teatr

prawie godzine cie nie było xd
romy przygryzła dolną wargę i odstawiła szampana na stolik - ale chciałam zobaczyc zakończenie pierwszego aktu - jęknęła. widząc jednak minę florence odwróciła się pospiesznie i pobiegła po białe, schłodzone wino które zaraz przyniosła. nie mogła jednak go odkorkować i się z tym męczyła xd

musialam cos zalatwic xd
poslala jej grozne spojrzenie. nie obchodzilo ja czy chciala zobaczyc zakonczenie czy nie. florence byla spragniona i to sie liczylo najbardziej. zaczela sie niecierpliwic kiedy romy sie guzdrala z otwieraniem butelki. - jestes bezuzyteczna - zdenerwowala sie i wyrwala jej wino z rak.

ech!
pewnie spojrzenie florence mroziło serce romy xd - och - jęknęła kiedy wyrwała jej wino z rąk i przysunęła bliżej kieliszek - prawie mi się udało - wymamrotała niemrawie pod nosem obserwując jak florence to otwiera. ciekawe czy się jej uda! czy to było przeklęte, nieotwieralne wino!

wino okazalo sie przeklete. florence sie za bardzo zamachnela i zamiast w kieliszku wino wyladowalo na jej sukience. dobrze, ze nie wziela czerwonego! - cholera! - warknela i dosc agresywnie wreczyla romy butelke. - zejdz mi z drogi! - odsunela ja i poszla do kibla sie ogarnac. a potem uciekla do domu.

a romy wypiła to wino i została do konca spektaklu skoro mogła skorzystać. tyle wygrać!

eve obiecała mateo randkę więc najpierw go zabrała na romantyczną kolację przy foodtruckach, a potem obiecała ekscytującą przygodę. nie była nią znowu wizyta w nawiedzonym, a coś o wiele lepszego! zanim jednak wytłumaczyła o co chodzi stanęli na tyłach teatru przy śmietnikach. przez całą drogę na ramieniu miała wielką torbę, i w końcu zaczęła z niej wyjmować ciuchy. stary smoking i jakąś ładną małą czarną - przebieraj się - oznajmiła tajemniczo i zaczęła wiązać swoje kręcone włosy w ugładzony koczek. tak, mógł czuć się skonfundowany! zrzuciła z siebie kurtkę i spojrzała na mateo rozbawiona - no przebieraj się - ponagliła go - i odwrócić się do mnie plecami - zarządziła kiedy zaczęła się rozbierać. w ogóle ta modelka ma przekute sutki i dziś to odkryłam, hehehhe.

food trucki były dla niego bardziej romantyczne i ekscytujące niż wizyta w teatrze. na początku randki żartował na temat tego co ma w tej wielkiej torbie, ale nie chciała się przyznać. teraz przyglądał się wyciąganym przez nią eleganckim kostiumom. teraz pomyślałam, że mogli pójść do lumpka i jakieś dziwne staromodne eleganckie kreacje wziąć xd innym razem.
- czy zaciągnęłaś mnie na ślub swojej siostry i teraz na zawsze będę na rodzinnych zdjęciach? - zgadywał z rozbawieniem, ale posłusznie się odwrócił i zaczął przebierać. faktycznie był skonfundowany i znacznie wygodniej się czuł w skórzanej kurtce. czy to oznacza, że eve też? xd

dla niej też foodtrucki były ciekawsze. ale nie oszukujmy się, była biedaczką więc fakt wbicia się na bogatą impreze, pośmiania się z bogaczy i napicia fancy szampana ją kręcił!
hahhahahaa, właśnie o tym myślałam że powinni mieć jakieś staromodne ubrania. niestety cylinder się nie zmieścił, ale monokl na pewno - jeszcze to - rzuciła mu, oby się orientował i złapał xd - muszę cię rozczarować, nie mam siostry - odpowiedziała zgodnie z prawdą. w sumie nie miała żadnej rodziny hehehe. valentino nią był skoro pochodzili z jednej wyspy! też się odwróciła i zrzuciła z siebie wygodne ciuchy na rzecz czarnej sukienki i wysokich butów. kucnęła jeszcze szybko spoglądając w małe lusterko i poprawiając sobie make up! - gotowy? - zapytała odwracając się i patrząc na niego. może udało jej się kawałek jego nagich pleców nawet zobaczyć! wepchnęła wszystkie ich ciuchy do torby i schowała za jednym ze śmietników czekając aż mateo się ogarnie! tak, uznałam że też powinna mieć przekute sutki xd

mateo miał zupełnie odwrotnie, imprezy dla bogaczy go nudziły i wolał uciekać z nich na food trucki. ale teraz nie szedł na imprezę jako jeden z nudnych bogaczy, który musiał się networkingować, tylko jako bogacz udający biedaka udający bogacza xd co było już ciekawsze.
był odwrócony, nic nie złapał xd ale podniósł z ziemi monokl, który się nie połamał, otrzepał go z brudu i mogł go założyć, nie brzydził się. przebrał się grzecznie, ale monokl włożył do butonierki. to była przesada jednak. odwrócił się zapinając jeszcze ostatnie guziki koszuli. przez jego twarz przemknął nieznaczny uśmieszek gdy zobaczył ją taką odstawiną.
- wyglądasz świetnie. chociaż w kreacji numer jeden też wyglądałaś świetnie. - zaśmiał się, bo nie mógł się wkopać w jakiegoś babskiego focha. - jestem taki nieuczesany - przygładził swoją niesforną czuprynę, ale cały czas śmiał się, nie wiedząc na jaką sytuację się nastawiać. myślał, że eve lubi ich randomowe randki na ulicy, więc nie spodziewał się, że ten wieczór okaże się taki elegancki. heheh pasuje do niej! - trochę się boję gdzie mnie zabierasz, ale chodźmy - wystawił zgięte ramię, zeby go złapała.

mateo wcielał się w taką skomplikowaną rolę bogacza udającego biedaka udającego bogacza, oscar dla niego!
dobrze, że nie zniszczył tego monokla. eve się na tyle podobał że sama zacznie w nich chodzić. hehehheh, już sobie wyobrażam jak zakłada męską koszulę i monokl idąc z kimś do łóżka. jak bardzo dziwnym fetyszystą trzeba być żeby to podłapać xd - dziękuje - eve nie bawiła się w babskie fochy, a na pewno nie z takiego powodu. też wzięła udział w przygładzaniu jego czupryny i wtedy wzięła go pod ramię - zaraz się przekonasz - odparła z tajemniczym uśmieszkiem i otworzyła drzwi zaplecza teatru gdzie zaczęli się przeciskać przez stare eksponaty. pewnie trzymała sztamę z obsługą garderoby do których zamachała. a kiedy przecisnęli się tamtędy nagle znaleźli się na korytarzu pełnym nadętych bogaczy. od razu chwyciła dwa kieliszki szampana i z dumnym uśmiechem podała mu jeden z nich - witaj na nadętej, niedostępnej dla plebsu, charytatywnej imprezie, na której wszyscy klepią się po plecach wmawiając sobie jacy są zajebiści - tak podsumowała towarzystwo w którym niechętnie obracał się mateo.

kto wie, może mateo się takie zabawy spodobają. chociaż chyba nie, skoro nie lubi eleganckich rzeczy xd
ruszył za nią, zaintrygowany co to może być. spodziewał się raczej jakiejś tajemnej imprezy z duchami teatru, ale niestety to nie było to.
- o kurwa - wymsknęło mu pod nosem się kiedy zobaczył całe to towarzystwo. dobrze, że nikt w st. albans nie wiedział, że jest z wyższych sfer i nie mógł go tu rozpoznać. chwilę przyglądał się bogaczom kiedy eve ich podsumowywała i w końcu zaśmiał się pod nosem. nie wiedział czy bardziej niedorzeczne jest to, że zabrała go na imprezę "niedostępną dla niego" czy to, że skrytykowała uczestników na wstępie, podsumowując ich dokładnie tak jak on by to zrobił. - wypijmy tym bufonom całego szampana - zasugerował, unosząc kieliszek w geście toastu.

eve będzie miała do tego mokre włosy (tak pamiętam z karty) i totalnie w to pójdzie xd
imprezę z duchami mieli w nawiedzonym domu! teraz czas na imprezę z bufonami!
eve taka nieświadoma, że właśnie imprezuje z takim typem z wyższych sfera. miała go za biedaka, dobrze się kamuflował z tym winem w plastikowych kubeczkach. chociaż mieli to samo zdanie o uczestnikach tejże eleganckiej imprezy, bonding xd
- nie jestem pewna czy damy radę, ale podejmuje to wyzwanie - oznajmiła z pewnym siebie uśmieszkiem i kiedy tylko miała okazję chwyciła całą butelkę szampana i talerz z fancy przekąskami - pokażę ci najlepsze miejsce - oznajmiła wciskając mu szampana w ręce, a potem poprowadziła go krętymi schodami do lozy/balkonu vip z którego było widać cała scenę, na której przygrywali jacyś poważni grajkowie. usiadła na podłodze i skinęła do niego głową żeby otworzył szampana. sama pod fotelami dostrzegła jakąś błyskotkę, która okazała się pierścionkiem ze szmaragdowym kamieniem i po nią zanurkowała wypinając tyłek.

heheheh to już mu się bardziej spodoba!
moze myślał, że to w ich stylu, robienie imprez z duchami xd szukał dla nich wspólnych pasji xd
eve myślała, że pokazywała mu nowy wspaniały świat i że przeżywał taką imprezę raz w życiu i będzie o niej wnukom opowiadał. chociaż musiał przyznać, że w jej towarzystwie, kiedy nabijała się z bufonow, ta impreza wydawała się znacznie ciekawsza.
gdyby wiedział, że będą kraść przekąski to nie jadłby tyle w food truckach. podążył za nią, zupełnie dając jej się prowadzić po tym wydarzeniu. chciał zobaczyć je jej oczami i uważał to za fascynujące. zajrzał na scenę, ale zaraz usiadł na podłodze, bardziej interesując się spędzaniem czasu z eve niż grajkami.
- często to robisz? - spytał zaciekawiony gdy zaczął majstrować przy szampanie. wyglądała jakby miała wszystko obcykane. zawiesił się patrząc na jej tyłek i chwilowo zapomniał o otwieraniu butelki. - szukasz kolejnego asa w rękawie? - zaśmiał się, ale jednak otworzył szampana, którego trzymał w kroczu i który rozlał się jako metafora tego jak mu się podobały widoki xddd przypomniał mi się alojzy xd zatamował wylewającego się szampana wypijając go prosto z butelki.

tak, eve myślała że niczym aladyn pokazuje dżasminie 'whole new world'. mateo jako dżasmina hehehhe!
pewnie z bufonami nie nabijał się z bufonów tylko klepali się po pleckach co na pewno uwielbiał. eve była biedaczką więc miała wyćwiczone najadanie się na zapas i tak było z przekąskami - pytasz o wbijanie się na imprezy czy wypinanie tyłkiem do facetów? - zażartowała z tej sytuacji i w końcu z sukcesem wyciągnęła pierścionek, który od razu wsadziła na palec i przyglądała mu się chwilę - jak myślisz? wskazała na swoją dłoń z pierścionkiem. zbyt wytworny? - ona była fanką dużych kolczyków i frotek, a nie pierścionków z kamieniami jednak więc zaraz do zdjęła i wrzuciła mateo do kieszeni smokingu - to urocze - skomentowała fakt rozlanego szampana i chwyciła go od niego również pijąc z butelki i tamując wylewającą się pianę. alojzy hehehehehe.

lol mateo to totalna dżasmina skoro chodziła po targu w przebraniu udając biedaczkę. a eve niczym aladyn żebrak, który udaje księcia hahaha. idealne porównanie. jeszcze oboje ciemni xd
- ten będzie ci bardziej pasować - założył jej drucik z zakrętki od szampana na palec. a potem wypili tego szampana, obserwowali bogaczy i rzucali w nich wykałaczkami po przekąskach i całowali się w ukryciu. randka udana. warto było oddać duszę diabłu za uwolnienie eve xd
na wspomnienie alojzego zagłębiłam się w archiwum i czytanie astrid i alojzego. może ich dziecko to dobry pomysł na postać xd

siedział w teatrze, bo dzisiaj miał próby przed nowym przedstawieniem i właśnie ćwiczył swój monolog.

charlotte już się lepiej czuła i postanowiła wymknąć się gdzieś. niestety ochroniarze obstawili wszystkie jej okna, więc jak wyskoczyła na trawnik pod apartamentem to już tam na nią czekali nauczeni doświadczeniem. przekonała ich jednak, ze przygotowuje się do jakiegoś eventu w teatrze i ją tu przyprowadzili. usiadła gdzies na widowni i chłonęła atmosferę teatru paląc papierosa. obserwowała próby żółtodziobów, co było aktualnie jej najlepszą rozrywką.

paliła w teatrze? xd jakim cudem xd no dobra, powiedzmy że tak było. obserwowała felixa jak się stara ogarniać własną pracę i własne monologi. kiedy już była kolej następnego gościa, podszedł do charlotte, którą zauważył ze sceny - proszę proszę, charlotte windsor, aż tak bardzo jesteś zdesperowana że przyszłaś do teatru? nie masz innych rozrywek? - zapytał.

była księżniczką i wszystko było jej wolno! nie mieli włączonych czujników, bo to jeszcze nie był występ i nie puszczali dymu na scenę. podczas prób w teatrze wszyscy palą, to ciężki żywot jest hehehe.
- nie wiesz, że charlotte windsor uwielbia teatr i sztukę? - zmierzyła go wzrokiem, bo nie jemu oceniać jakie lubi rozrywki. nawet jeśli akurat on dobrze wiedział co prawdziwa charlotte windsor lubiła robić.

bardzo ciężki żywot aktorów i aktorzyn xd felix przynajmniej próbował robić coś ze swoim życiem i tym, że studiował aktorstwo, więc jak tylko dostawał role to od razu je wykorzystywał. spojrzał na nią rozbawiony - okej, oficjalnie się zgodzę, że charlotte windsor wprost kocha siedzieć w teatrze i gapić się na ludzi, którzy nieudolnie starają się zabawić innych - śmiał się dalej z niej - a nie wolisz być teraz w klubie? na imprezie? - zapytał.

- och tak, szczególnie uwielbiam ten moment kiedy myslą, że nadszedł przełom i idzie im lepiej, ale prawda jest taka, że wcale nie - zdradziła mu sekret figlarnym tonem nachylając się trochę w jego kierunku. po jego pytaniu zerknęła na ochroniarzy, obliczając w głowie trudne algorytmy czy uda jej się im zwiać. - czy to zaproszenie? - popatrzyła na niego przeciągle.

- eej - dźgnął ją w ramię palcem, bo poczuł się trochę urażony co do tego co mówiła o jego kolegach i o nim. zapewne on też tak wyglądał jak jakaś sierota, więc charlotte nie podobał sie żaden z występów. westchnął - a co, chciałabyś ze mną się przejść na drinka? - zapytał z tajemniczym uśmieszkiem na ustach - bo jak coś, to ja z miłą chęcią - już był gotów iść, ale ci ochroniarze co jej pilnowali gapili sie na niego złowrogo - czy oni mogą przestać? - zapytał ciszej.

roześmiała się kiedy poczuł się urażony, ale głównie roześmiała się dlatego, że nie spinał się przy niej jako księżniczce i nie próbował popisywać się na siłę, tylko traktował ją jak równą sobie. tego potrzebowała! tym bardziej teraz w tych wariackich czasach kiedy wszyscy zaczęli na nią znowu chuchać i dmuchać.
- jestem pewna, że na spektaklu pójdzie wam lepiej... albo przynajmniej się postaracie - skomentowała jeszcze. na propozycję na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech, no ale oczywiście ochroniarze nie zachęcali. - och, nie. będą tak cały wieczór. będziesz miał szczęście jak cię nie przeszukają. to co, idziemy? - jej to nie zrażało xd musiała się przyzwyczajać do tego, że ochroniarze nie odstępują jej na krok skoro wszystko ostatnio próbowało ją zabić, włącznie z samą sobą.

pewnie, że czuł się z nią na równi, bo dla niego była może i księżniczką ale też i zwyczajną dziewczyną z którą można było spokojnie porozmawiać oraz się napić. lubił charlotte i lubił to, że nie zachowywała się wobec niego jakoś szczególnie, nie wydziwiała ani nie kazała mu stosować etykiety. - pewnie, że się postaramy, jak to zwykle my. liczymy mimo wszystko na pozytywne recenzje, a nie na zjechanie nas od góry do dołu - zauważył z uśmiechem na ustach - okeeej, skoro tak. mam nadzieję, że jednak nie będą chcieli mnie macać - wywrócił oczami i podał jej dłoń - zapraszam serdecznie na wieczór życia - może nawet udadzą się do klubu z podziemiem jak kiedyś?

nie kazała stosować etykiety, ruchała się z nim w kiblu... zachowanie zwyczajnej dziewczyny xd
- i jak myślisz, jaki będzie efekt? - spytała figlarnie. nie dawała po sobie poznać czy uznała, że uda im się spiąć spektakl czy jednak nie. - och, jak wielu chłopców już obiecywało mi wieczory życia - zaśmiała się krótko z jego pewności siebie. chociaż brakowało jej jego towarzystwa odkąd stał się grzeczny i nie widywała go w klubach. stare pokerzystki pewnie nie wpuszczą ich do podziemia z ochroniarzami, bo to zaburzyłoby cały ekosystem.