the rats castle

tiffany przez ostatnie dwa dni nie wychodziła z domu, bo odkryła umbrella academy na netflixie i oglądała bez przerwy. olała wykłady itp. teraz musiała wyjść do prawdziwego świata i tak wylądowała w rats castle, które wygląda na miejsce, w którym można pograć w rzutki i trochę się rozerwać przy piwku. wysłała grupową wiadomość do znajomych, żeby wbijali i czekała kto przyjdzie, w końcu piąteczek piątunio!

tiffy chyba za dużo ogląda tych seriali. no to jednym z jej znajomych znajomych był Jake. powiedzmy, że przychodził tutaj od czasu do czasu na dobre piwo, coś zjeść i pośpiewać w doborowym towarzystwie. z nim nigdy nie było nudno. od wejścia przykuwał uwagę, witając się z ziomeczkami. - siema wszystkim, kolejka dla was na dobry wieczór! - zawołał i ukłonił się w pas na samym środku.

zapomniałam ci powiedzieć, że jake powinien też się z benem przyjaźnić skoro to takie dwa głupki. co do seriali, to tak, tiffany w ciągu dnia oglądała seriale, wieczorem szła na imprezę, rano umierała na kaca i znowu oglądała seriale... i tak dalej.
- to ja poproszę najdroższego drinka jakiego mają... - zmrużyła oczy, żeby przyjrzeć się temu co mieli wypisane za barem, ale to nie wyglądało na miejsce, w którym polewają fancy drinki. - o, tęczowe szoty. tylko dla mnie! - wymyśliła w końcu kiedy zobaczyła, że najdroższe co oferują to dziesięć kolorowych szotów.

to mamy to ustalone xd ben i jake się przyjaźnią.
tiffany przykuła jego wzrok. była tutaj sama, no i chciała się upić. podszedł do niej z wielkim uśmiechem na twarzy i wziął jej dłoń, żeby ją w nią ucałować. - a cóż tu robi sama taka piękna dama, która zamawia sobie same najdroższe drinki, hmm? załatwię ci i tęczowe szoty, ale może też coś zjesz? - zapytał. dbał o wszystkich jak mało kto. czuł się wyśmienicie w tym towarzystwie.

łatwo poszło xd nie wymyśliłam ciągle dla elle żadnych relacji oprócz peggy. ale spoko, będą jeszcze nowe postacie i możliwości hehe.
- jak sama sobie? przecież ty stawiasz! teraz się nie wykręcaj. - potrząsnęła swoją niedbale związaną w kucyk czupryną. tak to jest z tymi facetami! jedno mówią, a drugie robią. - weźmy burgery. też stawiasz! - klasnęła w dłonie. tiffany chyba lubi kraść kolegom żarcie, tak wychodzi po tych kilku grach, których póki co była bohaterką.

ja dzisiaj szukałam inspiracji dla nowych synów i córek starej generacji xd
- czepiasz się słówek tiffy - wywrócił oczami i zamówił jej to co chciała a sobie wziął po prostu piwo. do tego również sobie jedzenie, przysiadł się do jej stolika. - widzę, że dzisiaj się nudzisz, że siedzisz sama w barze o tej porze - spojrzał na zegarek, żeby sprawdzić która faktycznie była godzina. jak dla niego jeszcze całkiem wczesna. - co tam u ciebie? wszystko w porządku? - przeczesał palcami grzywę.

ja mam annie prawie gotową, ale jeszcze się zastanawiam.
- to nie są słówka, to są poważne sprawy. - odparła poważnym tonem, takim jakim ta sprawa tego wymagała. jak barman rozłożył przed nią dziesięć kieliszków i zaczął mieszać magiczne płyny w shakerze to uznała, że przesadziła. - okej, podzielę się z tobą. - oznajmiła wesoło. niech zna jej dobre serce! w końcu on płaci hehe. - napisałam do wszystkich, żeby przyszli i nikt się nie pojawił. - ułożyła usta w podkówkę. pewnie wszyscy mieli już żałobę narodową... albo nikt jej nie lubił. jedno z dwóch. - jake, nie mam pojęcia co się dzieje w świecie, powiedz mi lepiej kiedy będzie trzeci sezon umbrella academy. - spojrzala na niego z szaleństwem w oczach xd zdecydowanie za dużo binge-watchingu.

kogo wzięłaś na Annie? no ja już ze starej generacji chyba mam wszystkich fajnych, bo reszta jest jakoś taka mało interesująca...
zanim się obejrzał, a ta już wypiła większość alkoholu. on ledwie umoczył usta w piwie. dziewczyna miała niezły spust do picia. on nawet tyle nie pił a był facetem - o pani łaskawa, dziękuję bardzo, że w ogóle o mnie pomyślałaś. a ja dzisiaj mam dzień dobroci dla kolegów i znajomych królika - przywitał się z kolejnym kolegą, który akurat wszedł. wszyscy się tutaj prawie znali. - nie martw się, masz mnie, jestem. przyszedłem! a ja się chyba liczę, czy nie liczę? - zapytał rozbawiony. - oj tiffy, a skąd ja to mam wiedzieć! za dużo netflixa! - pstryknął ją w nos.

kiannę stupakoff. wszyscy byli interesujący, tyle że trzeba też porobić jakieś nowe postacie, a nie, że na końcu się okaże, że nikt nie może z nikim romansować, bo są sami kuzyni na forku xd
był piąteczek, musiała imprezować! ogólnie tiffy tak sobie wyobrażam, że ogólnie była przeciętną laską, która lubiła seriale i jedzenie, ale potem upijała się i nagle była przyjaciółką wszystkich w barze. jak ja na studiach hahaha.
- ty się liczysz najbardziej, jakey! - już gadała trochę wstawiona, więc był czas na przytulaski i czułości. - netflix to życie!!! - prawie się wydarła na niego xd

xddd o ładniusia. no dlatego muszę pokminić kogo by tu jeszcze porobić, bo potencjał jest na dużo więcej postaci niż mam teraz. jakaś parka by się przydała xd
jake niby też musiał imprezować, swoją drogą, on imprezował dzień w dzień bez względu na wszystko. był niezłym wariatem, ale za to jakim kochanym. wszyscy go uwielbiali, każda z dziewczyn widziała w nim kumpla. żyć nie umierać. no, prawie. omg, ja na studiach miałam cudownych znajomych i chodziliśmy do klubów gdzie grali muzykę z lat 90tych i tańczyliśmy do Krzysia Krawczyka xd
- upiłaś się tiffy - rozbawiła go mocno. przytulił ją do siebie i pocałował w czoło. była taka słodziutka jak się upijała. - okej okej, niech ci będzie że Netflix to życie i takie tam. zatańczymy może? - zaproponował spoglądając na to czy jeszcze będzie w stanie ją utrzymać.

no właśnie nie mamy jeszcze żadnych parek i konkretnych dramek poplanowanych. w tej chwili nie mam absolutnie pojęcia co się wydarzy w życiu moich postaci xd
ahh krzyś krawczyk. też miałam super znajomych na studiach i moja przyjaciółka prosiła w klubie, żeby puścili jamesa blunta, a jak nie chcieli, to zbulwersowana zawołała "to co to za klub!". ach, piękne czasy. tiffany też imprezowała często, ale niektóre wieczory poświęcała na oglądanie seriali. trzeba mieć swoje priorytety.
- wcale nie! czy ja mam zrobić jaskółkę, żeby ci udowodnić?! - no obraził ją! ona wszystko ogarniala... jeszcze. - nikt tu nie tańczy, wariacie! - zaczęła się chichrać, bo jeśli chciał tańczyć to powinien pójść do klubu, a nie jakiegoś baru dla meneli. ale spoko, tiffy chętnie potańczy. najlepiej jakby tu mieli noc karaoke, to w ogóle by szalała.

trzeba koniecznie naprawić to, że nie będziemy mieć parek xd uwielbiam nasze parki ja tez nie wiem co się będzie działo. na razie to jest jeden wielki chaos xd
albo piliśmy u kogoś na chacie gdzieś w pizdu daleko od mojego mieszkania i potem wracałam na Pragę godzinę xd
- dawaj, poprosimy jaskółkę! masz mi udowodnić, że nie jesteś jeszcze pijana, bo jak nie to ja z tobą w ogóle tańczyć nie będę! - wystawił w jej kierunku język a potem sam się napił piwa. impreza się coraz bardziej rozkręcała, machał do większej ilości ludzi która tu wchodziła, zupełnie jakby to był jeden z najbardziej popularnych barów w okolicy. - tiffyyy, co ty na to, żeby dzisiaj przeimprezowac całą noc? - zawachlował śmiesznie brewkami.

ja to nazywam etapem wprowadzenia xd trzeba się zastanowić nad dobrymi parkami. wiem, że annie będzie romansować z theo, oczywiście jak już ją zrobię, hehe.
ja zawsze wracałam godzinę do domu pociągiem z gdańska... zdarzyło mi się zasnąć i obudzić na końcu trasy xd
- okej! - zawołała pewnym siebie głosem, przyjmując to wyzwanie. wstała z krzesełka i próbowała robić jaskółkę... po czym trochę się zachwiała i szybko zareagowała skacząc wokół. - tańczymy! już zrobiłam - podstawa to szybka akcja, może wcale nie zauważył. złapała go za ramię i już wyciągała na parkiet... to znaczy przed krzesełka, na tę odrobinę wolnej podłogi. - będziesz musiał mi postawić więcej tych szotów jeśli mamy imprezować całą noc... - zaśmiała się.

etap wprowadzenia, no w sumie się zgadza. uuu Annie z Theo, to będzie coś dobrego i ma to dobry potencjał na dramki. hahahah, też dobre. ja zazwyczaj wydawałam wówczas mnóstwo kasy na taksy...
widział, że się chwieje, ale postanowił, że to zignoruje. nie będzie się przecież czepiał dziewczyny że za dużo wypiła, ona wiedziała co robi, duża już była. on też był już dorosły i miał swój rozum. zaczął z nią tańczyć, obracać ją, szaleć. - zrobię co tylko zechcesz księżniczko - roześmiał się znowu. wymachiwał akurat tyłkiem i potrącił swoje piwo, jaka szkoda, wszystko się rozlało. poprosił o kolejny alkohol. - tifffffffyyyy daj buzi! - wystawił usta do buziaka.

heheh będzie się działo! ja nie jeździłam taksówkami, bo kiedyś w nocy spytałam ile by wyszło za dojazd do mnie i pan mi zaśpiewał dwieście złotych xd wolałam czekać dwie godziny na dworcu na kolejny pociąg.
doskonale się bawiła tańcząc z jake'm, ale kiedy chciał dac jej buziaka, to zasłoniła mu usta dłonią.
- nie mamy dziesięć lat! jak chcesz mnie całować to musisz najpierw mi dać na lekcji liścik czy chcę z tobą chodzić, tak, nie, czy może. - oczywiście żartowała... może i jake był jej pierwszą miłością z podwórka, ale teraz jako dorosła odpowiedzialna osoba nie wyobrażala sobie związku z jake'm. jak każda inna dziewczyna, skoro wszystkie traktowały go tylko jako kumpla i pajaca. smutne!

to by była bardzo wybuchowa para, szczególnie że Theo do najgrzeczniejszych nie należy. no chyba, że Annie rownież nie będzie grzeczną dziewczynką tak jak jej ojczym. a no i mniemam, że nie będzie miała nazwiska blaisa tylko Cruz, nie? omg, to ja przynajmniej płaciłam ok 90 zł ale przynajmniej było bezpieczniej.
- łe tam i tak powiesz nie, to już mi się nie chce cię całować - pokazał jej język. zachowywał się jak niedojrzały gówniarz, któremu nie można zaufać, bo nie nadaje się do żadnego związku a tak naprawdę to zasługiwał na jakąś fajną miłość. - to ja wracam w takim razie do alkoholu - zrobił smutną minkę i wrócił do picia.

ja to sobie wyobrażam tak, że annie będzie wiedziała, że theo jest chujkiem, ale i tak będzie do niego przychodzić na seks. a zresztą, zobaczymy wkrótce xd no tak, annie ma nazwisko cruz, bo ostatecznie nawet nie wiem czy blaise ją adoptował, bo chyba jednak dylan walczył o zachowanie ojcostwa. ja czasami miałam ataki paniki, że dziwni ludzie jadą pociągiem, ale potem się przyzwyczaiłam.
- wcale nie wiesz co bym powiedziała! - prowokowała go nieświadomie. była trochę wcięta i nie obraziłaby się za odrobinę czułości. po pijaku lubiła się całować ze wszystkimi niewłaściwymi kandydatami i dopiero następnego dnia żałowała. - nie bądź takiiii - potrząsnęła nim jak postanowił dalej pić. - daj buzi - rzuciła żartobliwie i wpiła się ustami w jego usta. ups, była pijana.

czyli klasyka gatunku jak to zawsze bywa. tak, mi się kojarzy to, że Blaise ją adoptował, ale mnie jest totalnie wszystko jedno xd i tak blaise jest jej ojczymem i tak. jak mieszkałam na Pradze, najgorzej było jak wracałam jakimś nocnym...
zanim się zorientował, już był całowany przez tiffany. to się bardzo, ale to bardzo źle dla nich skończy. Jake chyba delikatnie straci rozum, a tiffy o ile się nie opamięta, będzie jutro tego żałować. on nie bardzo bo jemu to będzie wszystko jedno. ewentualnie będzie się cieszyć z tego co ma. oddał jej pocałunek, a nawet go przeciągnął, przysuwając ją bliżej do siebie. a jak już skończył, miał banana na twarzy - odprowadzę cię do domu - zaproponował.

pamiętam, że chcieli dylanowi odebrać ojcostwo... nie wiem na czym stanęło xd madeline zachowała po ślubie nazwisko, więc annie na pewno też. ech nocne powroty... teraz to w ogóle się nie wychodzi z domu. xd
tiffany zawsze następnego dnia żałowała tego kogo całowała po pijaku... zwykle jednak byli to randomowi kolesie z barów, a nie jej przyjaciele, z którymi brała ślub w podstawówce.
- już kończymy imprezę? mówiłeś, że imprezujemy do rana! - przypomniała mu. może miała jeszcze resztki rozsądku... albo musiała wypić jeszcze więcej szotów, żeby zabrać jake'a do swojego domu.

tak tak, ustalam tylko pewne fakty xd będzie drama i tak z frankiem, a do tego potrzebuję w sumie mistrza gry xd ehhh kiedy to było!
- kupimy alko po drodze i możemy kontynuować imprezę tam u ciebie w domu, patrick chyba mnie nie zabije jak przyjdziemy z butelką i będziemy grzeczni? pogramy w planszówki! - obiecał jej rozbawiony i pocałował ją znowu. nie dał jej już więcej alkoholu ale za to więcej wypił sam. poszedł żeby zapłacić rachunki.

nikt już tu dawno nie ogarnia faktów. hehe będziesz grać jak ktoś inny będzie grać blaise'm, jak się z tym czujesz?
- patrickowi nic do tego - mruknęła niezadowolona, bo ostatnie czego potrzebowała to brat przyłapujący ją na całowaniu z kolesiem, z którym miała rozwieszone na ścianie zdjęcia jak byli smarkaczami na balu przebierańców. - nie chcę grać w planszówki! obiecałeś mi tańce! - ewentualnie netflix & chill.

to będzie... ciekawe doświadczenie xd
- okej okej, będziemy tańczyć do końca świata i o jeden dzień dłużej! chodź już tiffy, idziemy sobie stąd! - wziął ją na barana, poszli do niej ale ona się pospała bo się po prostu upiła a on przy niej został, bo nie chciało mu się wracać do domu.

jestem zawiedziona, że się ze sobą nie przespali, ale pewnie tak będzie lepiej dla ich znajomości!

siedziala tu z psiapsiami I drinkowaly sobie.