sklep muzyczny
- st. albans
- st. albansgod save the queenwe love our queen109
- Post n°1
sklep muzyczny
First topic message reminder :
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°51
Re: sklep muzyczny
widocznie sklep wcale nie był czynny a właściciel był jego kumplem to mógł z nim siedzieć ile mu się tylko podobało. blaise akurat wyjrzał przez okno i zauważył, że jakaś dziewczyna się na nich gapiła, więc podszedł do drzwi z uśmiechem na ustach i wytknął tylko głowę - siema, potrzebujesz czegoś? - zapytał - jak tak, to wejdź do środka, mój kumpel ewentualnie może ci coś jeszcze sprzeda - puścił dziewczynie oczko.
- sapphire morris
- st. albanschemiaczlowiek impreza31
- Post n°52
Re: sklep muzyczny
jak zobaczyła, że facet idzie w jej stronę cała zesztywniała, bo jednak nie jest takim super hiroł i się wystraszyła! otworzyła pyszczek, gdy tamten zaczął coś mówić i pewnie wyglądała, jakby ją tak oszołomił jego urok czy coś. - ee... - zająknęła się i zrobiła krok do tyłu. - wiesz, co... ee, nie. nie chcę nic od was kupować! - prychnęła zaraz machając w jego stronę paluchem, pewnie mając wzrok jakiś szalony, jakby blaise chciał jej sprzedać nerkę albo coś w tym stylu, bo to już nawet nie byli handlarze narkotyków! tylko żywym towarem! zrobiła jeszcze jeden krok do tyłu i pech chciał, że się wyłożyła na tyłek. syknęła z bólu i zaczęła się podnosić, ale był lód to się ślizgała i nic jej z tego nie wychodziło. haha, pewnie modliła się, jak nigdy o swoje życie, które w sumie lubiła. mówiła sobie "uratuj mnie boże! nauczę się na ten egzamin!" albo coś w tym stylu, jak przestanę pić czy coś xd
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°53
Re: sklep muzyczny
biedna dziewczyna, ale blaise jako dżentelmen postanowił w końcu do niej wyjść i pomógł jej wstać, żeby więcej się nie przewracała - wszystko w porządku? chyba masz za śliskie buty - uśmiechnął się do przyjaźnie - nie powinnaś się włóczyć po mieście sama o tej porze, jest zbyt dużo szaleńców - wzruszył ramionami - blaise jestem - przedstawił się.
- sapphire morris
- st. albanschemiaczlowiek impreza31
- Post n°54
Re: sklep muzyczny
pewnie dłuższą chwilę się powstrzymywała, żeby skorzystać z oferowanej pomocy. mówiła coś, nie dzięki, sama sobie poradzę, ale była ciamajdą taką, że szkoda gadać i blaise się ostatecznie przydał. - ja pierdole! potłukłam sobie tyłek! - jęknęła macając się po pośladkach, bo miała jakąś krótką puchówkę.. a matka mówiła, weź taką do kolan, bo ci się nerki przeziębią! a ona nie słuchała, bo w takiej długiej wyglądałaby jak kurdupel, chodząca kulka puchowa, a to ani ładne ani śmieszne, tylko obleśne. nie chciała być serdelkiem! i tak była gruba, jak na obecne standardy, nie da się ukryć. uniosła brew. blaise to nie było imię dla jakiegoś brutalnego mordercy, przynajmniej tak się jej wydawało. wszyscy mordercy kojarzyli się jej z włoskimi imionami, a blaise nie brzmiało jakby było włoskie, dlatego się trochę rozczarowała. - nie mów mi co mam mówić! - zamachała rękoma, ale tym razem złapała równowagę. uniosła brew na szaleńców i nieważne, że dopiero po tym się przedstawił xd może dochodziło do niej z opóźnieniem wszystko xd albo przynajmniej niektóre rzeczy. - ty jesteś jakimś szaleńcem? tak? wiadomo, szaleńcy zaraz mówią, ze wszędzie jest pełno szaleńców, bo mają siebie za normalnych, a resztę za wariatów. tak? tak?! - wydzierała się, bo stresowało ją to wszystko i zaczynała się dusić, dlatego szarpała się trochę ze swoim szalikiem. - nie rób mi krzywdy... błagam. - zaczęła go prosić.
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°55
Re: sklep muzyczny
podrapał się po policzku, gapiąc się na nią jak na jakąś wariatkę. lekko otworzył usta. dziewczyna robiła z siebie teraz pośmiewisko, pomyślał że chyba uciekła z jakiegoś psychiatryka ewentualnie, że po prostu jest w ukrytej kamerze i że go ktoś z kumpli wkręca, a nie spotkał się z dziewczyną która przesadzała, ba, bardzo mocno przesadzała ze swoimi oskarżeniami - nie jestem żadnym świrem ani wariatem, ja tylko przyszedłem tutaj do kumpla żeby pogadać o najnowszej płycie, którą mi ostatnio polecał... nic nie zamierzałem ani nie zamierzam ci zrobić. uderzyłaś się w głowę? - zapytał poważnie.
- sapphire morris
- st. albanschemiaczlowiek impreza31
- Post n°56
Re: sklep muzyczny
- oooł - wydęła usta i się objęła. zaraz zrobiła się cała czerwona. powtarzała w myślach dokładnie jego spostrzeżenia, że sama jest wariatką, idiotą, debilką i co ona w ogóle odpierdala?! była wściekła, że jak zwykle wsadza nos w nieswoje sprawy, czyli w tym momencie w szybę jakiegoś sklepu i wyrabia sobie durne poglądy na jakichś randomowych ziomków, ale miała fazę na gangsterskie klimaty i waliło ją już w dekiel. - na pewno? bo wiesz... - zachichotała, żeby rozładować atmosferkę. - różnie bywa - trąciła go łokciem w boczek przysuwając do niego, a dłonie schowała w kieszeniach kurtki, więc miała ręce tak śmiesznie trochę za wysoko, niż powinny być naturalnie. popatrzyła pytającym wzrokiem na blaisa. - jeeejuuu, no sory, nie musisz mi się tłumaczyć, no halo. nie chcę kupować żadnej płyty, bo mam spotify premium - mrugnęła do niej, bo przecież jest dwudziesty pierwszy wiek, po co komu płyty, jak i tak się nie słucha na niczym innym niż na tele! przynajmniej ona i jej koleżanki tak robiły, nie znała, żadnych melomanów, więc myślała, że wszyscy robią jak one!
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°57
Re: sklep muzyczny
- aha, no to bardzo się cieszę. dobra, skoro nie chcesz nic kupować ani nie uderzyłaś się w głowę to może jednak odprowadzę cie do domu? nadal nie wiem jak się nazywasz, ale nie musisz mi niczego mówić - wzruszył ramionami. dziewczyna wyglądała na jakąś wariatkę, kolejną w jego życiu. martwił się o maddie, która nie kontaktowała się z nim już od dłuższego czasu, strasznie za nią tęsknił i chciał się zobaczyć z annie. odchrząknął i zapalił papierosa - umm... no tak... to zamówić ci taksę czy sama sobie poradzisz? - zapytał.
- sapphire morris
- st. albanschemiaczlowiek impreza31
- Post n°58
Re: sklep muzyczny
- upadłam na tyłek... - zauważyła i wzruszyła ramionami. - nic mi nie jest - dodała zaraz, żeby się biedaczek nie martwił i rzuciła okiem w stronę środka sklepu muzycznego, ale jego kumpel już pakował swoje rzeczy to chyba wychodził. przeszła jej myśl, że ma pewnie tam spluwę, teraz wyjdzie, przystawią jej pistolet do głowy i wywiozą gdzieś, gdzie będą gwałcić i odcinać jej palce... ale zaraz wyrzuciła te głupoty z głowy. - sapphire.. jestem sapphire. - powiedziała z mdłym uśmieszkiem, bo dalej nie wiedziała, co strzeliło matce do głowy, żeby ją tak nazwać. - ale mówią mi też ruby - bo krócej, a też przecież ładny kamyczek. - chyba dam radę... w końcu sama tu też przyszłam. - i odwróciła się przez ramię, żeby zobaczyć czy ktoś jej nie zachodzi od tyłu, jakiś bandzior roman, czy ktoś taki. haha, maddie jest wariatką? ma to po ojcu, na bank. - hej! zwykle się tak nie zachowuję. poważnie. - zaczęła, bo czuła potrzebę wytłumaczenia mu, że wcale nie jest jakimś świrem i nie popełnił największego życiowego błędu, wychodząc do niej z tego sklepu. chociaż na pewno będzie miał fajne anegdotki do opowiedzenia kumplom. - po prostu jakiś koleś za mną szedł i mam schizy. no i oglądałam dzisiaj człowieka z blizną... - kiwała głową, jakby miało go to przekonać, że jest zupełnie normalna i nieszkodliwa. - i te egzaminy. wiesz jak jest. - poklepała go po ramieniu z szerokim uśmiechem.
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°59
Re: sklep muzyczny
- wiem wiem, rozumiem cię doskonale. kiedyś w końcu sam byłem studentem to rozumiem cię doskonale jak to wszystko potrafi zniszczyć umysł. o oglądałaś człowieka z blizną? jeden z moich ulubionych filmów - zaciągnął się papierosem, rozglądając na boki. jego kolega wyszedł, zamknął sklep i pożegnał się z blaisem, życząc im miłego wieczoru - teraz jak pracuję to tylko współczuję wszystkim studentom, że muszą przechodzić przez tą katorgę co jakiś czas. ale nie przejmuj się, pewnie niezbyt dużo ci zostało - puścił jej oczko - masz bardzo ładne imię, nietypowe. sapphire... - zastanowił się chwilkę - dlaczego ruby? - zapytał zaciekawiony.
- sapphire morris
- st. albanschemiaczlowiek impreza31
- Post n°60
Re: sklep muzyczny
koleś nie wyglądał na jakiegoś starego, a już nie był na studiach. więc albo zagina czasoprzestrzeń i jest wiecznie młodo wyglądającym chłopczykiem, albo rzucił studia w cholere i zajmuje się czymś nielegalnym! znowu musiała dać swoim fantazjom przegrać i wybrała bardziej możliwą ścieżkę, dlatego lekko się uśmiechnęła. - taak? - podnieciła się i zaraz przybrała pozycję jak w filmie. - sej heloł tu maj lityl freend - zacytowała i zaraz się roześmiała. - genialny film, uwielbiam. zresztą al pacino jest genialny to nie ma co tu dużo gadać. - machnęła ręką, bo temat uznała za skończony i nie miał prawa w ogóle myśleć inaczej, bo jak zacząłby coś marudzić to sama stałaby się takim małym bandziorem i go zlała! potrafia być czasami porywcza, czego chyba już doświadczył nawet. he he. - w sumie to lubię swoje studia, ale niektóre przedmioty zabijają, więc teraz mam taki malutki - pokazała niewielką odległość na palcach - kryzys. ale spokojnie, nie z takich dołków się wychodziło. - zaśmiała się. pewnie nie raz wpadła do jakiejś wielkiej dziury po pijaku, albo nie wiem, myślała że z kimś wpadła i wtedy wpadała w depresję, biedaczka. ale co zrobić, jak ma się alergię na lateks, a chce się bzykać?! no właśnie. - dzięki - powiedziała jakimś obojętnym tonem, bo wcale tego imienia nie lubiła. było zbyt niezwykłe, dlatego wszyscy ją zapamiętywali. zwykle tego nie lubia... zwłaszcza, jesli chodzi o wykładowców. - no wiesz, szafir.. rubin. dwa bratanki - wzruszyła ramionami. - prawda jest taka, że miałam w dzieciństwie koleżankę, która sepleniła i średnio jej szło z mówieniem mojego imienia, to jej mama zaproponowała ruby i tak zostało. nawet mama tak do mnie mówi. - pewnie mówiła do niej normalnie, jak przejebała sobie i chciała jej dopiec. i pogadali sobie jeszcze chwilę, ale ostatecznie poszła do domu, bo skoro już nie miał jej za nienormalną to mogła spać spokojnie!
- blaise joyce
- miamiszef wszystkich szefówdad, husband and whatever.33
- Post n°61
Re: sklep muzyczny
pogadali i się rozeszli.
- nina miller
- johannesburgprawodziewczyna renesansu30
- Post n°62
Re: sklep muzyczny
łaziła po sklepie, szukała idealnego prezentu dla swojego ojczyma na urodziny. nie mogła się zdecydować na żadną płytę, za dużo wszystkiego na raz.
- cody caplan
- belastanimacja.29
- Post n°63
Re: sklep muzyczny
cody kupił sobie na ebayu jakiegoś diskmana i teraz szukał do niego fajnych płyt. zauważył ninę i podszedł do niej, zakrywając jej oczy. - zgadnij kto to - próbował zmienić głos, ale zaraz się zaśmiał.
- nina miller
- johannesburgprawodziewczyna renesansu30
- Post n°64
Re: sklep muzyczny
nawet nie była zaskoczona i nie dostała zawału, bo jej aż tak bardzo nie przestraszył. od razu poznała jego głos i rzuciła mu się prosto w ramiona - cooody! - przynajmniej ich rozpoznawała. ucałowała go w oba policzki na przywitanie. oni i tak się widzieli codziennie, bo podejrzewam, że wrócili do mieszkania prawda? xd
- cody caplan
- belastanimacja.29
- Post n°65
Re: sklep muzyczny
no chyba wrócili xd ale najwyraźniej i tak to, że widzieli się codziennie im nie wystarczyło, skoro tak się cieszylu na swój widok xd - niiinaaa - powiedział równie radośnie co ona. - co kupujesz? - zainteresował się od razu. był ciekawy jaki ma gust co do muzyki.
- nina miller
- johannesburgprawodziewczyna renesansu30
- Post n°66
Re: sklep muzyczny
teraz mają tam tak wysprzątane, że hej! a na dodatek pod nogami pałęta się im mały mopsik, którego zapewne pokochali ;x nie chciała go wypuścić z objęć, widocznie faktycznie lubiła się przytulać do nie swoich chłopaków. a do bliźniaków, których dawno nie widziała to już najbardziej. jeszcze jej się to przyda, zobaczysz ;x - chcę kupić płytę dla ojczyma na urodziny. może mi coś polecisz? tatko to taki staroświecki facet, poważny biznesmen. co tacy ludzie w ogóle słuchają? - zapytała. miała nadzieję, że on wie xd
- cody caplan
- belastanimacja.29
- Post n°67
Re: sklep muzyczny
jeszcze lepiej. przynajmniej mogli bałaganić i mimo to żyć w czystym domu. chociaż cody przynajmniej już takiego burdelu nie robił, skoro nina się tak poświęcała, żeby wszystko ogarnąć. nie był taki wredny, ale to też nie znaczy, że utrzymywał porządek zawsze.. ale przynajmniej próbował. jak nie patrzyła to pewnie palili z tym mopsem zioło xd podrapał się po policzku, próbując sobie wyobrazić ojca niny. - muzykę klasyczną może? - zaśmiał się, bo w sumie to nie miał pojęcia, skoro nie znał jej ojczyma.
- nina miller
- johannesburgprawodziewczyna renesansu30
- Post n°68
Re: sklep muzyczny
szkoda, że już niedługo ;x robiła im śniadania i zawsze przypominała, żeby byli grzeczni! a to dlatego blue był ostatnio taki senny i żarł wszystko co tylko znalazł w swojej misce. pociągnęła go za rękę i poszli do muzyki klasycznej - możliwe, że to będzie dobry wybór. kto go tam wie. muzyka filmowa też by go ucieszyła, chociaż nie wiem, bo ten stary piernik bez przerwy musi ogarniać te swoje filmy - machnęła ręką. szkoda, że jej prawdziwy ojciec jej tak często nie odwiedzał. brakowało jej go. z nim miała lepszy kontakt, niż z tym idiotą, który kazał jej szukać księcia a wybrała leo xd może to cody jest jej przeznaczony!
- cody caplan
- belastanimacja.29
- Post n°69
Re: sklep muzyczny
pokłóci się z leo? przynajmniej jej pies trochę odpocznie i pójdzie na odwyk. tyle dobrze. - jakie filmy? - poleciał za nią i od razu zaczął coś grzebać w tych płytach. jak się kiedyś zjarał to miał fazę na mozarta, który mu się nawet spodobał, więc właśnie tego teraz szukał. wyjął jedną z płyt i zaczął się jej przyglądać. cody powinien wyruchać ninę, tak jak leo kiedyś wyruchał mu madeline xd
- nina miller
- johannesburgprawodziewczyna renesansu30
- Post n°70
Re: sklep muzyczny
nie tylko pokłóci ale po prostu zrobi się jedna wielka drama ;x wyprowadzka i te sprawy wchodzą w grę! oczywiście, że muszą się wyruchać, to też już zaplanowałam. jak na razie nina trzymała łapki przy sobie i grzecznie traktowała go jako przyjaciela. jak na razie. - przecież mój ojczym to producent filmowy, cody, nie ogarniasz? - zachichotała spoglądając na niego i na te płyty. - weźmy pierwszą lepszą, bo nie chce mi się tu stać. chcę gdzieś dzisiaj porwać! - wyszeptała mu na uszko w tajemnicy.
- cody caplan
- belastanimacja.29
- Post n°71
Re: sklep muzyczny
jakie plany xd w takim razie cody musi się dobrze do tego upić, bo to jednak kochany chłopiec był i świadomie nawet leo by tego nie zrobił. - no tak, wyleciało mi to z głowy - zaśmiał się. pewnie powoli zaczynały mu się od tego zioła robić dziury w pamięci jak u leosia. podał jej tą płytę, którą trzymał w rękach i sam sobie wziął jakąś przypadkową. może odkryje jakiś ciekawy zespół tak. - tak? wychodzimy gdzieś wszyscy? - zdziwił się trochę. myślał, że sobie pójdą grupką, jak zwykle.
- nina miller
- johannesburgprawodziewczyna renesansu30
- Post n°72
Re: sklep muzyczny
- nie! dzisiaj wychodzimy my, we dwoje. tylko ja i ty. zabieram cię do londynu. połazimy po kilku klubach, najaramy się, wypijemy sporo drinków i wynajmiemy pokój w jakimś super najlepszym hotelu, bo mam taką ochotę - zakręciła się wokół własnej osi, była widocznie szczęśliwa, że wszyscy wrócili i że są znowu razem. - to jak? idziesz ze mną czy zostajesz tutaj i będziesz się nudził? - zapytała opierając dłonie na biodrach. zabrała płytę, żeby móc za nią potem zapłacić.
- cody caplan
- belastanimacja.29
- Post n°73
Re: sklep muzyczny
zamyślił się na chwilę, bo zdziwił się tym, że nina tak chciała być z nim sam na sam. - w sumie to dawno nie byłem w londynie - wzruszył ramionami. nie przyszło mu do głowy, że nina mogłaby mieć jakiś niecny plan. pewnie nie raz im się wszystkim zdarzyło na przykład zasypiać na jednym łóżku, bo tak się zjarali i zmęczyli graniem, że nie mieli siły już się przenosić.
- nina miller
- johannesburgprawodziewczyna renesansu30
- Post n°74
Re: sklep muzyczny
nina nie miała żadnego planu, bo po prostu chciała zrobić raz coś szalonego z nim sam na sam, a nie z całą paczką na raz. chciała się wyrwać z domu no i nadarzyła się okazja ot co. uśmiechnęła się szeroko do niego i pstryknęła go palcem w nos - widzisz jaka jestem wspaniałomyślna? to chodźmy. w londynie zawsze się coś dzieje - złapała go pod rękę tym razem - nie boisz się, nie? - zachichotała. może się bał i dlatego się wahał, że go jeszcze wyrucha czy coś xd
- cody caplan
- belastanimacja.29
- Post n°75
Re: sklep muzyczny
to dobrze, bo przynajmniej nie miał się czym martwić. - widzę i nigdy nie wątpiłem w twoją wspaniałomyślność - zaśmiał się i podreptał z nią do kasy. położył swoje płyty przed panią ekspedientką, po czym zapłacił za nie. - a czego mam się bać? - zapytał rozbawiony. nigdy go nie podrywała i on tego też nie robił, więc nie zbierało się na to, żeby mieli robić coś złego.
|
|