by william roosevelt Wto Lis 11, 2014 6:15 pm
- kurde, mogłem tego nie mówić... - pokręcił głową z cichym westchnięciem, chociaż impreza w gronie dzieciaków nie za bardzo przypadłaby mu do gustu. i to nawet już nie konkretnie ta co teraz u masona jest, ale gdziekolwiek by nie poszli, to wokół byłoby pełno studentów, dlatego preferował picie w domu właśnie. - to, że jestem starszy od daniela to znaczy, że powinienem mieć swój typ kobiety już w głowie? to chyba tak nie działa. - pokręcił głową i westchnął. dała mu tyle możliwości, że aż nie wiedział co powiedzieć. - kurde, no nie wiem.... kolor włosów jest mi obojętny. chociaż delikatnie odsunąłbym rudą na bok, jakoś nie kojarzą mi się sympatycznie. fajnie by było też jakby z tyłka nie wystawały jej same kości, bo jakby mi usiadła na kolanach to pewnie długo bym nie pociągnął, co nie znaczy, że ma ociekać tłuszczem, bo wtedy to by mnie pewnie połamała... - zmarszczył nosek. - co do zainteresowań, to nie mam wytycznych, serio. byleby nie poświęcała za dużo czasu na malowanie się, bo tony tapety bym nie zniósł, po za tym już sobie wyobrażam jak to wszystko zostaje na poduszce kiedy zostaje u mnie na noc.. - aż się wzdrygnął z obrzydzenia.