korytarz
- st. albans
- st. albansgod save the queenwe love our queen109
- Post n°1
korytarz
First topic message reminder :
- naomi ross
- st.albansmedycyna-29
- Post n°26
Re: korytarz
podrapała się po obojczyku, jednocześnie zastanawiając się, czy wie coś o wspomnianym doktorze.
- hm... możliwe, że właśnie bzyka w dyżurce jakąś pielęgniarkę, więc raczej go dzisiaj nie złapiesz - rzuciła, wzruszając obojętnie ramionami. naomi lubiła ploteczki, a pielęgniarki były jednymi z lepszych informatorów donoszących o tym co dzieje się na terenie szpitala. jednak o tym, że doktor maxwell sypia z pielęgniarkami dowiedziała się od koleżanki z roku. - zapomniał jak zwykle wpisać ocenę? - zapytała, wskazując na indeks głową, po czym uśmiechnęła się rozbawiona. - te wózki są niewygodne - stwierdziła po chwili i wstała. tak naprawdę czuła się dziwnie, kiedy ona siedziała, a marcel stał nad nią i górował. pewnie przypominało jej to, że jest już na wyższym poziomie studiów i podświadomie mu zazdrościła.
- hm... możliwe, że właśnie bzyka w dyżurce jakąś pielęgniarkę, więc raczej go dzisiaj nie złapiesz - rzuciła, wzruszając obojętnie ramionami. naomi lubiła ploteczki, a pielęgniarki były jednymi z lepszych informatorów donoszących o tym co dzieje się na terenie szpitala. jednak o tym, że doktor maxwell sypia z pielęgniarkami dowiedziała się od koleżanki z roku. - zapomniał jak zwykle wpisać ocenę? - zapytała, wskazując na indeks głową, po czym uśmiechnęła się rozbawiona. - te wózki są niewygodne - stwierdziła po chwili i wstała. tak naprawdę czuła się dziwnie, kiedy ona siedziała, a marcel stał nad nią i górował. pewnie przypominało jej to, że jest już na wyższym poziomie studiów i podświadomie mu zazdrościła.
- marcel hollywood
- nowy jorkmatma & lekarskiseksi koala34
- Post n°27
Re: korytarz
-ok, wolałem tego nie wiedzieć - skrzywił się, bo w przeciwieństwie do naomi, marcel nie przepadał za plotkami i w miarę możliwości się ich wystrzegał. westchnął więc tylko i zaczął miętosić indeks w dłoniach - taa, jak zwykle.. zapytałbym co ten facet ma w głowie, ale teraz niestety już wiem - spojrzał na nią z rozbrajającym uśmiechem i zmierzwił włosy palcami - wiesz, zasadniczo chyba osoby, które z nich docelowo korzystają i tak tego nie czują - zastanowił się nad tym przez moment, po czym wzruszył ramionami - pokaż - odsunął ją i usadowił się na wózku, oglądając za siebie na dziewczynę - w drogę woźnico! - zarządził i wiercił się chwilę, szukając odpowiedniej pozycji.
- naomi ross
- st.albansmedycyna-29
- Post n°28
Re: korytarz
zrobiło jej się gorąco, kiedy spojrzał na nią z tym uśmiechem, więc zaśmiała się jedynie, mając jednocześnie nadzieję, że nie robiła z siebie w tym momencie chichoczącej idiotki. - podobno zaczyna brać się za studentki medycyny - dodała, puszczając marcelowi oczko. musiała się z nim tym podzielić, mimo iż wiedziała, że niezbyt lubił pławić się w plotkach. zaśmiała się, kiedy rozkazał jej prowadzić wózek, ale nie zaprotestowała. złapała za rączki od wózka i popchnęła go z wysiłkiem. - mam rozumieć, że przygotowujesz mnie na pchanie pacjęta o dużych rozmiarach? - zapytała z rozbawieniem. kiedy jednak ruszyła wózkiem, później poszło już gładko. nie chciała sobie wyobrażać momentu, w którym przypadnie jej ruszyć wózkiem z kimś kto ma nadwagę. będzie musiała zacząć chodzić na siłkę, żeby dać radę. - dokąd jedziemy?
- marcel hollywood
- nowy jorkmatma & lekarskiseksi koala34
- Post n°29
Re: korytarz
kiedy sprzedała mu kolejną porcję ploteczek, zakrył uszy obiema dłońmi - nawet tego nie słucham! - zaczął pewnie coś nucić pod nosem. być może nawet całkiem znośnie. po chwili opuścił je, składając w na kolanach w jakiś ugrzeczniony sposób - musisz być przygotowana na każdą okoliczność - wyszczerzył się, oglądając przez ramię na naomi - nigdy nie wiesz jaki pacjent ci się trafi. pamiętam typa, który ważył chyba z tonę.. - pokręcił głową na samo wspomnienie - musieliśmy go transportować na noszach, bo nie mieścił się do wózka.. cholera, faktycznie są niewygodne.. - westchnął rozczarowany, ale nie ruszył się z miejsca tylko wygodniej rozsiadł - ale mimo wszystko podoba mi się, że nie muszę nic robić - odwrócił się i poklepał naomi po dłoni, którą trzymała na rączce wózka - możesz mnie tak wozić codziennie - wyszczerzył się szeroko i ponownie spojrzał przed siebie. oby nie wykrakał - hm, możemy skoczyć do kafeterii. słyszałem, że mają dzisiaj coś zjadliwego, a zaraz umrę z głodu - bo jeśli ploteczki, to tylko te kulinarne.
- naomi ross
- st.albansmedycyna-29
- Post n°30
Re: korytarz
pokręciła głową z dezaprobatą, kiedy marcel zakrył sobie uszy. oczywiście ona nie planowała wskakiwać maxwellowi do łóżka. nie pociągał jej w żaden sposób jego duży nos i zaokrąglony brzuszek. jego niezdrowa ceraz, dowodząca złego odżywiania się kłóciła się całkowicie z faktem, iż był kardiologiem dbającym o swoje serce i cholesterol. poza tym nie musiała wskakiwać żadnemu lekarzowi do łóżka, żeby zostać zauważaną. zapewniał jej to ojciec, a ona wcale się tego nie wstydziła. - o rany! naprawdę? - zaśmiała się słysząc o pacjencie, który nie mieścił się na wózku. - w takim razie powinni opatentować możliwość regulowania rozmiarów wózka na szerokość - stwierdziła wciąż rozbawiona. - gdybym cię woziła codziennie, to roztył byś się jak tamten pacjent - powiedziała mu z przestrogą i pstryknęła go w ucho, bo tam było jej najbliżej. - ok. może być kafeteria. też umieram z głodu, a nie mogę, przecież pchać wózka nie mając sił - stwierdziła bardzo mądrze, po czym skręciła wózkiem w stronę kafeterii.
- marcel hollywood
- nowy jorkmatma & lekarskiseksi koala34
- Post n°31
Re: korytarz
roześmiał się, ale chwilę później tylko pokiwał głową - to nie byłby taki zły pomysł. dziwne, że do tej pory nikt tego nie opatentował - zmarszczył brwi - spokojna głowa.. mam taką przemianę materii, że musiałbym się naprawdę postarać, żeby wyglądać jak on - uspokoił ją, falując przy okazji brwiami. przemiana materii przemianą materii, ale pewnie główną zasługą były godziny spędzone na siłce - ej! a to za co? - zrobił minę szczeniaka, kiedy pstryknęła go w ucho - bolało - ułożył usta w podkówkę, próbując ugrać na litość jakiegoś całusa na złagodzenie "bólu". pewnie w międzyczasie znaleźli się w kafeterii - mm, fryteczki. dokładnie to na co miałem ochotę - poderwał się z wózka, bo z pozycji siedzącej ciężko było mu nakładać jedzonko ze szwedzkiego stołu :c - cholerne wózki, nie wytrzymałbym tak chyba ani jednego dnia - mruknął, odsuwając go nogą na bok, żeby nie zagradzał drogi.
- naomi ross
- st.albansmedycyna-29
- Post n°32
Re: korytarz
odetchnęła z udawaną ulgą, gdy wspomniał o swojej szybkiej przemianie materii. może miała fobię otyłości, czy tam do otyłych ludzi, nie wiem jak to profesjonalnie nazwać. cmoknęła go w czółko, kiedy odchylił głowę do tyłu i uśmiechnęła się uroczo. mieli szczęście, że nie widział ich podczas tej przejażdżki żaden doktor, bo pewnie naomi za karę wylądowałaby z jakimś wymiotującym pacjentem, po którym musiała by sprzątać. spojrzała na frytki, które nałożył i podrapała się po skroni. też miała na nie ochotę, ale ciążyła nad nią wizja niezmieszczenia się w sylwestrową sukienkę. westchnęła cicho i nałożyła na talerz sałatkę, która składała się w większości z sałaty. - ale pomyśl jak wprawne miałbyś wtedy ręce - zafalowała brwiami, po czym uśmiechnęła się łobuzersko. dołożyła na swoją tacę wodę i jabłko i stanęła w kolejce do kasy. spojrzała na godzinę. - na szczęście za niedługo kończę - powiedziała z entuzjazmem, którego nie potrafiła dzisiaj ukryć. na jej zmianie kompletnie nic się dzisiaj nie działo, więc marzyła o tym, żeby wyjść i wziąć gorącą kąpiel z bąbelkami.
Ostatnio zmieniony przez naomi ross dnia Czw Gru 04, 2014 6:09 pm, w całości zmieniany 1 raz
- marcel hollywood
- nowy jorkmatma & lekarskiseksi koala34
- Post n°33
Re: korytarz
w sumie mnie też niepokoją otyli ludzie.. i karły więc trochę rozumiem naoms :p. wracając do marcela, zmarszczył brwi i wskazał paluchem na talerz dziewczyny - będziesz jeść tylko to? może skoczę do zoologicznego i kupię ci suche żarcie dla królików, skoro praktykujesz ich kuchnię - wyszczerzył się i zanim zdążyła coś powiedzieć dorzucił jej na tacę stertę frytek - od razu lepiej - pokiwał głową dumny z siebie. czasami zachowywał się jak dzieciak, co poradzić.. - i bez tego mam silne ręce - udał wielce obruszonego, przy okazji prężąc biceps. pewnie jakaś pielęgniarka za nimi westchnęła xd - ale możemy się założyć że wytrzymam cały tydzień na tym cholerstwie - wbił w nią intensywne spojrzenie, kiedy już siedzieli vis a vis siebie przy jednym ze stolików.
- naomi ross
- st.albansmedycyna-29
- Post n°34
Re: korytarz
aż poprawiłam tego posta, jak zobaczyłam, że napisałam kompiel. nie wiem, co się dzisiaj dzieje. u colina napisałam wciąć działkę xd otworzyła usta, jak ryba bez wody i potem zaraz je zamknęła, bo zanim zdążyła odłozyć frytki, marcel zapłacił za ich jedzenie. opadła na krzesło przy stoliku i przyglądała się frytkom ze smutnymi oczkami. wiedziała, że jak je zje, to będzie sobie to wyrzucać przez najbliższy tydzień, a z drugiej strony wyglądały tak apetycznie. westchnęła i napiła się wody. sprawdziła biceps marcela, uderzając w niego kilkakrotnie wskazującym palcem i przyznała aprobatę. spojrzałana chłopaka z lekko zmrużonymi oczyma. - nie wierzę, że wytrzymasz. o co chcesz się założyć? - powiedziała, uśmiechając się z malującym się na twarzy przekonaniem o tym, że ma rację. - wystarczą dwa dni, żebyś zrezygnował - zawyrykowała. - tyłek zdąży ci odpaść - zaśmiała się, po czym wsadziła do buzi widelec z sałatą.
- marcel hollywood
- nowy jorkmatma & lekarskiseksi koala34
- Post n°35
Re: korytarz
-nie wydziwiaj tylko jedz, bo wyglądasz jak strach na wróble - zaśmiał się i trącił ją lekko widelcem w ramię - kilka frytek ci nie zaszkodzi, a może pójdzie w cycki - dodał jeszcze z mądrym wyrazem twarzy, po czym zerknął ukradkiem na biust naomi i sam zabrał się za wcinanie raz po raz zanurzając frytkę w majonezie. nie wiem dlaczego, ale zabrzmiało to dla mnie strasznie perwersyjnie xd - ja nie wytrzymam? - aż się wyprostował, kiedy zakwestionowała jego możliwości - jeszcze się zdziwisz, mała - dodał, żując - jak wygram zakład i będziesz musiała przyjść za mnie na dyżur w nowy rok.. bem! - z tymi słowami, aż zaczął się rozglądać za wózkiem który wcześniej porzucił. dalej stał tam gdzie go zostawił, także podszedł do niego, usadowił się wygodnie i już mobilnie wrócił do stolika - czas start. tydzień. co to dla mnie - zafalował brwiami i zaczął się wiercić, szukając odpowiedniej pozycji - wiesz, że teraz powinnaś się do mnie wprowadzić, żeby pilnować czy nie oszukuję w domu - zaśmiał się, szczerząc zęby w szerokim uśmiechu.
- naomi ross
- st.albansmedycyna-29
- Post n°36
Re: korytarz
zmarszczyła brwi i rzuciła frytkiem w marcela, kompletnie nie myśląc w tamtym momencie o głodujących dzieciach w afryce. - przynajmniej wszystko wygląda na mnie dobrze - broniła się, spoglądając z mieszanymi uczuciami na frytki i dopowiedziała w głowie, że wygląda, albo będzie wyglądało, jak np. ta zjawiskowa sukienka, którą kupiła na sylwestra. uśmiechnęła się do siebie i o mało nie udławiła się sałatą, kiedy zarzucił jej zbyt mały biust. - nie kwestionuj moich piersi, bo nie zobaczysz ich przez najbliższy tydzień - zagroziła, machając mu widelcem przed nosem. trochę nie spodobała jej się wizja noworocznego dyżuru. zaczęła się bać, że przegra, bo każdy byłby w stanie zrobić dużo byle by się z tego wymigać. - ok, jak ja wygram, to gotujesz dla mnie cały tydzień - powiedziała, patrząc jak wierci się na wózku. - żadne poduszki pod tyłek nie wchodzą w grę - ostrzegła go z satysfakcją. - żebyś mógł mnie podglądać pod prysznicem? - zapytała co do jej groźby, że nie będzie się z nim kochać i pytanie dotyczyło zamieszkania u niego. - właściwie... w jak dużym stopniu jesteś sparaliżowany? - zapytała oczywiście w kontekśćie możliwości uprawiania seksu i podparła brodę na nadgarstku.
- marcel hollywood
- nowy jorkmatma & lekarskiseksi koala34
- Post n°37
Re: korytarz
-nie powiedziałem, że nie.. chociaż.. - uśmiechnął się w taki sposób, że łatwo można się było domyślić, że wyobraża ją sobie bez ubrań. sięgnął po puszkę z colą, którą powiedzmy wziął sobie razem z jedzeniem i otworzył upijając solidny łyk - no, teraz najchętniej poszedłbym spać. najadłem się jak bąk - czyli typowy facet po jedzeniu. rozbudził się jednak momentalnie, kiedy naomi wspomniała o pokazywaniu cycków - a zobaczyłbym je gdybym tego nie powiedział? cofam to w takim razie! masz śliczne piersi, idealnie do ręki - zafalował brwiami, przybierając przy okazji minę zbitego pieska, żeby tylko mu wybaczyła - da się zrobić - skinął głową, bo chociaż nie przepadał za gotowaniem, na szczęście nie był w tym kompletnym nieudacznikiem - o tym nie pomyślałem - mruknął a propos podglądania pod prysznicem - ale skoro już o tym wspomniałaś.. - urwał i uniósł brew - przecież nie jes... aa, hm wiesz.. wojownik jest zawsze gotowy do akcji bez względu na okoliczności - puścił jej oczko i zjadł ostatnią frytkę. chciał wstać, żeby odnieść tacę ale w ostatniej chwili się opamiętał i tylko pomiział podłokietniki (?) wózka, udając że wcale nie wsparł się na nich gotowy do wstania.
- naomi ross
- st.albansmedycyna-29
- Post n°38
Re: korytarz
spojrzała na niego rozbawiona, uśmiechając się lewym półgębkiem, kiedy zasugerował, że wyobraża ją sobie bez kitla i całego niebieskiego uniformu, który aktualnie na sobie miała. - zawsze możesz zrobić sobie drzemkę na wózku - podsunęła mu propozycję, uśmiechając się przelotnie. to była chyba jedyna kwestia, której mu zazdrościła. możliwość drzemki zawsze i wszędzie! - nie bierz mnie pod włos - powiedziała, co do pochlebstw na temat jej piersi, kręcąc głową. napiła się wody, a później się zaśmiała. - nie wierzę w to, że o tym nie pomyślałeś - zarzuciła mu, śmiejąc się nadal. - podnosi mnie to na duchu - odparła, co do gotowści wojonika i wstała, biorąc tackę ze stolika. spojrzała z góry na marcela, który próbował ukryć, że właśnie chciał pójść za jej przykładem i zaśmiała się pod nosem. - chyba faktycznie będę musiała z tobą zamieszkać - uniosła w górę lewą brew z łobuzerskim uśmiechem, po czym wzięła też jego tackę. - no chodź - rzuciła przez ramię, idąc w stronę kosza.
- marcel hollywood
- nowy jorkmatma & lekarskiseksi koala34
- Post n°39
Re: korytarz
spróbował się lekko opuścić i złapać odpowiednią do drzemki pozycję. przymknął nawet oczy i udał, że chrapie - masz rację, da się to jakoś ograć - stwierdził, unosząc oba kciuki, kiedy już otworzył oczy - tylko jeśli tego nie lubisz - odpowiedział a propos brania pod włos i uniósł brwi, drapiąc się w tył głowy - widzisz, nie jestem aż takim zboczeńcem za jakiego miałaś mnie do tej pory. jest jeszcze cała część, której nie miałaś okazji poznać - dodał, śmiejąc się pod nosem, kiedy zorientował się że jednak mogło to zabrzmieć nieco zbereźnie - zapraszam. mam bardzo przyjemne gniazdko - zareklamował swoje mieszkanie, nieporadnie manewrując wózkiem, żeby przejechać między stolikami i krzesłami. doszedł do wniosku, że wygląda to znacznie prościej niż jest w praktyce. w końcu jednak ruszył za naomi - cholera, muszę pomyśleć jak to ograć przy wykładowcach - mruknął pod nosem, mierzwiąc włosy - pomóż koledze?
- naomi ross
- st.albansmedycyna-29
- Post n°40
Re: korytarz
przewróciła oczyma z uśmiechem, co miało oznaczać, że lubi to jak każda kobieta, ale nie da się tak łatwo zmanipulować jak inne. zapewne do czasu, ale na razie udawała, że jest ponad to. zaśmiała się pod nosem. - i mam rozumieć, że nie omieszkasz mnie z nią zapoznać? - zapytała, spoglądając na niego z rozbawieniem. - duże łóżko? - zapytała, poprawiając stetoskop w kieszeni kitla. - nie lubię jak ktoś mi podkrada kołdrę - pożaliła mu się, ale nie dodała, że to zazwyczaj ona zagarnia całą już na samym począku, żeby nie było opcji, w której to ktoś odkrywa ją w nocy. - zawsze możesz powiedzieć, że złapałeś rwę kulszową. wyjdziesz na przykładnego studenta, który nawet w takim wypadku znajduje wyjście, żeby pojawić się w szpitalu - powiedziała, wyrzucając resztki z tacki do kosza, po czym odwróciła się w stronę marcela. - chociaż nie wiem, czy ty musisz wyrabiać sobie jeszcze lepszą opinię - puściła mu oczko, po czym otworzyła przed nim drzwi kafeterii. - inwalidzi przodem - uśmiechnęła się zaczepnie, wskazując ręką otwarte drzwi.
- marcel hollywood
- nowy jorkmatma & lekarskiseksi koala34
- Post n°41
Re: korytarz
zrobił wymowną minę i jedynie wzruszył ramionami - ależ oczywiście. jeśli tylko będziesz zainteresowana jej zgłębianiem - powiedział śmiertelnie poważnym tonem, wbijając wzrok prosto w oczy dziewczyny - na łóżko jeszcze żadna nie narzekała. co do kołdry.. nie sądzę żeby inwalida mógł ci ukraść ją przez sen. to raczej ty powinnaś dbać o to, żebym ja nie spał odkryty. jeszcze się przeziębię - mruknął dramatycznie - ale mogę ci dać oddzielną jeśli będziesz chciała - dodał na wszelki wypadek. kiedy mijali jednego z uczących ich lekarzy, tylko odwrócił głowę - mam nadzieję, że to przejdzie, bo nie chcę przegrać zakładu - mruknął tylko i odchrząknął, przejeżdżając przodem przez drzwi - zawsze mogę wpuścić sobie znieczulenie i być bardziej wiarygodny - zmarszczył brwi, rozważając ten scenariusz - i tak zrobimy - mniejsza szansa na to, że przegram, pomyślał i wyszczerzył się, ruszając z piskiem opon w kierunku jakiegoś pomieszczenia, gdzie przechowuje się leki - idziesz? ktoś musi mi zrobić zastrzyk - puścił jej oczko.
- naomi ross
- st.albansmedycyna-29
- Post n°42
Re: korytarz
przetrzymała jego spojrzenie, mówiąc, że na pewno da mu znać, jak się zdecyduje. - owinę cię nią szczelnie - obiecała z przelotnym uśmiechem. - wszystko zależy jak bardzo się będziesz wiercił - powiedziała, co do oddzielnej kołdry. - nie, jednak nie będzie potrzebna oddzielna - dodała po chwili namysłu, bo przecież jedyną osobą, która będzie mogła się wiercić jest ona. podrapała się po karku, stwierdzając, że sama kopie sobie dołki. rozłożyła bezradnie ręce, kiedy powiedział o znieczuleniu, a przed oczyma zobaczyła siebie w nowy rok na dyżurze na pełnym kacu. - jesteś niepoprawny - mruknęła z rozbawieniem, po czym poszła za nim do dyżurki. zamknęła za nimi drzwi i zaczęła przeszukiwać razem z marcelem szuflady.
- marcel hollywood
- nowy jorkmatma & lekarskiseksi koala34
- Post n°43
Re: korytarz
-zrobisz ze mnie kołderkowe burrito? - zapytał dziecięcym głosem, po czym parsknął śmiechem. pewnie ściągnął na nich kilka spojrzeń, ale tylko wzruszył ramionami i pomachał jakiejś starszej pacjentce, która pewnie patrzyła na niego z jakimś wielkim smutkiem w oczach. z początku nie wiedział o co jej mogło chodzić - liczyłem na taką odpowiedź. w takim układzie łatwiej będzie się przytulać - zaśmiał się, rozkładając ręce tak jakby dopiero teraz wpadł na ten pomysł - nie jestem niepoprawny tylko łatwo się nie poddaję. no, dalej sam sobie tego nie wbiję w dupsko - westchnął, przysuwając się do jednej z szafek i penetrując ją w poszukiwaniu potrzebnej im ampułki - mam - wyciągnął jakiś szklany pojemniczek - cholera.. - zawahał się, ale tylko na chwilkę. po chwili wcisnął ampułkę w rękę naomi - dobra, jedziemy z tym koksem. będę mógł potem napisać o tym artykuł naukowy - zacisnął zęby, czekając na strzał ze strzykawki. nie lubił zastrzyków ;c
- naomi ross
- st.albansmedycyna-29
- Post n°44
Re: korytarz
zawtórowała mu śmiechem. nie zauważyła tej starszej pani, bo pewnie zaczęłaby zazdrościć marcelowi. będzie miał dużo profitów przez ten tydzień, o których wcześniej nawet nie pomyśleli. - nie będzie żadnego przytulania. przedzielę łóżko czerwoną kreską - wystawiła mu język jak mała dziewczyna, tylko u niej to wyglądało bardziej uroczo xd przestała szukać, kiedy powiedział, że znalazł i odwróciła się w jego stronę. miała nadzieję, że zrezygnuje z tego pomysłu w momencie, w którym się zawahał. ubierając rękawiczki, spoglądała na marcela badawczo, czekając czy jednak nie zmieni zdania. wzięła watę i wodę utlenioną i odkaziła miejsce, w które później bez większego ostrzeżenia wbiła igłę. - mam nadzieję, że bolało, jeśli przez to będę musiała tutaj siedzieć w nowy rok - powiedziała, po czym cmoknęła go w policzek. wyrzuciła pustą ampułkę i rękawiczki do kosza.
- marcel hollywood
- nowy jorkmatma & lekarskiseksi koala34
- Post n°45
Re: korytarz
zacisnął zęby, bo bolało jak cholera ale oczywiście nie dał tego po sobie poznać i tylko pokręcił przecząco głową - nie, jasne że nie. nie takie rzeczy się znosiło. pamiętasz jak złamałem rękę na longboardzie? wtedy bolało - przybrał minę prawdziwego faceta twardziela i odruchowo uniósł łokieć, w którym miał pewnie jakąś śrubkę. wsparł się na rękach i chciał przybrać wygodniejszą pozycję tak jak wcześniej, ale znieczulenie zaczęło powoli działać toteż kiedy zaparł się nogami o nie wiem jak to nazwać podpórki (?) u dołu wózka, osunęły się na podłogę przez co o mały włos sam na niej nie wylądował - o kurwa - wyrwało mu się, bo mimo wszystko było to dosyć dziwne uczucie, kiedy dosłownie czuł jak traci czucie - ale jazda - zagwizdał pod nosem i spróbował podnieść nogę. bez skutku - mocne to gówno - stwierdził i nachylił się, biorąc nogę w rękę xd i stawiając ją na podpórce. tak samo zrobił z drugą - no to zaczynamy - stwierdził brawurowo, chociaż trochę się zestresował. oczywiście nie dał tego po sobie poznać. uznał, że da sobie radę śpiewająco. przecież to nie mogło być takie trudne!
- naomi ross
- st.albansmedycyna-29
- Post n°46
Re: korytarz
naomi miała ochotę pogłaskać marcela po głowie, bo naprawdę zrobiło jej się go żal. cieszyła się, że to nie ona ma w głowie tak głupie pomysły. uśmiechnęła się pod nosem, nie mogąc wciąż uwierzyć, że marcel jest w stanie zrobić takie rzeczy, żeby wygrać. zasłoniła usta dłonią, kiedy prawie zjechał z wózka. już zrobiła krok do przodu, żeby mu pomóc, ale nie chciała zahwiać jego męskiej dumy i zatrzymała się w pół ruchu, gdy sam zaczął sobie jakoś dawać radę. - przecież znasz dawki - powiedziała, chociaż ona sama je znała i nie przypuszczała, że skończy się to w taki sposób. - może jednak przenocuje dzisiaj u ciebie - powiedziała, patrząc na niego z przygryziona dolną wargą. zaczynała się o niego martwić i to nie było już tak zabawne jak na samym początku. bała się, że nie da sobie sam rady, mimo iż jest dzielnym i silnym mężczyzną! otworzyła drzwi i rozejrzała się po korytarzu. - skończyłam zmianę, pomogę ci wrócić do domu - powiedziała, łapiąc za rączki wózka. - ok? - zapytała jeszcze, jakby dawała mu jakąkolwiek możliwość odmowy.
- marcel hollywood
- nowy jorkmatma & lekarskiseksi koala34
- Post n°47
Re: korytarz
siedział chwilę w bezruchu przyzwyczajając się do odrętwienia połowy ciała. dźgnął się palcem wskazującym w udo i zmarszczył brwi, niczego nie odczuwając - w życiu nie przypuszczałem, że to takie pojebane uczucie - powiedział bardziej do siebie niż do naomi, na którą podniósł teraz wzrok - znam dawki. dlatego dałem ci taką jaką podaje się przed operacją nogi, odłączyłem sobie cały dół - puścił jej oczko - nie bawimy się przecież w półśrodki - dodał jeszcze, bo zawsze działał tylko na sto procent. w tym przypadku jednak mogło go to wpędzić w niezłe problemy, ale o tym oczywiście nie pomyślał - zapraszam, wiedziałem że się jednak zdecydujesz - zafalował brwiami, licząc na jakieś miłe bzykanko, ale chyba nie przemyślał faktu, że jest kompletnie znieczulony od pasa w dół, ups - no.. powiedzmy, mam jeszcze do załatwienia obchód i możemy się zmywać - podrapał się w tył głowy i poprawił kitel, który dalej miał na sobie - im szybciej to załatwimy tym lepiej - szczególnie, że czuł się bardzo dziwnie.
- naomi ross
- st.albansmedycyna-29
- Post n°48
Re: korytarz
spojrzała na niego jak na kretyna i zastanawiała się, gdzie wyparowała w tym momencie jego inteligencja i przy okazji jej, że nie spojrzała dobrze na ampułkę, tylko pobieżnie i podała mu ją ot tak. - wiedziałam, że cała ta zabawa miała doprowadzić do tego zebym się zdecydowała - powiedziała z przekąsem i poczochrała mu czuprynę. - jak to masz jeszcze obchód? - zapytała, czując jak opadają jej ręce. popchnęła wózek i prawie wjechała nim w doktora maxwella. uśmiechnęła się uroczo i przywitała. nie do końca wiedziała jak wytłumaczyć fakt, że właśnie wyjeżdżają z pokoju pełnego strzykawek, nie mają żadnej karty pacjenta, a marcel jest na wózku. spojrzenie lekarza było dość piorunujące. naomi próbowała szybko wymyślić coś w głowie, ale nagle jakby chomik w jej głowie przestał biegać w kołowrotku. stała tylko z trochę niepewną miną, zasatanawiając się, czy przypadkiem nogi marcela właśnie nie zsuwają się same z podnóżek.
- marcel hollywood
- nowy jorkmatma & lekarskiseksi koala34
- Post n°49
Re: korytarz
chciał coś odpowiedzieć, ale zanim odwrócił się przez ramię do naomi, jego spojrzenie padło na doktora maxwella. przełknął ślinę i poczuł jak krew odpływa mu z twarzy - ekhm - odchrząknął i przeczesał palcami jasne włosy, zachowując się tak jakby wcale nie siedział na wózku inwalidzkim przed swoim profesorem kompletnie bez przyczyny - szukałem pana, doktorze.. chciałem prosić o wpis oceny do indeksu. zwiedziłem dosłownie cały szpital - dodał jeszcze, licząc na to że to zamknie sprawę wyłonienia się z pokoju zaopatrzeniowego - więc mógłbym? - zapytał, uśmiechając się szeroko i miał nadzieję rozbrajająco, jednocześnie wyciągając rękę z indeksem w kierunku mężczyzny. słyszał jak dzwoni mu w uszach przez co nie mógł się skupić na żadnym wytłumaczeniu dla tego, że siedzi na wózku. przemilczał więc sprawę licząc na to, że jakoś się im upiecze.
- naomi ross
- st.albansmedycyna-29
- Post n°50
Re: korytarz
naomi czuła, jak pocą jej się dłonie, a rączki wózka są coraz bardziej śliskie, ale nie była w stanie przestać kurczowo ich trzymać. były jak jej ostatnia deska ratunku. zawsze zostawała jeszcze opcja przejechania doktora i ucieczki. marcel całkiem sprawnie wybrnął z sytuacji, więc miała nadzieję, iż lekarz weźmie indeks i sprawa pójdzie w niepamięć. zapomnieli jednak o twardych zasadach maxwella, którą nie tylko było bieganie za nim przez kilka dni, bo trzeba zasłużyć na wpis, ale niedopuszczalne było siedzenie i proszenie o niego. w momencie, w którym doktor zapytał marcela dlaczego siedzi na wózku, kiedy z nim rozmawia, skoro może stać, tym razem naomi odpłynęła krew z twarzy. - panie doktorze... nie chciałabym przerywać, ale jakiś czas temu szukała pana jedna z pielęgniarek na drugim piętrze. czy przypadkiem to nie jest pilniejsza sprawa niż wpis? - zapytała, starając się uśmiechać naturalnie, a nie jak porcelanowa lala. wypuściła powietrze dopiero, kiedy kiwnął głową, oddał marcelowi indeks, patrząc na niego nieprzychylnie i odszedł.
|
|