stołówka

duzo sie dzisiaj dzialo na uniwerku, wiec thomas nadal byl w pracy. ale zamiast zajmowac sie swoimi obowiazkami to postanowil sobie zrobic przerwe. stanal przed maszyna ze smakolykami i zastanawial sie czy na cos ma ochote.

jo była jedną z osób którą anderson namówił na przyjście na koncert. jednak widząc co się tam wyrabia ulotniła się szybko w poszukiwaniu właśnie automatu, bo miała ochotę na wafelka. automat był jednak zajęty. zaszła więc thomasa od tyłu widząc że się namyśla - osobiście polecam rodzynki w czekoladzie lub wafelka z masłem orzechowym - zaproponowała śmiejąc się.

byl w takim zamysleniu, ze nie rozpoznal jo po glosie. od czasu gdy przyczepila sie do niego mary zawsze myslal, ze zaczepia go ktos kogo nie lubi. na szczescie byla to tylko jo. - nie przepadam za rodzynkami, ale moze skusze sie na wafelka - usmiechnal sie. i rzeczywiscie go sobie kupil. - na co masz ochote? - zapytal od razu.

wszędzie widział i słyszał mary. paranoja xd
- masz racje - zaśmiała się w kwestii rodzynek. ja w sumie nie znoszę rodzynek bleeee, psują sernik chociażby - wafelek jest bardziej kuszący niż rodzynki - i kiedy kupił batonika od razu wepchała się przed niego - na to samo - przyznała klikając numerek na terminalu i wyciągając drobne.

nic dziwnego skoro mary go zawsze potrafila znalesc. niedlugo bedzie mial koszmary xd
tez nie cierpie rodzynek hehe. zgadzam sie z tym, ze psuja sernik, fuj. - to prawda - nie spodobalo mu sie, ze sie przed niego wepchala. byl gentelmenem i nie chcial jej pozwolic placic hehe. dlatego uprzedzil ja i uzyl swojej karty by zaplacic zanim jo zdazyla znalezc wszystkie drobne.

mary jak freddie krueger.
grzebała w kieszeni szukając drobnych kiedy coś piknęło przed nią i z automatu wyleciał wafelek. schyliła się i wzięła go - dzięki? - zaśmiała się machając wafelkiem - czy to oznacza, że będę ci coś dłużna w najbliższej przyszłości? - zapytała. wolała wiedzieć wiedzieć czy czeka ją jakiś niespłacony dług xd

juz chyba by wolal by freddie krueger go odwiedzil zamiast mary. byla straszniejsza.
- nie ma za co - usmiechnal sie. - nie, to prezent ode mnie dla ciebie - zasmial sie. nie bylo mu szkoda paru groszy. gdyby kupil jej cos wiekszego to wtedy mozliwe, ze liczylby na jakas zaplate xd najlepiej cielesna.

albo babadook xd nie wiem czy widziałaś!
- prezent? - przygryzła dolną wargę patrząc na niego i próbując rozgryźć czy jest tylko miły, czy jednak coś od niej chce - to całkiem słodkie jak ten wafelek - przyznała żartobliwie po czym rozpieczętowała batonika i ugryzła kawałek - jak często czatujesz pod automatem próbując oczarować dziewczyny wafelkiem? przyznaj się - żartowała sobie bo najwyraźniej miała dziś lepszy humor niż wczoraj.

widzialam! lubie horrory xd
- prezent - potwierdzil z rozbawieniem. - nie czesto, zwykle staram sie byc bardziej hojnym i imponowac kobietom wiekszymi gestami - zasmial sie. najwyrazniej jo bylo latwiej ucieszyc zwyklym wafelkiem i nie musial sie tak starac xd

ja też he he. moge jakieś polecajki chore następnym razem wrzucić xd
jo była prosta. nie zapominajmy że należała do paczki żarłoków więc mimo wszystko wafelek i jakiekolwiek jedzenie było dobrym prezentem - sprytnie - poklepała go dłonią po klatce piersiowej i zamachała wafelkiem przed nosem - następnym razem ja stawiam - zasmiała się i uciekła!

bardzo chetnie xd
odprowadzil ja wzrokiem by popatrzec sobie na jej tylek, po czym dokupil sobie jeszcze cos do wafelka i poszedl zajac sie swoimi sprawami.

musiał siedzieć do późna i ogarniać prezentację dla innego wykładowcy. jadł tu klopsiki i jednocześnie klikał coś na laptopie.

umówił się na randkę z tindera z laską o nicku 'sluttymary99'. przygotował dla niej kwiatki i romantyczny wypad do kina! nie domyślił się jednak, że nazwa 'sluttymary99' zobowiązywała do czego innego xd pędził jeszcze szybko coś przekąsić bo pomiędzy zajęciami nie zdążył, ale zamiast do automatu podszedł do arnolda którego zauważył z daleka - arnieeee! - tak go nazywał. podszedł i zaczął bęckować go piąstkami w ramię na powitanie - co robisz? co robisz? - dopytywał. dawno go nie widział więc był taki podjarany że aż zapomniał o batoniku.

hahaha czeka go uroczy wieczór!
- cześć dante - przywitał się zachowawczo i wcale nie przybijał mu żółwików, ale dał mu się wyżyć. dante był dla niego jak ben dla ashley, przyczepił się i nie chciał sobie pójść, więc arnold zaakceptował jego obecność w swoim życiu xd - robię prezentację na wykład i jem, a jak to wygląda? - odpowiedział niewzruszony. liczył na to, że dante sam się zmęczy i zamknie buzię.

no jasne, że tak! pewnie ułożył nawet w głowie swoje catchy żarciki i teksty na podryw. naiwniak, liczył na drugą randkę ze 'sluttymary99'.
mogło tak być! choć arnold chyba nigdy w oczywisty sposób nie powiedział jak bardzo dante jest wkurzający. co ash pewnie nie raz powiedziała benkowi - wygląda jakbyś pracował - uspokoił się nieco i usiadł obok niego - zgadnij kto dziś idzie na randkęę? - uśmiechnął się uroczo wskazując na siebie, jakby to nie była oczywista odpowiedź.

sluttymary99 jeszcze może go zaskoczyć. może tak naprawdę szukała miłości!
dobrze, że dante i ben mieli siebie nawzajem i się doceniali. arnold nie powiedział mu wprost, że jest irytujący, bo niestety był jednym z niewielu jego sojuszników w kadrze uniwersyteckiej, a on dopiero zaczął tę pracę i potrzebował wsparcia.
- trafne spostrzeżenie - przytaknął i liczył na to, że rudzielec zrozumie, że to oznacza, że nie ma czasu na pogaduszki, ale niestety tak nie było. skupił się akurat na ekranie i ustawiał efekty wjeżdżającego tekstu w powerpointcie, o ktore prosił profesor, bo są takie cool. nie widział więc, że dante wskazuje na siebie. - hm, emma watson? - zgadywał nie odrywając wzroku od ekranu. uznawał, że emma watson jest na tyle hot, że na pewno ma dzisiaj randke!

dobrze, że to nie była 'crazymary' np. xd
dante miał bena za podrywacza i lowelasa. on przynajmniej szukał prawdziwej miłości! jak tylko arnold znajdzie nowych znajomych to każe spieprzać dante. choć z drugiej strony był nieudacznikiem więc trochę to może potrwać! - mam tylko takie spostrzeżenia - pochwalił sam siebie i przez chwilę nic nie mówił zagapiając się na swoje buty - emma watson? - zaczął się zastanawiać czy wygląda jak ona, ale zaraz wyjął telefon i pomachał zdjęciem 'sluttymary99' (było to zdjęcie bardziej cyckow niż jej twarzy) - ja mam randkę - oznajmił z dumą!

może ukrywała się pod innymi przydomkami xd
trochę to może potrwać, dlatego póki co arnold musiał się zadowolić dante i nie mógł go odrzucać. wtedy zostałby całkiem sam.
nie zwracał uwagi na to co tam dante mamrocze, bo i tak już robił multitasking jedzenia klopsików i robienia powerpointa naraz i nie miał czasu na aktywne słuchanie. mężczyźni są kiepscy w multitaskingu. i tak dobrze, że nie ubabrał sobie sosem całego sweterka. zwrócił jednak uwagę jak dante mu zamachał cyckami przed twarzą.
- kurna... czy wszyscy uprawiają seks oprócz mnie? - mruknął niezadowolony, bo dante był bardzo niemiły, że tak chwalił się tym, że dzisiaj zaliczy.

ojojjj!
inaczej zostałby całkiem sam, a tego chyba nie chciał!
przyznaję racje że faceci są kiepscy w multitaskingu, mówię to z autopsji xd - seks? - zaczerwienił się trochę i przycisnął telefon do siebie - jaki seks? - powtórzył. nie chciał być uznawany za ruchacza! - nie, nie, 'sluttymary99' i ja idziemy na randkę, wyraziła chęć spotkania, o tutaj - wskazał na czacik, na którym pewnie wstawiła jakiegoś eggplant emoji, ale dante nie zczaił tego slangu kompletnie!

co mary miałaby robić na tinderze skoro miała tomusia xd
nie chciał, chociaż był już crazy cat lady z kameleonem i insektami w bonusie, więc nigdy nie będzie sam hehehe.
- przepraszam, powiedziałeś 'sluttymary'? - powtórzył po nim rozbawiony. myślał, że się przesłyszał, ale wtedy dante pokazał mu wiadomości od swojej nowej znajomej. arnold założył z tej okazji okulary, wbił wzrok w ekran czytając czat z całkowitą powagą, po czym ściągnął znowu okulary i pokiwał głową z powazną miną. - tak. ona chce się pieprzyć. - oznajmił. - więc co zaplanowałeś na waszą randkę? - zjarał trochę zioła, więc czuł, że zaraz włączy mu się głupawka jak tylko dante zacznie opowiadać. jego mina sama się prosiła o to, żeby toczyć z niego beczkę.

tomusia xd nie wiem może sprawdzała czy tomuś nie ma tindera xd
czy miał kameleona i insekty w domu? czy ten kameleon nie zjadł mu tych insektów przypadkiem? makabra xd
- 'sluttymary99' - poprawił go - 'sluttymary' wolała 'nakeddave'a' - powiedział nieco smutno, bo pewnie 'sluttymary99' była dopiero jego trzecim wyborem! - co? nieprawda? wstawiła bakłażana, co oznacza że ma ochotę na ratatouille, dlatego w ramach przewrotności i pomysłowości idziemy dzisiaj do kina na tego disneya o gotującym szczurku - opowiedział mu cały plan ignorując fakt pieprzenia się xd

w sumie xd
kameleona miał w domu z kotami, a insekty miał w specjalnym gabinecie na uczelni.
- cóż, 'sluttymary99' się poszczęściło i zobaczy 'nakeddante' - naprawdę powstrzymywał się od śmiechu i było mu ciężko. czuł, że zaraz wybuchnie. ale kiedy dante zaczął opowiadać o bakłażanie to było już za wiele dla niego i parsknął śmiechem, który przez chwilę brzmiał tak jakby nigdy nie miał się skończyć. - taaaa, jedyny bakłażan, który ona chce oglądać to ten, który masz w majtkach. - poklepał go po kumpelsku po ramieniu. - ale to bardzo dobra wiadomość. gratulacje. - dodał.

to nie zjedzą siebie nawzajem. chyba, że kot kameleona xd
dante uprawiał tylko seks z miłości albo przynajmniej zauroczenia. minimum na piątej randce, nie wcześniej, dlatego myślenie o tym że miałby się dziś rozbierać wprawiało go w zakłopotanie straszne - nie jestem 'nakeddante' tylko 'cleverdante179' - poprawił go bo taki był jego nick! - dlaczego nazywasz go bakłażanem, nawet tak nie wygląda - jęknął bardzo speszony bo teraz będzie musiał sobie kupić bakłażana i porównać. biedak! - muszę teraz zmienić całkowicie przebieg randki - wstał mamrocząc po walijsku coś pod nosem, a potem poszedł. musiał wrócić do domu i zmienić majtki bo miał pewnie jakieś w słodkie misiaczki od mamusi. nawet poszedł na tą randkę, ale kiedy 'sluttymary99' zaczęła go tam macać to uciekł, bo jego bakłażan się zestresował. next!

będzie drama xd
arnold nie był w stanie kontynuować dalej tej rozmowy i odpowiadać mu sensownie, bo za bardzo się chichrał. dojadł swoje klopsiki i poszedł do swojego gabinetu kończyć prezentację, ale skoro trawka i głupawka uderzyły mu do głowy to jutro wykładowca dostał prezentację ze zbyt dużą ilością powerpointowych efektów.