balkon

Maud musiała chwilę odetchnąć od witania się ze wszystkimi ziomeczkami, którzy tutaj przyszli. poza tym, podziwiała rezydencję szanownego gabriela. o dziwo, mamusia davenport również została zaproszona jako jedna z poważanych tutaj osób w st. albans. w końcu robiła karierę zagranicą! była sławna i popularna. a Maud była tu tylko na doczepkę. ale za to wyglądała nieziemsko! w dłoni trzymała kieliszek wina.

ben pojawił się na tej imprezie tylko dzięki temu, że drzwi były otwarte i nikt go na wejściu nie wyprosił. sukces! znalazł się na największej imprezie w st. albans u takiego przebojowego gospodarza. na pewno wpisze to sobie do cv i będzie opowiadał wszystkim do końca życia, że tu był. reszta wieczoru już nieważna, nieważne co się wydarzy, on tu był! zwiedzał całą willę i przywiodło go na balkon, gdzie stanął koło maud. najpierw obejrzał widok, potem zerknął na dziewczynę.
- dzień dobry... wasza wysokość. - dygnął nawet. wyglądał niedorzecznie, tym bardziej w swoim wypożyczonym niedopasowanym smokingu.

akurat przeglądała się w lusterku, sprawdzając, czy przypadkiem się nie rozmazała a tu wszedł na balkon ben i jeszcze nazywa ją waszą wysokością! rozejrzała się dookoła, ale nigdzie nie widziała ani żadnej księżniczki ani księcia, Gabriela tu na pewno nie było. widziała go gdzieś wśród gości pałętającego się, ale na balkonie na pewno nie. zamrugała kilka razy. - ojej, schlebiasz mi chłopcze, ale księżniczką żadną zaiste nie jestem - dygnęła, skoro już on to pierwszy zrobił a potem się serdecznie roześmiała.

nie zraził się swoją wtopą, a wręcz przeciwnie, brnął w nią dalej.
- niemożliwe. wyglądasz jak księżniczka! - uparł się. najwyraźniej wiedział lepiej niż ona! według niego wyglądała zjawiskowo i od razu uznał, że musi być jakąś księżniczką albo inną postacią nie z tego świata. przechodząc przez rezydencję w głowie zgadywał kto jest z wyższych sfer, kto nie, no i padło na to, że maud na pewno jest. - czy to jedna z tych sytuacji, w których udajesz, że nie jesteś księżniczką, bo król nie wypuszcza cię z pałacu i masz tylko ten jeden wieczór wolności? - zastanawiał się głośno.

aż poczerwieniała na twarzyczce. nie spodziewała się takiego obrotu spraw. trudno było ją zawstydzić, ale ben zrobił to skutecznie. mogła też to zgonić na wypite już wcześniej wino. - taki dokładnie tak jest! skąd panie wielmożny wiedziałeś? możesz mnie uratować przed lochami, ciemnością i głodem! tyś moim jedynym wybawieniem - zbliżyła się do niego i podała mu dłoń. - jam będę ci dozgonnie wdzięczna za ten ratunek i zrobię dla waćpana dosłownie wszystko - uśmiechnęła się szeroko. co za komedia! Maud księżniczką...

teraz to ona go zawstydziła, bo myślał, że ona wszystko tak na serio! rozdziawił buzię. pierwsza osoba którą poznał na tej imprezie to olśniewająca dziewczyna, która w dodatku jest księżniczką i której rękę zaraz otrzyma razem z połową królestwa! najlepsza. impreza. ever. ucałował jej dłoń jak na dżentelmena przystało.
- ale... to co ja mam zrobić... wasza wysokość? - spytał poważnie i przygładził swój smoking, żeby prezentować się elegancko przed księżniczką.

roześmiała się, bo nie mogła być już dalej taka poważna. - sorry stary, trochę cię wkręcam. nazywam się Maud Davenport, nie jestem żadną księżniczką. przyszłam tutaj bo moja mama mi kazała, bo właściwie to ona tutaj gra pierwsze skrzypce, nie ja - wzruszyła ramionami. biedaczyna, przejął się! a ona go jeszcze wkręcała. - przepraszam, głupio wyszło! nie chciałam. nie obrazisz się na mnie? - zrobiła słodką minkę. no cóż, Maud to Maud. czasem lubi się wygłupiać. miała wrażenie, że go do siebie zraziła!

- ojej - zmieszał się w pierwszej chwili i popatrzył na nią. - a, już rozumiem! to taki prank! heheh... zabawne! - zaśmiał się dość ciężkawo, bo niestety ludzie często go prankowali i nie zawsze było to przyjemne... natomiast maud wydawała się sympatyczna, nie mówiąc o tym, że ben rzadko miewał okazje rozmawiać z tak pięknymi dziewczynami, więc nie zamierzał się obrażać. - ja jestem ben. miło cię poznać. i naprawdę, nie mogę się nadziwić, że nie jesteś księżniczką. jesteś pewna? myślałem, że takie dziewczyny jak ty są tylko w bajkach i filmach, są księżniczkami albo aniołami z nieba... - wymieniał i wyliczał na palcach, na serio się teraz nad tym zastanawiając, ale jednocześnie myślał, że skutecznie ją podrywa xd skoro już z nim rozmawiała!

złapała się za oba policzki - ojejku przestań mnie tak komplementować, bo się zaraz tutaj cała czerwona zrobię! jesteś taki super miły dla mnie a ja ci zrobiłam idiotyczny żart. dobrze, ben. miło mi cię poznać - sympatycznie podała mu rękę na przywitanie. co za chłopak! nie spodziewała się poznać takiego śmiesznego, pokracznego kolegi. - nie jestem księżniczką, daleko mi do księżniczki. jestem zwykłą dziewczyną, pochodzę z Amsterdamu bo tam się wychowywałam, a jestem pół Brytyjką pół Australijką. nic ciekawego - machnęła dłonią i napiła się wina. poprawiła kieckę bo zaczęła za dużo odsłaniać.

kiedy podała mu ponownie rękę na przywitanie, to ponownie ją ucałował, mimo że tym razem wiedział, że nie jest księżniczką... no cóż, spodobało mu się!
- ale jak można przestać cię komplementować? mógłbym stać i komplementować cię cały wieczór! - oznajmił. serio, nie miał nic lepszego do roboty. no, może potem pójdzie w densy. - we wszystkich tych krajach rządzi rodzina królewska, więc wcale nie jest ci daleko od księżniczki, wręcz przeciwnie, możesz być księżniczką aż w trzech krajach. - wymyślił sprytnie. naprawdę myślał, że jej się podoba, że tak o niej mówi. i że wcale nie wychodzi na pokracznego kolegę, tylko przystojnego bajeranta xd

niech lepiej uważa. Maud miała jedyne co po mamusi, to to, że zakochiwała się w kim popadnie. dosłownie. jeszcze się w nim zauroczy i dopiero będzie miał!
- o mamusiuuu, beeeen - przygryzła dolną wargę. nie wiedziała co ma zrobić z tymi komplementami! to było oczywiście miłe, każda kobieta zasługiwała na taką słodycz. przestąpiła z nogi na nogę. - taaak, mogę być księżniczką, ale nie mam swojego księcia. chyba, że ty byś nim został? zostałbyś moim księciem? - zapytała żartobliwie. to szło w bardzo złą stronę.

będzie miał żonę xd ben też się zakochiwał w wielu dziewczynach, oczywiście wszystkich spoza swojej ligi.
prawie padł z wrażenia kiedy maud zasugerowała, że ben może zostać jej księciem. czy to już? koniec bajki, szczęśliwe zakończenie, będą żyć długo i szczęśliwie? zwykle dziewczyny traktowały go o wiele bardziej pobłażliwie i nie dostawał takich propozycji. aż zaczął się pocić ze stresu. co jeśli da za dużo języka? a jeśli za mało?... wdech, wydech.
- ale... ja nie jestem księciem! to nie jest moja rezydencja, przepraszam jeśli zrobiłem inne wrażenie. - zaczął się tłumaczyć gęsto.

xddd to by było dopiero małżeństwo. para też, urocze pierdoły
widziała, że bardzo się zestresował. odstawiła kieliszek na tacę przechodzącego obok kelnera i przytuliła go do siebie, gładząc go od razu po plecach. - no już już spokojniutko, nic się nie dzieje. ja wiem, że nie jesteś księciem, ja nie jestem księżniczką. popatrz na mnie, ben! wdeeech i wydech, wdeeeech i wydech - złapała twarzyczkę w jego dłonie i się do niego uśmiechnęła szeroko. ben się jej bardzo podobał. - już, okej? jak chcesz, możemy spędzić dzisiaj ze sobą czas. potańczymy, pobawimy się, poznamy bliżej - zachęciła go.

byli uroczymi pierdołami na dwa różne sposoby. w wykonaniu maud to miało dużo uroku, a ben... cóż, to był ben.
jak go przytuliła to już w ogóle się spocił, pewnie zostaną brzydkie plamy i nie będą chcieli koszuli przyjąć z powrotem w wypożyczalni.
- tak! - wykrzyknął prawie. jej propozycja wywołała w nim sporo entuzjazmu. - pokażę ci swoje ruchy taneczne. wymyśliłem też kilka gier. o, i przyniosłem sałatkę, musisz jej spróbować! trzeba spytać kelnerów gdzie ją postawili... - nakręcił się znowu. zapomniałam, że miał z aimee przynieść sałatkę xd mnóstwo kelnerów chodziło po pomieszczeniach z tackami z wykwintnymi przekąskami, a ben przyszedł z miską sałatki makaronowej xd

mam sympatie do Benów ;x
- sałatkę powiadasz. no dobra, chętnie spróbuję - uśmiechnęła się. co za chłopak! nie spodziewała się takiego obrotu spraw. potem będzie musiała koniecznie to opowiedzieć swojej ekipie, że poznała takiego Bena! chociaż może to zachowa dla siebie, bo nie będzie chciała psuć ich przyszłej relacji, jakąkolwiek by później ona nie była? pociągnęła go w kierunku ławeczki na balkonie i zaczęła szamać. - ej, ale to jest niezłe! twoja dziewczyna jest pewnie z ciebie dumna - chciała wyczuć czy ma do czynienia z kimś wolnym czy nie i czy może jej się ewentualnie trafić z nim randka.

hehe starałam się wymyślić nowe imiona, których jeszcze nie było, ale nie wyszło xd
maud pewnie myślała, że pozna jakieś super szychy, celebrytów i książęta z małych państewek. niespodzianka, zamiast tego poznała największego dziwaka na imprezie. nie mogę uwierzyć, że maud na niego leci xd naprawdę się zakochiwała w każdym hehe albo już jej szumiało w głowie od wina. zacieszał kiedy tak szamała jego sałatkę, on sam narobił przypału nabierając na jedną serwetkę całą górę małych przekąsek i wcinał teraz koreczki i krewetki, od których pewnie zaraz rozboli go brzuch.
- aimee nie jest moją dziewczyną! prawda, spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu, ale to tylko moja przyjaciółka, przysięgam. - zaczął jej się tłumaczyć, tak jakby wiedziała, że robił tę sałatkę z aimee... ben nie umiał odpowiedzieć na to pytanie jak normalny człowiek, sorry.

ja pewnie też niektóre już powtarzam xd tyle ich tu było
maud nie liczyła na nic, totalnie na nic. bo przyszła tu ze swoją ekipą, ale się rozdzielili to wyszło jak wyszło. Maud na niego leciała bo a, jest przystojny, b był sympatyczny c kochała się w kim popadnie. kochała się nawet w swoich kumplach! skąd mogła wiedzieć jak wygląda normalna miłość, skoro jej nie miała. - oki doki, fajnie, że masz przyjaciółki dziewczyny, też mam przyjaciół chłopaków, którzy nie są moimi chłopakami - dalej się zapychała sałatką. smakowała jej. ona przyciągała zawsze śmiesznych ludzi. - skąd pochodzisz? co robisz w życiu? - zagaiła rozmowę.

prędzej czy później muszą się powtarzać xd byle kultowych nie powtarzać, bo potem będą się mieszały xd
w takim razie byli podobni, bo benek też kochał się w swoich koleżankach. i ogólnie w dziewczynach, które z nim rozmawiały... tym bardziej w takich ładnych jak maud! w normalnych warunkach nigdy nie miałby u niej szans. był przekonany, że ten smoking robi na niej wrażenie! pewnie włosy wyprostował i miał teraz takie przygładzone xd elegancik. pokiwał głową na jej słowa, które jednak wzbudziły w nim pewne wątpliwości, które postanowił od razu wyjaśnić.
- jeśli chcesz to ja mogę być twoim przyjacielem, który nie jest twoim chłopakiem albo twoim chłopakiem. jestem otwarty. - walnął prosto z mostu. chciałabym tu zaznaczyć, że on jeszcze nie miał okazji nic wypić... lubił szybko wchodzić w relacje z ludźmi. - pochodzę z cheltenham, to miasteczko w hrabstwie gloucestershire. - opowiedział jej. - studiuję paleontologię. a ty? studiujesz czy udajesz księżniczkę zawodowo? - wyszczerzył ząbki.

a już mam drugą elkę i czasem się zastanawiam, żeby nie napisać Eleanor zamiast Elizabeth xd
o mało co nie wypluła tej sałatki jak usłyszała jego propozycje. musiała wziąć drugi kieliszek wina, żeby przetrawić to wszystko. - wiesz, tak naprawdę jeżeli pójdzie wszystko w dobrym kierunku, możemy zostać kimś więcej niż tylko przyjaciółmi, któż to wie co niedługo się wydarzy, prawda ben? - zauważyła spokojnie. - oooo, fajnie, fajnie. ja studiuję medycynę, chciałabym zostać w przyszłości pediatrą - pochwaliła się mu. - księżniczkuję tylko kiedy muszę - roześmiała się. - no ja jak już wiesz pochodzę z Amsterdamu, ale tam się tylko urodziłam. mama pochodzi z Sydney, mieszkała tu na studiach, ojciec z St. Albans, poznali się tutaj i wyjechali razem do Holandii - wzruszyła ramionami.

haha, no ale eleanor i elle to jeszcze da radę jako tako rozróżnić!
- bardzo mi miło, że to mówisz, bo myślałem dokładnie to samo. - postukał się w skroń. - wielkie umysły myślą podobnie - uświadomił jej. był z siebie dumny, bo wyglądało na to, że spodobał się maud, a to coś naprawdę wielkiego! chyba że to znowu żarciki jak w liceum kiedy najładniejsza dziewczyna w szkole pisała mu, że go kocha, a potem okazało się, ze to tylko catfish i jacyś kolesie do niego to pisali, żeby się z niego śmiać. - o raju! czyli jesteś bardzo mądra i bardzo dobra. - podsumował skoro chciała zostać pediatrą. to naprawdę mu zaimponowało! historie o rodzinie maud też były bardzo interesujące, więc poprosił, żeby opowiedziała o sobie więcej (on sam na pierwszym spotkaniu nie opowiadał o tym, że jego mama nie żyje), trochę pogadali, pojedli, poszli potańczyć i doskonale się bawili! wymienili się kontaktami i znajomi maud ją porwali, żeby z nimi też spędziła wieczór. zaczynam next!

marty już był nieźle podchmielony i nie prezentował się elegancko, ale mimo to sączył na balkonie whisky i bujał się do muzyczki która dochodziła z wewnątrz.

peggy przyszła tu ze swoim chłopakiem! tak, adam przyjechał na weekend i tak się dobrze złożyło, że akurat odbywała się impreza u księcia i miał okazję poznać jakieś ważne szychy, z którymi właśnie przeprowadzał ważne dyskusje. peggy pozwoliła mu kręcić się samemu, bo sama chciała zwiedzić rezydencję książęcą, która bardzo się różniła od warunków, w jakich mieszkali ciocia aggie i wujek harry. tak trafiła na balkon, gdzie natknęła się na marty'ego... jak zwykle ostatnimi czasy. westchnęła.
- nie spodziewałabym się ciebie na takim wydarzeniu. - popatrzyła na jego strój, nie wiem czy był w garniaku? ona miała sukienkę i była ładnie uczesana, wyglądała skromnie, acz elegancko. myślała, że to przyjęcie dla ważniaków, a nie wixa w stylu marty'ego.

ciekawe jak wyglądała zatem miejscówka aggie i harryego skoro się tak różniła? ja bym powiedziała że miejscówka gabriela była zrobiona z takim przepychem że nawet najwięksi z rojalsów nie czuliby się tutaj dobrze. ale mogę się mylić xd
- ja siebie też - zaśmiał się. postawił pustą szklaneczkę po drinku na barierce i podszedł do peggy, którą zaraz wziął w obroty i zaczął z nią tańczyć do muzyczki z wewnątrz, którą cały czas donośnie było słychać - och peggy, wrzuć trochę na luz! - zaczął podśpiewywać i bujać się z nią dalej. jeśli chodzi o strój marty'ego to nie miał już ani krawata, ani marynarki, pozostałe części garntura miał xd

nie wiem jak wyglądała miejscówka aggie i harry'ego, ale mogę ci powiedzieć, że nawet arabscy szejkowie ani muzea narodowe nie posiadali takich kolekcji jak gabriel w swojej chacie xd
marty w koszuli też musiał się prezentować bardzo ładnie. pierwszy raz widziała go w koszuli, więc może nawet o ciutkę bardziej jej się spodobał, nawet jeśli miał już w czubie i wyglądał raczej niedbale.
- kto powiedział, że nie jestem wyluzowana? jesteśmy na imprezie. - zauważyła. - a teraz mnie odstaw. - dodała tonem nieznoszącym sprzeciwu. chociaż peggy tak naprawdę lubiła tańczyć! ale nie z marty'm. tym bardziej jeśli adam mógł ich zobaczyć!