korytarz

nic nowego xd chyba pójdę zrobić nową postać z nudów xd
no tak, ashley nie zawsze miała dla niego czas, leah i tak go prędzej czy później uwiedzie, bo to leah! będzie je wszystkie kolekcjonował do haremu.
- dość często - pokiwała głową zadowolona, bo no jednak wiedziała że jest ładną dziewczyną i znała swoją wartość w pełni. była przebojowa, wielu ludzi ją lubiło i miała gadane, nic dziwnego, w końcu była córką polityka, miała to po tatusiu - możliwe, nie wiem, porozmawiam z nią o tym - zapewniła alexandra - no dooobrze - zaśmiała się - urodziłam się w londynie jako wpadka z romansu mojej mamy i jednego z brytyjskich polityków. przez 16 lat nie znałam swojego biologicznego ojca, ale kiedyś przez przypadek znalazłam dokumenty na których widniał niejaki nathan hart. dowiedział się o mnie na wiecu wyborczym, bo mu to oznajmiłam - założyła pasmo włosów za ucho - a na produkcję medialną poszłam, bo chcę robić w telewizji - pochwaliła mu się.

nie masz ich za dużo? xd
czerwone bardzo chętnie kolekcjonował najwyraźniej!
czyli znała swoją wartość! dobrze! nie lubił dziewczyn, którym trzeba było wmawiać że są ładne! to nie jego styl, ani typ!
- brzmi jakbyś miała burzliwe życie - skomentował z lekkim uśmiechem. on na pewno nie miał w planie opowiadać o swoim tragicznym zyciu. poza tym był znanym aktorem, myślę że informacje o jego życiu były na jakiejś wikipedii. choć tak w prawdziwym życiu może rozmawiał o tym z thomasem i ashley, to maksymalnie! - co konkretnie w telewizji? - zapytał opierając się o drzwi do pokoju nauczycielskiego.

nudzi mi się! czas wymienić jedną z postaci xd 28 to optimum.
najwyraźniej tak! ale willow nie dawała się nikomu kolekcjonować, bo wolała odkrywać kim naprawdę jest. była jeszcze młoda, miała sporo czasu na to. nie wiedziała czy woli chłopców, czy dziewczynki czy może nie leci na nikogo i przyciągają ją sami ludzie i ich charaktery - owszem, tak było. teraz pracuję jako kelnerka i jakoś tak to leci powoli ale do przodu - pokiwała lekko głową i przyglądała się temu jak wyglądał opierając się o drzwi pokoju. z resztą nie chciała znać jego życia, nie potrzebowała tego wiedzieć. w końcu jej mężem nie zostawał xd - telewizja w sumie to mało powiedziane. chciałabym zostać producentką filmową i pokazów mody - była nie aż taka głupia, to uważała że da radę.

mówiłaś tak przy 20 xd
nie był jak eden, kolekcjonowanie to złe słowo! jeśli coś by się przytrafiło to po prostu nie narzekałby xd - twoja zaradność nie zna granic - znowu ją pochwalić śmiejąc się krótko i patrząc na jej twarz, trochę za długo ale z drugiej strony był już dojrzałym gościem. nie bał się takich dziwnych sytuacji - brzmi jak wyzwanie - położył dłon na jej ramieniu próbując dodać jej otuchy, albo pomacać - miłego dnia panno hart - pożegnał się i uciekł do pokoju, ale wcześniej obserwował jej tyłek jak odchodziła!
zacznij coś next!

to kłamałam xd ups.
- miłego dnia panie pearce - pomachała mu i poszła sobie na tą pizzę z koleżanką!

bajerował jakąś studentkę na korytarzu!

nie mogli się w domu spotkać, musieli na uczelni xd szedł z kolegami z treningu i rzucali niewybrednymi żartami. kiedy rafe dostrzegł edena, dostrzegł też idealną okazję, żeby się popisać.
- sikał do łóżka do dwunastego roku życia! - rzucił patrząc na dziewczynę i wskazując na brata.

nie wiem czy spotykali się specjalnie jeśli nie musieli!
czy się przejął? niezbyt. jak nie ta studentka to inna. nie przywiązywał się, był jak drapieżnik xd - twój chłopak sika do tej pory, po każdej nocy zmieniasz prześcieradło? - odgryzł się. pewnie był okropny dla nich na urodzinowej kolacji.

na pewno nie spotykali się z własnej woli na braterskie pogaduszki.
eden nie przejmował się swoją reputacją i tym co rafe wygadywał o nim na uczelni xd 
- spierdalaj! nie masz prawa nic o nim mówić! - zdenerwował się i aż przystanął. mogli obrażać siebie wzajemnie, ale gadanie na samuela było off limits. był niewinny!

nie xd
rafe mu psuł reputację, laski które oszukał i wyruchał też. a potem tatuś ją prostował i wybielał. przywykł do takiego stanu rzeczy!
- awwwww, kiedy się stałeś taki miękki? - przyjrzał się mu kiedy przystanął - czy to twój chłoptaś cię tak zmiękczył? - nie bał się pyskować bo miał przewagę na korytarzu na uczelni.

ech, nic go nie ruszało. nic dziwnego, że rafe tym bardziej się wkurzał.
- nie jestem miękki, zaraz się możesz sprawdzić jaka moja pięść będzie twarda na twoim nosie - zrzucił z ramienia sportową torbę i podszedł dwa kroki już prężąc muskuły i stając gotowy do pojedynku z edenem. - poza tym to się nazywa dbanie o ludzi i jest tym co tworzy prawdziwego mężczyznę - wymyślił na swoją obronę - czego ty nigdy nie zrozumiesz, bo jesteś socjopatycznym robotem bez uczuć - zarzucił mu.

ojczulek go tak rozpuścił!
- spróbuj - powiedział na pewniaka i rozejrzał się wokół. kręciło się pomiędzy nimi dużo osób więc czuł się pewnie. gdyby mu przywalił to pewnie by go zawiesili. eden był w lepszej sytuacji to pyskował. w ciemnej alejce nie byłby taki cwany - wmawiaj to sobie mięczaku - uważał, że to jak on się zachowuje jest męskie i prawdziwe - to nie sprawi, że kiedykolwiek bedziesz ode mnie lepszy - bo uznawał, że właśnie po to ta cała szopka.

w przeciwieństwie do rafe'a, który nie dostawał żadnego wsparcia ze strony tatusia!
zawiesiliby go za bicie wykładowcy bez zwracania uwagi na to, że jest jego bratem? to możliwe! pytanie tylko czy ojciec anulowałby zawieszenie tylko po to, żeby ukryć niedociągnięcia swoich synów. zawsze robił to dla edena, ale rafe musiał dbać o siebie sam.
- nie myśl, że żartuję - już go rączki świerzbiły, żeby go zacząć okładać, ale miał w sobie na tyle samozaparcia, że jeszcze się na niego nie rzucił. też myślał o konsekwencjach, wow! - może nigdy nie będę lepszy według standardów edena hollywooda - przyznał ostrym tonem - ale to ty skończysz sam - rodzice kiedyś umrą i eden nie będzie już miał wsparcia! eden będzie sam, a rafe z samem hehehehehe.

biedny rafe!
obstawiam, że tak? wydaje mi się, że stary hollywood na każdym kroku bronił edena, a rafe'mu tylko rzucał kłody pod nogi. tak sobie to wyobrażam!
- nie myśl, że się boję - szedł w zaparte i nie odpuszczał - bycie samym jest lepsze niż bycie z siusiumajtkiem - podsumował sama (heheheheh) dość brutalnie i krytycznie. na szczęście przechodził jakiś wykładowca i eden go zaczepił, bo rafe był zbyt niebezpiecznie blisko! uniknął jego pięści i go trochę poobrażał. udany dzień!

też tak to sobie wyobrażam! rafe na każdym kroku próbował zaimponować tatusiowi, ale on wciąż miał go gdzieś! po jego tekście już zaciskał dłoń w pięść, ale uratował go nieświadomy wykładowca. tym razem mu się upiekło! złapał swoją torbę i poszedł do sama (bo przecież nie do rodziców!).

rozwieszała na uczelni plakaty na temat panelu dyskusyjnego z jakimiś żeńskimi profesorkami-pionerkami w dziedzinach naukowych.

przechodzila obok I zainteresowala sie trescia plakatu. rozpoznala peggy, ale byla zbyt niesmiala zeby do niej zagadac. zreszta uznala, ze jej nie zauwazy.

nie pamiętam ile razy się spotkały, ale peggy miała dobrą pamięć, którą bezustannie ćwiczyła (albo po prostu tworzyła profile w swoim segregatorze na temat każdej nowo poznanej osoby xd) i rozpoznała beau.
- zapraszamy, zapowiada się fascynująca dyskusja - podeszła bliżej i wskazała na plakat.

speszyla sie kiedy nie zdazyla przejsc niezauwazona. spojrzala na peggy, po czym przeniosla wzrok na jej plakat. - wyglada interesujaco - przyznala. - ale nie wiem czy nadawalabym sie do takiej dyskusji - wykrecala sie. moze by wziela udzial gdyby tylko mogla przyjsc posluchac.

peggy miała doświadczenie w zaczepianiu studentów i angażowaniu ich w różne działania uczelniane, więc nie przejmowała się tym czy beau się speszyła czy nie.
- dlaczego nie? nie interesuje cię ten temat? - popatrzyła na nią badawczo. nie czytała jej w myślach i nie wiedziała, że chodzi po prostu o stres przed aktywnym uczestniczeniem w dyskusji. te wątpliwości szybko by rozwiała zapewniając beau, że może tylko siedzieć i się nie odzywać. - te kobiety wytyczają drogę dla nas wszystkich - postukała na plakacie w logo klubu młodych liderek społecznych.

- interesuje - odpowiedziala szybko bo nie chciala by peggy pomyslala, ze nie interesuja ja wazne kobiety w nauce, ale bylo juz za pozno. - wiem, nie o to mi chodzilo - zestresowala sie przez co nie potrafila sie wytlumaczyc chociaz chciala.

popatrzyła na nią jak tak się miotała.
- jeśli interesuje cię ten temat to nie widzę przeszkód, żebyś przyszła na to wydarzenie - uśmiechnęła się. - spodziewamy się co najmniej stu uczestniczek - dodała jeszcze z dumą, co może mogło uspokoić beau co do tego, że nie będzie musiała bezpośrednio brać udziału w dyskusji.

ilosc obecnych dziewczyn troche ja uspokoila, ale nie na tyle by od razu zmieniac zdanie. - jak to bedzie wygladac? - musiala najpierw wypytac zeby nie wpakowac sie w cos co ja przerosnie. powinna odmowic ze wzgledu na czas, ktorego miala malo, ale tym sie nie przejmowala.

- najpierw będzie panel ekspercki, który poprowadzi moja koleżanka claire z klubu młodych liderek. być może znasz claire, też studiuje medycynę - załóżmy, że peggy wiedziała to o beau, nie pamiętam już xd raczej to wiedziała i dlatego widziała w beau ambitną młodą damę, z której można było lepić kogoś wielkiego xd - potem będzie czas na zadawanie pytań od widowni. najlepiej przygotować się zawczasu z pytaniami, bo jak nie zdążysz zgłosić się na początku to potem trudno się dorwać do mikrofonu - dała jej poradę. - całość w zależności od ilości pytań może potrwać od dwóch do trzech godzin - podsumowała.

biedna beau nie wiedziala, ze peggy na nia tak patrzyla xd
- kojarze - pokiwala glowa I wygladala na bardziej zainteresowana. pewnie Claire miala interesujace rzeczy do powiedzenia przez co klub zapowiadal sie ciekawie jesli reszta dziewczyn byla rownie inteligetna. - mozna przyjsc tylko posluchac? - dobrze sie zapowiadalo.