sklep muzyczny

- mam nadzieję, że ją znajdziesz a ja będę mógł się popisać swoimi wybitnymi umiejętnościami kucharskimi - zażartował. oboje wiedzieli, że nico nie umiał jakoś super gotowac, ale dla niej specjalnie się postara. w końcu była jego dziewczyną, a dla swoich dziewczyn nico był aniołem. - zrobię co tylko będziesz chciała. kupimy wino, duuużo wina, poprzytulamy się na kanapie - pocałował ją w szyję.

- mam nadzieję, że te poszukiwania są warte twoich kucharskich zdolności. - zaśmiała się. może i nico nie był super kucharzem, ale z aubrey też nie była jakaś gotująca gwiazdeczka, więc nie będzie narzekać. lepsze to niż nic xd - jak mam ci znaleźć tą płytę to mnie nie rozpraszaj, bo już wypadłam z rytmu. - zaśmiała się bo okropnie ją rozpraszało całowanie po szyi! nie, żeby nie było jej przyjemnie, no ale najwyraźniej są jakieś priorytety xd

- przecież wiesz jak bardzo uwielbiam cię rozpraszać - puścił jej oczko i sam zaczął szukać tej płyty - kto pierwszy ją znajdzie ten wygrywa dodatkowo śniadanie do łóżka. lepiej żebyś się postarała, bo w końcu obiecałem ci, że dorwę się do przepisu na naleśniki od leo. przyniosę ci też coś od nich z kawiarni, wstanę specjalnie wcześniej, żebyś tylko była zadowolona - robił z niej najwyraźniej księżniczkę, ale to tylko nico. patrzył jej przez ramię czy już znalazła czy nie.

znalazła mu tą płytę ona i poszli szaleć.

stał przed wejściem i oglądał plakaty starych kapel, paląc przy tym fajkę.

cherry tędy przechodziła zapatrzona w zdjęcia w aparacie, które dzisiaj robiła i akurat na niego wpadła niechcący. - ups? - mruknęła niepewnie. - przepraszam.

fajka wypadła mu z ust i poleciała na ziemię. nie był tak zdesperowany, żeby podnosić ją z ziemi, więc tylko przygniótł ją butem.
- mhm - mruknął, nie podnosząc wzroku. ciekawe czy mieli już jakieś rodzinne spotkanie i poznali się wszyscy. właściwie brooklyn ledwo kojarzył corny'ego, z którym też nie był w najlepszych stosunkach.

raczej pewnie nie.... a już na pewno nie tak rodzinne spotkanie, żeby brooklyn z cherry się poznali. chociaż może corny jej pokazywał całą rodzinę addie na fejsie to ona go skojarzyła. - to ty! - powiedziała jak zwykle z ogromnym entuzjazmem i się zaśmiała bo on przecież może jej nie kojarzyć. - jestem siostrą cornyego. - wytłumaczyła się od razu i wyciągnęła do niego łapkę. - cherry, cześć! miło cię poznać.

brooklyn też mógł się domyślić, że jeśli ktoś w st. albans ma kolorowe włosy, to prawdopodobnie jest rodzeństwem corny'ego, ale najwyraźniej nie przywiązywał do tego takiej wagi.
- tylko nie to znowu... - wymamrotał pod nosem, bo myślał, że nieznajoma zacznie się zachwycać tym, że jako dziecko był twarzą serialu. zaraz okazało się jednak, że rozpoznała go z zupełnie innych powodów. - skąd wiesz kim jestem? - uścisnął jej dłoń podejrzliwie i już wyciągał z paczki kolejną fajkę, skoro stracił poprzednią.

tak, powinien to wiedzieć! ale najwyraźniej dla niego nie było istotnym to kim byli ludzie w kolorowych włosach.
- co znowu? - zapytała zdziwiona bo jeszcze dobrze się nie odezwała a on już marudził. ona pewnie nawet nie oglądała takich seriali i nie miała pojęcia, że w dzieciństwie milion lat temu był tam jakąś gwiazdą. - aaa - machnęła ręką. - corny pokazywał mi całą waszą rodzinę chyba już. no przynajmniej tych, których poznał. - pokiwała głową

może w st. albans jest więcej ludzi z kolorowymi włosami. to akurat bardzo możliwe.
- myślałem, że znasz mnie skądś indziej. - wymamrotał pod nosem i machnął ręką, bo nawet nie miał odwagi spojrzeć jej w oczy kiedy to mówił w obawie, że jednak cherry załapie aluzję i skojarzy go z serialu. sam by to na siebie ściągnął! - a co on taki hop do przodu? - skrzyżował ręce. ledwo się zeszli z addie, jeszcze go nie zaakceptował jako członka rodziny!

- nieeee? nie rób z siebie jakiejś gwiazdy, że wszyscy cię rozpoznają na każdym kroku. bycie bratem addie tego nie gwarantuje. - machnęła ręką i się zaśmiała. skąd miała wiedzieć, że naprawdę jest gwiazdą lat dziecięcych prawie jak olsenki a ona go nie kojarzy! - a co ci znów nie pasuje? chwalił się po prostu no.... nie wiem jakie ty masz relacje z siostrą, ale my z cornym mówimy sobie praktycznie o wszystkim. - zmarszczyła brwi.

- zdziwiłabyś się. - wywrócił oczami. w sumie to powinien się cieszyć, że go nie rozpoznała z serialu i tak też było, ale jednocześnie przerażała go jej nazbyt energiczna osobowość i to, że dziewczyna zachowywała się, jakby znali się już od dawna. też się stoczył jak olsenki... jezu, powinni mu zaproponować kontynuację serialu po latach, tak jak teraz robią z pełną chatą na przykład. na pewno się załamie tą propozycją! - też poznałem chłopaka addie, ale przecież się nie spieszy. nie biorą ślubu. - zauważył. nawet nie podał jego imienia, bo nie był pewien, czy dobrze pamięta, mimo że cherry podała je dwa razy w ciągu tej krótkiej rozmowy.

- jesteś aż tak rozpoznawalny? kłamiesz... - machnęła ręką. - pewnie już prędzej mnie rozpoznają wszyscy. - zaśmiała się. nie dość, że była super przyjazna przez co znała pół miasta to jeszcze miała różowe włosy.... ludzie nie mogli jej nie znać. tak jej się przynajmniej wydawało. haha biedaczysko. zawsze może się nie zgodzić. - poznałeś mojego brata, ale addie nie pokazywała ci mnie! - wskazała na siebie palcami i uśmiechnęła się szeroko. - no nieważne. - machnęła ręką. - a skąd wiesz, że już nie planują ślubu co? - uniosła brew. ona oczywiście wiedziała, że to raczej nie jest w planach jej brata ale cóż.... musiała utrzymywać tą pewność, ze jest sto procent hetero ;x chociaż przy jej gadulstwie czasem wcale nie było jej łatwo!

- widzę, że nie zrobiłaś aż tak dobrego researchu na temat naszej rodziny. - oznajmił oschle, ale zaraz spojrzał jej w oczy. - i proszę, nie rób tego. dobrze jest spotkać kogoś, kto mnie nie kojarzy. - powiedział poważnie. teraz będzie myslała, że jest gwiazdą porno xd zmrużył oczy. - zrobiłaś sobie różowe włosy, żeby wszyscy cię rozpoznawali? myślałem, że to oznaka indywidualizmu. - już się zawiódł na nowej znajomej. on wolał nie być rozpoznawanym, więc nie rozumiał jej w tej kwestii. - najwyraźniej addie tak bardzo nie przejmuje się waszą rodziną jak wy naszą. - zauważył jak gdyby nigdy nic. swoją postawą trochę podkopywał siostrę. - to za szybko. - odparł po prostu, chociaż na usta cisnęło mu się, że brat cherry prawdopodobnie jest gejem. wyczuwał z jego strony takie wibracje, ale nie mógł tego powiedzieć siostrze, bo tylko by stwierdziła, że brooklyn tak mówi, bo go nie lubi.

- nie robiłam, bo to nie moja sprawa. - wzruszyła ramionami. - mam swoje życie i nie potrzebuję wiedzieć co robisz, czym się zajmujesz i tak dalej. to ewentualnie sprawa dla cornyego a i tak chyba nie bardzo. - zmarszczyła nosek bo w sumie to ją nie interesowało dlaczego niby wszyscy mają rozpoznawać brooklyna. - nie! - zaprzeczyła od razu. - mam różowe włosy bo mi sie podobają. i bez nich wszyscy by wiedzieli, że ja to ja. - wzruszyła ramionami rozbawiona. - po za tym podoba mi się to jak się wyróżniam z tłumu tych wszystkich szarych i takich samych ludzi. - dodała. - trudno. nie będę z tego powodu płakać. - powiedziała obojętnie bo wydawało się jej, że brooklyn chce ją zniechęcić i do siebie i do swojej siostry. ale się nie da. - może to wielka miłość od pierwszego wejrzenia. ty to się chyba na tym za bardzo nie znasz skoro tak traktujesz każdą dziewczynę, którą poznasz... - nie chciała być niemiła ale mówiła szybciej niż myślała.

- gdyby to nie była twoja sprawa, to nie rzucałabyś się na mnie na ulicy z piskiem. - przypomniał jej. wsadził jedną rękę do kieszeni, drugą cały czas manewrował papierosem. - i dobrze. - wzruszył ramionami, bo nie zamierzał błagać jej o uwagę. co najwyżej mogłaby się zainteresować kapelą, żeby zyskali na popularności. - widzisz, też cię jakoś nie kojarzę. jesteśmy kwita. - zauważył. nie chciał być niemiły, to nie były jego intencje. on po prostu taki był. zgorzkniały, pobłażliwy w stosunku do innych. i trudny w obsłudze, szczególnie dla nieznajomych. - przepraszam, nie wiedziałem, że próbujesz mnie poderwać. - aż parsknął śmiechem, bo tak zrozumiał jej wypowiedź.

- z jakim znów piskiem? - wywróciła oczami bo ona sobie tam żadnego piszczenia nie przypominała! coś źle interpretował jej zachowanie a ona przecież była i tak wyjątkowo spokojna jak na siebie. - przywitałam cię bardzo spokojnie, po prostu stwierdziłam, że cię kojarzę. - wytłumaczyła mu. - podrywam cię!? - zdziwiła się i zaśmiała. - chyba ta rozpoznawalność ci zaszkodziła troszeczkę, skoro tak sądzisz. - powiedziała rozbawiona i pokręciła głową

- nieważne. - dopalił fajkę, rzucił ją na chodnik i przydeptał. nieładnie tak śmiecić. - to ty coś mówisz o miłościach od pierwszego wejrzenia i o tym, jak cię traktuję. mogłabyś mnie tak nie oceniać na dzień dobry, ok? ok. a teraz myślę, że powinniśmy zakończyć tę rozmowę, bo nie chcę zaszkodzić związkowi mojej siostry przez to, że nie umiem dogadać się z siostrą jej chłopaka. - wyciągnął w jej kierunku dłoń, żeby ją uścisnąć nie wiedzieć czemu.

- mówię o ich miłości od pierwszego wejrzenia a nie mojej. - wywróciła oczami. - a jak cię mam oceniać jak się tak właśnie zachowujesz co? - zapytała unosząc brew. westchnęła. - a czy my się nie dogadujemy? mogłeś trafić na gorszą siostrę szwagra. - zaśmiała się bo uważała, że wcale nie jest z nią tak źle i brooklyn nie powinien jej aż tak bardzo nie lubić! a to aż od niego biło.

- porównałaś to do mojego stosunku do kobiet. - przypomniał jej. musiał się czepiać każdego słówka, żeby nic nie pozostało niewyjaśnione. musisz sobie wybrać laseczkę dla brooklyna hehe. - jak się zachowuję? nie przytulam cię i nie śmieję się z własnych żartów, więc od razu musisz mnie oceniać? ludzie są różni, wiesz. - zmarszczył nosek. to nie było tak, że nie polubił cherry. on po prostu trzymał ludzi na dystans i nie wydawał o nich żadnych osądów, dopóki nie udało im się do niego zbliżyć. - to nie my mamy się zaprzyjaźniać, tylko nasze rodzeństwo ma być szczęśliwe. - uciął te dywagacje.

- no bo cały czas marudzisz. marudzisz i marudzisz. to musi być męczące. - wywróciła oczami. spoko coś wykombinuję xd - ojezu nie oceniam cię! nie oceniam ludzi w ogóle, niech sobie będą jacy chcą i tak większość lubię nawet jak są dziwni. - wzruszyła ramionami. jego mimo wszystko już też polubiła! - to nie znaczy, że nie możemy się zaprzyjaźnić. - uśmiechnęła sie

- idzie się przyzwyczaić. - powiedział z rozbrajającą szczerością i wyciągnął znowu paczkę z papierosami, żeby się trochę odstresować podczas tej rozmowy, a poza tym melancholijni chłopcy zawsze palą fajkę za fajką. nawet podsunął jej paczkę, żeby mogła się poczęstować. jaki pokaz grzeczności, wow. ja na razie schylam się ku opcji skylar, ale jestem otwarta na twoje pomysły xd - skoro twierdzisz, że pasujemy na przyjaciół. - zaśmiał się znowu. rozbawiła go doprawdy.

no skye będzie najlepsza, ale to muszą dojść do jakiegoś porozumienia bo ich pierwsze spotkanie nie było zbyt ciekawe xd pokręciła głową dziękując za propozycję ale nie paliła. ja też palę fajkę za fajką jak jestem na przerwie ;x - no pewnie! na dobrą sprawę wszyscy pasują na przyjaciół wszystkich, jeżeli są bez uprzedzeń. - takie właśnie miała zdanie!

pierwsze spotkanie brooklyna z kimkolwiek nigdy nie jest ciekawe xddd coś ogarniemy! zawsze ogarniamy! też jesteś melancholikiem palącym fajkę za fajką? xd
- nie możesz być przyjaciółmi ze wszystkimi. to niewykonalne. zawsze znajdzie się ktoś, z kim się nie dogadasz. - mówił teraz czysto teoretycznie, już nie pił do ich znajomości. zaraz spojrzał na zegarek i stwierdził, że musi już iść, chociaż wcale nigdzie mu się nie spieszyło.