national gallery

- nie przypominam sobie, żebym robiła ci lody - odpowiedziała drwiąco. alfredowi tym bardziej xd też przykleiła do twarzy sztuczny uśmiech, na wypadek gdyby były obserwowane. - jeśli chcesz zachować swoją nową ciepłą posadkę, to powinnaś dostosować się do tego świata - nie mogła doprowadzić do zwolnienia polly, ale mogła zasiać zamęt na przykład poprzez sugerowanie, że george oczekuje seksualnych przysług.

- czy to grozba? - dalej mowila z usmiechem. wkurzalo ja to, ale wolala wiedziec czy Charlotte cos knuje I czy musi sie na to przygotowac. najwyzej bedzie musiala udawac, ze ksiezniczka nie istnieje I unikac jej jak ognia. moze wtedy sie odczepi.

roześmiała się perliście, jakby polly powiedziała w tej chwili najśmieszniejszy żart. oczywiście jej śmiech był pełen wdzięku i godności. przy okazji posłała czarujący uśmiech przechodzącemu lordowi. ciekawe, czy polly się bała, że charlotte będzie się chciała jej pozbyć w tym samym stylu co silasa xd
- to tylko rozmowa starych przyjaciółek - zaszczebiotała sztucznie. - myślałam, że będziesz chciała wiedzieć, że cały pałac plotkuje, że w taki sposób zdobyłaś tę posadę - dodała. nie była to prawda, ale teraz wyczuła okazję do namieszania i podkopania samooceny polly. - a teraz przepraszam, nie przyszłam tu rozmawiać ze służbą, tylko ludźmi, którzy się liczą - poszła do ważniaków.

udalo sie jej zestresowac polly, ale nie dawala tego po sobie znac. bedzie musiala przeprowadzic wywiad xd

siedziala na podlodze w kacie I szkicowala ludzi ogladajacych obrazy.

możliwe że jednym z nich był cristian, który często przychodził oglądać sztukę. rozproszył go jednak jego pukający telefon więc odszedł od obrazu i zaczął zerkać w maile, ale mimochodem zerknal na to co szkicuje ash - mam szersze ramiona - skrytykował jej rysunki xd

zerknela na niego, a potem na swoj rysunek. - w moich oczach wygladasz wlasnie tak - czyli z waskimi ramionami xd to nie przyjmowala krytyki. - chyba, ze ta marynarka cie pogrupia I bez niej wygladasz lepiej - dodala I skupila sie na cieniowaniu.

a on nie przyjmował jej rysunku do informacji xd - chcesz zobaczyć moje ramiona bez tego wszystkiego? - juz odebrał to na swój sposób. wiedział, że laski (i nie tylko!) na niego lecą. ash wyglądała nieźle więc pozwolił jej na to żeby na niego leciała.

jaki zaszczyt ja kopnal!
ash zle przechodzila zerwanie z wasem I probowala sie skupic na pozytecznych rzeczach, ale skoro los jej podsuwal pod nos przystojniakow to nie mogla nie skorzystac. to musial byc znak. - mozesz mi pozowac zebym dokladniej cie uwiecznila na papierze - zamachala olowkiem.

wiadomo!
to musiał być znak, że musi zaruchać żeby zapomnieć i to pewnie dużo xd cristian musiał mieć po prostu codzienną dawkę ruchania i uprzedmiatawiania innych więc ash się też do tego nadawała xd - za darmo? - wyśmiał ją. nawet taki bogacz jak on znał wartość pieniądza, a może tym bardziej znał!

bedzie musiala sie napracowac, za szybko nie zapomni xd cristian nie wygladal na najmilszego czlowieka na swiecie, ale to jej tez pasowalo. nie szukala kolejnej relacji tylko dobrej zabawy. - jakiej zaplaty oczekujesz? - za kase jej sie nie oplacalo, ale moze mial cos innego na mysli.

może to będzie chociaż przyjemne zapominanie z przystojnymi facetami xd cristian szukał tylko dobrej zabawy i udowadniania sobie jakie wielkie jest jego ego.
- myślę, że wiesz jakiej - obczaił ją od góry do dołu z cwaniackim uśmieszkiem i zatrzymał wzrok na jej twarzy. nie ukrywał swoich zamiarów, był za stary na podchody.

chyba mial kompleksy skoro musial sobie to udowadniac.
- wiem - usmiechnela sie I zamknela zeszyt. - I mi to pasuje - wstala z podlogi I stanela przed nim. pasowaloby jej to nawet gdyby niczego innego nie dostala w zamian, ale zdazy cos narysowac do projektu to bedzie dodatkowy plus.

miał bo był nie kochanym dzieckiem, wiadomo xd
- to dobrze - obczaił ją jak już wstała i miał okazję. wiadomo mogło się okazać, że jak wstanie to jednak mu się nie spodoba, na szczęście było z nią wszystko w porządku! - mój samochód czeka na zewnątrz - zasugerował wyjście i pokazał w tą stronę - idziemy? - pewnie poszli, nawet się nie starał wysilać na większe czułości czy poznawanie jej. ba, nawet nie zabrał jej do siebie tylko do hotelu. mogła go namalować, a w zamian dostał czego chciał. ciekawe czy to jej pomogło choć na chwilę zapomniec.

spotkały się w toalecie na jakimś ważnym rojalsowym party, które odbywało się tutaj - co taka kwaśna mina? - zapytała z przekąsem wiedząc jak wyglądała aktualnie sytuacja charlotte. może zachowałaby więcej klasy ale zdążyła już wypić trochę szampana i poprawić odrobiną białego proszku. kto ją mógł teraz ograniczać? xd

- bo znowu cię zaprosili - skomentowała od razu, ukrywając prawdziwe powody kiepskiego humoru. charlotte była oczywiście idealnie wprawiona w udawaniu szczęśliwej i nieporuszonej, ale aktualnie każdy ją zaczepiał i życzył jej dużo siły, a mamie szybkiego powrotu do zdrowia, co było cholernie męczące. charlotte nie chciała niczyjego współczucia. ale nie chciała też zaczepek kuzynki.

- to się już dzieje kilkanaście lat, przywyknij, będzie ci łatwiej - poprawiała błyszczyk na ustach. lilibet nie zrobiła tego co inni i nie rozmawiała z charlotte na ten temat. pewnie głównie dlatego, że nie rozmawiały jeszcze dzisiaj, ale to skłoniło ją także trochę do martwienia się o własnych rodziców! - chyba, że potrzebujesz czegoś co pomoże ci przywyknąć - zafalowała brewkami i zaśmiała się. była skłonna się podzielić. akurat w tym były podobne!

- kilkanaście lat, a ty nadal nie potrafisz się zachować w towarzystwie - wywróciła oczami i udała, że poprawia tusz pod oczami, choć tak naprawdę chciała ukryć ślady po wczorajszej zarwanej nocy. wiadomo, w jaki sposób radziła sobie z trudnościami, dlatego propozycja lilibet była kusząca, ale charlotte nie zamierzała tak łatwo się z nią bratać. - próbujesz się podlizać? - prychnęła więc na kuzynkę.

- to twoje zdanie - wiadomo, obie robiły dobrą minę do złej gry na tego typu towarzystwach i obie miewały swoje mniejsze lub większe wpadki. różnica była taka że charlotte po prostu należało się bycie tutaj, a lilibet musiała udowadniać ze zasługuje na miano bycia księżniczka bez brytyjskiego akcentu.
- wiem kiedy sprawa jest przegrana, to propozycja bez zobowiązań - może wiedziała jakiej formy odreagowania potrzebuje kuzynka w tej sytuacji!

charlotte uczyła się też od dziecka, jak zachowywać się podczas takich wydarzeń, dlatego potrafiła ukryć swoje zachowanie czy ewentualne potknięcia, podczas gdy najmniejsze wpadki lilibet urastały do rangi skandali i dowodów złego wychowania.
- z tobą nigdy nic nie jest bez zobowiązań - zmierzyła ją wzrokiem. nie zamierzała się w nic wkręcać i zostawać jej dłużniczką.

charlotte też zapewne więcej uchodziło na sucho, aniżeli lilibet która dodatkowo nosiła piętno rodziców, którzy wypięli się na życie rojalsów i żyli bardziej po swojemu!
zaśmiała się - nie musisz się martwić, nie mam zamiaru cię usidlić dla tytułu, już to mam - żartowała bo biały proszek wprowadzał ją w takie stany - za to ja wiem czego ty nie masz - zamachała puderniczką z wiadomo czym. miała przewagę xd

z drugiej strony od charlotte więcej oczekiwano i obserwowano każdy jej ruch (zniknięcie na kilka tygodni z życia publicznego = spekulacje!), a na dzieje lilibet bardziej przymykano oko.
zerknęła na puderniczkę i może nawet by się skusiła, ale akurat drzwi łazienki otworzyły się i do środka weszła jakaś dystyngowana pani.
- za to ty nie masz godności - mruknęła do kuzynki, wyminęła ją i wróciła na imprezę albo wciągać w innym kącie.

to prawda, dlatego lilibet też miała kompleks wobec kuzynki. z jednej strony chciała być ważna, z drugiej strony ciągnęło ją do królewskich wyrzutków jak max!
- twoja strata! - krzyknęła za nią, a kiedy w łazience znowu zrobiło się pusto to jeszcze cos wciągnęła i wróciła na imprezę!

musiała pojawić się na jakimś wydarzeniu, więc zabrała ze sobą perry'ego, żeby działał jako ludzka tarcza przed pytaniami o stan zdrowia kate. ale to oczywiście odbiło się rykoszetem i teraz sugerowano, że księżniczka zamierza się ustatkować i wziąć ślub, póki wszyscy żyją xd

plusem perry'ego było to że nie brał tego wszystkiego na serio, to była dla niego tylko kolejna gierka więc dobrze się bawił. pochylił się w kierunku charlotte żeby w końcu zażartować z tych wszystkich sugestii - jeśli chcesz mnie usidlić to chce pierścionek z diamentem i podróż poślubną na zanzibar - oczywiście mógł to ogarnąć sam.