ławka

suzie była akurat po pracy. siedziała na ławce, paląc papierosa oglądała sobie przechodzące pary. od czasu do czasu bawiła się telefonem, pisała smsy z przyjaciółkami. przeglądała fejsbuka. do domu się jej nie spieszyło nic a nic.

dzień dobry, witam, nie grałam lat milion.
seba na milion procent wracał od kumpli, był zjarany jak świnia więc cieszył się sam do siebie. szedł przed siebie z fajką w ustach i nuci wesołe melodie. z daleka zauważył blondynkę, a że miał słabość do blondynek (w sumie do innych lasek też) to ruszył w jej kierunku. kiedy już był tuż obok zczaił, że to suzie - o siema - mruknął niedbale - to tylko ty - nie ma to jak ciepłe powitanie z ust seby ;x

no co ty nie powiesz ;d
uniosła wzrok znad telefonu i spojrzała na chłopaka. westchnęła cicho, jak zwykle mogła liczyć tylko i wyłącznie na jego ciepłe powitanie. poprawiła czapkę, która wpadała jej lekko na oczy - taa. to tylko ja. a gdzie miło cię widzieć? może chociaż na tyle zasługuję - wzruszyła ramionami. nie byli w ciepłych stosunkach odkąd zerwali, ale mógłby być chociaż odrobinę milszy - możesz sobie iść jak chcesz. ja tylko tutaj siedzę - zauważyła spokojnie.

tak, seba i ciepłe powitanie w stosunku do susie to coś dziwnego. szczególnie, że od zerwania raczej nie pałali do siebie sympatią. pewnie seba ją zdradził więc suzie raczej bardzo, bardzo go nie lubiła, smutek! - miło cię widzieć - mruknął i zaciągnął się fajeczką po czym strzepnął popiół gdzieś koło butów suzie. zaraz jednak usiadł obok niej i wyrwał jej telefon z rąk - co tam oglądasz? z kim piszesz? - zapytał jak gdyby nigdy nic - nowy chłopak? a może dziewczyna? - zafalował brwiami i zaśmiał się. pewnie liczył na to, że ma dziewczynę i załapie się na trójkącik.

- sorry, nie interesują mnie dziewczyny, chociaż wiem jak bardzo byś chciał - puściła mu oczko. zabrała mu telefon i schowała go do torebki - pisałam z koleżanką, jutro znowu muszę iść do pracy - westchnęła - ciebie też miło widzieć. a ty co, wracasz z kolejnej imprezki jak to zwykle bywa, a gdzie twoja nowa foczka? czy jak ty tam je nazywasz - machnęła ręką - bo dawno cię z żadną nową nie widziałam, co, uciekają przed tobą? - poprawiła się na ławeczce, bardziej się wyprostowała. zgasiła papierosa gdzieś koło ławki - a tak w ogóle, u ciebie wszystko w porządku? - zapytała mimowolnie. złamał jej serduszko, ale gdzieś tam w głębi pewnie dalej go kochała. taka drama. ale nigdy się do tego nie przyzna przecież!

posmutniał słysząc jej odpowiedź. w głębi serca liczył na to, że może jednak uda mu się namówić ją na trójkącik. jeszcze nigdy nie zaliczył trójkącika, biedny seba! - tylko praca i praca suzie - pokręcił głową - a może byś tak spróbowała nieco się rozluźnić i zabawić? - zerknął na dziewczynę i nawet podjął próbę objęcia jej hehe. - wracam z męskiego wieczoru - wypiął dumnie pierś, dziś bawił się tylko z kumplami, porównywali cycki swoich lasek i w ogóle! - przestań, wcale nie mówię na dziewczyny "foczki" to obraźliwe - oburzył się - laski to laski, w kwestiach nazewnictwa jestem tradycjonalistą - zaśmiał się - w porządku bardzo - pokiwał głową i zgasił fajkę przydeptując ją buciorem - a u ciebie? - dodał zaraz, żeby nie było że jest niemiły :c

- bo praca jest dla mnie ważna, a przy okazji praca jest zabawą, bo po pracy są grube imprezy - zafalowała brwiami. wyciągnęła sobie gumę do żucia, nawet go poczęstowała, nie chciała wyjść na jakiegoś chama. założyła nogę na nogę - hm, no proszę proszę, laski to laski a to ciekawe. to dobrze, że chociaż ci się jakoś tam układa w życiu, super seba - poklepała go po kolanku niewinnie. od razu zabrała rękę, bo nie chciała, żeby cokolwiek sobie od razu pomyślał. rozejrzała się dookoła, nikogo już nie było tutaj o tej porze. czasami miała wrażenie, że mieszkają w jakiejś ciemnej dziurze, gdzie łatwiej zarobić w zęby niż znaleźć żywego człowieka - jutro idziesz normalnie na zajęcia czy znów sobie odpuścisz dla jakiejś panny? - zapytała zaciekawiona - a tak poza tym to wszystko u mnie w porządku. wieje nudą - mruknęła

szkoda, że tylko poklepała go po kolanku bo pewnie liczył na coś więcej. wiadomo seba to męska świnia o dobrym sercu, ale skrzętnie to ukrywa, smutek bardzo! pochylił się jednak po chwili w jej stronę ażeby wyszeptać coś do jej ucha - przecież dobrze wiesz, że zazwyczaj odpuszczam sobie zajęcia - pewnie przez to oblał rok xd a potem wstał i jak gdyby nigdy nic poszedł do mieszkania zostawiając suzie na pastwę losu!

pomachała mu jeszcze na do widzenia i sama poszła do domciu.

mason kiedyś był spasłym chłoptasiem, dlatego teraz jak najczęściej dbał o swoją sylwetkę, bo na oponki nikogo raczej nie poderwie. nawet jeśli miał kupę forsy to wolał by lasie leciały na niego, a nie na fortunę. dlatego też dzisiaj już z dwie godziny biegał po parku, a że mu się butki rozwiązały to podbiegł szybciutko do ławeczki, oparł o nią nogę i próbował zawiązać buta, ale mu pękła sznurówka! jak pech to pech. próbował ją teraz jakoś poskładać do kupy, oj ;c

piper szwendała się bezsensu po mieście i zaszła aż tutaj. zarąbała bratu kasę i po drodze kupiła sobie jakieś w miarę tanie fajki. nie zwracała uwagi na to jak idzie i całą swoją uwagę skupiła na otwieraniu paczki. niestety dla niej poślizgnęła się na błocie i wleciała na masona. na szczęście nie upadła na ziemie, bo się go trochę przytrzymała. - boże, sory - odsunęła się od niego szybko.

ale z niej niezdara! mason to jednak ma pecha do takich fajtłap, co na niego wpadają. przynajmniej ostatnio. chociaż nie, to on wpadł na ginger, mimo, że i tak wie swoje, czyli, że ona wleciała na niego. no ale nie ma co rozdrapywać starych ran i raz dwa podciągnął sobie spodnie, bo to za nie się złapała piper i prawie mu je razem z gaćmi zdjęła! kto wie, czy czasem kawałka kutasa mu nie odkryła! jak jeszcze byłam w gimbazjum to moja kole wstawała z podłogi i złapała się za spodnie kumpla i mu je zdjęła przy wszystkich! he he he.
- fak! co ty czynisz?! - huknął na nią, bo przecież przez to mógł sobie przeziębić jajeczka ;c

piper nie była aż taką niezdarą, no ale los chciał, żeby akurat wpadła na masona. to znak! podniosła wzrok, żeby mu się bardziej przyjrzeć. może i trochę szkoda, że mu tych gaci zupełnie nie ściągnęła i nic nie zobaczyła. przynajmniej miałaby o czym gadać z koleżankami w szkole. to nieźle...
- przeprosiłam, to było niechcący - prychnęła. czepiał się jakby nie wiadomo co się stało. włożyła fajkę do buzi, po czym odpaliła ją.

zerknęłam do karty, bo chciałam, żeby ją zjechał za fajki ale ups! on też jara. to tylko zerknął tęsknie w stronę jej papierosa i zaraz wrócił do tych butów. myślał, że to koniec ich znajomości, ale laska dalej mu chuchała i stała nad nim.
- coś jeszcze? - podniósł na nią wzrok i przez chwilę przyglądał się jej krzywemu ryjowi. chyba nic nie wymyśli z tą sznurówką, bo pękła w chujowym miejscu, więc zrezygnowany usiadł i westchnął.
- spoko, nic się nie stało. - powiedział w końcu, jakby to miało załatwić sprawę i ją spławić. no ale w sumie nie musiał jej spławiać, co nie. nawet jak miała krzywy ryj, zero cycków i żadnych kobiecych kształtów to dalej laska, którą mógł puknąć. dlatego poklepał miejsce obok siebie.
- masz jeszcze jednego? - kiwnął w stronę jej fajki.

wcale nie miała krzywego ryja. zmrużyła oczy, dalej się na niego tępo gapiąc. - to wolny kraj, mogę sobie stać gdzie chcę - mruknęła, po czym się zaciągnęła. nawet jej się spodobał, więc nie miała zamiaru pozwolić mu odejść. szczególnie, że ostatnio nie poznała nikogo fajnego, a tak jej na tym zależało. - mam - usiadła sobie obok niego, po czym wyciągnęła paczkę, w jego kierunku. - jestem piper - przedstawiła się mu, ładnie się uśmiechając.

pjenkna. na bank się jej spodobał. tym bardziej, że był świeżo spocony to emanował takimi feromonami, że powinna mieć już kisiel w gaciach i sapać na samą myśl o jego nagim, mokrym cielsku. wziął od niej tego fajka i w międzyczasie wyłączył ajpoda, bo mu brzeczał bez sensu.
- a ogień? - uniósł pytająco brew, bo heloł. laska w ogóle o niczym nie myślała. wyglądała na 10 lat, to trochę się zastanawiał czy go nie posadzą, jakby ktoś ją tu z tymi fajkami złapał. najwyżej dostanie ogień i jej spieprzy, żeby nie mieć problemów xd

takie zdjęcie niekorzystne znalazłaś i się dziwisz, że brzydko wyszła. no bez przesady, aż takiej bujnej wyobraźni to ona nie miała, żeby o takich rzeczach myśleć. miał całkiem niezłą twarz, nawet jeśli pod po niej mu teraz spływał, a skoro biegał, to założyła też, że musi mieć seksi ciało. wyćwiczone. nie to co te dzieciaki od niej ze szkoły. - nie mam dziesięciu par rąk - wywróciła oczyma, po czym wsadziła fajkę między wargi i wyciągnęła mu tego ognia. i wcale nie wyglądała na 10 lat, bo bez makijażu z domu nie wychodziła. a to zawsze też postarzało.

boże! ale z niej pyskol. uśmiechnął się jednak na ten komentarz i wziął od niej zapalniczkę. nie będzie mu przecież jakaś smarkula odpalać papierosa. jeszcze by mu spaliła rzęsy albo brwi. bo nie wiadomo, jak to z nimi bywa. z tymi głupimi nastolatkami.
- dzięki, mała - zaciągnął się papierosem, który smakował beznadziejnie, ale nie ma co narzekać. pewnie miała małe kieszonkowe albo po prostu znalała tą paczkę w śmieciach. wyciągnął przed siebie nogi i odwrócił twarz w jej stronę.
- masz anoreksję? - zapytał zupełnie bez emocji, bo co go to obchodzi. no ale wyglądała, jakby miała, a zawsze chciał kogoś poznać, kto jest takim idiotą, żeby się chorobliwie odchudzać.

pyskol, to w jej przypadku za mało powiedziane. gdyby ją wkurzył to bez wahania by mu przywaliła. to nic, że był większy od niej i nie wygrałaby z nim, ale co tam. nie umiała panować nad nerwami i była raczej typem człowieka, który najpierw robi, a potem myśli. pokręciła głową z poirytowaniem, kiedy powiedział do niej 'mała'. zachowywał się jak jakiś dzieciak. u niej w liceum tak co chwilę wołali na dziewczyny, myśląc że to coś im da. - a ty myślisz, że jak sobie pobiegasz, to zrzucisz uda ci się w końcu trochę zrzucić? - spojrzała na jego brzuch. w sumie, to nawet nie obraził ją tym pytaniem o anoreksje. nie chorowała, ale już wolała być taka chuda, niż otyła.

hola, hola! po pierwsze żadna laska nie będzie go biła, a po drugie... on nie bije bab. więc lepiej, jakby nikt nie kogo tu nie bił. zostawmy to quentinowi ;x uniósł brew na jej pytanie, które składnią nie grzeszyło.
- ee, n i e r o z u m i e m c i ę - powiedział wyraźnie, powoli, bo może ona była jakaś niedorozwinięta i nie czaiła angielskiego. chociaż w życiu by nie powiedział, że to jakaś azjatka jest, HEHE.
- ale spoko, biegam bo lubię. nie mam się czego wstydzić. - podniósł nawet bluzę i pokazał jej jaki ma wypasiony brzuch!

to dobrze, że nie bił bab, bo przynajmniej by się jej za to nie dostało. cały czas jej powtarzali, że w końcu się doczeka i trafi na kogoś bez takich zasad, ale miała to w dupie. yolo xd
- super by było gdyby ci jeszcze coś to dawało - wywaliła peta na chodnik. w ogóle ona miała prawo nie rozumieć i tak gadać, skoro była z japonii xdd. po za tym jej brat był mądry, a nie ona.
wstała i sobie poszła, bo z takim frajerem nie miała zamiaru rozmawiać.

hahahaha, a on zadzwonił po kogoś, żeby mu sznurówki przywiózł, bo przecież z niezawiązanym butem nie będzie szedł. głupia dzida z tej pipy, tak w ogóle xd

siedzieli tu sobie z ziomkami, finn grał na gitarze, wszyscy śpiewali. myślę, że wszyscy robili flaszkę, którą ukrywali w kieszeniach, żeby nie podpaść porządnym obywatelom miasteczka. zamiast tego wszystkie babcie zatrzymywały się i klaskały. zresztą kto by się przejmował byciem porządnym, był sobotni wieczór i grupka nie zamierzała go zmarnować!

jakie menele! siedzieli w miejscu publicznym i pili alkohol, toż to zabronione w polsce!!! lydia wracała z jakiejś próby do spektaklu, w którym dostała rolę. szła sobie właśnie alejką, która przebiegała tuż obok tej ławeczki gdy naszła ją ochota na papierosa, którego zaraz wyciągnęła z torebki razem z zapalniczką. zapalniczka była jednak tak felerna, że nie była w stanie odpalić nią papierosa, no i tak się męczyła próbując odpalić tą fajeczkę.