cmentarz

eh, vincent najwyraźniej źle trafił. powinien się kumplować z leną, edie czy maryśką a nie wendy.... ;o no ale cóż. przyjaźń nie wybiera! jak miłość xd
- dlaczego!? - pisnął ze zdziwienia. - wiewiórki są słodkie! i można je karmić orzeszkami z ręki i mają takie fajne puchate ogonki..... chciałbym mieć wiewióreczkę! ty też wylądasz trochę tak słodko jak wiewiórka. - powiedział jej ten szalony komplement i się aż zarumienił, bo tego nie planował. ale tak jakoś wyszło! nie, jak na razie vincent jest rozentuzjazmowanym wariatem xd ale może kiedyś zostanie słodziakiem numer jeden w st albans xd

może na jego roku będą normalniejsi ludzie! nie jego wina, że trafił na wendy jako pierwszą. zresztą on się chyba kumpluje z bree czy mattem, więc tego typu ziomków też ma. ale z wendy i tak najlepsi xd mogłam ich dać do plebiscytu 'get a room', że mają wznieść swoją znajomość na wyższy poziom, czyli przyjaźń xdddd
- nie jestem ruda. - zgasiła go od razu. rozentuzjazmowany wariat daje mu własnie uroku ;d moim zdaniem już teraz jest super słodziakiem. wendy tego nie docenia, ale ja owszem.

on nie chciał poznawać normalniejszych ludzi. wendy mu wystarczała xd hehe. wszyscy powinni na nich głosować bo byliby super przyjaciółmi ;x
- no i co z tego... nie każda wiewiórka jest ruda. - powiedział wzruszając ramionami. skoro już jej powiedział taki komplement to przecież nie może się wycofać! to by było nie fair...

widział wendy drugi raz w życiu, ale już mu wystarczała za wszystkich potencjalnych przyjaciół w st. albans xd jakby wygrali, to wendy byłaby zmuszona się z nim zaprzyjaźnić.
- to co, jestem olejówką afrykańską? - zmierzyła go wzrokiem. chciała go zagiąć nawet znajomością gatunków wiewiórek xd

- jeśli ona nie jest ruda to na pewno byś się na nią nadawała! - powiedział szczerząc się do niej. - mogłabyś być też jak te latające wiewióry! byłabyś jak superbohater od razu. superwiewióra... albo kobieta wiewióra, wiesz... jak kobieta kot! - powiedział radośnie bo wierzył, że powiedział jej teraz całą masę najmilszych rzeczy jakie kiedykolwiek usłyszała.

patrzyła na niego z grymasem na twarzy i skrzyżowanymi rękoma. nie wiem czemu vincencik jeszcze nie zauważył, że wcale nie ucinała sobie z nim przyjacielskiej pogawędki i cały czas traktowała go pobłażliwie. ostatnio cały czas trafiała na jakiś nieogarniętych chłopców, którzy za nią latali. vincent, felix, ralfi... przyciągała takich i nie wiedziała czemu.
- nie chcę być superbohaterem. zawsze widziałam siebie raczej jako czarny charakter. albo jako wilkołaka. nie chcę być żadnymi wiewiórkami. - musiała mu wytłumaczyć, żeby nie miał o niej mylnego wrażenia.

no cóż.... widać vincent nie ogarniał takich rzeczy za bardzo. tak jak sheldon nie ogarniał sarkazmu nigdy... hehe pamiętam jak miałaś chłopaczka, który też nie ogarniał, był czaderski xd może i nieogarniętych ale za to jakich uroczych! może oprócz felixa... felix nie był uroczy, był niebezpieczny bardziej niż się wszystkim wydaje....
- nie możesz być czarnym charakterem! - powiedział robiąc wielkie oczy. - musisz być bohaterem! po za tym nie jesteś tak owłosiona jak wilkołaki..... - pokręcił głową bo nie wiedział na jakim świecie wendy żyje...

chodzi ci o tego z bostonu? xddd on był super i w sumie wendy ma dużo z niego z charakteru własnie ;xx oprócz tego, że ogarnia sarkazm xd dobrze, że wendy nie miała okazji przekonać sie, ze felix był niebezpieczny! pewnie to on stał za strzelaniną na tamtym balu. a wtedy wendy jak gdyby nigdy nic obok niego przebywała!
- dlaczego niby? - zdziwiła się. zabraniał jej być czarnym charakterem, chociaż tego chciała. smutne. vincent pewnie chciał byc pomocnikiem superbohatera i dlatego. - nie wiesz jak wyglądam kiedy się zmieniam podczas pelni. - zaśmiała się nawet.

taaak xd nie miała okazji, ale kto wie czy felix kiedyś nie powróci pewniejszy siebie i będzie chciał zemsty na wszystkich z ktorymi zamienił choć jedno słowo... nie będzie ich pewnie wielu ale cóż. potem będzie się mścił na innych xd heh wcale by mnie to nie zdziwiło...
- bo.... czarne charaktery nie są fajne z ty jesteś fajna? - uniósł brew. jak dla niego to było wystarczające wytłumaczenie! pewnie tak... chociaż pewnie wolałby być superbohaterem xd - nie zmieniasz się. nie wkręcisz mnie... - powiedział ale trochę niepewnie bo pewnie wierzył w wilkołaki xd - mogłabyś być też dobrą wróżką... - dodał.

po co miałby się mścić na ludziach, którzy byli na tyle łaskawi, żeby z nim rozmawiać xd wendy była zawsze dla niego miła, chociaz nie miała powodów... chyba nawet milsza niż dla vincenta!
- czarne charaktery są właśnie fajne. - poprawiła go zaraz. on brzmi cały czas jakby ją podrywał, a nie próbował się zaprzyjaźniać xd przynajmniej jej nie zaprasza na randkę i nie ucieka przed usłyszeniem odpowiedzi jak ralfi xd - spotkamy się kiedyś podczas pełni to zobaczysz. - zaproponowała. przypadkiem wkopała się w kolejne spotkanie z vincentem. - taaa, nie, dzięki. - roześmiała się znowu z jego głupiego pomysłu.

no właśnie dlatego, że z nim rozmawiali. w sumie to jednak sama nie wiem dlaczego... ale jako psychol tak sobie ujebał w główce i tyle... xd no dla felisia była o wiele milsza xd ale felix nie był też tak walnięty jak vinc....
- no nie, bo są czarne i złe... - pokręcił głową z niedowierzaniem. jak mogła pomyśleć, że czarne charaktery są fajne. - czy sądzisz, że lord voldemort był fajny? no nie był! chciał zabić harrego!! - aż mu się gorąco z nerwów zrobiło bo sobie przypomniał jak oglądał filmy i jak zgredek umierał i w ogóle mu się przykro zrobiło. - ale wtedy mnie zjesz.... - zrobił smutną minkę. nie chciał, żeby wendy go zjadała! był za mlody! - dlaczego! miałabyś super różdżkę, pomagałabyś ludziom.... byłoby idealnie!

felix nie chciał, żeby ludzie z nim rozmawiali. chciał tylko ich stalkować z oddali xd ja myślę, że duch pandory opętał felixa i dlatego zwariował. oborzepomysłnapostać! ktoś przybędzie i będzie głosił, że jest wcieleniem pandory xdddddddd każdy z nich był walnięty na swój własny, unikatowy sposób.
- są skomplikowane i niezrozumiane. - wywróciła oczami, bo on nic a nic nie rozumiał z podstawowych rzeczy. - a snape? - podała inny przykład, znowu chcąc go zagiąć, typowo. wendy też było przykro jak zgredek umierał! szkoda, ze vincent się tym nie podzielił, bo okazałoby się, że mają coś wspólnego. chociaż wendy by się znowu czepiała, bo woli książki od filmów xd - przyjdziesz na własną odpowiedzialność. - stwierdziła beztrosko. - ty możesz zostać dobrą wróżką, jeśli tak bardzo ci się to podoba. - wymyśliła.

heheheh. to by było mistrzostwo. każdy kto uważałby, że opętała go wendy.... ale na to by trzeba stworzyć chyba osobą grupę popaprańców xd
- snape nie był czarnym charakterem! - upierał się. - oczywiście na początku tak to wyglądało i nienawidziłem go przez wszystkie siedem części, ale mimo to potem okazało się, że był najlepszy! - powiedział entuzjastycznie bo snape pewnie był jedną z jego ulubionych postaci po przeczytaniu całej serii. wendy zawsze znajdzie powód do czepiania się jego. xd ale on tego nie ogarnia, to niech się czepia. - nie..... jestem facetem, faceci nie mogą być wróżkami. - kręcił głową.

dobra, ja i tak mam ciągle trzy pomysły na postacie do zrealizowania ;x
- ale wszyscy myśleli, że był. - przypomniała mu. - był skomplikowany. - powtórzyła. jej myślenie najwyraźniej było tak samo skomplikowane jak czarni bohaterowie, skoro nie umiała mu tego przetłumaczyć. - to będziesz czarodziejem. - wywróciła oczami. tak się jarał tym harry'm potterem, ze pewnie zaraz się okaże, że całe życie czekał na list z hogwartu i będzie zachwycony możliwością bycia czarodziejem.

hehe, ja na szczęście nie mam tego problemu.
- może i tak myśleli ale na koniec wszystkich zaszokował! - wzruszył ramionami. skomplikowany czy nie, był ulubioną postacią vincenta. chociaż on pewnie uwielbiał połowę obsady harrego pottera ;x chyba cię nie dziwi, ze vincent całe życie czeka na list z hogwartu ;x ja też dalej czekam, chyba się gdzieś zagubił w czasoprzestrzeni ;x a jak już go dostanę to się okaże, że będę najstarszą pierwszoklasitką... - nie..... - pokręcił głową. - chce być..... bohaterem! - wypiął dumnie pierś

- dlatego mi też pozwól być kim chcę. - nie wiem czemu w ogóle z nim o tym dyskutowała, bo i tak nie miał na to wpływu. spoko, myślę, że wiele osób w naszym wieku nadal czeka xd - okej, to możesz być. - poklepała go po tej wypiętej piersi. zaraz się zmyła, bo już nie miała siły z nim dyskutować. next!

wczoraj przeszła cały cmentarz, żeby przeczytać wszystkie imiona i daty zgonu. dzisiaj włamała się do jakiegoś archiwum, żeby odnaleźć tych i ludzi i kiedy już znalazła osobę, która jej najbardziej pasowała, to przyszła pod jej grób i przygotowywała się do wywołania ducha zmarłego.

czemu nie ma wendy xd albo pandzi najlepiej xd daniel przyszedł na cmentarz, bo tak się złożyło, że akurat dzisiaj była milionowa rocznica śmierci pradziadka, więc chciał zapalić znicz. ale się zdziwił, kiedy zobaczył przy grobie głowy rodu rooseveltów ellen!
- hej... co tu robisz? - spytał od razu, bo nie spodziewał się, że dziewczynie tak bardzo na nim zależy, że aż czci pamięć jego zmarłych.

z pandzią by się dogadała najlepiej ze wszystkich xd
ellen nie miała pojęcia, że facet, którego chciała przywołać do życia był z rodziny roosevelta. akurat odgarniała liście z grobu, kiedy ją naszedł. - wywołuję duchy - powiedziała jakby to było najnormalniejsze na świecie. - będziemy razem świętować święto zmarłych - rozłożyła ręce i zaczęła się kręcić wokół własnej osi. trochę jej się pomyliły daty, ale szczęśliwi podobno czasu nie liczą. a ona zdecydowanie była dzisiaj szczęśliwa i pełna energii przez to, że miała kolejny epizod.

niech ją wywoła w opuszczonym budynku, to się dogadają xd
zrobiła słaby risercz w archiwum, skoro wybrała tego zmarłego spośród wszelkich innych i nawet nie doczytała, że jest rooseveltem! może nie wiedziała po prostu jak daniel ma na nazwisko... nie zdziwiłabym się.
- bardzo zabawne, ellen. - mruknął pod nosem, bo jego nie bawiły takie żarciki. okej, wiedział, że jest dziwna, ale przynajmniej lepiej się z nią dogadywał niż z drugą gordon i dlatego jeszcze utrzymywał z nią kontakty. - nie ma czego świętować, to tylko kolejna rocznica śmierci. już nawet nikt ich nie liczy. - machnął ręką i przykucnął, żeby zapalić znicz.

i będziemy mogły grać xd
na pewno nie wiedziała jak ma na nazwisko. dobrze, że w ogóle pamiętała jego imię i kim jest. chociaż i tak nie do końca ogarniała, skoro wolała pomagać jemu i jeszcze bardziej psuć swoje stosunki z siostrą. - wiem - zacieszała dalej. w końcu jednak jej się zakręciło w głowie, więc przestała się kręcić. - nie, nie! - krzyknęła gdy zapalił znicz i wywaliła z niego świeczkę, po czym zdeptała, żeby ją ugasić. - popsujesz wszystko, do tego trzeba specjalnych świeczek - podskoczyła do swojego plecaka i zaczęła z niego wyciągać jakieś małe świeczki, które uważała za bardziej odpowiednie.

hahaha okej!
przed chwilą mówiłaś, że daniel jest jej guru, a teraz jesteś z niej dumna, że w ogóle ogarnia kim jest. daniel był tak zdesperowany, żeby znaleźć haka na leę, że aż zadawał się z ellen xd jezu, ellen zaraz wywoła ducha pradziadka daniela na jego oczach xd przecież on padnie! znowu dostanie zawału, a to przecież niebezpieczne w tym wieku.
- myślę, że dziadek się nie obrazi, jeśli zapalę zwykłe świeczki. - zmrużył oczy, obserwując, co ona wyprawia. chciał tylko przyjść, zapalić znicz i sobie pójść. bardziej w imieniu rodziców, którzy go tu wysłali, bo on nawet nie pamiętał pradziadka, który zmarł, gdy daniel miał pięć lat.

bo był jej guru i o tym pamiętała! nie do końca wiedziała dlaczego, ale to akurat jego wybrała. pewnie uważała, że był reinkarnacją jakiegoś jej wodza w poprzednim życiu i dalej musiała mu oddawać hołd. ellen była kochana, więc dlatego się z nią zadawał xd to nic, że była nienormalna. każdy jest nienormalny na swój sposób. - to popsuje cały efekt - powtórzyła i zaczęła je podpalać i z nich układać jakiś znak na grobie. gdy skończyła wyjęła biblię z plecaka, po czym usiadła przed grobem i ją rozłożyła. położyła na niej dłoń i zaczęła gadać w innym języku. pewnie jej własnym wymyślonym xd

pewnie dlatego się z nią zadawał. powiedziała mu, że jest jej guru i był tak dumny, że chętnie się z nią spotykał, nieważne jakich dziwnych rzeczy by nie odwalała. racja, daniel też jest nienormalny na swój własny sposób. ale na mniej widoczny xd patrzył jak rozkłada te świeczki i zastanawiał się, czemu tak bardzo przejmuje się rocznicą śmierci jego pradziadka. jeszcze zaczęła się modlić nad tym grobem, więc daniel nie mógł po prostu pożegnać się i wyjść, bo to jego przodek i nie mógł okazać braku szacunku, szczególnie, jeśli ellen była tak bardzo wierząca i tak bardzo się przejmowała. stał i czekał chwilę aż skończy.

czasami nawet składała w jego ofierze jakieś wiewiórki, które złapała. a potem zostawiała mu je pod drzwiami jak kot xd daniel był nienormalny, że w ogóle był zadowolony z bycia guru takiej wariatki. ja bym uciekła jak najdalej od niej ;x w ogóle nie ogarniał co robiła xd miała zamknięte oczy i dalej wymawiała jakieś niezrozumiałe słowa. zaraz po omacku wyjęła z plecaka zdechłą mysz i rzuciła ją do środka kręgu, podnosząc ton głosu.