radiostacja st. albans

wujek też jej kupował zawsze co nieco, ale teraz przynajmniej nawet tatuś o nią dbał. takie zmiany. nie wiem czy annie umiała już mówić? bo jak nie to na pewno gadał jej, że to od dylana i może coś tam rozumiała. nim zawsze się wszyscy wysługiwali, więc pewnie przekazywał im wiadomości jak nie chcieli się do siebie odzywać i starał się ich pogodzić. tylko na niego mogli liczyć, bo jude się do niczego nie nadawał xd - na pewno - pokręcił rozbawiony głową. zaciągnął ją w końcu do tego domu i jak chcesz dalej grać to możesz tam zacząć.

miał jakiś wywiad, którego kazała mu udzielić babcia, więc nie miał innego wyjścia. teraz wychodził trochę wkurwiony, bo większość pytań dotyczyła jego rozstania z aggie i romansów, więc zapalił fajkę, żeby się uspokoić.

ona za to szła na wywiad dotyczący jej nowego związku z księciem szwecji, eh. musiała udawać, że jest z nim szczęśliwa, taka zakochana, każdy chciał wiedzieć kiedy planują ślub. ledwie się zeszli a już wywołali razem wielką sensację. roztargniona wpadła prosto na kolejnego księciunia - o przepraszam bardzo - cofnęła sie od razu.

oczywiście wiedział, że jego przyjaciel i księżniczka postanowili się związać. - no proszę - roześmiał się i wsadził papierosa między wargi. - kogo ja widzę. moje gratulacje, mam nadzieję, że będzie się wam wiodło jak najlepiej - powiedział od razu, lekko rozbawiony. zaciągnął się, przyglądając się jej z uśmiechem.

zapewne nie wiedział o tym, że to wszystko jedna wielka bujda i czekała tylko na to, że się będą mogli rozstać. każde pójdzie w swoją stronę. przestąpiła z nogi na nogę - mhm, tak, dziękuję, jestesmy razem super szczęśliwi bla bla bla i takie tam inne duperele - nie wyglądała na przekonywującą.

nie wiedział pewnie tylko dlatego, że jeszcze nie gadał z nim. zresztą dla niego to nie była nowość. w jego rodzinie też dużo rzeczy było udawanych, chociażby taka pippa. był więc do tego przyzwyczajony. tym bardziej, że jego babcia też chciała go z nią i nie tylko wyswatać ,ale się nie zgodził na to. - widzę właśnie - zaśmiał się. - kiedy zaręczyny, ślub i tak dalej? - kontynuował żarciki.

- weź się harry - walnęła go lekko w ramię, bo przecież oboje teraz widzieli, że malin nie była dobrą aktorką. dobrze, że dostała za to kasę, w radiu poza tym nie będzie widać że wszystko udaje. wzięła od niego paczkę papierosów i też zapaliła, to z nerwów. teraz widocznie zacznie też palić ;x - jestem taka suuuuuper szczęśliwa - wyszczerzyła się sztucznie.

- no co, to mój przyjaciel, więc teraz i ty należysz do naszej wielkiej rodzinki - zaśmiał się znowu. wyjął z kieszeni zapalniczkę, żeby jej odpalić tą fajkę. teraz nawet bjorn nie musiał mu się zwierzać, bo po jej zachowaniu wszystkiego się domyślił. - wiem, widzę. ale to nie jest odpowiedź na pytania które ci zadałem - dalej drążył temat.

- ślub jest zaplanowany na wielkie nigdy, w pałacu królewskim w szwecji, będzie cała rodzinka, też powinieneś przyjść! a zaraz potem oczywiście będziemy mieli dziecko, tak, nawet już zaplanowałam jak będzie miało na imię. zapewne to będą bliźniaaaki, tradycyjne imiona, chłopiec i dziewczynka - udawała rozmarzenie. tak naprawdę chciało się jej rzygać tęczą xd

- świetnie - wyszczerzył się. - jeszcze raz gratulację. pasujecie do siebie, więc na pewno wam się lepiej ułoży i będziecie wieść życie niczym z bajki - poklepał ją po ramieniu, po czym się oparł o mur. - to ile ze sobą już jesteście? - zaciągnął się.

- eeeee dwa dni? - zaśmiała się. zaciągnęła się papierosem bez żadnego problemu i również oparła się o mur - przecież dobrze wiemy, ze to wszystko to jedna wielka ustawka. robię to ze względu na niego, a potem będzie mógł robić co tylko będzie chciał - wzruszyła ramionami - a tak w ogóle co tam u ciebie? okej? - zapytała żeby zmienić temat.

- jaka szkoda - powiedział nawet nie starając się udawać, że mu żal. w sumie miał to gdzieś, ale minusem dla niego mogło być to, że ma jedną mniej laskę do ruchania. z drugiej strony jednak świat jest wielki, więc tego mu nie zabraknie. - okej. przez te wywiady muszę być trzeźwy, więc nudzę się trochę, ale zawsze mogło być gorzej - biedaczek.

- wywiady nigdy nie trwają tak długo, żebyś potem nie mógł się iść upić - zauważyła. zgasiła papierosa pod swoją szpilką i przez chwilę się przyglądała petowi - ja też muszę iść za chwilę na wywiad. poudawać szczęśliwą i zakochaną dziewczynę, a wcale taka nie jestem. - ziewnęła w dłoń - bardzo tam maglują? - zapytała.

- racja i właśnie dlatego teraz mam zamiar nadrobić - uśmiechnął się na samą myśl. - nie jest najgorzej, ale jak wszyscy zadają niezręczne pytania i będą ci wiercić dziurę w brzuchu aż czegoś im nie powiesz - roześmiał się. dobrze, że on nauczył się zręcznie zmieniać temat i mijać się z odpowiedzią.

- czyli będę musiała się wysilić. nie chce mi się - oparła się głową o murek, bo faktycznie jej się dzisiaj nie chciało. - dobra, to ja lecę na górę - poklepała go po ramieniu. - trzymaj się harry - nie wiem dlaczego chciałam pisać neil xd poszła. next?

- mogłaś się nie zgadzać - wzruszył ramionami. - powodzenia - poszedł się tradycyjnie upić.

elsa jakiś czas temu wyszła z tego paskudnego odwyku. w tym czasie zdążyła nawet wziął ślub z finnem z obrączkami prosto z maszyny. ona miała akurat taką z kotkiem ;x a że podczas tej terapii jer był oczywiście dla niej dużym wsparciem to przyszła się z nim zobaczyć. stała i paliła przez radiostacją czekając aż wyjdzie.

Lol elsa ma meza xd
Mial akurat przerwe wiec wyszedl sie przewietrzyc. Na pewno sie widzieli kilka razy juz bo chcial sie upewnic czy wszystko gra. Ucieszyl sie na jej widok i pomachal jej, zblizajac sie w jej kierunku. - czesc - objal ja na przywitanie.

męża jak męża. finn z jednym momencie jej się oświadczał, brał ślub i go udzielał, także taka sytuacja. uśmiechnęła się kiedy go zobaczyła i zrobiła kilka kroków w jego stronę, wzięła ostatniego bucha, wyrzuciła resztę fajki i przytuliła się na przywitanie. - no cześć. - nawet dała mu buziaka w policzek. - jak tam? - zapytała unosząc kącik ust.

Slub z marzen. Jeremy sie obrazi ze nawet nie zaprosila go tylko tak spontanicznie to robila. Przypal. - calkiem niezle - usmiechna sie. - a u ciebie? Cieszysz sie wolnoscia? - zapytal rozbawiony. Namawial ja zeby znalazla sobie jakies inne zajecia i zeby odwyk nie poszedl na marne ale elsa pewnie jak wyszla to od razu uczcila to na swoj sposob. Wcale by sie nie zdziwil.

zdecydowanie ślub marzeń i to jeszcze przed sturbucksem.... nie ma to tamto, pełna profeska.
- cieszę się. - przytaknęła i zaśmiała się. - ogólnie to jest całkiem dobrze. - zapewniła go. oczywiście, że wyjście uczciła na swój sposób, szczególnie, że zaraz po wyjściu miała urodziny to musiała zaszaleć. ale i tak przystopowała ;x przytuliła się do niego i ruszyła przez siebie gdzieś. - kiedy zabierasz mnie na karmienie lwów, co? - zaśmiała się bo mu tego nie zapomniała, że jej to obiecał a nie mogła się doczekać już!

Spontaniczny slub przed starbucksem to marzenie kazdego hipstera na pewno. - to bardzo dobrze - objal ja ramieniem jak sie do niego przytulila. Rozesmial sie jak wspomniala o ich wycieczce. Pewnie obczail juz co i jak nawet. - kiedy tylko chcesz - powiedzial rozbawiony

to z pewnością. może i nie było to marzeniem elsy, ale stał się xd uśmiechnęła się kiedy ją przytulił, bo lubiła się do niego przytulać! szczególnie, że nic innego się między nimi nie działo w sumie to przytulanie też było pro. - no to dlaczego nie mówisz? pojechalibyśmy już dzisiaj! wiesz jak ja się nie mogę tego doczekać? - zaśmiała się

Skoro teraz byla po slubie to nic innego sie nie moglo pomiedzy nimi dziac xd a szkoda bo przeciez jest najlepszym chlopakiem w st albans! - im dluzej bedziesz czekac tym lepsze beda wrazenia - zasnial sie bo wiedzial ze czekanie ssie. A elsa nie wygladala na bardzo cierpliwa.

elsie ślub pod starbucksem w niczym nie przeszkadza..... a teraz skoro po plebiscycie wyszło, że to jeremy jest najlepszą partią w mieście to będzie się musiała poważnie zastanowić czy był jakikolwiek sens w obrączkowaniu się! nawet jeśli to tylko obrączka z kotkiem. - właśnie nie! - westchnęła. - nie chcę już czekać bo czekanie jest beznadziejne. - mruknęła niezadowolona, że tak bardzo ją męczy. rzeczywiście do cierpliwych nie należała... - zobaczysz, kiedyś też cię tak będę torturować i będę ci kazała czekać i czekać.... - mruknęła zamyślona.