więc idealnie, że na niego wpadła. albo go śledziła.

zaśmiał się. zapomniał o drugiej potrzebie jewell, czyli ruchaniu. pewnie często łapała go w takich dziwnych sytuacjach i nakazywała żeby ją wyruchał. seba oczywiście nie miał nic przeciwko! - no okej - wskoczył zaraz na nią i zaczął całować, wymacał ją po cyckach których prawie nie miała i ogólnie wymiętosił do oporu, a potem wsadził jej łapę w gatki, musiał najpierw sprawdzić czy się ogoliła. nieogolonych nie tykał xd

ogoliła się i ją zaruchał na śmierć, a później nafaszerował ją dragami i zdechła w tym skate parku. [*]

to dylana ci dam... jeździł sobie tutaj na deskorolce i wyczyniał jakieś szalone triki bo właśnie to lubił robić kiedy nie pił, albo nie ćpał, albo nie imprezował i nie ruchał innych panienek... tak się odstresowywał! chociaż teraz w sumie nawet nie miał od czego się odstresowywać, chyba, że pokłócił się znów z maddie o annie, co było całkiem prawdopodobne... chyba, że... no drugi scenariusz wygląda tak, że to właśnie z annie tu przyszedł i ją uczył jeździć na desce, to nic, że ledwo stała... ale przynajmniej ściągał na siebie spojrzenia ładnym panienek, którym imponowało to jak zajmował się dzieckiem. ah, tyle możliwości.

annie. xd
tak samo jak dużo możliwości, kogo ci dać, ale niech będzie jude! w końcu nie mieli okazji porozmawiać, odkąd najmłodszy hurd oficjalnie zdobył dziewczynę (i to najwcześniej ze wszystkich braci!). oczywiście dzwonił już do rodziców, żeby im wszystko ze szczegółami opowiedzieć, z jeremy'm też już na pewno gadał, bo z nim łatwiej było się na temat kobiet dogadać. dylan miał do wszystkiego inne podejście.
jude oczywiscie z własnej woli nie przyszedłby do skate parku, bo zabiłby się na desce prędzej niż annie.
- hej, słyszałem, że cię tu znajdę. - pomachał mu z daleka, potykając się o własne nogi, ale jakimś cudem utrzymał równowagę. miłość dodawała mu skrzydeł! - oooooo, czy to nie słodkie? - jego spojrzenie od razu powędrowało w stronę annie, gwiazdy skate parku.

hahaha xd z pewnością tak właśnie wyglądała, a dylan jedynie się wkurzał, że nie umiała ustać na chwile na desce, żeby mógł się nią wszystkim pochwalić! bo na pewno chciał się chwalić.... jak zawsze. o boże, jude ma dziewczyne!? to jest niesamowite co się dzieje jak mnie nie ma i ile się dzieje xd
- żadna niespodzianka. - wzruszył ramionami bo jak nie było go w pokoju albo na imprezie to musiał być tutaj. chyba nie był najmilszy dla juda.... ale i tak go kochał, to jasne jak słońce. dobrze, że się nie przewrócił bo dylan by się do niego nie odezwał i udawał, że go nie zna...
- słodkie? to nie ma być słodkie... jeszcze kilka treningów i będzie najlepsza. - pokiwał głową z powagą z dumą patrząc na córkę, która teraz jednak wyglądała właśnie tak jak na gifie, więc raczej się nie starała za bardzo, żeby uszczęśliwić ojca...

właściwie to chciałam znaleźć taki gifek, który kiedyś widziałam, że ojciec trzymał jedną ręką dziecko za tułów, a drugą deskę i jeździł z nim po rampach i byli taaaaaakimi słodziakami. ale ta tutaj też jest kochana i tak na pewno annie wyglądała. nie będzie z niej żadnej skaterki, ale cóż poradzić...
widzisz ile przegapiasz! a jakie problemy jeszcze mieli na początku.
- jeżeli to nie ma być słodkie, to jak nazwałbyś roczną dziewczynkę śmigającą na desce? - zaśmiał się. - właśnie takie maluchy stają się gwiazdami internetu. - dodał, bo na pewno uwielbiał oglądać filmiki z dziećmi śpiewającymi w samochodzie albo w kółko oglądał ten, w którym dziecko na halloween było przebrane za minionka i spadło na twarz i tak słodko zawołało "i'm okaaay". nieważne, że annie nie uszczęśliwiała ojca, ważne, że sama była szczęśliwa!

dylan pewnie też tak robił, bo chciał, żeby córka pokochała deskę tak mocno jak on ale chyba nic z tego, skoro ta wolała na niej śmigać jak serferka.
- na szczęście moje dziecko nie stanie się gwiazdą internetu. nie chciałbym potem, żeby jakiś pedofil patrzył się na nią i zastanawiał się jakby to było ją wyruchać. - skrzywił się mocno. jednak miał w sobie jakiś rodzicielski instynkt! jednak zależało mu na córce, chociaż nie pokazywał tego zbyt często. ale kochał ją, to z pewnością. coś mi się wydaje, że niezależnie od wszystkiego dylanowi bardzo ciężko jest pokazywać uczucia.... taak. nie widziałam tego filmiku.. ;x w każdym bądź razie annie sobie tak śmigała po prostej drodze a dylan sobie usiadł. - po co tu przyszedłeś? - zapytał, ale nie z jakimiś wyrzutami czy cos... ciekaw był, bo jude raczej w takie miejsca nie zaglądał.

https://www.youtube.com/watch?v=gwXQlLYoSxY
annie pewnie bardziej lubiła jak mamusia stroiła ją w najróżniejsze sukieneczki niż jak tatuś kazał jej śmigać na desce...
- myślę, że to nie o to chodzi w tych popularnych filmikach z dziećmi... - zauważył, trochę zbity z tropu. nie wiedział, skąd dylanowi się wzięło takie myślenie. ale hej, może rzeczywiście ono oznaczało, że hurdowi zależy na małej i będzie ją bronił przed całym złem tego świata! dylan to w ogóle wszystkich kocha, tylko nie potrafi tego pokazać... - chciałem spotkać się z moim starszym bratem, to zabronione? - zaśmiał się. myślał, że dylan już słyszał o morgan, w końcu jude zawędrował aż na twittera woof! nagle stał się popularnym gościem! a przynajmniej tak mu się wydawało...

boże jaki słodziak <3
no cóż, annie będzie musiała polubić też jeżdżenie na desce, bo dylan pewnie często będzie ją tutaj zabierał... sam to lubił, wierzył w to, że kiedyś będzie ją uczył najróżniejszych trików i będą się świetnie bawić.
- nigdy nie wiesz jaki idiota to ogląda. - wzdrygnął się z obrzydzenia aż. oczywiście, że będzie ją bronił przed całym złem tego świata!! potrzebuje tylko chyba jeszcze czasu, żeby dojrzeć do swoich uczuć i rzeczywiście przyznać się przed sobą nawet do tego, że kocha tego małego potworka, który budzi go w nocy gdy ta zostaje u niego. bo pewnie kilka razy się tak zdarzyło i to były najgorsze noce dylana w życiu. to jest jego ułomność po prostu, że nie umie pokazać, ani powiedzieć, że mu zależy.... dobrze, że to tylko tyle, bo większość postaci ma większe ułomności... ; o - nie... ale nie sądziłem, że przywieje cię aż tutaj. - wzruszył ramionami. - jak wypadł w końcu ten bal? - zapytał, bo pożyczył mu ten kostium chyba... czy nie? xd

teraz już rozumiesz.<3
pewnie dylan za bardzo nie wiedział, co ma z taką małą annie zrobić, więc będzie ją zabierać zawsze tutaj. potem jak dorośnie, a tatuś się nią znudzi i gdzieś zniknie, będzie przychodzić do skate parku i wspominać, jak to zawsze ją tutaj zabierał... smutny scenariusz!
- teraz już nie chcę wiedzieć. - zmarszczył nosek, bo dylan zepsuł marzenia dżuda, że jego dziecko kiedyś stanie się gwiazdą internetu. teraz to już nawet żadnego zdjęcia na facebooka nie wstawi! chociaż u prawiczka dżuda to jeszcze długa droga do posiadania dzieci... ułomność dylana nie jest taka zła, szczególnie, że może trochę zacznie się rozwijać i w końcu uda mu się przełamać. póki co nawet madeline, a może szczególnie ona, nie wierzyła, że może mu na annie zależeć. - przyniosłem ci kostium do pokoju, ale cię nie było, więc przyszedłem tutaj. - wzruszył ramionami. tak, pożyczył, jak widać! to znaczy nie widać, bo dżud nie przytargał tego kostiumu tutaj, tylko współlokator dylana odłożył mu go na łóżko. - to nic nie słyszałeś? - zdziwił się. mógł się dowiedzieć od woof, od rodziny, od znajomych... kogokolwiek!

noo xd
oja, jakie scenariusze... ale w sumie całkiem możliwe, bo dylan to się chyba szybko nudzi. może na razie miał takie przebłyski, że annie to jest super... bo wiadomo, że większość czasu to raczej nie chciał mieć z nią zbyt wiele wspólnego. boże, jakby tak on ją wychowywał, to by wyrosła na jakąś ladacznicę i ćpunkę... może lepiej, żeby nie spędzał z nią za dużo czasu xd
- nie? może ci jeszcze trochę opowiem... - wywrócił oczami. miał bujną wyobraźnię, to na pewno nagadałby mu bardzo ciekawych rzeczy na temat tego, co jakiś zboczeniec może robić oglądając zdjęcia dzieci. no chyba przede wszystkim ona nie wierzyła w to, że może mu zależeć... chociaż on sam chyba jeszcze nie do końca w to uwierzył. trzeba poczekać aż stanie się coś strasznego (co prędzej czy później się stanie, nie oszukujmy się.....) i wtedy dylan poczuje jakąś rodzicielską odpowiedzialność za to małe stworzonko. - mhm.. - mruknął wodząc wzrokiem za córką, czy przypadkiem ktoś nie będzie jej chciał przejechać i czy nie będzie komuś za to musiał obić mordy, co zrobiłby bez chwili zawahania. - co niby miałem słyszeć? - zmarszczył brwi przenosząc wzrok na juda. bo kompletnie nie ogarniał. z resztą, nie czytał woof, z rodziną miał rzadko kontakt... i to tak.

jeremy się gdzieś trochę śpieszył, więc przeleciał obok skate parku, mijając juda i dylana. zatrzymał się jednak zaraz na chwilę, bo wydawało mu się, że zauważył kogoś znajomego. cofnął się trochę i zaraz się wyszczerzył, po czym poleciał do nich. - hej - powiedział radośnie. to nic, że się śpieszył. takie rodzinne spotkania z dylanem rzadko kiedy się zdarzają, więc chciał być jego częścią. a pewnie właśnie szedł do dentysty, a ten może poczekać. przynajmniej miał dobrą wymówkę, żeby nie iść. po drodze do nich jeszcze chwycił małą na ręce, zostawiając tam tą deskorolkę. i tak się już pewnie zmęczyła, bo ile mogło takie dziecko mieć siły, żeby jeździć. - co robicie? - zapytał wesoło, stając sobie obok nich. połaskotał jeszcze annie po brzuszku.

madeline pewnie wychowa annie na jakąś zakochana w sobie bulimiczkę i złodziejkę, także młodą czekają chyba tylko same czarne scenariusze... cóż, kiedyś trzeba będzie zrobić wolfs: trzecia generacja i wtedy się przekonamy.xd
- nie nie nie! - zawołał, zatykając uszy, bo nie zamierzał słuchać o jakiś pedofilach i innych rzeczach, które nie były jednorożcami i tęczą. jude taki delikatny, a dylan chce mu jeszcze psychikę niszczyć. oja, nie planowałam robić annie czegoś strasznego, ale teraz kto wie, co się wydarzy.... nie zdążył odpowiedzieć dylanowi, bo pojawił się trzeci brat, co bardzo ucieszyło dżuda, wiadomo. rodzinne spotkania zawsze na propsie. - rozmawiamy o balu. - odpowiedział więc jeremy'emu, który na pewno wiedział wszystko po kolei co się wydarzyło. ze szczegółami!

boże biedne dziecko xd nic dobrego z niej nie wyrośnie nie ważne jak bardzo by się starali xd trzecia generacja będzie chyba jeszcze bardziej popieprzona od tej czy poprzedniej ; o
wcale nie chciał mu niszczyć psychiki... ale sam fakt, że dżud nie wierzył, że po drugiej stronie internetów czają się psychole trochę dylana zaskoczył.... chciał go uświadomić po prostu!
brat pewnie miał już mu opowiadać o tym czego nie słyszał, ale pojawił się jeremy, który ściągnął annie z deski co strasznie oburzyło dylana. - ej, uczyła się właśnie trudnego triku. - mruknął wywracając oczami, bo pewnie była już blisko stanięcia na desce a jeremy jej w tym przeszkodził... i jak dylan ma z niej zrobić skejterkę?!

to wy chcecie do trzydziestki siedzieć na tym forum? chociaż w sumie ciekawe, kiedy zdecydujemy, że już dosyć takiej zabawy, albo nie będziemy wcale miały czasu. jak już takie stare jesteśmy i się dalej w to bawimy. pewnie nigdy i będziemy do szkoły dzieci swoje własne odwozić i siadać do komputera, żeby dograć grę 50 generacją xddd
- opowiedziałeś już mu wszystko? - spojrzał przelotnie na juda. bo w sumie ciekawa był ta historia. a przynajmniej ciekawsza od jego, kiedy to serena się prawie na niego nie porzygała. i tyle miał z balu. - właśnie widziałem, dylan - powiedział trochę rozbawiony. - o mało co nie wjechała w ogrodzenie, coś chyba nie za bardzo wam na razie te triki wychodzą - pogładził małą po policzku. na pewno o wiele bardziej się ucieszyła, że zobaczyła jeremiego niż kiedy dylan ją tak na pastwę losu zostawił na środku skate parku.

każda kolejna generacja jest bardziej popieprzona, bo postacie też są coraz bardziej popieprzone. xd czemu do trzydziestki? poprzednia generacja była zaledwie kilka miesięcy temu! hahah, też kiedyś się zastanawiałam nad tym, kiedy przestaniemy... jeśli kiedyś nadejdzie ta chwila, to będą smutne czasy. bardziej prawdopodobne jest to, że dalej będziemy grać. a potem przekażemy naszym dzieciom wolfsy i one będą prawdziwą drugą generacją. xd
- no właśnie nawet nie zacząłem jeszcze... - zmarszczył nosek. właściwie nawet nie wiedział jak się za to wszystko zabrać, bo dylan zawsze go tak wyśmiewał, to i teraz go pewnie wyśmieje. jude wcale nie nabrał pewności siebie dzięki morgan, smutne. hahaha, niech dylan uważa, bo mu zaraz jeremy dziecko ukradnie, ma takie zapędy!

boże jakie plany, o matko xddddd kiedyś pewnie nastanie ten kompletny brak czasu.... chociaż w sumie zawsze znajdzie się chwila wolnego.
właśnie dylan chyba się powinien strzec jeremiego, bo ten rzeczywiście, tu niby annie na ręce, niby coś a zaraz to ją ukradnie! nie, żeby dylanowi to bardzo przeszkadzało... sądzę, że uwolnienie się od córki mogłoby mu być na rękę.... tylko miałby problemy z podrywaniem panienek na urocze dziecko. eh, ciężkie to życie ma ten dylan.
- wcale nie wjechałaby w ogrodzenie bo ma już opanowane jak skręcać przed nim... - wywrócił oczami. - po za tym cały czas na nią patrze. - dodał, bo jeremy chyba nie wierzył w to, że dylan mógłby być dobrym ojcem. i w sumie to pewnie miał rację, żeby w to nie wierzyć xd
- no.... dowiem się wreszcie co się stało na tym balu? - uniósł brew. chciał powiedzieć coś bardziej niemiłego, ale kurde... dżud był tak poszkodowany juz przez życie, że nie chciał mu bardziej dowalać.

o boże, też dobrze xd. i mówisz, że kilka miesięcy temu. miesiąc do miesiąca i znowu wyjdą kolejne cztery lata grania. plus jeszcze te przerwy, to już w ogóle szybko zleci. i nim się obejrzysz to już będziemy miały po 30 lat, haha xdddd
jeremy wcale nie planował niczego nikomu kraść! a tym bardziej dziecka dylanowi i madeline. to w sumie przykre, że kiedy znajduje się ktoś kto lubi się zajmować dzieckiem, kocha je i się nim przejmuje od razu chce je porwać. jeremy był po prostu najlepszym wujkiem na świecie i annie na pewno go uwielbiała. pewnie nawet by się ucieszyła jakby ją porwał, bo by się nią lepiej od dylana zajął xd. - to taka zdolna z ciebie skaterka - powiedział takim dziecinnym głosem do annie. - to na co czekasz? - zwrócił się tym razem do juda, po czy uniósł małą w górę. sam już wiedział wszystko, więc nie musiał go słuchać. wykorzystał ten czas na zabawię z annie i robił jej jakiegoś samolota czy coś.

no tak, ewka nie ma teraz czasu, to mówi już głosem dorosłości i rozsądku. ja tam się zgadzam z karoliną.xddd
dylan dopiero co opowiadał o jakiś niebezpiecznych typkach czyhających na dzieci z internetu, to może jeremy był takim niebezpiecznym typkiem czyhającym na annie. wiadomo, już kiedyś pomagał madeline lepiej niż dylan, teraz też bawił się z małą, jakby była jego dzieckiem. dżud to pewnie bał się brać ją na ręce, bo jeszcze by ją uszkodził. tylko jeremy mógł się nią tu wśród hurdów zajmować.
- no... - zaczął, ale nie wiedział jak to ubrać w słowa. spojrzał na jeremy'ego, później na dylana. - jestem z morgan. - oznajmił niby to mimochodem, chociaż ledwo mu to przez gardło przeszło. taki wstydzioszek.

głosem dorosłości? o boże.... co za normalny dorosły człowiek spędzałby swój wolny dzień na siedzeniu przed komputerem xdd a to, że nie mam czasu to akurat smutna prawda ;x
może i nie planował nikogo kraść, ale ja bym się nie zdziwiła jakby taka pięcioletnia annie wykrzyczała kiedyś w złości do rodziców, że wolałaby milion razy bardziej mieszkać z jeremym, bo przynajmniej robi jej samolociki.... największy koszmar dylana pewnie xd bo co może być gorszego od bycia gorszego od swojego brata? no nic! - ej mów do niej jak człowiek, bo jak potem będzie mi przez cały czas mówiła jakimiś seplenieniami czy innymi dziwnymi ozdobnikami, to mnie chyba coś trafi... - zmarszczył brwi. oczywiście najchętniej by przeklął ale przypomniał sobie o tym, że jego córka pewnie ma nadzwyczaj czuły słuch i jeszcze wróciłaby teraz do maddie i powiedziała jej jakąś wiązankę, to ta od razu wiedziałaby od kogo się nauczyła! - i uważaj na nią. - pogroził bratu palcem po czym skupił się na dżudzie, który najwyraźniej miał mu coś ważnego do powiedzenia, ale nie mógł się w sobie zebrać, żeby to zrobić. - masz dziewczynę?! - zdziwił się. jasne, że się zdziwił! nawet jeremy jej nie miał, a uważał, że to nastąpi stanowczo szybciej niż to, że jude chociażby jakąś pozna, która nie będzie go uważała za słodkiego przyjaciela, z którym można robić sobie wieczorki filmowe i głaskać go po kolanie bez podtekstów, których każdy normalny facet by się dopatrzył.