Ławka

musi być w miejscu publicznym, więc tu xd w każdym bądź razie oliver pewnie znalazł antointte taką zaryczaną w szkole, to próbował jej umilać dzień. i teraz wciskał w nią czekoladę jak tu siedzieli, a ona butem szurała w piasku pod ławką. - nie chcę już, oliver... będę gruba i w ogóle nikt mnie nie zechce. - jęknęła zdesperowana. było jej ciężko i nie mogła w to uwierzyć, że on przyznał jej rację! miał błagać ją o przebaczenie, a nie sobie pójść! wszystko szło nie po jej myśli.

/ to nie ten thomas w gifku tośki xdd

było dokładnie tak jak mówisz, nic dodać nic ująć - oki doki - mruknął i sprzątnął jej sprzed nosa czekoladę, którą sam począł wszamać - nie prawda, byłabyś piękna zupełnie jak teraz! - zaczął się zachwycać. nie wyobrażał sobie grubej antoinette, ale nawet jeśli to i tak by ją kochał, chyba! - i ja bym cię chciał - dodał trochę ciszej i też zaczął szurać butkiem w piachu.
a co do gifka, możesz zmienić na olivera hihihihihih

spadajcie, będzie miała na razie siebie! oo.
tośka siedziała taka zgarbiona i patrzyła się na swoje chude kolana. westchnęła, gdy jej tak miło mówił. - jasne... tylko tak mówisz, żeby było mi miło i żebym już nie była smutna. - poklepała go po kolanku i nawet zerknęła na niego. - jesteś kochany, że jeszcze tu ze mną jesteś. - powiedziała uroczo, bo jednak to urocza nastolatka jest! - przytul mnie - zrobiła usteczka w podkówkę i przysunęła do niego bliżej, bo potrzebowała teraz podwójnej czułości, a nawet na brata nie mogła liczyć, bo wolał ruchać czarne kurwy!

szybko zaprzeczył, kręcąc głową. jak ona mogła myśleć, że on tylko tak mówił, żeby jej zrobić przyjemność. on przez to okazywał jej swoje uczucia bo był nieśmiałym chłopcem jednak i niedoświadczonym. dziwne, że tośka jeszcze się nie skapnęła, że on coś do niej se czai. uśmiechnął się słodko, kiedy nazwała go kochanym i zaraz ją przytulił jak go prosiła - jesteś taka mięciutka - wymruczał, obejmując ją w pasie. pewnie czekał na tę chwilę od dawien dawna! - już lepiej? - zerknął na nią i pomyział po policzku.

gupia skiba mi minusy daje!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!11111111111
hahahaha, jaki on jest kochaniutki. a ona nie podejrzewała go o takie uczucia względem niej. tak naprawdę to nawet nie chciała się nad tym zastanawiać i nie myślała o tym! bo zaawsze myślała, że oliverek jest tylko takim słodkim pomocnikiem. bo nigdy się jej nie narzucał, ale zawsze służył pomocą. uśmiechnęła się do niego. - mięciutka to znaczy pulchniutka? - bo wszyscy jej wcześniej raczej mówili, że jest koścista, jak im na kolana siadała, więc teraz się trochę zlękła, że przyjebała sto kilo od dwóch kostek czekolady! - mhmmmm... - objęła go łapkami i wtuliła buzię w jego szyjkę. oli pachniał pewnie bossem jakimś, więc tym bardziej zamruczała.

no tak :c zaślepiona miłością do thomasa nie zauważyła najważniejszego :c a on tak się dla niej starał! - oj nie, nie! nie o to mi chodziło! - zaczerwienił się szybko, bo czuł, że palnął jakąś głupotkę, a przecież powiedział tylko, że jest mięciutka! oli i boss, muahahahahahahha. ale dobra, niech będzie! ucieszył się, kiedy się tak w niego wtuliła. był chyba w siódmym niebie! - przypominasz mi mojego misia, dlatego powiedziałem, że jesteś taka mięciutka - wyjaśnił, łapiąc ją za jej łapeczki.

a thomas chujek teraz ma ją w dupie! jednak oli najfajniejszy, nigdy jej nie opuści. zupełnie jak chrisik grace... aż po grób. no boss jest taki młodzieżowy bardziej xd a nie jakieś deutsche gabanna xd chyba, że on bardziej w adidasach, pumach i tego typu psikadełkach xd antoinette się zachichrała, bo oliver chyba mówił to w dobrych intencjach. - oj, oliver... misie są fajne, ale chyba nie jako określenie dla dziewczyny - podniosła się i przesunęła mu noskiem po policzku. - ale z chęcią zobaczę tego twojego misia i go porównam ze sobą - uśmiechnęła się do niego słodko. miała pewnie na maksa podpuchnięte oczy i wyglądała jak siedem nieszczęść. bidulka!

omygy, ale oliś nie był takim psychopatą i mam nadzieję, że z biegiem czasu się nim nie stanie : o na razie był tylko nieszkodliwym stalkerem hihi. xd bossik pasuje idealnie, jak przystało na chłopaka z klasą - ja tam lubię misie.. - wzruszył ramionkami. pewnie wciąż spał z tym swoim jednym, wielkim, białym misiem. xd - naprawdę? możemy iść, nawet zaraz! - oznajmił rozentuzjazmowany. od dawna chciał przedstawić mamie i tacie antoinette. a teraz nadarzyła się okazja by gościć księżniczkę u siebie.

ahahahahhaha, pewnie miał całą ścianę wytapetowaną w jej zdjęcia i rodzice myśleli, że są parą pewnie! bo oli tak o niej mówił. boże, jaki świr.
- ja też - przyznała, bo która dziewczyna nie lubi pluszaków? no ja nie lubię... ale rekompensuję to sobie misiaczkowatymi chłopakami, więc coś za coś. tak czy siak antoinette wolała chudych facetów, a wypchane misiaczki i inne tego typu kociaki. - ee, nie wiem czy to najlepszy pomysł. jest już późno. - a wiedziała, że sam nie mieszka, więc jego rodzice sobie o niej głupio pomyślą. - może innym razem - i zagapiła się w jego usta, w których widziała teraz usta thomasa i dlatego bez większego namysłu się w nie wpiła. skąd miała wiedzieć, że nigdy się z nikim nie całował i nie umie! oby za bardzo jej nie pogryzł czy coś xd

hahaha nie no, aż tak źle z nim nie było..
ucieszył się jak nie wiem, gdy okazało się, że tośka też uwielbia misie. to znak, że byli sobie przeznaczeni. nie mogło być aż tak późno, bo oliver musiałby być już dawno w domu! on miał godzinę policyjną, helloł! w każdym bądź razie, trochę posmutniał, kiedy mu odmówiła, ale zaraz mu się humor poprawił jak go tak niespodziewanie pocałowała. ej, nie pogryzł jej. xd to prawda, że nigdy się nie całował, ale wiedział jak to robić, bo oglądał dużo komedii romantycznych i w ogóle ćwiczył na swojej ręce. i tak pewnie poszedł w ślimaka. xd no ale się starał co nie! w końcu tośka pewnie pierwsza się od niego oderwała, bo on to by mógł ją całować całą wieczność - wow.. - mruknął tylko, bo to było coś zupełnie nowego dla niego i niesamowitego!

przypomniało mi się xd
pewnie tak, chociaż oliver ją trzymał bo się tak przyssał, jak te takie śmieszne rzeczy, co się na takie zasysacze przyczepia xd tak czy srak antoinette zobaczyła, że go trochę zamroczyło i się roześmiała. - czekoladowo smakujesz - stwierdziła gładząc go po policzku, bo przecież przed chwilą szamał jakąś czekoladkę, mniam. od razu po tym pojawił się post woof woof, a zaraz po tym zalała ją fala smsów od thomasa, którymi krzywdził ją coraz bardziej, dlatego też wyłączyła telefon by mieć spokój! pewnie oliver wszystko czytał i w ogóle. - nie chcesz dzisiaj spać u mnie? - bo mogłaby iść do alberta, ale nie była pewna, czy u niego nie ma czarnej szmaty, a sama by nie zasnęła, to wiadome. pewnie chciała go szybko przelecieć, bo wydawało się jej, że to gwarantuje miłość! a za wszelką cenę musiała zapomnieć o thomasie i się z niego wyleczyć.

wkurza mnie ta piosenka!
chichrał się razem z nią, a potem czytali sobie eski od thomasa i w ogóle oli zaczął na niego najeżdżać, bo go nie lubił. z resztą już wcześniej go wkurzał, bo rozpuszczał plotki, że przeleciał antoinette. a przynajmniej oli myślał, że tak właśnie było. głupie woof, głupi thomas! - ojej, mówisz serio? - spytał zdziwiony. jednak dobrze wiedział, że nie mógł spać u tośki, bo zwyczajnie nie pozwoliliby mu rodzice - bardzo bym chciał, ale nie wiem, chyba moi rodzice się nie zgodzą antoinette.. - westchnął ciężko. boże patka, zdajesz sobie sprawę, że on nie jest na to gotów psychicznie? dopiero co zaliczył swój pierwszy kiss. xd

czemu!
ahahahahhahaha, on jest taki slodziutki. antoinette posmutniała. - a jeśli do nich zadzwonię? - bo kto umiałby jej odmówić?! spuściła wzrok na swoje kolanka i odsunęła się od niego. może tylko tak jej wkręcał, a tak naprawdę sam nie chciał u niej spać?! tak też mogło być. - rozumiem, dlaczego nie chcesz. - bo wyjaśniła sobie tak, że oliver nie chciał być jej miśkiem pocieszycielem. albo jej z ryja jebało, to się zraził do niej totalnie. wstała z tej ławeczki. - trudno, idę do domu. - powiedziała bardzo niepocieszona, bo chciała go u siebie w domu, a on jej odmawiał! wkurzyła się.

tak jakoś!
- możesz spróbować, łap - wykręcił numer do swojej mamy i podał jej swój telefon - co? dlaczego? - spojrzał na nią zdezorientowany. nie dość, że się odsunęła, to jeszcze chciała iść sobie do domu bez niego - zaczekaj! odprowadzić cię? - spytał niepewnie, bo już nawet nie wiedział czy to on zrobił coś złego czy co! ona też mu odmówiła, więc wiesz.. a może on chciał iść właśnie do siebie!

- ok! - powiedziała rozbawiona i czekała chwilę aż ktoś odbierze. oliver w tym czasie zaczął mówić, więc przystawiła mu palec do ust. usłyszała w słuchawce "oliver! jak nie będziesz w domu za 5 minut to masz szlaban na internet" dlatego antoinette się roześmiała, bo ona takich problemów całe szczęście nie miała. - dobry wieczór - odchrząknęła, zaraz się przedstawiła i nawet odeszła parę kroków, bo lubiła chodzić jak gadala przez telefon. raz dwa jej to poszło, bo oczywiście rzuciła jakimś tekstem, że przez obowiązki w monako nie miała czasu na naukę, więc słodki oliverek jej pomoże przygotować się do sprawdzianu! - możesz spać u mnie, o ile pójdziemy teraz po twoje majtki na przebranie, mundurek i przedstawisz mnie mamie - zachichotała rozbawiona, bo nawet matki thomasa nie poznała, a przecież znali się tak długo. no i poszli najpierw do niego a później do niej. pisz tam.
albo dobra, bo spadam. więc poszli do niego po te rzeczy, matka mu przed księżniczką wstydu narobiła, a później u niej od razu poszli spać. tośka była w niego wtulona i kazała się miziać pod koszulką, więc pewnie mu stał całą noc i z wrażenia nie mógł zasnąć. czy coś.

odkąd miał wakacje troche mu się nudziło, a rzecież nie chciało u się zajmować na przykład poszukiwaniem pracy albo cos w tym stylu. Zamiast tego zwiedzał kolejne zakamarki miasta, których nie znał. Doszedł do jakiegoś paru, w którym nigdy nie był, a jak już to po pijaku i usiadł na ławeczce, a ponieważ coś go w środku ścisnęło wyciągnął truskawkowe bletki tytoń czekoladowy i inne takie szmery bajery, które tylko sprawiały, że jego życie stawało się piękniejsze i zaczął pięknie, z chiurgiczną precyzją skręcać szluga, o.

ene due, on jest w czwartej co nie? hazel mam zajętą to dostaniesz ofelkę xd skoro byli w jednej klasie to się lubili, albo i nie! wybierz sobie co wolisz! ophelia to szmata tak gwoli ścisłości, ale nawraca się ostatnio, wow. no na nią nie spadł żaden samolot, który mógłby obciąć jej nogę lub głowę więc szła sobie zadowolona tędy. nie miała szlugów, a chciała zapalić więc zaraz podpatrzyła alexa i przysiadła się - no cześć alex - zamrugała swoimi długimi rzęsami. od razu oblizała usta widząc jak fajnie skręca papieroski, była na głodzie nikotynowym!

niech się lubią, a co, może być chłopakiem, który jej się podlizywał, bo była ruda i ładna i robil dla niej wszystko co chciala ;D Byl tak skipinoy na skręcaniu, że nawet nie zauważył ofelki, wzdrygnął się jedynie gdy usłyszał jej głos. spojrzał na nią z rozdziawioną buzią, którą po chwili zamknął i uśmiechnął się fajnie - hej mała, skąd wracasz? - zapytał wracając do skręcania, jednak pewnie podsunął swoje maantki, by dziewczyna mogła usiąść obok niego. Podał jej szluga - chcesz? - zapytał grzecznie. Może zawsze razem wychodzili na szlugi za bloki obok szkoły.

pewnie go okropnie wykorzystywała, a on dalej za nią lata i to się nie podoba jej chłopakowi. soł macz drama!
- ja? hm, spacerowałam - wzruszyła ramionami i włożyła rączki do kieszeni swojego nieco za dużego rozpinanego sweterka pod którym kryła się jakaś sukieneczka. pewnie rozglądała się za mieszkaniami, bo wiadomo koniec szkoły to koniec akademika, smutek! no i już powoli myślała nad papierami na studia! pewnie chciała składać na akademię sztuk pięknych! - jasne - zaśmiała się i zaraz wyjęła zapalniczkę z gołą babką i odpaliła nią papierosa - zawsze smakowały mi tylko twoje skręcane fajki - pochwaliła go, a potem się uśmiechnęła. pewnie inny dawali za dużo tytoniu, albo był nie rozdrobniony i nie można było się porządnie zaciągnąć, bo nic nie było czuć ;c

pewnie nie uwierzył dzewczynie, że po prostu spacerowała, bo nigdy nie widział sensu w tym, żeby wyjść z domu i iść bez celu, no ale w to nie wnikał - no to w sumie musisz się trochce nudzić, skoro po prostu spacerujesz - pewnie troche jej wpółczuł w tym momencie, jednak to co powiedział, nie iało zielonego sensu, skończył szybko temat, kontynuując sręcanie drugiego papiroska. Uśmichnął się na pochwałe dziewczyny, która w końcu doceniła jego starania. Pewnie zobie zapisze w kalendarzu, albo na wykresie n którym była twarz ophelii i gwiazdeczki, czyli koleje etapy zdobycia dziewczyny. Pewnie to byłaby jego pierwsza ;c - dzięki, nic specjalnego, po prostu czekoladowy tytoń, ale myślę, że kawowy jest lepszy - dodał po chwili uśmiechając się wciąż - w ogóle jak idzie ci poszukiwanie mieszkania? bo mi to kiepsko - skłąmał, bo wcale nie suzkał mieszkania, pewnie kitrał sie u jakiegoś kolegi, bo w internacie nie mógł, a przecież też tam mieszkał, no ale cóż, jakoś musiał zagaić gadkę.

ona była artystką i ślicznie malowała więc dla niej spacer był źródłem natchnienia itp! - jest piękna pogoda - wyjaśniła - warto czasem dotlenić płuca czymś innym niż papierosowym dymem - wzruszyła ramionami. pewnie kiedyś/całkiem nie dawno tylko imprezowała i jarała, ale teraz była cała skowronkach bo wiadomo miłość odmienia życie! alex musiał parę razy słyszeć o jej chłopaku i pewnie miał tego dość, a ofelia w ogóle nie dostrzegała tego. ale tak to jest jak ma się na oczach różowe, miłosne okularki! hahaha i kolejny zabujany w niej chłoptaś! ona samych takich ma! xd alex pewnie ma ołtarzyk z jej podobizną w pokoju! - a ja myślę, że kawę powinno się pić a nie palić - pokiwała głową. zresztą ona nie przepadała za kawą. piła ją rano tylko żeby się obudzić. podrapała się zaraz po swoim lekko zadartym nosku - bardzo kiepsko, albo oglądałam same rudery, albo mieszkania wynajmowane przez stare babcie, przecież nigdy nie uda mi się tam zrobić imprezy - mruknęła niezadowolona. pewnie szukała jakiegoś apartamentu, ale wiadomo w st albans ciężko luksusy znaleźć xd

pogadali sobie fajnie i ssie rozeszli w sswoja strone, a ja sorka, ale ide spac, bo umre chyba po tygodniu, nie przewidziałam, sori

Była zajebista pogoda, a Victor odebrał swoje super cacuszko nowe już więc się nim woził po mieście. Jednak znudziło mu się trochę więc zrobił zakupy i napisał do Mary, że chce się z nią widzieć wieczorem. Tak więc wsadził wódkę do lodówki, ogarnął coś na kolacje i póki było jeszcze ładnie wyszedł odpocząć na świeżym powietrzu. Znaczy pobiegał po parku, a teraz siadł na ławce i rozkoszując się słońcem uspokajał puls. Musiał o siebie dbać.

cherry wracała ze szpitala w jakiejś krótkiej spódniczce rozkloszowanej, która idealnie podkreślała jej równie wspaniałe, chude nóżki. faktycznie było ładnie, więc zamiast jechać samochodem szła spacerkiem do domu. po drodze kupiła sobie mrożoną herbatę o smaku mango i już z daleka zauważyła victora, dlatego przynajmniej podeszła się przywitać. - już nadwyrężasz nogę? - zapytała rozbawiona i pochyliła się w jego stronę i dała mu buziaka w policzek. - hej.