parkiet

wywijała tyłeczkiem na parkiecie.

ładny post dagna! podoba mi się. razem z nią wywijał również i theo. musiał jakąś laskę tutaj wyrwać, nie mógł wrócić z pustymi rękoma! w tłumie dziewczyn wyszukał swoją ulubioną i od razu położył dłonie na jej biodrach. - dobry wieczór nieznajoma - nachylił się nad nią, żeby cmoknąć jej szyję.

dziękuję. jasny i konkretny. czego trzeba więcej xd poza tym nie ma czasu na długie posty, trzeba kręcić dramki hehe.
- theeeooo! - narzuciła mu ręce na szyję i już kazała mu się kołysać razem z nią w rytm muzyki. - nie możesz ot tak do mnie podchodzić, może dzisiaj chciałam poderwać kogoś innego, a teraz cała moja uwaga skupi się na tobie, hm? - już była obrażona xd ale jednocześnie zadowolona z jego towarzystwa skoro na jego widok już reszty świata nie widziała.

dramki są najlepsze xd
- dlatego tu jestem. przyszedłem cię uratować, moja kochana chloe. inni nie są ciebie warci - powiedział szczerze, chociaż to w sumie nie była prawda. on był tylko jej jednym z wielu, tak samo jak i on dla niej. sypiali ze sobą od czasu do czasu, ale nic więcej z tego nigdy nie wyszło. - chcę, żeby cała twoja uwaga była tylko dla mnie - pocałował ją prosto w usta, dając jej do zrozumienia to, że dzisiejszego wieczoru jeszcze chce ją przelecieć. ona też zapewne tego chciała. - nie daj się prosić, chloe - wymruczał do jej uszka.

po to gramy xd
- lubię innych - uparła się. wcale nie bała się, że go urazi skoro nigdy nie było między nimi nic na serio. to był seks i tyle. w sumie pasują mi na takich przyjaciół z przywilejami, tym bardziej biorąc pod uwagę jak się wobec siebie luzacko zachowują i jak chloe próbuje go spiknąć ze swoimi koleżankami. - a może właśnie musisz się prosić? kwiaty, zaloty, słyszałeś o tym? dziewczyny też tego potrzebują. - przejechała palcem po jego klacie i odwróciła się, żeby wykonać ruch taneczny, który bardzo eksponował jej tyłek przed twarzą theo.

no ba xd
nie byłby zdolny pokochać chloe, ani tym bardziej jo. theo miał uraz do wszystkich związków i czuł, że jedyne szczęście dałoby mu to, żeby przespać się ze wszystkimi dziewczynami z albans. sypiał z dosłownie każdą, która tylko dala mu się poderwać. vicky nie popierała jego wyskoków, ale sama też nie była święta. oblizał się jak zobaczył jej tyłek. przysunął się bliżej, kładąc dłonie na jej bioderkach. - jak chcesz ode mnie kwiatów, dostaniesz je wszystkie. powiedz tylko czego chcesz, a ja to spełnię - wymruczał zadowolony.

chloe przyszła tu z jackiem. choć nie byli ze sobą to ten obsypywał ją kwiatami i innymi w przeciwieństwie do theo. jack jednak zniknął na chwile z jakimiś kolegami. nie było go parę minut, wypił jakiegoś drinka i kiedy wrócił jakież było jego zdziwienie kiedy jakiś obcy typ obmacywał chloe. stanał więc obok nich - chyba nie przeszkadzam? - nie muszę chyba mówić, że był niezadowolony, a na dodatek pilnował swojej własności, w tym przypadku chloe.

chloe wcale nie unikała związków, ale jack nie chciał być jej oficjalnym chłopakiem, więc musiała się zadowalać bezmyślnymi numerkami z theo i innymi przystojniakami. szkoda, że jack psuł zabawę xd chyba dlatego nie była zadowolona, ze theo podszedł jak tańczyła i że skupiła na nim swoją uwagę skoro powinna skupiać się na jacku.
- to dlaczego jak do tej pory nigdy nie dostawałam kwiatów? chcę kwiaty. - oznajmiła stanowczym tonem. frajerzyła się dając dupy za nic, a okazywało się, że mogła dostawać kwiaty i być rozpieszczana. jak wiadomo lubiła być rozpieszczana i dlatego lubiła jacka ;x - gdzie mój drink? - również nie była zadowolona z pojawienia się jacka, bo miał jej przynieść drinka, a nie zrobił tego, ups.

- tak przeszkadzasz i spierdalaj - powiedział do jacka. skąd mógł wiedzieć, ze to jeden z tych, którzy bronią chloe! poza tym, wolał mieć ją w tym momencie na wyłączność, a nie dzielić się z jakimś frajerem typu przewodniczący szkoły. - chloe, nie mów mi, że go znasz - mruknął nieszczęśliwie. dobrze się bawił, a ten frajer oczywiście musiał mu wszystko zepsuć! liczył na fajne bzykanko. - jak chcesz, mogę ci przynieść i drinka - pocałował ją przy jacku. niech ma! frajer nauczy się trzymać swoje dziewczyny bliżej siebie.

jack zapomniał przez kolegów o tym drinku, pewnie też troszkę miał w czubie, ale to nie oznacza, ze zaraz by go nie przyniósł obsypując przy okazji stosem komplementów chloe żeby się nie obraziła - czy ja rozmawiam z tobą? - burknął bardziej kulturalnie niż theo, który był dla niego mało istotny w tej sytuacji. mało istotny do momentu do którego nie pocałował chloe. to podniosło mu ciśnienie więc chwycił chloe za ramię próbując ją odciągnąć od tego idioty - spierdalaj stąd - warknął. nie był fanem bójek, nie rzuci się na niego xd

skoro jack zapomniał o drinku, to chloe zapomniała o jacku i mogła zająć się theo, proste xd nie spodziewała się, że sytuacja tak szybko się nakręci i że theo od razu zacznie przeklinać jacka. chyba zapomniała go poinformować o tym, że jack był jej aktualnie ulubioną zabawką, ups. nie zamierzała jednak łagodzić sytuacji i dała się pocałować theo, bo chętnie zobaczy jak dwóch chłopaków się o nią bije. żyła dla takich akcji!
- tak, bardzo chętnie wypiję tego drinka - powiedziała do theo, ale popatrzyła też zaraz prowokująco na jacka, żeby wiedział, że inni też o nią dbają i przynoszą jej drinki. - nie jestem twoją własnością - mruknęła kiedy jack próbował ją odciągać od theo. już raz w klubie odwalał coś podobnego, a teraz nie da się odciągnąć tak łatwo, bo jednak chodziło o kogoś znajomego, a nie przypadkowego ziomka z klubu. - poznajcie się. theo, jack. theo jest moim dobrym znajomym, dokładnie tak jak ty. - spojrzała na jacka tak, żeby wiedział, że jest dobrym znajomym dokładnie tak samo jak on.

jack niestety ale miał dużego pecha co do theo. theodor uwielbiał wszczynać bójki, awantury, był wiecznie zazdrosny o swoje kobiety. był zazdrosny o chloe, chociaż z nią tylko sypiał. odepchnął go od nich, skoro ten kazał mu spierdalać. - powiedziałem, spierdalaj. jesteśmy zajęci z koleżanką, a ty się tylko wpierdalasz - warknął na niego. za chwilę odezwała się chloe. - widzisz, nie jest twoją własnością. nie jest też moją własnością i może robić co chce, więc jakby... wypierdalaj z naszego towarzystwa - nie miło mi poznać jack - roześmiał mu się w twarz.

to theo miał pecha bo jack nie bawił się w bójki. był na to zbyt dorosły. dlatego widząc że nie ma przewagi wycelował tylko palec w chloe i mruknął - pożałujesz tego - przeniósł wzrok na theo - ty też - a potem ze swoją świtą poszedł do siebie na chatę gdzie fajniej się bawili xd

- ty też - odpowiedziała jackowi, bo jej zdaniem to jack najwięcej tu tracił. - miałam nadzieję, że będziecie walczyć. - dodała w stronę theo zawiedziona. tak czy inaczej nakręciło ją to, że się tak spięli o nią i jeszcze nie zdawała sobie sprawy z tego, że jack naprawdę się na nią wkurwił i wcale nie będzie chciał się z nią bzykać jutro. - to gdzie ten mój drink? - spojrzała na theo. poszli pić i tańczyć.

Nagle do środka wpadły granaty błyskowe i coś huknęło. Pojawił się dym i kilkanaście głosów krzyczało ‘na ziemię!’, ‘masz prawo zachować milczenie’, ‘jesteś aresztowany’ itp. Policja w st. Albans funkcjonowała jednak nieźle bo dostali info o nielegalnej imprezie, którą postanowili rozgonić. Były piski, kajdanki, pałki i inne. Część osób zwiała, a część została aresztowana, a byli to: jo, vicky, marty, nico, faye, maud, theo, jake, andersn, tiffany, ben, peggy, marcus, gigi, andy, archie. Zostali przewiezieni do komisariatu gdzie odsiedzą swoje, lub nie ;x tak się skończyła wielka impreza, ups?