alphonse&allie

w sumie rozstali się chyba w piątek, więc i tak niewiele czasu minęło. bree dopiero dzisiaj rano wywlokła się z łóżka, w którym ryczała cały weekend. musiała, bo rano do szkoły, a tatko nie zamierzał pozwalać jej odpuszczać lekcji przez alfonsa.
- cieszę się, że to mówisz! - rozpromieniła się. - musisz być moim podwójnym agentem i pomóc mi odzyskać alfie'go. - oświadczyła.

tatko taki okrutny, nie pozwala jej się poużalać nad sobą i wypłakać. chociaż w sumie miała na to trzy dni to nie tak źle. bree się dziwnie zachowywała, ale allie nie domyślała się dlaczego tak może być. - rozstaliście się? - zapytała wyraźnie zdziwiona i odwróciła się w jej stronę.

dwa dni, bo rozstali się wieczorem! a poza tym na pewno miała dzisiaj sprawdzian, na który się nie nauczyła. tatko pewnie pozwolił jej płakać i piec i usprawiedliwił jej nieobecności po pierwszym rozstaniu z alfonsem, ale po drugim miarka się przebrała.
- nie rozstaliśmy się, to tylko tymczasowe. jesteśmy sobie przeznaczeni, lada chwila wrócimy do siebie. - tłumaczyła jej. - muszę tylko udowodnić alfie'mu, że jestem jego ideałem. - dodała jak gdyby nigdy nic.

teraz będzie jej musiał bardziej pilnować, żeby się z nim nie zaszła jak się rozmyśli i będzie ją chciał z powrotem. będą się tak rozstawać i schodzić w kółko. - jak to tymczasowe? - wypytywała ją dalej. było jej trochę smutno, że alfon jej o tym nie powiedział, ale w sumie pewnie nie miał jak skoro się mijają. otworzyła w końcu te drzwi od domu i wpuściła ją do środka.

tatko nie pozwoli, żeby się schodzili w kółko! już raz był niezadowolony kiedy tak się stało, za drugim razem nie zawaha się tego bardziej pokazać.
- tymczasowe! chyba nie wierzysz w to, że moglibyśmy rozstać się na zawsze? - zaśmiała się nawet, trochę zbyt pewna siebie. bridget jak widać nie wierzyła, że mogli się rozstać na zawsze.

wtedy ucieknie do alfonsa i znowu ją wygoni bo będzie miał jej dosyć i z nią nie wytrzyma tyle czasu xd za to allie by się bardzo cieszyła i mogłyby całymi dniami gadać o głupotach. - chyba nie - powiedziała trochę niepewnie, ale miała nadzieję, że to prawda i się zejdą. była bardziej po jej stronie niż alfonsa bo bree była jedyną jego dziewczyną, którą lubiła. no i byli sobie przeznaczeni, to jasne.

cóż za toksyczny związek xd jakby bridget uciekła z domu, to by ją zaraz policja szukała i by dostała szlaban naprawdę do końca życia. aww, allie była bardziej po jej stronie niż po stronie brata! słodko.
- to jaki jest plan? - czekała na propozycje rosalie i sama wyciągnęła notatnik wypełniony przebiegłymi strategiami odzyskania alfonsa.

bridget miała już osiemnaście lat, więc policja by jej nic nie zrobiła i tatuś musiałby się pogodzić z tym, że nie odniosą jej do domu po jej znalezieniu. była bardziej po jej stronie bo milion razy bardziej wolała ją niż kolejną leę. - nie wiem, ty miałaś więcej czasu, żeby to przemyśleć - spojrzała na jej notatnik.

zgłosiliby ją jako osobę zaginioną i by siali panikę w całym st. albans, przypominając jak to jej przyjaciółka została porwana i odnalazł ją jakiś młody chłopak przypadkiem, bo policja tylko zajmuje się wsadzaniem ich przyjaciół do aresztu za malowanie po murach i kąpiele w fontannie. rosalie nie lubiła blondynek u boku alfonsa. ups!
bree przedstawiła jej wszystkie plany i na pewno allie była chętna, żeby brać w nich udział, nawet jeśli trzy czwarte były zbyt głupie, żeby w ogóle ktoś mógł kiedykolwiek na nie wpaść. potem bridget uciekła, żeby alfie się nie domyślił, że rosalie pracuje dla niej!

dobra przyszli do niego. powędrowała pewnie za nim do kuchni, żeby dał jej coś w co będzie mogła sobie tego wina nalać. - jak w pracy? - zapytała i  usiadła sobie na krześle.

hola hola, alfons był dżentelmenem! otworzył jej wino i nalał do kieliszka, który wręczył. sam za to wrzucił kilka kostek lodu do szklaneczki, a potem dolał sobie tam whisky - nie rozmawiajmy o pracy - zaśmiał się i usiadł na kanapie. miał dość pracy, nie chciało mu się o tym gadać, wystarczyło że pracował - już zostałaś światowej klasy tancerką? gdzie mogę o tobie przeczytać lub co lepsze cię obejrzeć? - zapytał.

w takim razie usiadła sobie zaraz obok niego na kanapie. - od kiedy nie chcesz rozmawiać o pracy? - zapytała rozbawiona. - już prawie. obejrzeć mnie zawsze możesz tu w teatrze, następny występ jest w sobotę - założyła nogę na nogę i wzięła małego łyka wina.

pewnie miała kusą sukienkę i dłuuugie nogi, na które alfons nie mógł nie zwrócić uwagi. dlatego od razu się przysunął kiedy usiadła obok - od pewnego czasu nie chce - zaśmiał się. ciekawe czy bree dalej jest na stażu tam gdzie on pracuje. jeśli tak to nic dziwnego że nie chce o pracy rozmawiać - a dostanę jakieś bilety z najlepszymi miejscami? - dopytywał.

na pewno tak było. była zgrabna, więc szkoda jakby tego nie eksponowała. - cóż to za zmiany - powiedziała z udawanym niedowierzaniem po czym się zaśmiała. dziwne jakby jej nie zwolnili przez tyle czasu. no chyba, że jednak nie jest taka zła. chociaż nie, prędzej by ją pewnie zostawili, żeby móc popatrzeć na jej tyłek albo coś w tym stylu. - oczywiście, że tak - obiecała mu.

trzymali bree bo była tanią siłą roboczą ;x - więc trzymam cię za słowo - teraz czekał na bilety, a w zasadzie na bilet nawet bo wolałby pójść tam sam, ewentualnie z siostrą. chwycił zaraz jej kieliszek i skosztował kapkę wina - mówiłem, że dobre - odparł dumnie - choć nie tak dobre jak to - wskazał na whisky i wyzerował szklaneczkę, pijak.

- podrzucę ci je jutro - chociaż nie wiadomo czy jej nie będzie trochę głupio. trudno się mówi. spojrzała na niego jak testował jej wino. - tak, inaczej za kare musiałbyś się podzielić ze mną swoim napojem - zażartowała, po czym dopiła swoje wino.

pewnie jej bedzie głupio i nie podrzuci, a on bedzie się czuł nieswojo i nawet nie przyjdzie ;x - nie ma problemu - dolał sobie whisky do szklanki i dolał też whiskacza zamiast wina do kieliszka gio, a potem się zaśmiał - teraz musisz to wypić, taki dobry alkohol nie może się zmarnować - wyjaśnił.

i wyjdzie na to, że się będą unikać, ups. tak też bywa. nie była zadowolona gdy nalał jej samej whisky. - jesteś okropny - zaprotestowała. nie miała jednak teraz już innego wyboru, więc umoczyła usta i od razu się skrzywiła. - nie wiem jak możesz to pić w takich ilościach - ona pewnie upije się po kilku łykach skoro piła raz na ruski rok.

unikanie się jest spoko. potem będą niezręczne spotkania he he. albo też będą się ruchać z hejtów. jak rudy i gio. gio powinna jeszcze tylko allie zaliczyć - oj od razu okropny - zaśmiał się - chce cię nauczyć picia dobrych alkoholi - popukał palcem w jej kieliszek - nie wybrzydzaj, pijesz alkohol który uwielbiają nawet szlachetnie urodzeni - czyli taki harry xd

nie będzie się mogła zdecydować, którego woli bardziej to będzie się z nimi ruchać na przemian. allie też by mogła wyruchać, ale raczej woli facetów. chyba, że o tym nie wie i będzie z nią eksperymentować. - zaniesiesz mnie do domu jak się upiję? - zapytała rozbawiona. - tak samo jak i wino - poprawiła się na kanapie, żeby było jej wygodniej. harry wszystko pije xd

będzie się ruchać z obojgiem? szmata! allie może eksperymentować z gio. majk chętnie popatrzy. mogą cornyego do kompletu wziąć ;x - nawet lepiej, możesz spać u mojej siostry i tak jej nie ma - bo pewnie właśnie ruchał ją majk - ale wino nie uderza tak do głowy jak whisky - stuknął szklaneczką w kieliszek gio i uśmiechnął się.

tu lejt. i tak będzie wolała rudiego bo alfons to dżentelmen, a ona najwyraźniej woli jak jej faceci dają po ryju i wyzywają ;x - to zawsze jakiś plan - westchnęła. - no i właśnie w tym problem - odwzajemniła uśmiech.

hahaa, woli jak się jej daje klapsy i bije po twarzy. jaka nienormalna xd - to problem? - zbliżył się i ją pocałował, a jak już ją pocałował to dalej poszło i się wyruchali i pewnie był awkward rano!