l1l jude &

oboje nie bardzo się znali na związkach i wyraźnie oboje różnie do tego teraz podchodzili. on zamęczał ją wiadomościami, ona chciała trochę czasu dla siebie... jude w każdej chwili bał się, że morgan z nim zerwie, a ona... no cóż, raczej nie musiała się o takie rzeczy martwić, nawet gdyby chciała. ostatnio koleżanka zrobiła ciasto, które jakoś dziwnie smakowało olejkiem migdałowym i potem moja mama powiedziała, że arszenik smakuje jak migdały i pewnie chciała nas otruć. xddd
uśmiechnął się uroczo.
- ja za tobą też. - pokiwał głową. - to co ty robiłaś? - spytał, bo był głupi i niedomyślny i jeszcze nie zauważył, że była pijana...

ona przynajmniej chociaż miała jakieś doświadczenie w relacja damsko męskich. zwykły seks to nie to samo co bycie w związku, ale zawsze coś. nie to co on. teraz się zamęcza takimi myślami, a morgan nawet przez myśl ostatnio nie przeszło, żeby z nim zerwać. na początku rzeczywiście o tym myślała, ale jednak nie było aż tak źle. fajne masz koleżanki xd
pogładziła go po tym udzie. - byłam na mieście - wzruszyła ramionami. pewnie go obgadywała z koleżankami, więc nie mogła o tym wspomnieć. nie mówiła nic złego, ale żaliła im się po prostu, że jeszcze się nie przespali i czy to możliwe, że jude jest aseksualny czy ona go nie kręci.
usiadła sobie na nim okrakiem, po czym go pocałowała.

nie było "aż tak źle". jude powinien być z siebie dumny! gdyby wiedział, że morgan tak myśli, to skakałby z radości, a nie zamartwiał się, że będzie chciała z nim zerwać. jeju, skomplikowane to wszystko... sam sobie wszystko komplikował, zamartwiając się o nic, ale nie można go winić. wiemy przecież, jaki on jest... 
objął ją od razu i pocałował czule, po czym spojrzał na nią i odgarnął jej włosy z twarzy.
- i co robiłaś na mieście? - zagadał dalej. wiadomo, całowanie jej było najlepsze na świecie, ale co, jeśli się ze sobą prześpią, a on będzie kiepski i wtedy morgan naprawdę będzie miała powód, żeby z nim zrywać?!?!

gdyby wiedziała, że jude tak się zamartwia i sobie wkręca takie rzeczy, to by mu prosto z mostu powiedziała, że nie ma się przejmować, bo nie ma zamiaru z nim zrywać. i wtedy może dałby sobie spokój  z takimi myślami.
- spotkałam się ze znajomymi - odpowiedziała mu szybko. wcale się jej nie podobało to, że im przerwał. uśmiechnęła się jednak, po czym znowu zaczęła go namiętnie całować, wsadzając dłonie pod jego koszulkę. tyle czasu się nie bzykała, to nic dziwnego, że była teraz taka napalona na niego.

może powinna. może on powinien się jej spytać prosto z mostu. chociaż już raz gadał do niej coś w tym stylu i już wtedy zaprzeczyła... a on dalej jej nie wierzył. to ja nie wiem. pewnie jeszcze trochę mu zajmie, zanim przyzwyczai się do tego wszystkiego i nabierze więcej pewności siebie. muszą się częściej pokazywać publicznie trzymając za rączki i tak dalej.
skoro nie chciała rozmawiac, tylko się całować, to cóż dżud mógł zrobić, w końcu to ona tutaj dyktowała warunki, a on był jej uległy. przyciągnął ją mocniej do siebie i oddawał pocałunki, chociaż nie robił z rączkami nic szalonego, bo chyba nawet nie był pewny co.

jak słodziutko. będą się trzymać za rączki i uchodzić za nierozłącznych. co nie jest zupełnie w stylu morgan, ale w końcu bycie w związku też nie było w jej stylu, więc co tam. zresztą nawet jeśli by się jej nie widziało chodzenie z nim wszędzie, to by i tak to robiła jeśli właśnie to by mu dodało pewności siebie. jeny teraz to tak wyszło jakby chciała z nim być ale się go wstydziła. co pewnie było trochę prawdą. nie chciała, żeby się z niej nabijali za każdym razem, kiedy zrobiłby coś głupiego albo się wywalił.
jeździła sobie rączkami po jego torsie. pchnęła go, żeby się położył na łóżku, po czym pochyliła się nad nim i dalej go całowała. po chwili jednak wsadziła mu dłoń w gacie. niespodzianka.

każda by się wstydziła, a co dopiero taka popularna dziewczyna jak morgan... zresztą może jak by tak chodzili za rączki, to jacyś chłopcy, z którymi regularnie sypiała, rzucaliby w ich stronę głupimi tekstami. wtedy chyba morgan wstydziłaby się za przewracającego się dżuda, a jednocześnie za siebie i swoją przeszłość, która na pewno nie podobałaby się chłopakowi. w końcu on nadal nie do końca ogarniał, że morgan jeszcze niedawno sypiała sobie ze wszystkimi naokolo, nawet w wieczór, kiedy się zeszli...
podobało mu się to wszystko, co z nim robiła, to oczywiste! nawet jeśli nie do końca wiedział, co sam ma robić. ważne, że ją całował, a ona przejęła kontrolę. ale kiedy wsadziła mu dłoń w gacie, to była za duża niespodzianka dla niego i tak go zaskoczyła, że aż ją jakoś niezdarnie odepchnął, przez co morgan spadła z łóżka, a on sam walnął się głową o ścianę.
- przepraszam! - zawołał przestraszony.

to co, że się z sebą przespała! to było zanim znalazła juda i liczyło się, że go nie zdradziła. nie to co on xd może i by się teraz wstydziła tego, że spała z tyloma chłopakami, ale tylko przy judzie. sama uważała, że każdy ma swoje potrzeby i mogła sobie sypiać z kim tylko chciała, skoro nie była w stałym związku i nie miała nikogo kto by ją zaspokajał. w końcu kolesiom nikt nie wytyka tego, że są szmatami. a powiedzenie, że klucz, który otwiera wszystkie drzwi, to dobry klub jest bez sensu. w końcu samochód, który ciągle się psuje i musi jechać do naprawy to zły samochód, a garaż, który naprawia wszystkie auta to garaż dobry i godny polecenia. to ma więcej sensu po angielsku, ale wiadomo o co cho xd
już myślała, że w końcu nadszedł ten moment, w którym przeleci juda, ale nagle wylądowała na podłodze. spojrzała na niego zdezorientowana. - co ci się w mnie nie podoba? dlaczego mnie ciągle odtrącasz? - pozbierała się z podłogi. trochę się zdenerwowała, a to że była pijana wcale nie pomagało się jej uspokoić. - jestem za brzydka? za gruba? o co ci chodzi? - spojrzała na niego zła, po czym odwróciła się i poszła usiąść na łóżku quentina. oparła się o ścianę, i skuliła się, podciągając kolana pod brodę. trochę się jej chciało płakać. miała wrażenie, że jude jest z nią tylko dlatego, żeby mógł się pochwalić, że ma dziewczynę. albo, że się z kimś założył.

zapomniałam, że to on jest tu żigolakiem i ją zdradza, sorka. xd hahahaha, jakie przysłowia i złote myśli. wzruszyłam się.
- cooooooooooooo - zatkało go i wyglądał jak jakiś wioskowy idiota, który nigdy nie nauczył się czytać i pisać. - morgan, wszystko mi się w tobie podoba! wszystko w tobie mnie onieśmiela! - zaczął ją zapewniać. szybko przeszedł pod łóżko quentina, przy którym przykucnął, żeby złapać ją za rękę, chociaż drugą masował się po bolącej skroni. - po prostu nie chcę, żeby to tak wyglądało. - "to". nawet nie umiał tego nazwać po imieniu! westchnął i złapał ją za podbródek, żeby spojrzała na niego. - jesteś pijana, a my jesteśmy w brudnym pokoju w akademiku. zasługujesz na szampana, truskawki w czekoladzie i wieżę eiffla za oknem. - wymyślił. a właściwie wymyślił to kilka lat temu, kiedy planował swoj pierwszy raz. xddddd ale z niego dziewczynka!

no a nie, w końcu to on się dotykał ustami z liską xd
chwilę siedziała tak skulona, nie odzywając się do niego ani nawet nie patrząc na niego. podniosła głowę dopiero, kiedy podleciał do niej. - więc jak chcesz, żeby to wyglądało? - powiedziała nadal trochę zła. dla niej to nie miało większego znaczenia. nigdy nie trafiła na nikogo kto jakoś specjalnie by się starał, żeby ten moment był specjalny. dlatego nie miała wielkich oczekiwań co do seksu. liczyło się dla niej po prostu to, żeby było im obojgu dobrze.
złość zniknęła zupełnie z jej twarzy po jego kolejnych słowach. - na prawdę tak uważasz? - aż się trochę wzruszyła, więc otarła łzę z policzka. w końcu robił coś dobrze! miło jej było słyszeć takie słowa. - jesteś kochany - przytuliła się do niego.

przepraszam za niego, prawie z niego taki donżuan jak daniel. xddd 
jude przestraszył się tego, że była na niego zła! on tu się starał, zawsze ją zapewniał, że jest piękna i życzył jej miłego dnia, a ona się złościła, że spadła z łóżka... przecież powinna się przyzwyczaić, że z nim zawsze takie przypadki będą się odbywać. zapomniała już jak się poznali?!
- po prostu chcę dla ciebie wszystkiego, co najlepsze, bo na to zasługujesz. - wymruczał, wtulając się w nią. kryzys zażegnany! może jednak nie był znowu taki najgorszy w tych związkowych sprawach. - obiecasz, że nie będziesz się śmiała, jeśli coś ci powiem? - spytał nagle, patrząc jej prosto w oczy.

prawie czasami robi małą różnicę. jak tak dalej będzie robił, to się stanie drugim danielem xd
i w ogóle jakby nie patrzyc, to wcale nie był aż taki zły w tych sprawach jak by się wydawać mogło. zdobył morgan, teraz ją udobruchał, a lisa się na niego rzuciła z pocałunkami. to nic, że był ciapą, jak widać jednak leciały na niego laski.
a dziwisz się, że próbowała zapomnieć ich pierwsze spotkanie? bo ja nie. i lepiej dla juda, bo przynajmniej stara się wyrobić sobie o nim lepsze zdanie. jednak na jego szczęście dała mu drugą szansę na zrobienie lepszego pierwszego wrażenia. podciągnęła nosem, bo emocje dawały jej o sobie znać trochę bardziej niż powinny, kiedy tak do niej słodko mówił. aż się jej ciepło na sercu zrobiło i zrozumiała trochę bardziej sens tym romantycznych komedii, które pewnie astrid jej teraz puszczała i zmuszała do oglądania z nią. - obiecuję - uśmiechnęła się nawet lekko.

hahahaha, nikt nigdy nie dorówna danielowi, największemu żigolakowi forum! nadal nie wiem jakim cudem zdobył morgan, a to, że liska się na niego rzuciła, to już raczej wyraz jej niepoczytalności, szczególnie, że na gilberta rzuciła się jeszcze bardziej.
astrid pewnie płakała od samego początku na komediach romantycznych, bo ich bohaterki chodziły w takich ładnych i drogich sukieneczkach... i bardzo dobrze, że morgan chciała zapomnieć o ich pierwszym spotkaniu! wszystko po nim układało się już lepiej, a przynajmniej lepiej niż dzień, w którym się poznali. jude też się staral, żeby nie miała go za taką fajtłapę, ale natury nie oszukasz... poza tym w związkach nie można udawać kogoś, kim się nie jest, więc nie mógł przed nią ukrywać, że nie umie chodzić prosto.
- no bo ja... - zaczął, ale trochę się onieśmielił, kiedy tak na niego patrzyła. - nie dokończyłem projektu na zajęcia. - zmarszczył nosek, bo to zupełnie nie było to, co miał powiedzieć.

skąd wiesz. może jude zrobi się kiedyś jeszcze większym żigolo. haha, brzmi to tak jakby nasze postacie żyły własnym życiem. co w sumie jest trochę prawdą jakby nie było.
pewnie też jej seksów brakowało i teraz będzie się już w ogóle na wszystkich rzucać. może dzięki gilbertowi xavier też będzie miał swoją szansę, skoro już pozbyła się dziewictwa. będzie łatwiejsza.
morgan cały czas żyła ze świadomością, że jude może się wywalić w każdym momencie, więc się już zaczęła przyzwyczajać do tego, że jest taką sierotą. dobrze, że jej jeszcze wstydu nie narobił i się nie porzygał przy jej znajomych czy coś takiego.
patrzyła na niego uważnie, czekając aż w końcu wydusi z siebie to co miał zamiar powiedzieć. przeniosła wzrok w kierunku jego biurka. - i mam sobie iść? - zmarszczyła czoło, bo nie za bardzo wiedziała po co jej to niby mówi. teraz miała wrażenie, że ją wygania. a tak dobrze mu szło.

jasne, że nasze postacie żyją własnym życiem. ja już większości nie ogarniam... nie wiem czy jude stanie się jakimś wielkim żigolo, ale morgan na pewno nauczy go paru ruchów w łóżku i stanie się najlepszym kochankiem! o ile nie będzie się zaplątywać w spodnie i tak dalej. aktualnie liska i gilbert chyba byli w związku i chyba żadne z nich nie było z tego powodu szczególnie zadowolone. xd
- niee, zostań. chcesz zostać na noc? - wymyślił. oczywiście będą się tylko przytulać i nic więcej! ale jude tak bardzo chciał, żeby była przy nim... zebrał z szafki te swoje projekty i zaczął jej coś tam pokazywać i tłumaczyć budowę samolotu, jednocześnie dokańczając rysunek. nie wiem czy to ją szczególnie interesowało.

haha, boże po raz pierwszy słucham w całości 'tip toe wing im my jawwdinz' i nie mogę xdd muszę być bardziej na czasie, bo mnie tyle omija xd
na pewno tak będzie! szczególnie, że przez tyle lat żył w celibacie, to w końcu będzie mógł się wyżyć. i nawet jak się zaplącze w spodnie czy cokolwiek innego, to jeszcze nie koniec świata. gorzej jak przypnie sobie pinezkami prezerwatywę do tablicy, żeby pamiętać o niej i dziurę zrobi i morgan zaciąży xd
- chcę - musnęła ustami jego. nie liczyła już na to, że się prześpią, ale brakowało jej bliskości. po za tym to by było coś nowego i kto wie, może nawet takie zwykłe przytulanie się jej bardziej spodoba niż ciągłe molestowanie juda. - no właśnie, miałeś mi pokazać swoje rysunki - przypomniało jej się. i nie miała na myśli tych szkiców na lekcje.

ja też nie jestem na czasie, bo nie wiem o czym ty mówisz do mnie.... 
hahahahahahahaha, nie mogę z tej prezerwatywy na tablicy! to by był tak bardzo jude! miejmy jednak nadzieję, że jest mądrzejszy niż to i mercedes z frankiem odbyli z sukcesem z nim pogadankę o seksie. a jak mu pójdzie, to już zobaczymy. na pewno się postara, żeby był ładny klimat! może chociaż to morgan zapamięta i nie będzie tak niezręcznie. albo dżud upije się lampką szampana i zmieni w zwierza.
- to naprawdę nic ciekawego... ale możesz pooglądać, żeby się nie zanudzić tymi moimi obliczeniami. - zmarszczył czoło i wygrzebał jakiś szkicownik, żeby jej podać, ale z onieśmielenia nie mógł patrzeć nawet jak ogląda te rysunki, tylko pracował dalej nad projektem.

jak możesz nie wiedzieć co to ;o chociaż ja gdybym nie usłyszała tego w jakimś vinie to też bym nie wiedziała o co chodzi..
widziałam taki obrazek, że była właśnie tak przypięta przez środek z karteczką 'be safe' czy coś podobnego. i od razu mi się przypomniało. całe szczęście morgan brała jeszcze akieś tabletki. nie mogła sobie pozwolić na ciążę. szczególnie że przedtem spała trochę z kim popadnie.
- jasne, że pooglądam - chwyciła ten jego szkicownik i od razu rozsiadła się wygodnie, otwierając zeszyt. przeglądała go, uśmiechając się. pisałaś chyba nawet kiedyś, że miał jakieś rysunki morgan, więc właśnie na jeden natrafiła i się roześmiała. - ten mi się najbardziej podoba - uniosła zeszyt i pokazała mu co znalazła.

chyba wolę nie być na czasie. xd
skoro brała tabletki, to będzie mógł dziurawić prezerwatywy ile tylko będzie chciał... no, lepiej jednak nie. spojrzał na rysunek, który mu pokazała i od razu się zawstydził.
- mówiłem, że nie ma tu nic ciekawego. - wymamrotał i zabrał jej ten szkicownik, chociaż pewnie była silniejsza od niego i mu się to nie udało. dokończył swój projekt, ona obejrzała rysunki, jeszcze jej zaproponował herbatkę, bo był dobrym gospodarzem, nawet jeśli zapomniałam, że miał to zrobić dwie godziny temu... posiedzieli jeszcze, pogadali o jakiś głupotach, a potem poszli spać w ubraniach i objęciach, słodko bardzo. gorzej było, jak dżud obudził się z porannym wzwodem, heheh.

no dobra. spełzły na niczym wszelkie plany nocy w hotelowym pokoju czy wyprawy do paryża, ale na szczęście jude upewnił się, że dzisiaj quentina w nocy nie będzie, a morgan wpadła, żeby budować fort z koców i poduszek i potem oglądać wspólnie w tym forcie jakąś bajkę... bardzo seksownie, nie powiem! dżud właśnie umacniał prześcieradło na krzesłach, żeby znalazło się nad ich głowami, ale coś mu nie wyszło i prześcieradło się na nich zapadło. przecież nie mogło mu wyjść, to by było dziwne!

morgan już straciła wszystkie nadzieje na to, że się kiedykolwiek prześpią, więc nie szła tu z takimi nadziejami. przyzwyczaiła się do tego, że robią jakieś dziwnie dziecięce rzeczy, ale chyba to powoli zaczynała lubić. chociaż miała zamiar go namówić na oglądanie coś w typie ojca chrzestnego czy na jakąś komedię, bo nie miała ochoty na bajki. 40letniego prawiczka mu powinna puścić dla przestrogi xd.
siedziała sobie na krześle, opierając się bokiem o oparcie i przyglądając mu się. - coś ci nie wyszło - zaśmiała się, kiedy wszystko się zawaliła i poszła kucnąć obok niego, odsłaniając go.

skiba już mi krzyczy, że quentin w więzieniu siedzi, więc nic dziwnego, że dżud wiedział, że nie przyjdzie i im nie przeszkodzi. hurd bardzo się stresował, bo to było ich pierwsze spotkanie od czasu zakładu z johnem. wcale nie chciał wygrywać zakładu dla samej wygranej, ale uświadomił sobie parę ważnych rzeczy. na przykład to, jak bardzo długo to przeciągają i jak morgan w każdej chwili może przestać czekać i go zostawić! typowy dżud.
- bo mi nie pomagasz! - stwierdził od razu i pociągnął ją w dół, żeby do niego dołączyła, a nie siedziała na krześle, ale zamiast tego tylko cały fort się jeszcze bardziej zburzył.

to przynajmniej na pewno nie przyjdzie. gdyby nie to, że się niechcący jak widać w dżudzie zabujała to by go już dawno temu zostawiła. ale jednak nie był taki zły, więc nadal miał ją całą dla siebie. nie była jak szmata lidka i nie bzykała się z innymi xd. szkoda tylko, że on nie mógł trochę wyluzować i tego wykorzystać. no ale trudno. - bo myślałam, że całkiem nieźle sobie radzisz! - nowość. roześmiana usiadła obok niego i dała mu buziaka. - robiłeś ostatnio coś fajnego? - chwyciła go za dłoń.

hahah, dałaś ten gifek <3 "niechcący" się w nim zabujała. taaak, to chyba najlepsze podsumowanie tego, co się wydarzyło. właśnie, szmata lidka! za karę w szpitalu wylądowała. raz finnowi nie stanął i już problemy. jude od kilku miesięcy uparcie nie spał z morgan, a ta dzięki temu jeszcze bardziej się w nim zakochiwała, bo nie chodziło tylko o seks! mhm! specjalnie to robił!
- tak. prawie zbudowałem fort. - pokiwał głową. wolałby, jakby naprawdę mu się udało go zbudować. nie rozumiał, jakim cudom ludziom w internetach udawało się takie ładne i romantyczne budować.

bo lepiej juda się opisać nie można! poza tym słodko wygląda <3 teraz oboje będą mogli leżeć obok siebie na sali, słodko! teraz tylko trzeba trzymać kciuki za to, żeby do nich nie dołączył jeszcze jude. no tak, jasne. a gdyby się z nią przespał to może by się prędzej zakochała, bo byłoby tak super.albo by go rzuciła jak by wyszło, że jednak nie jest za dobry. chociaż może i lepiej, że czekał. przynajmniej tak szybko się go nie pozbędzie. - prawie to zawsze coś - pogładziła go po policzku. w jego przypadku to było nawet dużo. - to chodź, pomogę ci - wstała i chwyciła za róg prześcieradła.