park przyszpitalny
- st. albans
- st. albansgod save the queenwe love our queen109
- Post n°1
park przyszpitalny
First topic message reminder :
- wendy eyre
- afryka/londynmedycyna sądowadzikuska30
- Post n°51
Re: park przyszpitalny
wszystkie gry w szpitalu dzisiaj... wendy przyszła tutaj, bo słyszała, że uczestnicy balu mogą się zgłosić po poradę psychologiczną. wczoraj nie była w stanie tu przyjść, pozostawała w zbyt dużym szoku. dzisiaj zdecydowała się stanąć w kolejce, ale potem zwątpiła i teraz siedziała pod szpitalem i paliła papierosa za papierosem. kto jej zabroni.
- louis eyre
- stądmedycynacool kid34
- Post n°52
Re: park przyszpitalny
lu! albo i nie... on za to od wczoraj nie wychodził ze szpitala i był już potwornie zmęczony, ale jeszcze tylu dzieciakom trzeba było pomóc! w tym całym szale zdążył tylko zadzwonić do wendy, żeby się upewnić, czy nic jej nie jest. teraz akurat wyszedł na krótką przerwę i żeby wypić w spokoju kolejną już pewnie z 10 kawę i zauważył siostrę, więc do niej podszedł i bez słowa ją przytulił. bo co miał powiedzieć, skoro wszystko bylo tak pojebane?
- wendy eyre
- afryka/londynmedycyna sądowadzikuska30
- Post n°53
Re: park przyszpitalny
wendy czuła się winna, że namówiła elkę, żeby poszła na ten bal i teraz wylądowała na oddziale psychiatrycznym. tak samo chwilę przed strzelaniną tańczyła z mike'm, ale poszła pod scenę na ogłoszenie wyników i zostawiła go na parkiecie, gdzie został postrzelony. wszyscy jej najbliżsi leżeli w szpitalu, a jej nic się nie stało. czuła się winna. ale jednocześnie przerażona. kiedy brat ją przytulił, po prostu to odwzajemniła. nie chciała nic mówić, potrzebowała poczucia bezpieczeństwa. louis najwyraźniej jej to dawał.
- louis eyre
- stądmedycynacool kid34
- Post n°54
Re: park przyszpitalny
a nie wyglądał na takiego, który potrafiłby obronić siebie za co dopiero kogoś... ale może czaił się w nim jakiś dzikus, tego nie wiadomo. kiedy się do niego przytuliła pogłaskał ją po głowie. - potrzebujesz czegoś wendy? - szepnął jej do uszka zatroskany. może i ze wszystkimi członkami rodziny miał świetny kontakt, ale mimo to z wendy najlepiej się dogadywał i zawsze stawał po jej stronie. kochany był, no nie ma się co dziwić.
- wendy eyre
- afryka/londynmedycyna sądowadzikuska30
- Post n°55
Re: park przyszpitalny
oj tam nie wyglądał... mnie by mógł bronić, nie obraziłabym się!
- nie wiem. odpowiedzi, kurwa. - kopnęła jakiś kamyk, dalej pozostając w objęciach louisa. chyba pierwsza postać w ogóle przeklina i denerwuje się na to, co się stało, zamiast nie spać i bać się wszystkiego i płakać. ale wendy też nie była jak inni. nie miała traumy dlatego, że widziała trupa, bo tym zajmowała się akurat niemalże zawodowo. chodziło o to, że tym razem w jednej chwili widziała żywych ludzi, a w następnej leżeli już martwi. żadna magiczna medycyna państwa eyre nie mogła na to nic zaradzić. zresztą wendy miała kiepski kontakt z całą rodziną i to właśnie z louisem jako jedynym dogadywała się bez większych zgrzytów.
- nie wiem. odpowiedzi, kurwa. - kopnęła jakiś kamyk, dalej pozostając w objęciach louisa. chyba pierwsza postać w ogóle przeklina i denerwuje się na to, co się stało, zamiast nie spać i bać się wszystkiego i płakać. ale wendy też nie była jak inni. nie miała traumy dlatego, że widziała trupa, bo tym zajmowała się akurat niemalże zawodowo. chodziło o to, że tym razem w jednej chwili widziała żywych ludzi, a w następnej leżeli już martwi. żadna magiczna medycyna państwa eyre nie mogła na to nic zaradzić. zresztą wendy miała kiepski kontakt z całą rodziną i to właśnie z louisem jako jedynym dogadywała się bez większych zgrzytów.
- louis eyre
- stądmedycynacool kid34
- Post n°56
Re: park przyszpitalny
jeju ja zdecydowanie też bym się nie obraziła xd
westchnął ciężko bo odpowiedzi nie mógł jej dać. niby jak! nie siedział w głowie psycholi, trudno mu było cokolwiek na ten temat powiedzieć. - czasem ludziom nie wystarczy zniszczenie swojego życia, muszą też zniszczyć życie innych. czasem tak wielu osób. - mruknął bo to jedyna w miarę mądra odpowiedź, która przyszła mu do głowy. zazwyczaj miał odpowiedzi na różne pytania, które zadawali mu ludzie, ale w takiej sytuacji, trudno znaleźć jakiekolwiek sensowne słowa. dlatego chyba byłoby lepiej jakby się nie odzywał, ale nie umiał...
westchnął ciężko bo odpowiedzi nie mógł jej dać. niby jak! nie siedział w głowie psycholi, trudno mu było cokolwiek na ten temat powiedzieć. - czasem ludziom nie wystarczy zniszczenie swojego życia, muszą też zniszczyć życie innych. czasem tak wielu osób. - mruknął bo to jedyna w miarę mądra odpowiedź, która przyszła mu do głowy. zazwyczaj miał odpowiedzi na różne pytania, które zadawali mu ludzie, ale w takiej sytuacji, trudno znaleźć jakiekolwiek sensowne słowa. dlatego chyba byłoby lepiej jakby się nie odzywał, ale nie umiał...
- wendy eyre
- afryka/londynmedycyna sądowadzikuska30
- Post n°57
Re: park przyszpitalny
borze jaki zachwyt, że rj znowu na forku!
- nie miałam na myśli tego, że ty musisz mi odpowiadać. - odsunęła się, żeby wyciągnąć kolejnego papierosa i go zapalić. nie wiem czy z louisa taki dobry lekarz, że będzie jej zabierać fajki i zakazywać palić, ale w tej chwili naprawdę potrzebowała czegoś na uspokojenie. spojrzała na brata. - wyglądasz okropnie. spałeś w ogóle od wczoraj? - spytała ze zmrużonymi oczami, żeby lepiej przyjrzeć się wymęczonemu louisowi.
- nie miałam na myśli tego, że ty musisz mi odpowiadać. - odsunęła się, żeby wyciągnąć kolejnego papierosa i go zapalić. nie wiem czy z louisa taki dobry lekarz, że będzie jej zabierać fajki i zakazywać palić, ale w tej chwili naprawdę potrzebowała czegoś na uspokojenie. spojrzała na brata. - wyglądasz okropnie. spałeś w ogóle od wczoraj? - spytała ze zmrużonymi oczami, żeby lepiej przyjrzeć się wymęczonemu louisowi.
- louis eyre
- stądmedycynacool kid34
- Post n°58
Re: park przyszpitalny
kto by się nie cieszył z powrotu rj'a no sory!
niee. bo z resztą pisałam w karcie, że sam pali, więc akurat tego jej nie zabraniał. ale zaczął palić jak miał młodzieńczy bunt i wcale nie chciał być lekarzem i pokazywał rodzicom, że się do tego nie nadaje. a i tak proszę gdzie skończył...
- tak wyszło. - mruknął. pewnie na retoryczne pytania też często odpowiadał bo nie umiał się powstrzymać. no chyba, że nie miał o czymś zielonego pojęcia to może wtedy siedział cicho. chociaż wątpię. - spałem? - roześmiał się gorzko.- mieliśmy armagedon, wendy. nie było czasu na spanie, zbyt wiele osób potrzebowało pomocy. z resztą dalej potrzebuje, a ten szpital nie posiada zbyt wielkiej kadry lekarskiej. - wzruszył ramionami z westchnięciem. - ratuję się tym. - pokazał jej papierowy kubeczek z kawą.
niee. bo z resztą pisałam w karcie, że sam pali, więc akurat tego jej nie zabraniał. ale zaczął palić jak miał młodzieńczy bunt i wcale nie chciał być lekarzem i pokazywał rodzicom, że się do tego nie nadaje. a i tak proszę gdzie skończył...
- tak wyszło. - mruknął. pewnie na retoryczne pytania też często odpowiadał bo nie umiał się powstrzymać. no chyba, że nie miał o czymś zielonego pojęcia to może wtedy siedział cicho. chociaż wątpię. - spałem? - roześmiał się gorzko.- mieliśmy armagedon, wendy. nie było czasu na spanie, zbyt wiele osób potrzebowało pomocy. z resztą dalej potrzebuje, a ten szpital nie posiada zbyt wielkiej kadry lekarskiej. - wzruszył ramionami z westchnięciem. - ratuję się tym. - pokazał jej papierowy kubeczek z kawą.
- wendy eyre
- afryka/londynmedycyna sądowadzikuska30
- Post n°59
Re: park przyszpitalny
tylko ślepi! marlona mi teraz brakuje!
wendy też nie chciała być lekarzem, ale i tak rodzice wymusili na wszystkich swoich dzieciach, żeby wylądowali na medycynie. inna sprawa, że cała trójka braci postanowiła zostać super lekarzami, a wendy wybrała patologię na swoją specjalność. z tego rodzice na pewno nie byli zadowoleni. ale cóż, tak to jest, jak się nie ma genu geniuszy eyre!
- musisz zaczerpnąć trochę snu, bo piętnasta kawa ci nie pomoże, kiedy przestaniesz ogarniać i spieprzysz jakieś szwy. - zauważyła, bo louis na stażu raczej nie miał jeszcze zgody na pomaganie w operacjach, co najwyżej mógł zakładać szwy czy wkłucia centralne. ach, to oglądanie chirurgów się przydaje.
wendy też nie chciała być lekarzem, ale i tak rodzice wymusili na wszystkich swoich dzieciach, żeby wylądowali na medycynie. inna sprawa, że cała trójka braci postanowiła zostać super lekarzami, a wendy wybrała patologię na swoją specjalność. z tego rodzice na pewno nie byli zadowoleni. ale cóż, tak to jest, jak się nie ma genu geniuszy eyre!
- musisz zaczerpnąć trochę snu, bo piętnasta kawa ci nie pomoże, kiedy przestaniesz ogarniać i spieprzysz jakieś szwy. - zauważyła, bo louis na stażu raczej nie miał jeszcze zgody na pomaganie w operacjach, co najwyżej mógł zakładać szwy czy wkłucia centralne. ach, to oglądanie chirurgów się przydaje.
- louis eyre
- stądmedycynacool kid34
- Post n°60
Re: park przyszpitalny
zawsze możesz go sobie zrobić xdd
w sumie to nie wiem... ale mi się wydaje, że patologia jest o wiele cięższa niż normalna medycyna, bo w sumie potem pewnie student zapomina większość z tego co nie jest jego specjalizacją a taki patolog, który musi ustalić przyczynę śmierci musi znać się na wszystkich dziedzinach i ciągle się doszkalać i w ogóle... więc rodzice raczej powinni być dumni z niej i kibicować córce, żeby była kolejną doktor g....
- ta jest dopiero ósma. - mruknął obojętnie i napił się jej. trochę przestygła więc nie była już tak dobra jak gorąca, ale cóż. musiał poprzytulać wendy. pewnie, że nie robił nic ważnego i tak istotnego jak operacje czy inne takie, ale jakby ktoś umierał i nikt inny nie mógłby mu pomóc, to louis musiałby stanąć na wysokości zadania a do tego nie mógł spać, wiec popijał sobie kawy.
w sumie to nie wiem... ale mi się wydaje, że patologia jest o wiele cięższa niż normalna medycyna, bo w sumie potem pewnie student zapomina większość z tego co nie jest jego specjalizacją a taki patolog, który musi ustalić przyczynę śmierci musi znać się na wszystkich dziedzinach i ciągle się doszkalać i w ogóle... więc rodzice raczej powinni być dumni z niej i kibicować córce, żeby była kolejną doktor g....
- ta jest dopiero ósma. - mruknął obojętnie i napił się jej. trochę przestygła więc nie była już tak dobra jak gorąca, ale cóż. musiał poprzytulać wendy. pewnie, że nie robił nic ważnego i tak istotnego jak operacje czy inne takie, ale jakby ktoś umierał i nikt inny nie mógłby mu pomóc, to louis musiałby stanąć na wysokości zadania a do tego nie mógł spać, wiec popijał sobie kawy.
- wendy eyre
- afryka/londynmedycyna sądowadzikuska30
- Post n°61
Re: park przyszpitalny
nie mogę, wiesz jaką mam listę ryjków do zrobienia? nie kuś mnie, zła kobieto!
rodzice chcieli, żeby wszyscy byli znani z tego, że ratują życie, a nie, że wendy całymi dniami miała grzebać w umarlakach (oby tylko im nie dali na któryś zajęciach grzebać w jakimś studencie zabitym na balu, ojezu). zresztą ona wcale nie chciała być na medycynie i wiedziała, że się do tego nie nadaje i sama musiała się trochę wspomagać, żeby w ogóle zdawać z roku na rok. lekarz byłby z niej żaden. podziwiała brata i całą rodzinkę, to pewne. ale wiedziała, że nigdy nie będzie nimi.
- jak sobie z tym radzisz? - spytała nagle i wcale nie chodziło jej o ósmą kawę i brak snu. zaciągnęła się papierosem. - na uczelni co chwilę widzę zmarłych, ale nie robią na mnie żadnego wrażenia. dopiero wczoraj oni wszyscy... byli tak... prawdziwi. - przełknęła ślinę. - jak dajesz sobie radę z tym, że widzisz pacjentów, a potem okazuje się, że któregoś nie będzie można uratować? - spojrzała na niego. włączyły jej się filozoficzne tematy.
rodzice chcieli, żeby wszyscy byli znani z tego, że ratują życie, a nie, że wendy całymi dniami miała grzebać w umarlakach (oby tylko im nie dali na któryś zajęciach grzebać w jakimś studencie zabitym na balu, ojezu). zresztą ona wcale nie chciała być na medycynie i wiedziała, że się do tego nie nadaje i sama musiała się trochę wspomagać, żeby w ogóle zdawać z roku na rok. lekarz byłby z niej żaden. podziwiała brata i całą rodzinkę, to pewne. ale wiedziała, że nigdy nie będzie nimi.
- jak sobie z tym radzisz? - spytała nagle i wcale nie chodziło jej o ósmą kawę i brak snu. zaciągnęła się papierosem. - na uczelni co chwilę widzę zmarłych, ale nie robią na mnie żadnego wrażenia. dopiero wczoraj oni wszyscy... byli tak... prawdziwi. - przełknęła ślinę. - jak dajesz sobie radę z tym, że widzisz pacjentów, a potem okazuje się, że któregoś nie będzie można uratować? - spojrzała na niego. włączyły jej się filozoficzne tematy.
- louis eyre
- stądmedycynacool kid34
- Post n°62
Re: park przyszpitalny
oj soraski xd
może i nie będzie ratowała życia, ale będzie w stanie uspokoić rodziny osób, które zmarły w niewyjaśnionych okolicznościach. pewnie nie za każdym razem, ale w 90 procentach... a to już coś. wątpię, żeby dali studentom tej samej uczelni grzebać w swoich kolegach ;x szczególnie, że przyczyna śmierci była dość oczywista w każdym z tych przypadków.
zmarszczył brwi i spojrzał na kawę, na nią i znów na kawę. zastanawiał się o co go konkretnie pytała, ale zaraz mu wszystko wytłumaczyła. wziął głęboki wdech. - to przychodzi z czasem, wendy... wiesz.. jak straciłem swojego pierwszego pacjenta to był dla mnie koszmar. to był starszy facet, wiadomo było, że już długo nie pociągnie, przyjechał do nas z zapaleniem płuc... starałem się mu zapewnić najlepszą opiekę, a kiedy przyszedłem na jeden z kolejnych obchodów on nie żył. to był jeden z najcięższych dni w moim życiu. wtedy jeszcze studiowałem i pierwsze o czym pomyślałem, to że powinienem to rzucić w cholerę. a później lekarz, u którego byłem na stażu wziął mnie na poważną rozmowę i przez godzinę tłukł mi do głowy, że nie każdego można uratować i że w końcu nauczę się z tym żyć.
może i nie będzie ratowała życia, ale będzie w stanie uspokoić rodziny osób, które zmarły w niewyjaśnionych okolicznościach. pewnie nie za każdym razem, ale w 90 procentach... a to już coś. wątpię, żeby dali studentom tej samej uczelni grzebać w swoich kolegach ;x szczególnie, że przyczyna śmierci była dość oczywista w każdym z tych przypadków.
zmarszczył brwi i spojrzał na kawę, na nią i znów na kawę. zastanawiał się o co go konkretnie pytała, ale zaraz mu wszystko wytłumaczyła. wziął głęboki wdech. - to przychodzi z czasem, wendy... wiesz.. jak straciłem swojego pierwszego pacjenta to był dla mnie koszmar. to był starszy facet, wiadomo było, że już długo nie pociągnie, przyjechał do nas z zapaleniem płuc... starałem się mu zapewnić najlepszą opiekę, a kiedy przyszedłem na jeden z kolejnych obchodów on nie żył. to był jeden z najcięższych dni w moim życiu. wtedy jeszcze studiowałem i pierwsze o czym pomyślałem, to że powinienem to rzucić w cholerę. a później lekarz, u którego byłem na stażu wziął mnie na poważną rozmowę i przez godzinę tłukł mi do głowy, że nie każdego można uratować i że w końcu nauczę się z tym żyć.
- wendy eyre
- afryka/londynmedycyna sądowadzikuska30
- Post n°63
Re: park przyszpitalny
wendy trochę chciała bawić się w detektywa. w ogóle bawiły ją takie mroczne historie, tajemnicze zabójstwa, seriale detektywistyczne. gorzej było widzieć wielką masakrę na żywo. tu już nie chodzi o przyczynę śmierci, ale ogólnie studenci medycyny zawsze grzebią w jakiś ciałach. w st. albans wszystko jest możliwe, więc może i ich znajomi trafiliby na stół.
- no tak... - zamyśliła się, wypuszczając powoli dym papierosowy. dopaliła papierosa i rzuciła niedopałek na ziemię, żeby przygnieść go trampkiem. przeniosła wzrok na louisa. - ale na chuj medycyna, kiedy jakiś psychol wpada na bal i zaczyna mordować wszystkich, co? - uśmiechnęła się ironicznie, trochę demonicznie, jak to miała w zwyczaju. - wtedy już nikogo nie można uratować. - zauważyła.
- no tak... - zamyśliła się, wypuszczając powoli dym papierosowy. dopaliła papierosa i rzuciła niedopałek na ziemię, żeby przygnieść go trampkiem. przeniosła wzrok na louisa. - ale na chuj medycyna, kiedy jakiś psychol wpada na bal i zaczyna mordować wszystkich, co? - uśmiechnęła się ironicznie, trochę demonicznie, jak to miała w zwyczaju. - wtedy już nikogo nie można uratować. - zauważyła.
- louis eyre
- stądmedycynacool kid34
- Post n°64
Re: park przyszpitalny
no to by było co najmniej zaskakujące, jakby wyciągali kule z mózgów ludzi, których znali... i dość niepokojące xdd
- boże jakie ty trudne pytania zadajesz wendy. - mruknął i podrapał się po głowie. - wtedy trzeba się skupić nad tymi, którzy mają obrażenia i chociaż cień szansy na przeżycie. o każdego trzeba walczyć nawet jeśli innym się wydaje, że jest już skazany na straty. - wzruszył ramionami. chyba dawno nie odbył tak ciężkiej rozmowy jak dzisiaj i wyleciał trochę z wprawy. pewnie to dlatego, że przez pracę dawno się z wendy nie widział.
- boże jakie ty trudne pytania zadajesz wendy. - mruknął i podrapał się po głowie. - wtedy trzeba się skupić nad tymi, którzy mają obrażenia i chociaż cień szansy na przeżycie. o każdego trzeba walczyć nawet jeśli innym się wydaje, że jest już skazany na straty. - wzruszył ramionami. chyba dawno nie odbył tak ciężkiej rozmowy jak dzisiaj i wyleciał trochę z wprawy. pewnie to dlatego, że przez pracę dawno się z wendy nie widział.
- wendy eyre
- afryka/londynmedycyna sądowadzikuska30
- Post n°65
Re: park przyszpitalny
- musiałam się wygadać. przyszłam tu do tego dyżurnego psychologa dla ofiar, ale nie wiem czy chcę rozmawiać z jakimś obcym o tym, co się stało. wolałabym, żebyś przyszedł do mnie jak już skończysz dyżur. - poklepała go po plecach. - trzymaj się jakoś, brat. - westchnęła i i tak poszła do szpitala, żeby odwiedzić majka. zacznę astrid lea ;o
- louis eyre
- stądmedycynacool kid34
- Post n°66
Re: park przyszpitalny
a on poszedł sprawdzać ludzi i oczywiście jej obiecał, że do niej wpadnie. albo się doczołga.
- aggie holtzman
- berlinmechatronikagrown up now?29
- Post n°67
Re: park przyszpitalny
muszę przyśpieszyć jej rekonwalescencję bo nie lubię przykutej do łóżka aggie ;x no to powoli wracała na nogi, chociaż to za dużo powiedziane... ale dziś czuła się dobrze, dlatego nawrzeszczała na pielęgniarki i rozkazała im że mają ją zabrać na zewnątrz bo świeciło słoneczko. wsadziły ją więc na wózek i aggie teraz śmigała po tym parku rozkoszując się szumem drzew i śpiewem ptaków he he.
- marylin larsen
- st albansweterynariacrazy!29
- Post n°68
Re: park przyszpitalny
mary postanowiła odwiedzić aggie, a przy okazji pójść do lekarza po jakieś leki na sen, bo nie mogła kompletnie spać! ani w nocy, ani w dzień... lekki dramacik. w każdym bądź razie szła teraz powolutku, szurała nogami po chodniczku i myślała, że aggie to jeszcze siedzi w sali i nie wychodzi, ale ten szalony rajdowiec na wózku latał tu dookoła. także podeszła do niej. - hej. - wymruczała unosząc lekko kącik ust.
- aggie holtzman
- berlinmechatronikagrown up now?29
- Post n°69
Re: park przyszpitalny
jak tak nie bedzie mogła spać to wpadnie w psychoze i bedzie goła po mieście latać ;o co ja mam w głowie się zastanawiam... aggie nie potrafiła długo usiedzieć w miejscu więc kiedy tylko poczuła się lepiej to oszalała z radości, bo to oznaczało że może wyjść na zewnątrz co zrobiła w pierwszej kolejności - hej - przywitała ją z uśmieszkiem, a to dziwne bo ostatnio była na nią wściekła. ale teraz to była wdzięczna, bo dzieki temu że harry ją wyruchał w końcu ta dwójka doszła do jakiegoś porozumienia - masz wory pod oczami - odparła zamiast zapytać co u niej. i tak wiedziała, że chujowo bo jak miało być ;o
- marylin larsen
- st albansweterynariacrazy!29
- Post n°70
Re: park przyszpitalny
a rzeczywiście! zapomniałam całkiem, ze aggie była na nią wkurwiona xdd no cóż, ale maryśka miała dobre serduszko i nawet jakby aggie miała na nią drzeć mordę na cały szpital to i tak chciała się z nią zobaczyć no i zobaczyć co z nią. - och. - mruknęła i machnęła ręką. - próbowałam to zakryć chyba piętnaście minut, ale jak widać słabo wyszło. - westchnęła. - lepiej się już czujesz? - zapytała, bo skoro popierdzielała tutaj na wózku jak bolid formuły jeden to chyba jednak musiało jej być chociaż troszkę lepiej... oczywiście czysto fizycznie, bo psychicznie to wątpię, żeby komukolwiek było lepiej.
- aggie holtzman
- berlinmechatronikagrown up now?29
- Post n°71
Re: park przyszpitalny
boże ewka... nawet jak jesteś to nie ogarniasz xd aggie nie chciała na nią drzeć mordy, na razie to byla wdzięczna losowi że jednak żyła i nie umarla przez swoje głupie zachowanie w stosunku do debbie. ale nie będzie długo taka wesoła, bo william i gigi haloooo, a potem gigi i harry.......... współczuje im z całego serca. specjalnie jak bedę nią wtedy grać to sie upije i to bedzie jeszcze bardziej traumatyczne - ja już nawet tego nie próbuję zakrywać - machnęła ręką. chociaż ona to się wysypiała skoro faszerowali ją lekami, nie to co mary! - no lepiej, nie umrę - zaśmiała się, bo faktycznie z dnia na dzień było lepiej, ale aggie to taka mała fajterka to nic dziwnego, że szybko się z wszystkiego podnosiła - wpadłaś zobaczyć czy żyję? - zapytała, bo przecież mary mogła przyjść po co innego i wpaść na nią przypadkiem.
- marylin larsen
- st albansweterynariacrazy!29
- Post n°72
Re: park przyszpitalny
hehehe, co poradzę. większy dramat by był, jakby aggie z willem coś zaczęli bardziej kręcić a ona by się dowiedziała, że ten sypia z gigi na boku a nie, że tak o... ;x chyba, że znów czegoś nie ogarnęłam, ale to wtedy ciii, nie mów głośno. - nawet nie musisz tego ukrywać, bo wcale tego nie widać. - stwierdziła. może chciała powiedzieć aggie coś miłego, albo rzeczywiście nie za bardzo było po niej widać, że się nie wysypia i nie miała worów na pół twarzy jak pewnie mary. uniosła kącik ust. - jesteś najtwardszą zawodniczką w tym mieście, to nie wątpiłam, że z tego wyjdziesz. - powiedziała z resztą zgodnie z prawdą. - zastanawiałam się jak się czujesz. - wzruszyła ramionami.
- aggie holtzman
- berlinmechatronikagrown up now?29
- Post n°73
Re: park przyszpitalny
aggie teraz nie mogła się ruchać bo była ranna. pewnie gdyby nie te strzelanina to po balu wylądowaliby w łóżku, bo oboje byli nieźle narąbani. ogarniasz wszystko ewka he he, nic nie mówię!
- nie podlizuj się larsen - zaśmiała się - też nie wyglądasz źle - odparła - widziałam cię na kacu wtedy wyglądasz gorzej - wyjaśniła. pewnie nieraz razem ostro imprezowały i budziły się obok siebie to musiały ogarniać jak wyglądają na ostrym kacu - wszyscy ostatnio uważają że jestem twardzielką, nie wierzę - uniosła rączki w górę i uśmiechnęła się - to co? podwójna piąteczka? - pewnie przybiły tą podwójną piąteczkę - czuję się dobrze, mam nadzieję że stąd za niedługo wyjdę bo mam dość tej umieralni - westchnęła.
- nie podlizuj się larsen - zaśmiała się - też nie wyglądasz źle - odparła - widziałam cię na kacu wtedy wyglądasz gorzej - wyjaśniła. pewnie nieraz razem ostro imprezowały i budziły się obok siebie to musiały ogarniać jak wyglądają na ostrym kacu - wszyscy ostatnio uważają że jestem twardzielką, nie wierzę - uniosła rączki w górę i uśmiechnęła się - to co? podwójna piąteczka? - pewnie przybiły tą podwójną piąteczkę - czuję się dobrze, mam nadzieję że stąd za niedługo wyjdę bo mam dość tej umieralni - westchnęła.
- marylin larsen
- st albansweterynariacrazy!29
- Post n°74
Re: park przyszpitalny
wiedziałam, że kiedyś nadejdzie ten dzień, w którym ogarnę wszystko i będę jak bóg! (nawet jeśli to nie prawda xd).
- ja? nie przyszłoby mi to nawet do głowy. - powiedziała rozbawiona. na jej kolejne słowa nawet się zaśmiała i to tak szczerze, uroczo. - no wiesz... na kacu to sama nie wyglądasz jak księżniczka disneya. - stwierdziła uśmiechając się. na pewno to był jeden z ich punktów weekendu. może nie każdego, ale podejrzewam, że większości, bo obie chyba lubiły zabalować. - nie? jakoś trudno mu w to uwierzyć. - przyjrzała się jej uważnie. oczywiście, że aggie była twardzielką, każdy to wiedział. oczywiście, że mary przybiła jej podwójną piąteczkę! - pewnie, że niedługo stąd wyjdziesz. ewentualnie w tym ekologicznym pojeździe, ale to już jakieś początki, nie? - wzruszyła ramionami.
- ja? nie przyszłoby mi to nawet do głowy. - powiedziała rozbawiona. na jej kolejne słowa nawet się zaśmiała i to tak szczerze, uroczo. - no wiesz... na kacu to sama nie wyglądasz jak księżniczka disneya. - stwierdziła uśmiechając się. na pewno to był jeden z ich punktów weekendu. może nie każdego, ale podejrzewam, że większości, bo obie chyba lubiły zabalować. - nie? jakoś trudno mu w to uwierzyć. - przyjrzała się jej uważnie. oczywiście, że aggie była twardzielką, każdy to wiedział. oczywiście, że mary przybiła jej podwójną piąteczkę! - pewnie, że niedługo stąd wyjdziesz. ewentualnie w tym ekologicznym pojeździe, ale to już jakieś początki, nie? - wzruszyła ramionami.
- aggie holtzman
- berlinmechatronikagrown up now?29
- Post n°75
Re: park przyszpitalny
możesz się ubiegać o tytuł superszpiega, jeśli chcesz ;x
- na trzeźwo też raczej nie wyglądam jak królewna śnieżka - zaśmiała się - ale może to i dobrze, nie chciałabym żeby wokół mnie biegało siedmiu krasnali - wyjaśniła. ona sama była kurduplem to w sumie krasnale prawie by jej wzrostem dorównywali. wczoraj z olą porównywałyśmy wzrosty naszych postaci. aggie w stosunku do każdej innej postaci jest karaczanem - nie ma opcji, nie wyjeżdżam na tym wózku, nie chce być hawkingiem! - to znaczy chciała być tak mądra jak on, ale nie chciała jeździć na wózku - dziś chciałam wyjsc na spacer o własnych nogach, ale pielęgniarki mi nie pozwoliły - wyjaśniła i pociągneła smutaśnie noskiem.
- na trzeźwo też raczej nie wyglądam jak królewna śnieżka - zaśmiała się - ale może to i dobrze, nie chciałabym żeby wokół mnie biegało siedmiu krasnali - wyjaśniła. ona sama była kurduplem to w sumie krasnale prawie by jej wzrostem dorównywali. wczoraj z olą porównywałyśmy wzrosty naszych postaci. aggie w stosunku do każdej innej postaci jest karaczanem - nie ma opcji, nie wyjeżdżam na tym wózku, nie chce być hawkingiem! - to znaczy chciała być tak mądra jak on, ale nie chciała jeździć na wózku - dziś chciałam wyjsc na spacer o własnych nogach, ale pielęgniarki mi nie pozwoliły - wyjaśniła i pociągneła smutaśnie noskiem.
|
|