droga

udało mu się naprawić to, co trzeba było i przetrwać niezauważonym (poza małym wyjątkiem), więc nazajutrz niczym włóczykij wyruszył w drogę powrotną na autobus.

a na drodze do miasta leżało przewrócone drzewo więc droga była zawalona xd hahahahaha, albo i nie xd tony był w sklepie i wracał z pełnym plecakiem, może wyglądało jakby szukał nari nawet xd - o - stanął widząc oscara - już uciekasz? impreza dopiero się zaczyna - zatrząsnął plecakiem xd

- nie jestem tu na imprezę, wracam do miasta - wyszedł na mieszczucha, który nie mógł sobie poradzić na wsi. a tak naprawdę nie mógł sobie poradzić wśród zielonych. było po nim widać, że jest negatywnie nastawiony do pobytu tutaj.

- jakbym słyszał nari - podsumował jego ponurą minę. dobrze, że nie powiedział, że pasują do siebie hehe. wyjął telefon i spojrzał na niego, bo przypomniał sobie o nari i chciał sprawdzić czy się odzywała czy dalej fochała xd

- więc zajmuj się ogarnianiem swojej dziewczyny, a nie mnie - zaproponował mu, bo to wydawało się najrozsądniejszą opcją. tak naprawdę oscar i tony znali się tylko z tego, że oboje spotykali się z tą samą dziewczyną, a w rzeczywistości nie mieli ze sobą nic wspólnego.

nie mieli ze sobą nic wspólnego oprócz nari i nie wiem jakim cudem spotykała się z marudą oscarem i wesołkiem tony xd
- nie mogę bo aktualnie jest na mnie wkurzona i nie odpowiada na moje wiadomości - zamachał telefonem i udawał, że się nie przejmuje.

przed wypadkiem oscar też był beztroskim imprezowiczem, więc może właśnie na takich leciała!
- wiem - odparł, zanim ugryzł się w język. o tym, że nari była wkurzona na tony'ego, oscar dowiedział się szybciej niż o tym, że w domu babci patricka jest jedna wielka impreza. - ona tak ma - ładnie ją zareklamował. nie chciał kontynuować tematu, więc wyminął tony'ego, żeby dalej dreptać w stronę przystanku.

ale teraz tony to tylko kojarzył z marudą xd
uznał to za zaproszenie do rozmowy więc jak go wymijał to zapytał niby śmiechem, żartem - czyli permanentnie będzie się czepiać i wkurzać? - nie żeby mu to przeszkadzało, skądże. wcale..... nic, a nic!

no tak, tony znał tylko wersję wkurwioną na cały świat. poza tym jego wesołkowate usposobienie też nie pomagało w zdobyciu sympatii oscara.
zaśmiał się pod nosem na pytanie chłopaka i aż zatrzymał, żeby na niego spojrzeć, bo to, że wydawał się zaskoczony tym odkryciem, było szalenie zabawne.
- a czego oczekiwałeś? że będzie w ciebie zapatrzona i będzie wszystko akceptować? o, nie, im dalej, tym trudniej ją zadowolić, bo oczekuje więcej - nic dziwnego, że oscar zaczął kręcić z inną za plecami nari xd

kiedyś to by na pewno się dogadali xd
oscarowi pewnie nie chciało sie starać, dlatego kręcił z łatwiejsza na boku hehe - więc nigdy nie docenia starań? - trochę się przejął w środku choć nadal udawał, że go to nie rusza. nagle oscar go oświeci i różowa otoczka wokół nari pryśnie.

myślę, że oscar i tak uważałby go za idiotę, ale przynajmniej by się razem napili xd
wiadomo, że nie chciało mu się starać. dupek oscar nie miał wysokich wymagań i tak samo żadnych wymagań nie spełniał.
- nie, bo nawet jak zrobisz tak, jak mówiła, to okazuje się, że myślała co innego - opowiadał z rozbawieniem, bo cieszył się, że jego to już nie dotyczy i że teraz tony musi się męczyć. nie wierzył w to, że przez te kilka lat mogła się zmienić.

haha dzięki oscar.
idealny facet z niego po prostu!
- czyli nigdy nie jesteś wystarczający? - podłamał się trochę bo jednak uwazał się za słodziaka i na prawdę się dla niej starał, a skoro cały czas tak miało być to nari zabierała cały fun z bycia w związku. może trzeba było summer posłuchać.

po wypadku się zmienił, co wiemy. ale i tak zostało w nim trochę negatywnych cech.
- wystarczający dla nari? - powtórzył po nim i po prostu parsknął śmiechem, co miało wystarczyć za komentarz. nie wierzył, że rozmawiają o tej samej dziewczynie. myślał, że te wszystkie cechy nari są po prostu oczywiste. może już nie potrafił dostrzec niczego innego po tym, jak im nie wyszło w związku. tony nie powinien słuchać jej byłego, który nie miał z nią dobrych stosunków xd

które wychodzą na jaw czasami!
- świetnie - mruknął na jego śmiech - czyli teraz masz mnie za idiotę? - lepiej żeby nie odpowiadał xd tony nie wiedział w jakich warunkach i dlaczego się rozstali, mial nadzieję, że wszyscy mogą sie bardziej cywilizowanie zachowywać. jemu się tak wydawało, choć sam nie miał żadnej eks i nie wiedzial jak to jest xd

nie da się inaczej xd
- nie, teraz mam cię za mądrzejszego i rozsądniejszego - poklepał go po plecach protekcjonalnie. czyli tak, uważał go za idiotę, ale go oświecił xd tłumaczenie tony'emu, że oscar zdradzał nari, a potem zapadł w śpiączkę na półtora roku i rozstali się, bo okazało się, że nari przez ten czas przespała się z ich wspólnym przyjacielem, mogłoby sprawić, że mózg tony'ego wybuchnie xd

mogłoby.... lepej żeby nie wiedział bo jego prosta, wesoła głowa tego by nie pomieściła.
- dzięki - westchnął, ale wcale nie czuł się pocieszony. oscar mógł pójść wolno bo tony wrócił na posesję babci i znalazł summer z którą się wygłupiał żeby nie mysleć o nari!

poszedł, ale z przerażeniem zobaczył, jak autobus w oddali odjeżdża i niestety oscarowi nie udało się go dogonić. a że przez weekend żadne autobusy nie jeździły, to utknął tu na dłużej. dzięki, tony!

wracali ze sklepu, ale zmeczyla sie wiec usiadla przy drodze I zaczela szukac cos slodkiego w torbach.

- robimy przerwę na piwko? - jemu to nie przeszkadzało. nic nie robić, nie mieć zmartwień, chłodne piwko w cieniu pić. to definicja jego życia.

- jak otworze piwko to bede musiala isc do toalety - w sumie to nie byl taki duzy problem bo mogla isc w krzaki. nie zabraniala jemu pic wiec mogl sobie wziac. ona wyciagnela mini rogaliki z czekolada I zaczela sie zajadac.

- dom jest już niedaleko, tyle wytrzymasz - zaśmiał się z niej. on nie widział żadnych problemów, poza tym mógł pójść sikać wszędzie xd wyciągnął piwo i popatrzył, jak zajada się rogalikami, jakby ktoś miał je jej zabrać. - jeśli nie chciałaś, żeby inni widzieli, że kupiliśmy rogaliki, mogłem je schować do plecaka - zauważył.

- przekonales mnie - nie potrzebowala wiele. wziela piwko dla siebie I zaraz je otworzyla. - I tak sie musze podzielic z tiffy I jo - powiedziala jakby to bylo cos zlego. nie mogla ich zdradzic I jesc po kryjomu. hunter jeszcze nie przyzwyczajony do tego ile moga wciagnac.

- jestem bardzo przekonujący - zamachał brewkami. i chyba miał w tym rację, skoro potrafił zawsze ze wszystkiego się wywinąć. - jeśli im nie powiesz, że je kupiłaś, to nie musisz się dzielić - dał jej radę, skoro wygladała, jakby chciała całe opakowanie zjeść sama. pochodził z ameryki, a i tak był pod wrażeniem, ile jadła.

- masz talent - zgodzila sie z nim. - wtedy karma do mnie wroci I one nie podziela sie czyms dobrym ze mna - byla lojalna. nie wiedziala czy jej zasmakuja wiec nie wziela wiecej I teraz zalowala. jedzenie to byl jej talent.