the rats castle

- czyli o co? - zainteresowała się. chętnie zada mu to samo pytanie, żeby go zdenerwować. tak z sympatii. poza tym w ogóle się nie znali. może to jedno pytanie było bardzo ważne i go definiowało. - urodzona i wychowana. - kiwnęła głową. - nie będę ciebie pytać o to samo. czy to właśnie to pytanie, które wszyscy ci zadają? imię i akcent cię zdradza. - zaśmiała się ze swoich wnikliwych obserwacji. dopiła zawartość szklanki i skinęła na barmana, żeby jej dolał.

- studiuję prawo i pomagam w kancelarii prawniczej. wszyscy chcieli nagle darmowych porad od przyszłych prawników, to ciągnęli mnie za język - dopił pierwszą szybką szklankę whiskey i zamówił drugą. - urodziłem się we francji, wychowywałem we francji ale nie jestem czystej krwi francuzem. moja matka jest Francuzką a biologiczny ojciec Amerykaninem. tyle że go nigdy nie poznałem, ale podobno tu mieszka - powiedział tak jakby to ją interesowało. więc na chwilę się przymknął.

- może nie powinieneś od razu się przyznawać, że będziesz prawnikiem. - zasugerowała. ona nie lubiła mówić innym o sobie, więc nikt na wstępie nie pytał jej czy w hollywood zaprzyjaźniła się z miley cyrus (nie, chwila, to chyba nie ta generacja i miley cyrus ma już czterdziestkę...) albo ile zarabie na youtube. - wow, ty naprawdę dużo mówisz o sobie na wstępie. - zaśmiała się nawet, bo gadali od trzech minut, a już znała całą historię jego życia. nie zainteresowała się jego drzewem genealogicznym... nie wiedziała jak bardzo to istotne ;x

jakby tylko wiedziała, jak ojciec się nazywa to by chyba raban na pół miasta zrobiła. - sory, bywam zbyt wylewny, zapomnij i tym co powiedziałem - roześmiał się. ale fakt faktem, był pół francuzem, pół amerykaninem i de facto powinien nosić nazwisko ojca. ale że ojciec nigdy się o nim nie dowiedział, to nosił nazwisko po matce. - może i tak. tylko, że ja lubie mówić o swojej pracy i o tym, że chcę pomagać innym ludziom - zauważył.

- za późno, już wszystko o tobie wiem. - hehehe jak bardzo się myliła! kiedyś się dowie i nie będzie taka ucieszona. - lubisz mówić o tym, że chcesz pomagać innym ludziom, ale jak już się zgłaszają do ciebie po porady prawne to nie jesteś zadowolony. - wypomniała mu. - zapamiętam, że jak będę potrzebowała porady prawnej, to żeby do ciebie przyjść. albo właśnie, żeby nie przychodzić. - zastanowiła się z rozbawieniem. dopiła swoje whisky, rzuciła banknot koło pustej szklanki i wstała. - tym razem ja wyrywam się szybciej, baw się dobrze. - dodała i poszła sobie.

oj bardzo bardzo! podziękował jej za towarzystwo, pożegnał się i sam jeszcze wypił dwa drinki i poszedł do domu.

pił ciemne, mocne piweczko podziwając lokalną faune i florę oraz tubylców st. albans.

archie przechodzil akurat obok, a ze zobaczyl przez okno georga to zdecydowal wejsc do srodka. - siemanko - przysiadl sie do niego.

musze sobie zwizualizować jaki miał stosunek do archiego xd myślę, że coś w stylu - kumplujmy się, żeby nie było przypału, ale to ja jestem lepszym i ważniejszych ksieciem? tak mogło być! - cześć - wychylił się spoglądając za archiego - chodzisz tędy tak bez ochrony? - zdziwił się, nie wiedział że woli być incognito - nie słyszałeś, że ostatnio ktoś zniknął i potem znaleźli jego odciętą nogę w lesie? - chodziło mu o zacha oczywiście xd

calkiem mozliwe! archie wszystkich lubil, wiec zawsze go zaczepil jak juz na siebie wpadali, ale pewnie sam z siebie nie prosil o spotkanie. - nie potrzebna mi chroma - wzruszyl ramionami. - ostatnio ogladalem film o karate I podpatrzylem kilka trikow. nikt mi teraz nie podskoczy - zasmial sie. nigdy za bardzo nie przepadal za tym jak lazili za nim ochroniarze, wiec zycie incognito w St Albans bardzo mu pasowalo.

pewnie też tak było w przypadku george. jak już musieli się spotkać to robili to żeby wszystko dobrze wyglądało. ciekawe czy jego rodzice też są w pewnym rodzaju konflikcie xd
- nie jestem przekonany czy jeden film uratuje cię od morderstwa - westchnął i poklepał miejsce obok siebie - piwo? - zaproponował i nawet nie czekał na odpowiedź bo założył, że jemu się nie odmawia, dlatego też zaraz pojawił się drugi, pełny kufel - opowiedz co tam się dzieje w świecie zwykłych ludzi z st. albans - bo założył, że z takimi właśnie archie się buja, albo między innymi. george najwyraźniej był ponad to xd albo przynajmniej udawał.

bardzo mozliwe. harry pewnie nie jest wielkim fanem wycieczek do anglii I woli grzac tylek w la, zamiast odwiedzac rodzine.
- nigdy nie wiadomo, taka wiedza zawsze sie moze przydac - klapnal sobie na krzeslo obok kuzyna. usmiechnal sie na widok kufla. dobrym piwkiem nie pogardzi. - ich zycie nie rozni sie az tak bardzo od naszego - powiedzial lekko rozbawiony. nie lubil tej strony georga! dla archiego to ze urodzil sie posrod elity nic nie znaczylo. byl to zwykly przypadek, ze im sie tak trafilo. - no moze poza tymi nudnymi krolewskimi sprawami - dodal zaraz.

toteż dlatego rodzina ich traktuje z chłodem xd
- może, ale jednak ja wolę mieć ochroniarzy, którzy znają karate - zerknął na swoich goryli. pewnie teraz jeden z nich w spektakularny sposób powinien złapać muchę za skrzydełka, albo rozbić pięścią ścianę na wylot, ale jednak żaden z nich tego nie zrobił - no jasne, że nie. przecież my też jesteśmy całkiem "normalni" - ostatnie słowo wziął w cudzysłów palcami i zaśmiał się - dlatego masz szczęście, że nie musisz brać udziału w tych wszystkich nudnych królewskich sprawach - poklepał go po plecach.

dramaty xd dzisiaj czytalam jak sie czepiali harrego, ze nie widzial sie z dzieciakami williama tylko od razu polecial do siebie xd
- a co jak zawioda cie ochroniarze? - uniosl w gore jedna brew. jakby na eustachego wpadl to nie wiadomo czy by mu dali rade! wykorzystalby swoj spryt przeciwko nim xd - bardzo sie z tego ciesze - wyszczerzyl sie. chyba by umarl z nudow jakby musial w tym brac udzial.

harry już wrócił do ciężarnej meghan? oh nooo.... nie lubie jej w zasadzie za bardzo xd #teamharry!
- gdybym nie miał pewności, że mnie obronią to nie byłoby ich tutaj - pewnie george przeprowadzał casting i sprawdzał ich umiejętności.
- wiem, a my cieszymy się że możemy ci to umożliwić - powiedział z z lekkim przekąsem. pewnie rojalsi bali się, że archie narobi przypałów jak jego matka.

czemu nie xd
- bardzo to doceniam - szczerzyl sie glupkowato. nawet gdyby nie chcieli by mu tego zapenic to musieli by go zaciagnac za szmaty na te spotkania! I nawet wtedy zrobilby wszystko, zeby juz wiecej go tam nie chcieli widziec. George jest za nudny dla archiego, wiec szybko dopil to piwko I polecial szukac lepszego towarzystwa hehe

czemu jej nie lubię? nie wiem, mam jakieś dziwne wyobrażenie o niej, nie pasują do siebie xd
będzie ciekawszy jak archie będzie go bardzo pijanego ogarniał ;x a on sobie tutaj pił i obserwował plebs.

jeśli ktoś w jakimś dziwnym miejscu miał imprezować i to w taki dzień to była to właśnie vicky. to nic że wczoraj spiła raven... każdy dzień był dobry żeby wypić zimne piwko i trochę się zabawić. właśnie ogrywała jakiegoś starszego gościa w rzutki - stawiasz browara! - wskazała na niego dumna ze zwycięstwa i pobiegła uradowana do baru wskakując na krzesło i czekając na swoją piwną nagrodę.

dla marcusa czas lecial inaczej i wcale nie przejmowal sie tym, ze dzisiaj jest dopiero wtorek. nie ominal w tym tygodniu zadnego wykladu, a to byl wielki sukces. wybrali z kumplami wiec pierwszy lepszy pub i tak wyladowali tutaj. ruszyl w strone, a ze zauwazyl vicky to od razu do niej podszedl. - viickyyy! - przytulil ja na przywitanie.

brawo marcus za obecność na wykładach! vicky miała o tyle łatwiej że nie musiała chodzić na zajęcia bo przeżywała właśnie gap year. musiała jedynie chodzić do pracy, ale pracowała z mechaniki samochodowymi a wiadomo, że to wyluzowani goście. pewnie nawet piwko w pracy pili xddddd
- maaaarcus - uniosła rączki i zaraz się do niego przytuliła - dopiero na posterunku? - wskazała na bar - jesteś kilka kolejek w plecy - dźgnęła go w ramię.

dobrze miala. chociaz z drugiej strony do pracy trzeba bylo isc, a wyklady mozna bylo czasem olac. wiec moze to jednak byla lepsza opcja. - niestety dopiero - udal zasmuconego. zaraz jednak sie rozesmial. - w takim razie musze nadrobic - zamowil sobie cos do picia i na pewno pili do pozna.

dla zmylki przyszedl do innego pubu. pewnie widzial mary z gigi w fighting cocks ostatnio i zdecydowal, ze musi zmienic miejscowke.

chodziła do tego fighting cocks każdego wieczoru i jeszcze ani razu nie wpadła przypadkiem na thomasa, więc była bardzo zawiedziona i postanowiła obczaić inne miejscówki. będzie chodzić tak długo aż go znajdzie! no i niespodzianka, oto był.
- thomas? - zawołała z daleka, przyglądając się czy to na pewno on. pomachała do niego i ruszyła w jego stronę, nie wiem czy zaczął uciekać czy postanowił przyjąć to na klatę xd - zastanawiałam się kiedy znowu się spotkamy! - dodała. bardzo dużo się nad tym zastanawiała.

zobaczyl ja katem oka. ucieczka przeszla mu przez mysl, ale jednak sie powstrzymal. pewnie dopiero co zamowil sobie whisky i nie chcial jej zmarnowac. zreszta nie moze od niej uciekac przez reszte swojego zycia. nie zareagowal dopoki do niego nie podeszla. - a ja nie - wymamrotal pod nosem. niechetnie uniosl na nia wzrok. - witaj, mary - upil kilka duzych lykow alkoholu.

chyba przegapiłam tego posta, sorry.
- och, czyli już zaplanowałes nasze kolejne spotkanie? - zrozumiała jego słowa jak chciała i bez zaproszenia usiadła naprzeciwko niego. - fakt, miałeś pokazać mi miasteczko. ciągle się gubię, wczoraj miałam pójść na obiad do o'neills, a wylądowałam na drugim końcu miasta. - opowiadała uroczym głosem.