punkt ksero

jest przewidywalny.
- chciałam sprawdzić czy się przyznasz. chciałam to usłyszeć z twoich ust - zaśmiała się. może raz przegrał z hanką i teraz mogła się go czepiać. ale to chyba nie jedyna rzecz, do której powinien się przyznać xd - dobrze się bawiłeś z nami? - zaczęła niewinne wypytki.

działał według grafiki, był przewidywalny i nie chciał tego zmieniać xd
- nie boję się przegranej - oznajmił pewnie. chyba, że z peggy. to był jego największy koszmar! przegrana z hanką w bilard nie należała do najbardziej spektakularnych porażek.
- całkiem nieźle, ale to chyba dlatego że byłem już wcześniej podpity więc łatwiej mi było się ze wszystkimi dogadać - normalnie zanim osiągnąłby ich stan to by się wkurzał.

to juz peggy jest bardziej nieprzewidywalna od niego skoro wiecznie jest w ruchu xd
- to dobrze dla ciebie, bo ja lubię wygrywać - stwierdziła wesoło, chociaż zwycięstwo nie dawało jej aż takiej satysfakcji jeżeli jack nie denerwował się przez własną porażkę. - więc gdybyś nie był podpity to wcale byś się z nami dobrze nie dogadywał? - zaśmiała się, chociaż faktycznie musiała zbadać czy jackowi po prostu nie odbiło po pijaku. - przecież zawsze dobrze się bawisz ze mną, z valentino... - udawała, że wymienia, ale nie było tam więcej imion do wspomnienia.

hehe to prawda, plus marty ją rozprasza.
- wiem, pamiętam - przytaknął jej wdzięcznie. pamiętał jak grali kiedyś w monopoly i kiedy wygrywała to dawała do zrozumienia wszystkim że są przegranymi. słodka hania xd
- na pewno miałbym pewną barierę językowa, przynajmniej w przypadku twoich niektórych kolegów i koleżanek - summer, anderson, marty, flynn. może z tedem by się dogadał - potwierdzam - pokiwał głową, ale nie dodał nic więcej. najwyraźniej nie był tak wylewny jak oczekiwała.

to też xd
na pewno było jak mówisz xd a jak przegrywała to się obrażała i był koniec gry.
- myślałam, że pan przewodniczący umie się ze wszystkimi dogadać - stwierdziła figlarnie i złapała jedną kartkę, żeby sprawdzić beztrosko co jack tam kseruje. to nie ming, żeby miał barierę językową xd - właśnie, ciągle zapominam zapytać - pacnęła się w głowę i udała, że dopiero na to wpadła - dobrze się znacie z valentino? lepiej niż ze mną, mam być zazdrosna? - zażartowała.

haha, doskonała partnerka do grania.
- umiem, w granicach potrzeb i rozsądku - zreflektował się zaraz. nawet z peggy jak trzeba było to się dogadał.
z zielonymi można mieć barierę językową sorry xd obserwował jak przegląda kserówki. dobrze, że nie było tam nic co mogło sugerować jego pewne upodobania.
- jesteśmy razem w samorządzie i działamy więc raczej nieźle - odpowiedział nie czując podstępu, ale opowiadał o sprawach uczelni, sprytnie.

jako partnerka w tej samej drużynie owszem xd
- relacje z ludźmi nie polegają na potrzebach i rozsądku - stwierdziła filozoficznie. na przykład peggy to wiedziała xd jack jeśli hanna miała słuszne podejrzenia to też. zieloni wydawali się jackowi jakimś tworem o niższej inteligencji z innej planety xd - nie mówię o samorządzie - wywróciła oczami i odłożyła kartkę - mówię o wolnym czasie. tak jak na tym bilardzie - dźgnęła go w ramię.

i tylko wtedy!
- według ciebie - i według innych zielonych, którzy nie polegali w ogóle na głosie rozsądku. tak jak peggy i jack chociażby. niby byli kompatybilni, ale jednak nie xd
niektórzy dla jacka tacy byli. powinniśmy kiedyś zagrać anderson ruby jack, w końcu on jest jej eks. wtedy zobaczymy jak mocna będzie bariera językowa xd
- och - zasmiał się trochę nerwowo choć próbował to rozproszyć składaniem kartek które kserował - widujemy się czasami - brzmiał nonszalancko, jak gdyby nigdy nic.

- czyli tak - uznała, że ma rację. kolejna bezsensowna dyskusja. dopisuję do listy, to będzie dziwna gra xd obserwowała jego reakcję i czy na jego twarzy pojawi się jakakolwiek zmarszczka, która zdradzi coś więcej. niestety jack nie chciał nic zdradzić. może trzeba było go znowu upić! - wiesz, pytam, bo zastanawiałam się czy nie zaprosić go na randkę z prawdziwego zdarzenia. czuję, że coś się rodzi między nami - zaczęła improwizować, żeby sprowokować bardziej żywą reakcję jacka.

hania musi mieć zawsze racje, a jack nie chciał z nią prowadzić bezsensownej dyskusji, dlatego odpuścił sobie i tylko sie uśmiechnął.
potrafił grać w poker fejsa więc nie poznała nic, ten nerwowy śmiech też mało zdradzał. upicie to najlepszy sposób faktycznie.
- tak myślisz? - dopytał nagle bardziej zainteresowany niż wcześniej - wiesz, wydaje mi się że możesz do końca nie być w jego typie - hanka nie była jackiem - tak słyszałem po prostu - dalej udawał, ze to casualowa pogadanka.

tylko ją upewniał, że ma rację. myślała, że przegadała samego jacka! 
uśmiechnęła się lekko kiedy bardziej zaangażował się w ten temat, chociaż powinna ukryć tę reakcję, bo nie mogła się cieszyć z tego, że jack sugerował, że wcale jej się nie ułoży z valentino. a zresztą, kogo to obchodzi, wcale nie chciała ciągnąć tej szopki tylko wyciągnąć z jacka potrzebne informacje.
- czyli słyszałeś, że kto jest w jego typie? - ciągnęła go za język.

pyrrusowe zwycięstwo hanki.
zaangażował się, ale nieznacznie. żeby pod żadnym pozorem nie dać się rozszyfrować!
nie wiedział, że to podchody. na prawdę zmartwił się, że hania zacznie sie z nim umawiać i że będzie wtedy dziwnie. przynajmniej dla niego. oni pewnie bawiliby sie świetnie.
- nie wiem dokładnie, skąd miałbym niby wiedzieć - wzruszył ramionami. słabe kłamstwo xd - ktoś kiedyś mi coś powiedział, nie pamiętam nawet dokładnie co - próbował się wykpić. trzeba było nie zaczynać tematu.

zawsze coś.
jeśli nie chciał się dawać rozszyfrować to mógł nie macać valentino w obecności hanki i całować się z nim w miejscach publicznych.
ciekawe czy faktycznie myslał, że valentino będzie wolał hanię od niego. 
- mhm, mhm - wymruczała tylko i kiwała głową, tak jakby była zaangażowana w jego odpowiedź, ale tak naprawdę chciała mu tylko wykrzyczeć "widziałam was!". - bo ja myślę, że do niego pasowałby blondyn takiego wzrostu - zaprezentowała ręką wzrost na poziomie jacka - noszący niebieskie koszule, inteligentny i ambitny, trochę pracoholik, ale umie też się dobrze bawić... - wymyślała.

nie wiedział, że ktoś to widział! starali się ukryć, ale widać nie wystarczająco skoro ktoś ich przyłapał. był pijany to stracił czujność.
nie wiedział, że to podstęp. mógł tak myśleć.
mogła mu to wykrzyczeć w twarz. to byłoby w jej stylu w sumie.
słuchał uważnie, co miała do powiedzenie i dopiero kiedy zaczeła gestykulować i robić pokazówę to dotarło do niego co ma na myśli - nie wiem o czym mówisz - zbił ją zaraz z tropu i zaczął udawać, że przegląda to co kserował.

przyłapała ich najgorsza możliwa osoba. hanka co prawda nie chciała ich wydać, ale chciała się wtrącać... a to gorsze xd
mogła wykrzyczeć i brałam tę opcję pod uwagę, ale postanowiła podejść do tego bardziej dojrzale. wiedziała, że tematy orientacji są delikatne, a jack zawsze miał sto procent hetero vibe jak philip xd
- jack, możemy udawać, że nie wiemy o czym mówię albo możemy po prostu o tym porozmawiać jak dorośli ludzie - powiedziała spokojnie. uznała, że już doskonale wiedział co miała na myśli.

wtrącać i swatać, najgorzej!
philip miał bardziej męski vibe, aniżeli jack. ale faktycznie jack do tej pory miał tylko same dziewczyny, raczej eks dziewczyny.
- o czym porozmawiać? - dalej udawał, że nie wie o co chodzi, ale w głowie analizował jakim cudem hania wydedukowała że on i valentino. była mądra, ale bez przesady, nie aż tak xd

biedni! jo jej nie pozwalała to musiała się na kimś innym skupić. 
- o tym co widziałam na bilardzie - zniecierpliwiła się. nie była aż taka mądra, potrzebowała dowodów xd - wtedy kiedy się całowaliście? - powiedziała wprost, utrzymując z nim kontakt wzrokowy, żeby go onieśmielić i pokazać, że podchodzi poważnie do sprawy.

jack też bedzie musiał wyznaczyć granice najwyraźniej!
- hm? - dalej udawał, że nie wie co widziała na bilardzie - pewnie ci się przewidziało, byłaś mocno wstawiona - zaczął tłumaczyć, ale kiedy hania doszła do meritum to wyraźniej się zestresował. niechętnie o tym gadał i tylko rafe jak na razie znał jego najmroczniejsze sekrety - nie wiem co mam ci powiedzieć - przyznał szczerze utrzymując kontakt wzrokowy. też podchodził do sprawy poważnie xd

zobaczymy czy się go posłucha. jego autorytet na nią nie działał, za dobrze go znała. 
- możesz zacząć od tego czy to był pijacki wyskok czy coś więcej - wzruszyła ramionami. - to jest bezpieczna strefa - wykonała zamaszysty ruch dłońmi. skoro tak często bywał w punkcie ksero to powinien czuć się tu swobodnie. hanka też nie zamierzała mu utrudniać ani wprowadzać w zakłopotanie (większe niż to było konieczne dla wybadania sprawy xd).

odsłonił swoją słabą stronę kiedyś i już się go nie bała.
- hanna - oparł się o ksero i zagapił w podłogę. to nie był dla niego łatwy temat bo sam nie wiedział dokładnie gdzie jego seksualność zmierza. na pewno coś drgało na widok valentino. ale czy też na widok innych chłopców? czy valentino był wyjątkiem? - czy musimy o tym rozmawiać? - próbował jakoś ominąć ten temat.

dokładnie tak.
westchnęła kiedy nie współpracował.
- nie musimy - przyznała - ale jeśli łączy cię z valentino coś do czego nie chcesz się przyznać przede mną albo przed sobą samym i potrzebujesz to przepracować to nie powinieneś tego dusić w sobie - stwierdziła i włożyła swoje kartki do kserokopiarki. - po prostu uważam, że wyglądaliście uroczo razem - dodała mimochodem i wciskała przyciski udając, że się na tym skupia.

naiwnie liczyła, że zaczną o tym plotkować xd
- nie sądzisz, że cała idea przepracowania polega na tym, że powinienem to przepracować i wtedy chcieć o tym rozmawiać? - zapytał trochę ironicznie czując się pod ścianą, ale zaraz złagodniał - nie chcę o tym rozmawiać, na razie.... - dodał po chwili bo nie miał za złe, że hanna zaczepiła ten temat. robiła to lepiej niż zoe, która z zemsty zaczeła wykrzykiwać, że jack jest bi.
uśmiechnął się pod nosem na słowa, ze wyglądaliby uroczo. zgadzał się z tym w sumie.

miała nadzieję, że jack się przed nią otworzy, ale uznała, że to nie jej wina i że po prostu nie był na tym etapie. wkurzyłaby się jakby się dowiedziała, że rozmawia o tym z innymi, a z nią nie xd
- może jak przegadasz to na głos to będzie ci łatwiej to przepracować - zasugerowała. - w porządku - zgodziła się nie wiercić mu dziury w brzuchu, sukces - jak będziesz gotowy to możesz ze mną o tym porozmawiać albo nie - nie zmuszała go, ale i tak zaraz zacznie jakieś intrygi planować jeśli uzna to za słuszne xd będzie musiała wypytać valentino, może będzie bardziej otwarty.

zdecydowanie nie był na tym etapie. ciągle bał się publicznego 'wyjścia z szafy'. bał się co powiedzą ludzie na uczelni, ich zdanie nie tyle go obchodziło, co stresowało.
- mhm, w porządku - odparł lakonicznie kończąc tą rozmowę. czuć było, że poczuł się troche niekomfortowo. zabrał kserówki i uciekł.
faktycznie valentino może być trochę bardziej wylewny!

stwierdziła, że i tak dużo się dowiedziała skoro nie zaprzeczył ani nie zwalił na alkohol. teraz sprawdzi co na to valentino!