galeria sztuki

nawet masz facetów kurduplów? ;x
- w takim razie możesz ją porwać lub rozebrać się, czy coś cię ogranicza? - w schowku nie, ale na dużej sali chociażby rodzice. kto jak kto ale nico nie liczył się nawet z rodzicami ;x
- jasne, ze lepiej - podszedł i zacisnął jej krawat nieco ciaśniej na szyi. ale spokojnie, nie udusi jej, nie jest szaleńcem.... - tak? - zbliżył się do niej słysząc komplement. nico to był prosty chłopak. skąd miał wiedzieć, że faye taka niewinna. nie wydawała się taka!

nie no dobra, franek, august, theo są wysocy xd
- co mnie ogranicza? to jest dobre pytanie... moi rodzice na sali, cała arystokracja, która się tam znajduje, ty... - zaczęła niewinnie wymieniać na palcach. jak zacisnął jej krawat na szyi, zaczęła się mocno czerwienić ze wstydu na twarzyczce. nikt nigdy takich rzeczy jej nie robił. - tak - potwierdziła jego słowa, dalej się rumieniąc. był bardzo blisko niej! aż zbyt blisko. zaczęła zagryzać wargę nerwowo.

nie jest tak źle, widzisz xd
- ja? - wskazał na siebie śmiejąc się - mogę sie odwrócić jeśli chcesz - zaproponował. dla niego takie kontakty międzyludzkie nie były niczym dziwnym, szczegolnie że lubił podrywać dziewczyny. nie był taki porządny jak jego ojciec. przynajmniej do tej pory myślał, ze jego ojciec był porządny ;x - jestem zaszczycony - dygnął pokracznie i zbliżył się jeszcze bardziej czując jej oddech na swojej skórze. troche ją prowokował, cóż.

ta trzy na 12 xDDD reszta to kurduple.
- tak, ty. nie rozbiorę się przed tobą! ani przed moimi rodzicami, ani przed moimi znajomymi ani przed no generalnie wszystkimi! - motała się jeszcze bardziej a on coraz bardziej się do niej zbliżał. jeżeli jeszcze nie była czerwona, to teraz już była. - nico, ale co ty robisz? - zapytała, jednak nie odpychając się od niego. z resztą, nie miała gdzie uciekać! - jesteś trochę blisko - wymamrotała spoglądając na jego usta.

mogło być gorzej, cóż.
- w porządku, nie to nie, ja cię co niczego nie zmuszam - zaśmiał się - po prostu mówiłaś, że tak byłoby ci wygodniej - a nico tak dbał o faye i o inne obce dziewczyny xd
- jak to co? - położył ręce na szafce na której siedziała dziewczyna, w ten sposób w zasadzie odcinając jej drogę ucieczki - stoję - odparł idiotycznie patrząc na nią - to prawda, jestem trochę blisko - przygryzł dolną wargę widząc jak faye wpatruje się w jego usta.

xddd no wiesz, mogło
serce jej zaczęło bić jak szalone. ciągnęło ją do nico, bo ciągnęło ją generalnie do złych chłopców. w głowie miała setki myśli, co by tu zrobić, jakby tu uciec. nie mogła jednak zrobić niczego. musiała grać albo na czas albo grać według zasad jego gry. ścisnęła nerwowo sukienkę w dłoniach. bliskość nico sprawiała, że miała ochotę go całować i się na niego rzucić. tylko co z tego, jak była okrutnie naiwna i mało doświadczona. - to nie jest takie proste, żeby móc urwać połowę sukienki, no chyba, że mi w tym pomożesz - odchrząknęła niezręcznie. właśnie poprosiła nico o porwanie jej kiecki! no cudownie. - nie możesz tak robić - wymruczała praktycznie milimetry od jego ust.

wybierasz za małe postacie xd
dla nico było to dość normalne. miał więcej doświadczenia niż ona więc takie sytuacje to raczej norma. to i ćpanie. ciekawe, czy jak ćpał to tez podrywał? pewnie było ciężko xd
- mogę ci pomóc jeśli chcesz - zaproponował chwytając rąbek jej sukienki, ale bez żadnych gwałtownych ruchów żeby jeszcze nie porwać! - nie mogę czego robić? zapytał trzymając kawałek jej sukienki w dłoni co było równie zuchwałe jak prowokowanie jej do innych rzeczy.

co ciekawe, nie patrzę na ich wzrost przy ich wyborze xdddd dopiero potem dowiaduję się, że są niziutkie. w porównaniu do twoich.
szkoda, że faye była naiwna i niewinna jeżeli chodzi o przebywanie w takim towarzystwie. faceci głównie ją wykorzystywali tylko dlatego, że chcieli się z nią pokazać i nic więcej. więc siedziała ze złamanym sercem i liczyła na to, że kiedyś ktoś się przy niej zjawi, kto ją pokocha jak głupi. trafiali się jej sami zdemoralizowani chłopcy jak widać xd - nie możesz sprawiać, że chcę cię pocałować! bo ja... naprawdę chcę. ale ja nie mogę - i tu leżał pies pogrzebany. chciała ale była zbyt grzeczna. - bo ja takich rzeczy nie robię! - przesunęła dłonie na jego tors.

może ja wybieram wysokie, dlatego że jestem niska? kto wie xd
a nico wcale nie wykorzystywał jej ze względu na status społeczny..... nico po prostu lubił sobie igrać z dziewczynami i już! nic prostszego co nie?
zajarał się trochę jak tak mówiła i znów stanął na przeciwko niej, tym razem położył dłonie na jej udach skoro dalej siedziała na tej szafce - chcesz, ale nie możesz? to bez sensu faye - pokręcił głową.

może ja mam odwrotnie, bo jestem wysoka? XD taki paradoks. ale przecież Ty jesteś niewiele niższa ode mnie!!
szkoda tylko, że potem biedna faye siedziała smutno w kącie i chlipała, bo jakiś koleś ją znowu wykorzystał. totalna pierdoła życiowa, nawet nie potrafi życia prywatnego ogarnąć. jej życie miłosne nie istniało wcale. jęknęła jak położył dłonie na jej udach. - bo co powiedzą rodzice? i w ogóle - tak, przejmowała się tym co powiedzą rodzice! i co powie arystokracja! - niiicooooo - oplotła go nogami w pasie. - nie powinnam tu być z tobą ani z kimkolwiek innym ale nic na to nie poradzę, że chcę tu zostać - wypiła sporego łyka szampana na odwagę i go pocałowała. ale nie odważnie. tak bardziej niewinnie. odsunęła się od niego i położyła dłoń na swoich ustach - nie powinnam - mruknęła.

może? ;d nie wiem może to jakieś dziwne kompleksy ;x
faye taka pierdoła, a mogła sobie totalnie owinąć każdego faceta wokół palca jakby tylko chciała i potrafiła!
- jesteś tutaj ze mną i przejmujesz sie rodzicami? - zaśmiał sie - daj spokój - bo nie wierzył w to, ze się przejmuje skoro tuta była i jego słowa się potwierdziły kiedy szybko go pocałowała - nie powinnaś, ale jednak tutaj jesteś - zauważył, bo to ciągle byl jej wybór. mogła w każdej chwili go zostawić - może jednak powinnaś? - zabrał dłonie z jej ust i sam zaczął ją calować. może potrzebował tego skoro dzień czy dwa wcześniej wylądował ryjem w trawie xd

no popatrz xD wysoka i niska a mamy odwrotne w stosunku do siebie postacie xDDDDDD
bo faye robiła to totalnie nieświadomie! nie wiedziała co i jak, działała instynktownie. pokiwała twierdząco głową, kiedy zapytał o to czy przejmuje się rodzicami! przejmowała się! bo liczyła się ze zdaniem rodziców, przy wyborze partnera. ojciec był najbardziej wybredny. chyba czas opowiedzieć panu cavedishowi, ze faye nie jest jego to może dziewczyna przestanie mieć kompleksy na swój temat. - naprawdę nie powinnam - powiedziała zarzucając mu mimowolnie ręce na szyję i oddając jego pocałunki. ten rozwalony ryj jej teraz nie przeszkadzał, bo w końcu robiła coś zakazanego!

całowaliby się i pół nocy tak, ale w kantorku nakrył ich woźny więc musieli speszeni wracać ups ;x

siedział tu na jakimś raucie, który go wcale nie interesował ale było sporo ludzi, którzy się nim interesowali. popijał powoli kieliszek wina i gapił się na jakiś obraz.

gabriel też tu oczywiście był i musiał się pokazać w towarzystwie. pojawił się przy billy'm (czy on nadal jest billy'm? dla gabriela zawsze będzie tylko i wyłącznie billy'm), równiez z kieliszkiem wina w dłoni.
- wezmę sobie to, i to, i to. - zamachał ręką wskazując na kilka obrazów.

fun fact: billy to skrót od imienia william. nie ma za co. tak samo jak Ola jest od Aleksandry, pozdrawiam. także imienia nie zmienił xd
nagle znikąd zjawił się obok niego gabriel, który już planował kupno całej tej galerii. czasem się zastanawiał, czy wszystko z nim w porządku, że tak szasta tą kasą na prawo i lewo. - autorka tych obrazów stoi tam, jak chcesz je kupić - wskazał mu dłonią kierunek, w którym miał iść. - a co sądzisz o tym? - zapytał spoglądając na inny obraz.

przecież wiem...... chodzi o to czy przedstawia się jako billy czy jest teraz poważnym panem williamem.
- ja się transakcjami nie zajmuję. - odpowiedział od razu. no halo, miał od tego ludzi. gabriel nawet nie wiedział ile miał kasy i ile wydaje. powinien zbankrutować xd ciekawe co by wtedy zrobił. spojrzał na obraz wskazany przez billy'ego i nawet nie wysilił się na to, żeby odpowiadać. gadanie o obrazach w tej chwili wydawało mu się nudne, wolał pogadać o tym o czym on chciał. - możliwe, że będę brał ślub znowu. - a przez "znowu" miał na myśli, że już kiedyś "miał brać ślub". jakoś nigdy do tego nie dochodziło xd

a nie no to pewnie przedstawia się pełnym imieniem i nazwiskiem xd
napił się wina ale prawie zaraz je wypluł z powrotem do kieliszka, kiedy usłyszał, że znowu będzie brał ślub. zastanawiał się, która go tym razem chciała, która była taka głupia, że w ogóle się tam do niego pchała. odchrząknął niezręcznie, spoglądając ukradkiem na jego ekipę, która krzątała się przy obrazach i negocjowała stawki. - że niby z kim? - zapytał zainteresowany. jak tylko się dowie że to olivia, to chyba tam mu ciśnienie podskoczy do 200 xd

no to widzisz, a gabriel ciągle mówi na niego billy, ewentualnie guillermo, bo to hiszpańska wersja williama xd
- otrzymałem propozycję małżeństwa. zastanawiam się nad nią. jeszcze nie powiedziałem 'tak'. - zaczął mu tłumaczyć. - nigdy nie uwierzysz kto jednak uległ urokowi gabriela juana felipe. księżniczka olivia! przyszła mnie błagać na kolanach, żebym jej wybaczył i wziął ją za żonę. - opowiadał swoją wersję wydarzeń. no to zaraz będziemy reanimować williama xd gabriel nie, ale fernando na pewno zna pierwszą pomoc.

i tak jest jego przynieś podaj pozamiataj xd
zakrztusił się tym winem, dobrze że nie umarł. słysząc imię olivia, niestety ale coś się w nim wewnętrznie zagotowało chociaż oboje przecież stwierdzili, że są tylko przyjaciółmi. nie pokazywał jednak tego na zewnątrz. próbował się opanować i liczyć do dwudziestu w myślach. - o to moje gratulacje, to świetny wybór. będziecie świetną parą. oczywiście mogę liczyć na zaproszenie na wasz ślub, o ile się odbędzie? - zapytał ze sztucznym uśmiechem na ustach. wiele lat ukrywania emocji teraz dało się wykorzystać.

gabriel nie miał pojęcia, że między olivią a billy'm coś jest. nawet gdyby billy mu o tym mówił, to gabriel i tak by nie słuchał, bo co go obchodzi życie innych?
- czyli twoim zdaniem powinienem się zgodzić. - podsumował. najwyraźniej szukał u przyjaciela porady, wowow. w końcu w jakiś celach się do niego przyczepił i z nim przyjaźnił, czy cokolwiek to było. w każdym razie oczekiwał na jego opinię, ale potem i tak zrobi wszystko jak chce.

pewnie, że nie miał pojęcia, że się spotykali za jego plecami bo gabriel i tak słuchał samego siebie! nawet nie słuchał fernando. poprawił krawat, który nagle zrobił mu się za ciasny na szyi. miał wrażenie, że coś tutaj jest nie tak. dokończył kieliszek wina na raz. - tak, oczywiście, że powinieneś się zgodzić na jej propozycję. jak mówię, będziecie parą idealną. bardzo do siebie pasujecie - kłamał jak z nut. przyzwyczaił się do tego. ale już planował, że musi porozmawiać na ten temat z olivią, skoro ta postanowiła nagle się ohajtać z księciem.

czasem słuchał fernando jak nie umiał czegoś zrobić sam xd
zastanowił się nad słowami billy'ego.
- dokładnie to samo mówiłem! - przypomniał mu, tak samo jak przypomniał to wczoraj olivii. mówił to samo przecież miesiąc temu kiedy wykonywał wielkie gesty dla olivii, a ona tego nie doceniała. - ee, wolę jednak, żeby mnie błagała. - dodał z bezczelnym uśmiechem, bo lubił jak kobiety padały mu do stóp! spojrzał w stronę świty zbierającej zakupione dla gabriela obrazy i rozproszył się. - co wy robicie!!! nie chcę tego paskudztwa!!! - zawołał, bo brali nie to co chciał (albo to co pokazał, ale już mu się nie podobało). poleciał do nich ratować sytuację (czy on wszystko musi robić sam?!). next, zacznę.

jak zwykle william nie został wysłuchany. zwinął się z tej galerii bo ta rozmowa go dostatecznie wkurzyła. jak olivia w ogóle mogła mu to zrobić!

w galerii była jakaś nowoczesna wystawa kontemplacyjna z łóżkami na których można było leżeć dlatego jo namówiła leile żeby tutaj przyszły i polezaly xd więc jak tylko chwilę pokontemplowaly to zaraz wskoczyły na któreś z łóżek obserwując jakieś krótkie etiudy które wyświetlały się na ścianach.