budki z jedzeniem

szwedal sie tu w poszukiwaniu jedzenia, ale nic do niego nie przemawialo. - smacznie wygladaja - zaczepil ich. moze sie zainspiruje pierogami.

uśmiechnął się na widok treya, mieli dobre relacje przecież! - chcesz spróbować zanim kupisz? - zaproponował, ale cody już protestował nie znając go za dobrze i wstydząc się - daj spokój, nieładnie być samolubnym - upominał brata.

chcial sie zgodzic, ale zmienil zdanie gdy chlopiec zaczal protestowac. - nie szkodzi, kupie sobie porcje - zasmial sie. - ale musisz mi powiedziec czy warto i czy ci smakuja - probowal zagadac brata tonyego. nie chcial zostac zapamietanym jako obcy, ktory chcial mu ukrasc pierogi xd

- cooody - jęknął śmiejąc się i próbując rozładować sytuację, ale trochę głupio mu było że brat był samolubny! - smakują ci? - zachęcił brata do mówienia, a ten pokiwał głową z uśmiechem i zerknął na treya. najlepsza recenzja xd podszedł zaraz do tony'ego i szepnął mu coś w stylu 'ten pan wyglada jak tata', ale było to głośne szepnięcie jednak xd - może trochę - zaśmiał się i przyjrzał treyowi xd

- w takim razie zdecydowanie kupie pierogi - usmiechnal sie do chlopca. - tez jest wysoki i przystojny? - zasmial sie. to bylo troche dziwne, ale uznal, ze dzieci po prostu mowia dziwne rzeczy. wyszczerzyl sie jak tak mu sie przygladali.

cody'emu lepiej wychodziły rekomendacje jedzeniowe niż wesowi wobec scotty'ego czy kyle'a xd
- też jest wysoki i przystojny - potwierdził - choć wiem, po mnie tego nie widać - nawet jeśli irl tony był wysoki to wyobrażam sobie że na forku wcale nie był super wysoki xd

moze powinien zatrudnic brata tonyego zeby ich przekonal xd
- wiec mamy cos wspolnego - zasmial sie. tony kurdupel xd - moze nas podmienili w szpitalu - zazartowal.

lepiej mu to wychodziło xd choć to niebezpieczne bo mogłby też zacząć brać z nich przykład!
- oby nie, nikomu nie życze takiego ojca - wiadomo że ojciec tony'ego, cody'ego i w sumie treya też byl dupkiem, tylko trey jeszcze o tym nie wiedział - idziemy lepić bałwana, jak chcesz to możesz z nami - zaproponował, ale nie wspomniał że będzie tam reszta rodzinki i alina zapewne xd

kyle i scotty by go zarazili pasja do kebaba i kfc i nic innego by nie chcial jesc.
speszyl sie troche tekstem o ojcu dupku, ale zakryl to smiechem. zgodzil sie isc lepic z nimi balwana bo i tak nie mial nic lepszego do roboty, ale jak zobaczyl ich ojca to poczul sie dziwnie i zwial.

przyłapał ansela jak jadł świąteczne frytki i ukradł mu jedną - pomacałem je więc teraz nie możesz uciec - zauważył, że to ostatnio robił!

- nie przeszkadza mi to - robili gorsze rzeczy to sie nie brzydzil xd co tez znaczylo, ze mogl i tak uciec. nie wiedzial czemu perry sie do niego przyczepil.

widział jego motywację do ucieczki, ale nie kumał do końca dlaczego tak go taktował. przecież jak byli razem to się dogadywali! to nic, że pewnie perry go w okropny sposób zostawił/potraktował. nie miał jeszcze żadne refleksji - są święta, czy nie wstąpił w ciebie duch zrozumienia i przebaczenia? - najwyraźniej liczył na to i może na świąteczny seks xd

nie czul potrzeby zaprzyjazniania se ze swoim exem. - co powinienem zrozumiec? - chetnie wyslucha go jesli mial do powiedzenia cos waznego. moze doczekalby sie przebaczenia. wrzucil frytke do buzi i czekal az perry wyjasni czego od niego chce.

miał bardzo sztywne zasady co do tego! - hm, no nie wiem? to że kiedyś dogadywaliśmy sie idealnie i wszędzie - zafalował brewkami mając na myśli łożko - a teraz zachowujesz sie tak jakbyś nie chciał mnie znać? - a jego każdy chciał znać, nie rozumiał odrzucenia jako taka gwiazda tenisa xd

mial innych znajomych! ktorzy traktowali go lepiej.
- to bylo kiedys - zauwazyl. - po prostu nie rozumiem po co chesz to - pomachal miedzy nimi frytka - dalej ciagnac - jemu nie zalezalo, ale najwyrazniej perry nie potrafil zaakceptowac konca znajomosci. ansel nie byl sportowcem i malo go obchodzil tenis xd

jak ansel obejrzy challangers to zmieni zdanie xd
- może dlatego, że jesteśmy dorośli? - nagle wykazał się dojrzałością, brawo perry xd - i chociaż nie jesteśmy już razem to możemy czasami wpaść na, to znaczy do siebie - wiadomo co sugerował. ansel byłby dobrym kochankiem xd

mozliwe xd
zasmial sie krotko. perry akurat nie kojarzyl mu sie z definicja dojrzalosci. - wiec o to chodzi - pokrecil glowa z rozbawieniem. nie myslal nigdy o tym i nie byl pewny czy chce w taki sposob ciagnac znajomosc.

potem będzie chciał romansu z tenisistą xd a scavo będzie zajęty xd
- no chyba nie zaprzeczysz, że w tym temacie byliśmy kompatybilni - może nie zgadzali się w wielu innych i dlatego im nie wyszlo, ale seks nigdy nie był problemem xd

poderwie jakiegos jego kolege xd
- to prawda - zgodzil sie z tym faktem i spojrzal na niego, zastanawiajac sie nad ta propozycja. byla kuszaca jesli tylko chodzilo o seks, ale nie byl pewny czy to dobry pomysl.

chamówa xd
- zastanów się nad tym - kusił go, ale zaraz jego ochroniarz go szturchnął bo musiał gdzies się jeszcze dzisiaj pojawić więc jeszcze na dowód kuszenia na pożegnanie cmoknął go w szyję i uciekł. ansel mial nad czym myśleć!

szły z tiffy po jakieś jedzenie dla siebie i leili. ciekawe czy tiffy była już trochę bardziej rozmowna. przy budkach spotkały lucę i jo jakoś spontanicznie podbiegła i po prostu pocałowała go na powitanie w usta, nie krępowała się po ich ostatnich ekscesach - to dla mnie? - zażartowała pokazując na jedzonko które jadł xd

byl zajety mieszaniem w jedzeniu I zwrocil uwage na jo dopiero gdy rzucila sie na niego. dobrze, ze nie upuscil jedzenia. zaskoczyla go troche, ale podobalo mu sie takie powitanie. - myslalem o tobie jak kupowalem - zasmial sie. dopiero po chwili zobaczyl tiffy. - myslalem o was. ze pewnie by wam smakowalo - troche glupio mu sie zrobilo bo dopiero kiedy obydwie staly przed nim ogarnal, ze pewnie nie powinien sie calowac ostatnio z jo skoro tiffy mu wyznawala milosc xd

dobrze, że jeszcze nie zdązyły kupić jedzenia, bo tiffy wszystko spadłoby na ziemię. zamiast tego poleciały jej monety i musiała się schylić i dłubać w ziemi, żeby je podnieść.
- wow, nie wiedziałam, że się tak dobrze znacie - zaśmiała się nerwowo. sama nie wiedziała, co myśleć o jej relacji z lucą, ale wydawało jej się, że skoro sam zaczął ją ostatnio całować, to znaczy, że chciał rozwijać ich znajomość. no i wydawało jej się, że relacja z lucą będzie mniej skomplikowana niż to, co łączyło ją z blake'm. niespodzianka: wcale tak nie było.

luca... seksi farmer namieszał w mieście bardziej niż się spodziewał.
dobrze jednak że nikomu nic nie wypadło. jo nie wiedziała nic o wyznawaniu miłości, a luca wydawał się miłą i prostą odskocznią od skomplikowanych relacji. jak się okazało wcale tak nie było! - skoro tak to musisz się podzielić - mogli zjeść wszyscy na spółke, a potem kupić coś jeszcze - dopiero się poznajemy, ale wiem że luca świetnie jeździ na łyżwach - pochwaliła go po ostatnim spotkaniu i zarzuciła mu rękę na ramię. nie miało to żadnych podtekstów, ale jednak xd

nie jego wina, ze wszystkie lecialy na farmerow.
- czestujcie sie - podsunal jo jedzenie. tez sie nie spodziewal, ze moze sie zrobic niezrecznie xd nie przemyslal tego. dobrze, ze nie bylo tu jeszcze patricka. - trenowalem na jeziorze - zasmial sie. - pomoc ci? - oddal jo jedzenie I poszedl do tiffy.