Market place
- st. albans
- st. albansgod save the queenwe love our queen109
- Post n°1
Market place
First topic message reminder :
- Gość
- Gość
- Post n°26
Re: Market place
nie wiem czy w końcu gram prude minnie. xd ale chyba wiem jak to zrobiłam, wstawiłam ogłoszenie z betty i z przyzwyczajenia wróciłam na minnie zamiast filipka! noooo daleko. raczej super ciepło nie będzie, bo to nie to wybrzeże. do vermontu, trzy godzinki od bostonu (hehe), pięć od nowego jorku (hehehe<33333333333).
- no tak, bo ty taka panna wszystkowiedząca! - prychnął, bo savannah to była tylko głupia smarkula i gówno wiedziała! mhm. tak uważał. zresztą wiadomo. on na wszystko patrzy zupełnie inaczej. chyba nie sądzili, że będą kontynuować tę znajomość, więc po co mieliby się sobie przedstawiać? - też kiedyś miałem kota. - oznajmił. chciał dodać, że na studiach, no ale... przecież był wciąż jeszcze tylko licealistą. - ale potem uciekł. najwyraźniej naprawdę lubił chadzać swoimi ścieżkami. - opowiedział jakoś melancholijnie, jak to on. nie, żeby rozpaczał po tym kocie. w końcu on sam też chodził wszędzie swoimi ścieżkami.
- no tak, bo ty taka panna wszystkowiedząca! - prychnął, bo savannah to była tylko głupia smarkula i gówno wiedziała! mhm. tak uważał. zresztą wiadomo. on na wszystko patrzy zupełnie inaczej. chyba nie sądzili, że będą kontynuować tę znajomość, więc po co mieliby się sobie przedstawiać? - też kiedyś miałem kota. - oznajmił. chciał dodać, że na studiach, no ale... przecież był wciąż jeszcze tylko licealistą. - ale potem uciekł. najwyraźniej naprawdę lubił chadzać swoimi ścieżkami. - opowiedział jakoś melancholijnie, jak to on. nie, żeby rozpaczał po tym kocie. w końcu on sam też chodził wszędzie swoimi ścieżkami.
- Gość
- Gość
- Post n°27
Re: Market place
no tak, to całkiem logiczne by bylo! ooo no to szaleństwo. xd
prychnęła na jego słowa i spojrzała na niego niezadowolona. - nie twoja sprawa. najwyraźniej sprawy szkoły ogarniam trochę bardziej niż ty, skoro nawet nie wiesz o czym pisze gazetka. z nudów na lekcjach mógłbyś ją przeglądnąć to nie sądziłbyś, że piszemy jakieś plotki. - mruknęła marszcząc nos. no własnie! tylko by sobie zapchali niepotrzebnie głowę. a savannah miała na swojej ważniejsze sprawy niż jego imie. i wcale nie uważała tego za głupie, że ciągle nie wiedziała jak się nazywa. - nie wszystkie. niektóre przywiązują się do swoich właścicieli. - wzruszyła ramionami. - też kiedyś miałam kota. - dodała, bo kiedyś mieszkala w londynie, chodziła do normalnej szkoły a nie tej wariackiej roya.... i miała kotka.
prychnęła na jego słowa i spojrzała na niego niezadowolona. - nie twoja sprawa. najwyraźniej sprawy szkoły ogarniam trochę bardziej niż ty, skoro nawet nie wiesz o czym pisze gazetka. z nudów na lekcjach mógłbyś ją przeglądnąć to nie sądziłbyś, że piszemy jakieś plotki. - mruknęła marszcząc nos. no własnie! tylko by sobie zapchali niepotrzebnie głowę. a savannah miała na swojej ważniejsze sprawy niż jego imie. i wcale nie uważała tego za głupie, że ciągle nie wiedziała jak się nazywa. - nie wszystkie. niektóre przywiązują się do swoich właścicieli. - wzruszyła ramionami. - też kiedyś miałam kota. - dodała, bo kiedyś mieszkala w londynie, chodziła do normalnej szkoły a nie tej wariackiej roya.... i miała kotka.
- Gość
- Gość
- Post n°28
Re: Market place
szaleństwo to dobrze powiedziane!
- nie wiedziałem, że porządny wilk z st. albans musi czytać uważnie szkolną gazetkę. - oznajmił ironicznie, przekręcając formę typowej zasady ze szkolnego regulaminu, który powstawał przez tyle lat, a i tak skończyło się na tym, że wszyscy go lekceważyli i musiał przyjechać taki philip, żeby wmieszać się w tłum i zrozumieć dlaczego. on chyba nawet nie zauważył, że nie wie jak ona się nazywa. może byłoby to istotne, gdyby była istotna dla sprawy. ale... nie dała mu na razie żadnych wskazówek i nie sądził, by czegoś się od niej dowiedział lub by była w coś zamieszana. była tylko typową uczennicą, kolejną smarkulą, z którą musiał sobie radzić. - najwyraźniej mój kot miał do ludzi takie samo podejście jak ja. - stwierdził, tak jakby się otwierając przed nią...
- nie wiedziałem, że porządny wilk z st. albans musi czytać uważnie szkolną gazetkę. - oznajmił ironicznie, przekręcając formę typowej zasady ze szkolnego regulaminu, który powstawał przez tyle lat, a i tak skończyło się na tym, że wszyscy go lekceważyli i musiał przyjechać taki philip, żeby wmieszać się w tłum i zrozumieć dlaczego. on chyba nawet nie zauważył, że nie wie jak ona się nazywa. może byłoby to istotne, gdyby była istotna dla sprawy. ale... nie dała mu na razie żadnych wskazówek i nie sądził, by czegoś się od niej dowiedział lub by była w coś zamieszana. była tylko typową uczennicą, kolejną smarkulą, z którą musiał sobie radzić. - najwyraźniej mój kot miał do ludzi takie samo podejście jak ja. - stwierdził, tak jakby się otwierając przed nią...
- Gość
- Gość
- Post n°29
Re: Market place
- oczywiście, że powinien. - mruknęła kompletnie nie przejmując się ironią w jego głosie. dla niej to bylo oczywiste. - w końcu my się tam jednak męczymy, żeby kurde wszystko było fajnie napisane, żeby była ładna oprawa.... a jak każdy tak podchodzi do gazetki jak ty, to w ogóle to jest bez sensu. - wzruszyła ramionami i o dziwo nie mruczała niemiło pod nosem, ale mówiła to trochę ze smutkiem bo jednak w cholerę pracy w to wkładali, no jak wiadomo daniel najwięcej xd - lubisz tylko niektórych ludzi? - zapytała unosząc brew. - znaczy wiesz, koty tylko stereotypowo nie lubią swoich właścicieli. tak naprawdę przywiązują się do nich tak samo jak psy. może po prostu inaczej to okazują. na przykład myszami przyniesionymi z nocnego polowania. - wzdrygnęła się nawet bo strasznie bala sie myszy.
- Gość
- Gość
- Post n°30
Re: Market place
- nie wiem jak inni podchodzą do gazetki. nie możesz kierować się opinią jednej osoby. - zauważył. - ja tu jestem od niedawna, więc wciąż nie wiem do końca, jak tu wszystko działa. - mruknął. tak naprawdę wiedział doskonale jak to wszystko działa! ostatecznie jego pracą było rozpracowanie wszystkich mechanizmów od środka... sav nie musiała o tym wiedzieć. mogła go mieć za głupiego nowego ucznia. - wiesz dużo o kotach. - skomentował. on się najwyraźniej tym aż tak bardzo nie interesował. wyciągnął papierosa i odpalił, bo właściwie długo już tak stali, a jego bez papierosa rzadko można było spotkać.
- Gość
- Gość
- Post n°31
Re: Market place
- tak sądzisz? w sumie to większość osób nie podchodzi zbyt fajnie do gazetki, ale ja w ogóle nie rozumiem dlaczego. pewnie większość myśli podobnie jak ty. - wzruszyła ramionami. a to jednak przykra wiadomość bo ona naprawdę się starała jak mogła, żeby zdjęcia byly superowe a nie na odpierdol sie no i wszyscy tam pisali takie mądre artykuły! wiadomo! i na pewno miała go za głupiego nowego, w dodatku marudnego i irytującego. taki uroczy obrazek philipa z jej glowy. - taaak, troche się o tym naczytałam. - powiedziała uśmiechając się delikatnie. to pewnie była jej pasja! kiedy zobaczyla jak pali zmarszczyła nosek. ostatnio go za to opieprzyla a przecież sama palila! więc teraz nie omieszkała sobie zapalić też! a co. wyciągnęła jednak rękę po zapalniczkę bo nie chciało sie jej szukać własnej.
- Gość
- Gość
- Post n°32
Re: Market place
- to musicie ją jakoś rozreklamować? no nie wiem... zróbcie jakąś imprezę... albo promocję. - zaczął się zastanawiac. impreza przyszła mu pierwsza do głowy, bo mógłby przyjść i wyłapać dilerów, wiadomo, przebiegły philip. ale właściwie sam nie wiedział czemu, ale miał teraz straszną ochotę tej nieprzewidywalnej dziewczynie pomóc. pewnie dlatego, że zawsze nosił problemy całego świata na swojej głowie i teraz sprawy niepopularności gazetki czy ignorancji schronisk będą za nim chodzić. - chcesz się tym zajmować w przyszłości? fotografią? - skinął w stronę aparatu. może robiła to tylko dla przyjemności. może chciała być weterynarzem albo prowadzić schronisko albo działać gdzieś indziej. podał jej zapalniczkę, ale z jakimś niezadowoleniem w środku, w końcu była niepełnoletnia i teraz przyczyniał się do łamania prawa i w ogóle. ale to nieważne, sam też zaczął palić w liceum.
- Gość
- Gość
- Post n°33
Re: Market place
- nie wiem, to teoretycznie nie jest moja działka. ja tylko robię zdjęcia. - wzruszyła ramionami.może podrzuci ten pomysł reszcie, kto wie! może im sie uda sprawić, że gazetka będzie super popularna. kiedy zapytał o fotografię skinęła głową. - tak, chciałabym. ale w sumie nie wiem co z tego będzie. żeby sie wybić trzeba być naprawdę świetnym i robić zdjęcia nie tylko idealne ale też zaskakujące często. - westchnęła i wzięła od niego zapalniczkę a jak odpalila to mu ją oddala. no cóż, jakby jej nie dał tej zapalniczki to pewnie by się zaczęła zastanawiać dlaczego i uważałaby go za jeszcze większego dziwka niż tak naprawde był!
- Gość
- Gość
- Post n°34
Re: Market place
- ale jesteś częścią zespołu. nie pracujecie tam zespołowo? - uniósł brwi pytająco. sam wolał działać na własną rękę, był indywidualistą w pracy i w życiu, ale wiedział jak to wszystko działa. - a robisz idealne zdjęcia zaskakująco często? - spytał, uśmiechając się nieznacznie. tak jak mówiłam, zdążył już zauważyć, że ma duszę artystki. poza tym robiła nawet zdjęcia kotom w czasie ich rozmowy, więc zwracała uwagę na otaczającą ją rzeczywistość przez cały czas. no i kurcze, może i go wkurzała czasem, albo i często, ale mimo wszystko intrygowała go. z każdą chwilą chyba coraz bardziej.
- Gość
- Gość
- Post n°35
Re: Market place
- ja pracuję z tym, kto akurat potrzebuje jakiś zdjęć... - wzruszyła ramionami. - nie wiem jak oni rozwiązują sobie inne sprawy. nie przesiaduję z nimi zbyt często. znaczy na jakiś zebraniach jak ustalają plan kolejnej gazetki to siedze gdzies z boku. - dodała marszcząc brwi. ale pewne nie lubiła tam siedziec i szybko się zwijała jak już wszystko wiedziała. - to chyba nie ja to powinnam oceniać. - stwierdziła obojętnie. - nie wiem czy robię idealne zdjęcia.... nie wiem czy w ogóle nadają się do czegoś więcej niż szkolnej gazetki. - dodała. nie byla w sumie zbyt pewna siebie jak wychodzi. pewnie właśnie dlatego taka była niemiła dla wszystkich zazwyczaj!
- Gość
- Gość
- Post n°36
Re: Market place
- mhm. rozumiem. nie wiem jak to działa. - wzruszył ramionami znowu. nie chciał wychodzić na żadnego ignoranta, ale zdążyła zauważyć, że nieszczególnie orientuje się w działalnosci gazetki, a tym bardziej jak to wygląda od kuchni. - ale jak macie jakieś problemy z byciem niedocenianymi, to musicie o siebie walczyć, a nie marudzić, że tak wygląda sytuacja, bo marudzenie nic nigdy nie daje. - oznajmił. tutaj akurat wiedział co mówi, bo był marudą pierwszorzędnym. - to pokaż mi jakieś. - od razu zaproponował. nie był znawcą, ale zawsze oceni je świeżym okiem. - skoro chcesz to robić, musisz spróbować. nie chcesz za kilka lat wylądować w beznadziejnej pracy i żałować, że nawet nie spróbowałaś. - no proszę, jaki wujek dobra rada! a niby był takim pesymistą i marudą i w ogóle dobra, chyba jest trochę inny niż w karcie. albo jest inny przy niej! huhu.
- Gość
- Gość
- Post n°37
Re: Market place
- tak powinno być, teoretycznie. bo co jeśli gazetka rzeczywiście jest badziewna i tylko nam się wydaje, że reprezentuje sobą jakiś poziom? - zapytała unosząc brew. oni tam inaczej do tego podchodzili skoro w tym siedzieli, co nie! kurcze, takie madre slowa jej mówił, że nawet nie miała kiedy być niemiła! zmrużyła lekko oczy kiedy powiedział, zeby pokazała. chwilę się nad tym zastanawiała a potem wstała, nie zapominajmy, że kiziała caly czas kotka, wyciagnęła aparat i mu go podała. tam byly jakieś zdjęcia bezdomnych kotów, jakiś gałązek, charliego też bo mu jakieś cykała, więc wiadomo! i kolejne super mądre słowa, które naprawdę zbijały ją z tropu. jej łatwiej bylo być niemiłą, ale skoro on był teraz dla niej miły.... tak, trochę zgłupiała w tym momencie xd
- Gość
- Gość
- Post n°38
Re: Market place
zaśmiał się na jej pytanie.
- wtedy to żadna promocja wam nie pomoże. - stwierdził z tym swoim uśmieszkiem. "nie zapominajmy", wybacz, ja zapomniałam! to on się tu tak rozgadywał na milion lat, a ona sobie kucała i bardziej się przejmowała jakimś kotem niż nim? nie no, uroczo. powoli oglądał jej zdjęcia, przyglądając się im uważnie. to nie było tak, że wziął aparat, poprzerzucał parę zdjęć i był gotów oznajmiać jej, że są dobre, jakby to zrobiła połowa społeczeństwa. on naprawdę je oglądał. - są dobre. są naprawdę dobre. - oznajmił w koncu, podnosząc na nią wzrok. - jasne, potrzebują jeszcze dopracowania, ale idziesz w dobrym kierunku. - dodał, żeby nie myślała, że może osiąść na laurach. była jeszcze młoda, miała czas, żeby dopracować warsztat. - robisz świetne zdjęcia tym kotom, ale chyba nie do końca łapiesz ludzi. - dodał, stukając lekko palcem w ekranik. ale profesjonalna opinia!
- wtedy to żadna promocja wam nie pomoże. - stwierdził z tym swoim uśmieszkiem. "nie zapominajmy", wybacz, ja zapomniałam! to on się tu tak rozgadywał na milion lat, a ona sobie kucała i bardziej się przejmowała jakimś kotem niż nim? nie no, uroczo. powoli oglądał jej zdjęcia, przyglądając się im uważnie. to nie było tak, że wziął aparat, poprzerzucał parę zdjęć i był gotów oznajmiać jej, że są dobre, jakby to zrobiła połowa społeczeństwa. on naprawdę je oglądał. - są dobre. są naprawdę dobre. - oznajmił w koncu, podnosząc na nią wzrok. - jasne, potrzebują jeszcze dopracowania, ale idziesz w dobrym kierunku. - dodał, żeby nie myślała, że może osiąść na laurach. była jeszcze młoda, miała czas, żeby dopracować warsztat. - robisz świetne zdjęcia tym kotom, ale chyba nie do końca łapiesz ludzi. - dodał, stukając lekko palcem w ekranik. ale profesjonalna opinia!
- Gość
- Gość
- Post n°39
Re: Market place
- bardzo zabawne. - wywróciła oczami z lekkim uśmiechem. no ale cóż! najwyraźniej philip wcale nie byl taki zły jak jej się wydawało po ich pierwszym spotkaniu! no sory ale kotek byl biedny, bezdomny i glodny i potrzebował czułości a philip większość tego miał! nie wiem jak z czułością xdd czekała na tą jego opinię i pewnie się trochę denerwowała bo większość zdjęć nie było ogólnie dostępnych! te które dawała do gazetki to ostro selekcjonowała i obrabiała i były najlepsze, a nie wszystkie zdjęcia były dobre. i pewnie w ogóle mu zaglądala przez ramię żeby sprawdzić na jakie zdjęcia patrzy. kiedy powiedział o łapaniu ludzi od razu się zaśmiala bo przypomniała sobie jak charlie jej wtedy pozował. - a to.... to po prostu kiepska twarz do fotografowania. - powiedziała z uśmiechem, tak też wtedy przecież powiedziala charliemu! ogólnie to ta sytuacja z nim cały czas ją pewnie bawiła to dlatego się zaśmiała.
- Gość
- Gość
- Post n°40
Re: Market place
- nie mogę rozwiązać wszystkich waszych problemów. - odparł, rozkładając ręce bezradnie. aż tak mądry nie był, żeby mieć odpowiedzi na wszystkie pytania, więc będą musieli poradzić sobie sami! ej, philip też był niedopieszczony! xd - z inną twarzą poszłoby ci lepiej? - spojrzał na nią z delikatnym uśmiechem. zawsze on mógł jej zapozować, hehe. - chyba że nie brałaś wtedy robienia tych zdjęć na poważnie... po prostu nie wyglądają mi na dobre portrety. nie łapią emocji, historii, nic z tej twarzy nie można odczytać. - odparł, marszcząc nosek. trochę się interesował sztuką, takimi tam bajerami. no i lubił siedzieć i myśleć i gapić się i dostrzegać szczegóły, więc dla niego takie zdjęcie musiało nieść przekaz albo historię danego człowieka. a jak nie, to będzie musiala fotografować koty do końca swojego życia.
- Gość
- Gość
- Post n°41
Re: Market place
- szkoda. przydałby sie ktoś kto ma magiczną różdżkę i to zrobi. - pokiwała głową. pewnie wierzyła, ze harry potter do nich kiedyś przyjdzie i im pomoże i wszystkie ich problemy zostaną rozwiązane! wystarczyły te gazetkowe. kurcze... no ale to był tylko niedopieszczony! ale miał co jeść i gdzie spać i w ogóle.... także wiadomo, jednak miał lepiej. po za tym koty nie gadały... - nie wiem. - wzruszyła ramionami. pewnie tak! zaraz pokiwała głową. - taak, to nie było na poważnie. wpadłam na niego przypadkiem i sądził, ze będzie lepszy od gałązek. więc pstryknęłam kilka zdjęć na odwal się i powiedziałam, ze stanowczo gałązki są lepsze. - wzruszyła ramionami. taka prawda! charlie jakby savannah chciała to byłby świetnym modelem na pewno! ale ona była zajęta wtedy gałązkami, które rodzą się do życia.
- Gość
- Gość
- Post n°42
Re: Market place
- to chodzimy nie do tej szkoły co trzeba. - stwierdził, bo wiadomo, też by chciał dostać list z hogwartu, no ale było już trochę za późno na takie rzeczy. no dobra, może i miał lepiej! poza tym właśnie, był trochę takim kotem chadzającym wszędzie własnymi ścieżkami. - to prawda. gałązki lepsze. - zaśmiał się nawet! pewnie jakoś seksownie, bo go sobie wyobrażam z takim niskim głosem i w ogóle. i jak rzadko się śmiał, to na pewno musiało to aż wywoływać mrowienie na całym ciele! a jeśli nie mrowienie, to akurat zawiało i aż on sam się wzdrygnął. - wracasz do akademika? - spytał i pewnie wracała! mogli się przespacerować razem i jeszcze porozmawiać o fotografii i portretach i w ogóle wszystkim, ojojoj, czy to nie słodkie? a potem musiał wrócić do pokoju do alexa... chyba ze alexa nadal tam nie było. nieważne!
- Gość
- Gość
- Post n°43
Re: Market place
savannah więc wróciła z nim do akademika i ogólnie całkiem miło im się rozmawiało i potem zdała relacje na pewno wandzie......... no ale się przyjaźniły to musiała jej opowiedzieć o tym nawet jeśli ją obudziła.
- Gość
- Gość
- Post n°44
Re: Market place
No to sobie słodkie państwo Gaines wyszło na świąteczny spacerek. Lisa pewnie tak samo jak ja nienawidziła wszelkich świąt, bo to wiązało się ze zbyt dużą ilością stresu, jedzenia, pracy i w ogóle wszystkich okropnych rzeczy. Nie wspominając o spotkaniach z rodziną... Oni pewnie na słodkim śniadanku i tych wszystkich bzdurach byli u jej rodziców w Londynie. Pewnie jej rodzice nie lubili Jamesa, tak samo zresztą jak jej siostra i brat którego chyba ma, dlatego dla niego było to mniej przyjemne, ale mówi się trudno. Pogoda była całkiem przyjemna, więc Lisa wystawiała swój nosek do słoneczka na którym miała okulary, by czasem od tych promieni nie porobiły jej się zmarszczki wokół oczu. Jeszcze James musiałby jej dać na botoks! - Dobrze, że jutro jeszcze wolne - powiedziała w końcu luzując ich rączki, bo James się paskudnie pocił i to nie było ani trochę przyjemne.
- Gość
- Gość
- Post n°45
Re: Market place
Nie do końca mu się chciało spędzać święta u rodziny swojej ukochanej żony, wolałby już z samą nią spędzić, ale cóż.. trudno się mówi i żyje się dalej. Nie do końca rozumiał jej rodziców, siostrę Lisy owszem, jakoś rozumiał bo tyrał ją w szkole... ale rodziców jej, nie do końca. Zawsze starał się dobrze wypaść i zachowywał się nienagannie, ale koniec końców powoli zaczynał sobie odpuszczać.
Akurat James nie pocił się strasznie, a przynajmniej nie aż tak jak ta Pani wyżej przedstawia, po za tym używa dezodorantu, który nie pozwala się mocno pocić... Czuć zaś od niego woń dobrej wody kolońskiej.
- No chyba, że weźmiemy jeszcze wolne na żądanie to i będziemy mieli wolne w środę
Akurat James nie pocił się strasznie, a przynajmniej nie aż tak jak ta Pani wyżej przedstawia, po za tym używa dezodorantu, który nie pozwala się mocno pocić... Czuć zaś od niego woń dobrej wody kolońskiej.
- No chyba, że weźmiemy jeszcze wolne na żądanie to i będziemy mieli wolne w środę
- Gość
- Gość
- Post n°46
Re: Market place
pewnie jej rodzice mieli go za skąpego człowieka, bo lisa wiecznie na niego narzekała matce przez telefon. poza tym kot lisy, który był już stary i wredny sikał mu do butów, więc to był dla nich wyznacznik dobrych i złych ludzi. złym sikał do butów, a dobrym nie... biedny james. co wizytę musi sobie kupować nowe buty xd - nieee, nie wytrzymam z tobą tyle czasu - pokręciła głowa, ale miała jakąś nawet rozbawioną buzię. pewnie od tego słoneczka. skoro to jej pocily się te łapska, to wytarła je o plecy swojego męża, udając że go tam smyra, a nie się wyciera, bo jeszcze by się obraził! - poza tym czuję, że jestem już naładowana i gotowa na robienie kolejnych sprawdzianów - to było jej hobby! no ale obok przechodziła jakaś urocza para ze swoim niemowlęciem. lisa aż się skrzywiła. - boże, jak można się pokarać dziećmi.. - nie umiała tego zrozumieć.
- Gość
- Gość
- Post n°47
Re: Market place
No niestety, wkurzał się na tego kota i dlatego na przyjście na gościne do jej rodziców, nie kupował jakiś super drogich butów, bo wiedział doskonale że je spali. Dlatego też, kupował zawsze coś tańszego ale również eleganckiego.
- No wiesz co? Z resztą nie będziesz miała wyboru... po zakończeniu roku szkolnego, płyniemy na karaiby
Żeby nie było, że jej nie rozpieszczał... nie popłyną jakąś tanią linią, ale pierwsza klasa i super wycieczkowcem. To nie będzie tania wyprawa, ale z pewnością o wiele przyjemniejsza niż siedzenie w tym mieście.
- A ja nie rozumiem, czemu tak stronisz od nich.
Nie powiedział tego ani z wyrzutem, ani z jakimiś pretensjami... tylko uśmiechnął się i skierował się ku jednemu z najlepszych sklepów damskich, znaczy odzieży... bielizna, suknie, sukienki, bluzki, spodnie, płaszcze i tym podobne. To miał być prezent dla niej.
- Jeden warunek... Wybierzesz w tym seksowną bieliznę i mi pokażesz ją na sobie dopiero w domu.
- No wiesz co? Z resztą nie będziesz miała wyboru... po zakończeniu roku szkolnego, płyniemy na karaiby
Żeby nie było, że jej nie rozpieszczał... nie popłyną jakąś tanią linią, ale pierwsza klasa i super wycieczkowcem. To nie będzie tania wyprawa, ale z pewnością o wiele przyjemniejsza niż siedzenie w tym mieście.
- A ja nie rozumiem, czemu tak stronisz od nich.
Nie powiedział tego ani z wyrzutem, ani z jakimiś pretensjami... tylko uśmiechnął się i skierował się ku jednemu z najlepszych sklepów damskich, znaczy odzieży... bielizna, suknie, sukienki, bluzki, spodnie, płaszcze i tym podobne. To miał być prezent dla niej.
- Jeden warunek... Wybierzesz w tym seksowną bieliznę i mi pokażesz ją na sobie dopiero w domu.
- Gość
- Gość
- Post n°48
Re: Market place
o rety kotlety! aż jej się oczy zaświeciły, jak powiedział o tych karaibach! ach pomyślała, że to niedorzeczne, że jeszcze niedawno rozważała rozwód. ha ha! jasne, ona i rozwód. nigdy by nie rzuciła jamesa, bo za bardzo go kochała, poza tym był dziany, przystojny, inteligentny i dobry w łóżku. no i był jej najlepszym przyjacielem, nie da się ukryć. fakt jednak też jest taki, ze denerwował ją notorycznie, ale gdzieś tam w głębi czuła się za to odpowiedzialna, bo niejednokrotnie sama go prowokowała. co zrobić, ze tak uwielbiała się kłócić? zwłaszcza z nim, bo mogła być seksi kotką, gdy się przepraszali. może podróżowanie statkiem nie było jej ulubionym, bo trwało to wieki, a ona odkąd obejrzała titanica nie wierzyła żadnej tego typu maszynie, to jednak podnieciła się na samą myśl o tych karaibach! o opalaniu się na statku, kokietowanie marynarzy i tańcach do rana w klubie na tym statku. - bo wiecznie płaczą, robią kupy i są okropnymi pasożytami! - przewróciła oczami. - poza tym kobiety po dzieciach przestają o siebie dbać, tyją milion kilo, mają rozstępy, tłuste włosy, po czym faceci od nich odchodzą i są samotnymi matkami z depresją, którą zajadają kolejnymi deserami, co skutkuje tym, że tyją jeszcze więcej i robią się z nich babcię. okropieństwo! - ale miała opinię na ten temat, he he. tak to chyba tylko lisa potrafi. zmarszczyła nosek, bo sklep był przecież zamknięty. święta są. - masz dla mnie kartę upominkową? - uniosła brew, bo nowe fatałaszki zawsze są świetne. oczywiście wolała gdy on sam jej kupował bieliznę, bo jamesowi dobrego gustu odmówić nie można, ale sama kochała zakupy, więc fajnie że jej tego nie odmawiał.
- Gość
- Gość
- Post n°49
Re: Market place
Aby małżeństwo było udane, to partnerzy powinni być najlepszymi przyjaciółmi pod słońcem, inaczej związek może być trudny. Może i się sprzeczają, przekomarzają się, ale to nie znaczyło że się nie kochają. Spojrzał na nią zaskoczony tym co powiedziała...
- To tylko od kobiety zależy, jak będzie wyglądała po ciąży... ja jedynie mogę wspomóc. I Ty niby nie robisz kupy, nie płaczesz jak ci źle i tym podobne?
Nie powie jej nic na temat pasożytnictwa, bo przecież nie była dla niego pasożytem. Niemniej jednak z lekkim uśmiechem na twarzy pokręcił głową z dezaprobatą do jej wypowiedzi. W chwili obecnej sklep był zamknięty, ale wyciągnął telefon.
- Jesteśmy
Powiedział do telefonu, a po chwili pojawiła się właścicielka sklepu. Nie do końca pewnie zadowolona, ale nie mogła narzekać. Dostała pieniądze za przyjście tutaj. Otworzyła im drzwi ze sztucznym uśmiechu i wpuściła ich. James wprowadził swoją ukochaną do środka.
- Za 6 tysięcy wystarczy?
Mnóstwo rzeczy można było kupić za sześć tysięcy, może nawet jej się nie uda wydać. Tym razem nie chciał kupować bielizny, chciał dopiero wiedzieć jak wygląda w domu gdy się ona przebierze w nią.
- To tylko od kobiety zależy, jak będzie wyglądała po ciąży... ja jedynie mogę wspomóc. I Ty niby nie robisz kupy, nie płaczesz jak ci źle i tym podobne?
Nie powie jej nic na temat pasożytnictwa, bo przecież nie była dla niego pasożytem. Niemniej jednak z lekkim uśmiechem na twarzy pokręcił głową z dezaprobatą do jej wypowiedzi. W chwili obecnej sklep był zamknięty, ale wyciągnął telefon.
- Jesteśmy
Powiedział do telefonu, a po chwili pojawiła się właścicielka sklepu. Nie do końca pewnie zadowolona, ale nie mogła narzekać. Dostała pieniądze za przyjście tutaj. Otworzyła im drzwi ze sztucznym uśmiechu i wpuściła ich. James wprowadził swoją ukochaną do środka.
- Za 6 tysięcy wystarczy?
Mnóstwo rzeczy można było kupić za sześć tysięcy, może nawet jej się nie uda wydać. Tym razem nie chciał kupować bielizny, chciał dopiero wiedzieć jak wygląda w domu gdy się ona przebierze w nią.
- Gość
- Gość
- Post n°50
Re: Market place
- ja przynajmniej nie jestem darmozjadem! - bo tak się oczywiście nie czuła. przynosiła do domu wypłatę? to nic, że wykorzystywała ją na swoje "drobne" wydatki. poza tym czy to nie ona mu gotowała i prała gacie? no właśnie! gdyby miała dziecko miałaby jeszcze mniej czasu dla siebie, a już teraz czuła, że ma go niewiele. biedna lisa. patrzyła co on wyprawia, ale już miała przyjemne uczucie i fajnie się jej zrobiło, bo lubiła takie niespodzianki. dlatego też szeroko się uśmiechała czekając aż otworzą wrota dla niej. - cooo? - zachichotała wesolutko i oczywiście weszła rozbawiona do sklepu. jak usłyszała kwotę to aż dostała wypieków na twarzy! - funtów?! - bo może jemu chodziło o korony czeskie albo chociażby jeny japońskie, a to jednak nie aż tak wiele jakby się mogło wydawać. chociaż te jeny już nawet lepsze od korony! no ale skad taki james miałby wziąć inną walutę? no, może euro albo dolary, chociaż to i tak mniej niż funty... tak się chwilę zastanawiała, czy czasami nie chce jej oszukać, ale zaraz sobie wszystko przekalkulowała i wyszczerzyła się do niego. - kocham cię, skarbie! - i poleciała przeszukiwać wszystkie wieszaczki. obładowała się okropnie w sukienki, bluzeczki, spodnie, coś z bielizny chyba też wzięła. no i wystrzeliła do przymierzalni. była w siódmym niebie! ale musiała zostawić sobie połowę tej kwoty na dodatki, które wybierze sobie po przymiarkach. szczęśliwa lisa pewnie mu się w przyjemny sposób za to odwdzięczy, he he.