krawiec

był na tyle dobrym przyjacielem, że zabierał ich w miejsca publiczne i wierzył, że sobie poradzą w społeczeństwie xd robili mu złą opinię, zaraz ich obsługa wyprosi jak w pretty woman xd
- naprawdę ją lubisz, co? - próbował wybadać teren, na ile sprawa jest poważna. choć scotty pewnie myślał, że wes gada o sałatce w kebabie xd

był naiwny że wierzył w to, że sobie poradzą. od razu trzeba ich było na jakiejś specjalne zajęcia oddać xd
- no jasne, jest ładna, miła, sprężysta i chrupiąca - pomieszał opowiadanie o roxy z sałatką którą wyciągał palcami z kebaba żeby jeść solo i sobie chrupać. myślał, że tak dostarczy więcej witamin do organizmu.

był zaślepiony przez lata przyjaźni, widział ich przez różowe okulary xd
słuchał jego wypowiedzi, ale pogubił się w tym, co scotty opowiada. nawet wesley nie mówił w taki sposób o jedzeniu xd
- jest świetna - przytaknął. - dla ciebie - dopowiedział, żeby nie było to podejrzane! - musisz o nią dbać, takie dziewczyny nie zdarzają się często - szczególnie nie scotty'emu xd

jak pierwsza miłość xd
scotty'emu żadne laski się nie zdarzają, roxy musiała być w desperacji!
- totalnie, totalnie - wyjmował tak tą surówkę i przytakiwał że obfajdał jakiś garniak i ich zaraz wywalili. to tyle z oglądania garniturów i doradzania w sprawie roxy, ups!

po wczorajszej wpadce został wysłany do krawca, żeby poprawić garderobę. przeglądał się w lustrze w drogim garniturze.

czasami pojawiala sie w takich randomowych miejscach zeby zobaczyc czy uda jej sie z kims nawiazac znajomosc. sid wygladal niepewnie jak sie tak przegladal wiec podeszla do niego. - pasuje do ciebie - zagadala go.

wygladał niepewnie, bo nie był przyzwyczajony do dobrze skrojonych garniturów. wolał niedopasowane, za duże worki.
- tego się obawiałem - stwierdził przekornie. - teraz będą mi kazali to nosić na ważnych wydarzeniach - pożalił się, a przy okazji już wygadał się, że jest zabierany na ważne wydarzenia.

usmiechnela sie kiedy wspomnial o waznych wydarzeniach. potrzebowala tego potwierdzenia zeby nie marnowac czasu na kogos kto tylko szykuje sie na slub czy cos podobnego.
- to takie zle? - chetnie by sie z nim zamienila I chodzila na fancy eventy.

to nie zmieniało faktu, że nie wyglądał na takiego fancy, nawet w garniturze. dobrze, że nie kazali mu obciąć włosów... jeszcze. polly w nocy z nożyczkami przyjdzie xd
- nie pozwalają mi nosić moich skarpetek - spojrzał w dół na swoje skarpetki z motywem kosmosu, każda z nich była w innym kolorze. chętnie by się zamienił i oddał swoje miejsce lizzie.

max tez wedlug niej nie wygladal fancy a jednak xd
spojrzala na jego skarpetki. - sa urocze - sklamala. uwazala, ze sa dziecinne I dobrze, ze kazali mu zmienic na inne xd - stroisz sie na jakas specjalna okazje? - musiala wybadac.

nawet max wyglądał fancy w porównaniu do sida xd
- dziękuję - pokłonił się. - chociaż ty rozumiesz - pochwalił ją i już wyczuł bonding. dobrze, że nie wiedział, że i ona by go zdradziła w kwestii skarpetek xd - nie wiem, kuzyn mówił, że będzie dużo okazji. bale, kolacje, akcje charytatywne - rzucał ogólnikami, tak jakby dziewczyna wiedziała, o co mu chodzi. lizzie będzie musiała doczytać plotki na pudelku. albo ted jej opowie nowości z pracy polly xd - a ty? - zainteresował się rozmówczynią, żeby nie gadali ciągle o nim.

nie kiedy jadl burgera z jakiejs budy xd przynajmniej nie w oczach lizzie.
usmiechnela sie. nie miala zamiaru wyjawiac, ze byla skarpetkowa zdrajczyni xd - twoj kuzyn musi byc bardzo zajety - wzbudzil jej zainteresowanie. bedzie wypytywac teda czy zna kudlatego kolesia z kolorowymi skarpetkami xd zestresowala sie kiedy zapytal o nia bo nie miala w planach o tym rozmawiac. - bal.. moze sie spotkamy - wymyslila na szybko.

hahah, niech będzie. każdy z nich był niedorobionym rojalsem w inny sposób.
- jest przyzwyczajony - w przeciwieństwie do niego. - fantastycznie! - zareagował entuzjastycznie na potencjalne spotkanie na balu. - dobrze będzie mieć sojuszniczkę - wyciągnął dłoń, żeby już przypieczętować przymierze. przekonała go swoim poparciem dla skarpetek, cała ich znajomość była zbudowana na kłamstwie xd

haha biedny Sid I jego kolorowe skarpetki xd lepsze to niz jakby go okradla.
- swietnie - nie wiedziala jeszcze na jaki bal uda jej sie dostac, ale skoro sid szykowal sie na wiele imprez to na jakiejs sie moze spotkaja. dobrze bedzie juz kogos znac. - Elizabeth - przedstawila sie pelnym imieniem I uscisnela jego dlon.

był naiwny, łatwo go było oszukać. na wiele sposobów xd
- miło cię poznać, elizabeth - ucałował jej dłoń, bo stwierdził, że musi ćwiczyć etykietę nawet w takich sytuacjach. tym bardziej że dziewczyna przedstawiła się tak oficjalnie i byli w eleganckich okolicznościach. - sid...ney - zawahał się, jakby nie wiedział, jak się nazywa, ale po prostu nigdy nie stosował pełnego imienia. pogadali jeszcze chwilę i wyraził nadzieję, że spotkają się na balu, ale zaraz krawiec go wezwał, żeby przymierzał kolejne opcje.