bowmanowie

wlazła do pokoju patricka bez pukania i od razu rozłożyła się na jego łóżku, nie przejmując się tym co on robił i na potrzeby tej gry uznajmy, że nie robił nic zbereźnego xd
- ej, myślisz, że rodzice gdzieś ukrywają trawkę? - miała ważne interesy do brata.

a boisz się, że robił coś zbereźnego? xd tak na prawdę kończył jakiś projekt na staż w firmie, w której odbywał go (nie wiem czy czytałaś kartę xd). obrócił się na krześle wzdychając głośno w stron tiffany - dlaczego potrzebujesz trawkę? - on nie potrzebował, ale pewnie miał coś zachomikowane.

nie wiem czego mogę się spodziewać po nowych postaciach! czytałam wszystkie karty, ale potem i tak wychodzą różne kwiatki w grze. popatrzyła na brata poważnie, analizując czy patrick podkabluje ją rodzicom czy jej pomoże.
- znasz jakiegoś dilera? bo wiesz, myślałam o tym, ale z drugiej strony, nigdy nie spotkałam się z żadnym i nie wiem jak to wygląda, trzeba pójść do jakiejś meliny albo ciemnej uliczki? - innymi słowy, wolałaby, żeby rodzice mieli ukryte jakieś zapasy, no i brat też może ją poratować trawką.

ta nutka niepewności xd
patrick dbał i bał się o swoją młodszą siostrzyczkę, ale z drugiej strony wolał sam ją zaopatrywać w substancje psychoaktywne aniżeli pozwolić na to żeby brała je z miejsc zakazanych/podejrzanych.
- znam - odparł na jej pytanie - musisz spotkać się z nim w najmniejszej uliczce ze wszystkich w mieście - wyjaśnił - jak w nią wejdziesz to wszystko stanie się czarne i białe, a diler będzie miał kapelusz niczym z lat dwudziestych - toczył z niej bekę xd

na początku słuchała go uważnie, myśląc, że starszy brat, jak to starszy brat, wyjaśni jej jak funkcjonować w życiu i kupować trawę, ale pod koniec już się zorientowała, że patrick nie mówi poważnie i posłała mu niezadowoloną minkę.
- takie obrazy chyba pojawiają się dopiero po spotkaniu z dilerem. - stwierdziła. od samego spotkania z dilerem człowiek nie jest na haju, a może jednak... w końcu nie miała w tym doświadczenia! - naoglądałam się za dużo programów, żeby iść na takie spotkania. okej, więc jeśli myślimy, że rodzice coś mają, to gdzie mogliby to ukrywać? - powróciła do swojego pierwotnego pomysłu.

naiwna, że się jeszcze nie przyzwyczaiła że jej brat toczy z niej beke xd
- skąd możesz wiedzieć co się dzieje podczas spotkania z dilerem? spotykałaś się juz taką osobą? - zaczął ją przesłuchiwać i stukać ołówkiem w biurko - rodzice nic nie mają, przeszukiwałem ich zanim ty na to wpadłaś - pewnie od nastolatka - po co tego potrzebujesz i ile? - zapytał - jeśli dla twoich kolegów to nie licz na to - odparł od razu.

ciągle miała nadzieję!
- nnnooo, to kupowanie dragów, a nie przenoszenie się do innego wymiaru, nie? - wzruszyła ramionami, ale jednak patrick zasiał w niej ziarno niepewności. spotkanie z dilerem wydawało się czymś nierzeczywistym, więc równie dobrze w trakcie mogło się dziać coś dziwnego... - a dla koleżanek? - wyszczerzyła się. już i tak zasugerował, że może jej w tym pomóc, więc tiffany się uczepi aż doprowadzą sprawę do końca. nie chciałby przecież, żeby jego siostrzyczka spotykała się z podejrzanymi typkami w ciemnych zaułkach. - no nie wiem ile się tego kupuje. jedną torebkę? - popatrzyła na niego wyczekująco, bo znów musiała zdać się na jego doświadczenie, nawet jeśli nie brał jej na poważnie.

naiwniara xd
- zależy jak na to patrzeć - wyprostował się na krześle chcąc brzmieć jak najbardziej poważnie jak na starszego brata przystało. pewnie chciał w niej wzbudzić niepokój - koledzy, koleżanki, whatever - wzruszył ramionami. nie chciał zaopatrywać jej znajomych - jak ty się na tym nie znasz - przewrócił oczami słysząc jej proporcje. wyjął z biurka pudełeczko po miętówkach wypchane ziołem i rzucił jej mając nadzieje że złapie (oby złapała) - mam nadzieje, że zrobisz z tego dobry użytek - zastrzegł - a teraz wypad - wskazał na drzwi i wrócił do projektu. ide spać xd

- a ty się na tym podejrzanie dobrze znasz - odpowiedziała takim tonem jakby to miało go obrazić (a pewnie tylko napawało go dumą). złapała pudełeczko i wyszczerzyła się. - ha-ha, dałeś się wkręcić w oddanie mi swoich zapasów! - pokazała mu język i poszła spotkać się ze znajomymi i przetestować towar od brata. dobranoc!

tiffany załatwiała między innymi zioło dla jo, z którą teraz siedziały w jej pokoju i paliły. oczywiście przy otwartym oknie! - myślisz, że nie poczują? - zerknęła na kumpele. nie chciała żeby nakryli ich rodzice tiffany, albo jej rodzeństwo!

- nie, no co ty. patrick robił to tyle razy i nigdy nie wpadł w żadne kłopoty. - zapewniła ją, chociaż nie wzięla pod uwagę tego, że patrick był raczej dojrzalszy jeśli chodzi o kitranie się z ziołem, a one pewnie zaraz wyjdą chichrając się do kuchni i zaczną wpychać do buzi wszystko co znajdą w lodówce.

- ale dalej to robi, czy już wyrósł z tego? - dopytywała, choć czy to było istotne? na pewno robił to bardziej profesjonalnie niż one - dlaczego wczoraj nie mogłaś dotrzeć do klubu? - zapytała zaciągając się nieporadnie i kaszlając - lily wyrwała jakiegoś chłopaka i mnie olała - westchnęła. tiffany na pewno by tego nie zrobiła - nie miałam z kim tańczyć i szaleć więc wypiłam za dużo drinków - i właśnie to zioło było jej sposobem na kaca.

- od niego mam zioło, więc sama sobie odpowiedz na to pytanie. - zaśmiała się pod nosem. z drugiej strony mógł wyrosnąć z tego i dlatego oddawał jej jakiś stary przeterminowany towar. - miałam przyjść, ale musiałam obejrzeć jeszcze jeden odcinek, bo był cliffhanger, no a potem znowu był cliffhanger i nagle okazało się, że jest środek nocy. - wyjaśniła jej niewinnie, uważając to za doskonałe wytłumaczenie. przejęła od niej skręta i też się zaciągnęła, pewnie za słabo i nic nie poczuje. - i? - czekała na kontynuację tej historii, bo zazwyczaj kiedy tiffany piła za dużo drinków to kończyło się to jakimś wielkim finałem... który też niekoniecznie chciała rozpowiadać.

- okej - zaśmiała się to było oczywiste, choć zaraz jo przyszła do głowy pewna myśl - a co jesli dał ci je specjalnie i teraz właśnie jest na łączach z twoimi rodzicami żeby cię podkablować? - podeszła do drzwi nasłuchując kroków ale było cicho - na razie spokój - wróciła do okna, gdzie usiadła na parapecie - te seriale brzmią jak uzależnienie wiesz? - jo nie miała takich problemów, rzadko gapiła się długo w telewizor/ekran komputera. z seriali mogła być tylko uzależniona od takich gdzie była przebojowa pani naukowiec która rozwiązywała sprawy kryminalne! - i co? - zerknęła na nią - i nic? lily prawdopodobnie wylądowała z tym chłopakiem u niego - przejęła skręta i strzepała popiół - a ja się upiłam - zaciągnęła się - i nie pamiętałam żeby przed wyjazdem było tylu przystojnych chłopaków tutaj - bo trochę ich już spotkała. przed wyjazdem bujała się tylko ze swoimi kolegami i pewnie automatycznie byli dla niej brzydcy xd

zmarszczyła czoło na ten pomysł.
- nieee, patrick nie jest taki. - potrząsnęła głową i odgoniła te myśli. nie byli żadną arystokratyczną rodziną, która musiała zawsze zachowywać się na poziomie! poza tym były dorosłe, a kitrały się jak gimnazjalistki. - tak, są totalnie uzależniające! właśnie to jest w nich najlepsze. - błysk w jej oku zdradzał, że nie czuła wyrzutów sumienia, że ominęła imprezę dla serialu. nadrobią imprezowaniem w weekend. w tygodniu tiffy była grzeczna i siedziała w domu! - jak się upiłaś to oczywiste, że wszyscy chłopcy automatycznie wydawali się pięć razy przystojniejsi. bóg jeden wie, że ja tak mam i za każdym razem rano żałuję, że się z kimś całowałam... - skrzywiła się, bo znowu przypomniała sobie, że w weekend całowała się z jake'm i usilnie go ignorowała od tego czasu. może dlatego nie poszła wczoraj do klubu? bała się, że go spotka! w końcu jo też się z nim przyjaźni, tak, sprawdziłam.

tiffany musiała się kitrać. rodzina jo była w szkocji, mogła mieć to gdzieś! to pewnie tiffany napędzała tą paranoje z ziołem więc i jo się tej paranoi poddała!
- no i proszę, do tego doszło że nie jestem olewana nawet ze względu na facetów tylko na seriale - machnęła rękoma i roześmiała się. przeżyje to jakoś, nie będzie się obrażać. tiffy grała grzeczną, a jo szalała jak najęta. musiała być bardzo dobrze zorganizowana skoro wszystko była w stanie ogarnąć i załatwić - najpierw spotkałam facetów, a potem się upiłam, w tej kolejności - zapewniła ją. gdyby bardzo się upiła to jakiś facet niósłby ją do domu, a tak ostatkiem sił zamówiła uberka i to on dowiózł ją do mieszkania - to prawda - otworzyła buzię i wskazała na kumpele. nie zwróciła nigdy uwagi na to, że ta całuje się po pijaku z kim popadnie xd - pamiętam jak kiedyś po pijaku całowałaś się z takim chłopakiem, z którego śmiałyśmy się bo nosił koszulki wciśnięte w dres - zaczęła pstrykać próbując przypomnieć sobie jego imię. jak ładnie ci układam historie twoich postaci!

tiffany powiedziała na wstępie, że jak je przyłapią to będzie musiała zwalić na jo i rodzice zabronią im się przyjaźnić, dlatego jo teraz się tak stresowała!
- kochana, jeśli ja miałabym cię olewać, to na pewno nie dla żadnych facetów. - odparła z ręką na sercu. dla seriali owszem, ale to już miały ustalone. - czyli poznałaś jakiś przystojniaków? - zainteresowała się. jeśli poznała ich na trzeźwo, to już zupełnie inna rozmowa. - w liczbie mnogiej? - upewniała się. liczyła na to, że jo wszystko jej zaraz opowie. sama nie romansowała z żadnymi fajnymi chłopakami, oprócz z tymi niefajnymi po pijaku. ostatnio spędziła miłe popołudnie z andy'm, ale na razie spotkała go raz i nie miała do niego kontaktu, więc to też nie była jeszcze fascynująca historia. co nie zmienia faktu, że myślała, że andy może zakończyć jej passę nieodpowiednich kandydatów, o ironio xd kiedy jo przypomniała jej tamtego ziomka, ukryła twarz w dłoniach. - niee! nie przypominaj miiii! - zajęczała i czuła jak przechodzą przez nią ciarki wstydu. bardzo mi się podoba twoje dopowiadanie historii moim postaciom, gdyż jak najbardziej to pasuje. - od teraz nie chodzę już w ogóle do klubów i w ogóle nie piję, o. sama chciałaś. potem nie możesz marudzić, że cię olewam. - wymyśliła.

więc jo wzięła całą odpowiedzialność na siebie, dobra kumpela zatem!
- szkoda, faceci są bardziej namacalni fizycznie niż seriale - zgasiła skręcika, bo nie było już co palić - to znaczy no wiesz, jeśli któryś by cię wkurzył to mogłabym mu przyłożyć, z serialem będzie gorzej... mogłabym co najwyżej wyrzucić komputer - wzruszyła ramionami i zachichotała słysząc pytania tiffany. chętnie jej poopowiada o chłopakach! - jeden był pod wrażeniem mojej podróży do afryki - zaczęła opowiadać o nejcie - był trochę wychudzony, ale słowo daję wyglądał na sportowca - jo sama biegała więc doceniała takie rzeczy! - a potem poznałam w klubie kolejnego - oparła brodę na dłoni opowiadając o theo - przystojny, ale nie szanujący kobiet - skrzywiła się bo takich panów nie lubiła! - za późno - zabrała dłonie z jej twarzy - tak było, buzi, buzi, buzi - zaczęła wysyłać całusy w powietrzu - obiecuję ze jak będziesz pić to będę cię pilnować - ta jasne xd

taka kumpela to skarb!
tiffany pewnie bardziej by się przejęła gdyby jo wyrzuciła jej komputer niż gdyby przywaliła chłopakowi.
- myślałam, że są namacalni fizycznie do robienia innych rzeczy, a nie do uderzania. - zachichotała głupkowato, być może już zaczęła odczuwać relaks po wypaleniu skręta. wysłuchała jej historii. - jeśli nie szanuje kobiet, to czy faktycznie bierzemy go pod uwagę jako kogoś fajnego? może i jest przystojny, ale pierwsze co o nim mówisz to to, że jest dupkiem. - zauważyła. oparła się o ścianę i zjechała na dół, siadając na podłodze. - czyli w st. albans jest więcej przystojniaków, ale też więcej dupków. przystojnych dupków. dupkowatych przystojniaków. - rozkminiała, patrząc gdzieś w przestrzeń i wyglądała jakby obliczała trudne równanie w głowie. zdecydowanie zaczęła się jej już faza. - jesteś okropna! - wypomniała jej. dzisiaj tiffany nie będzie mogla zasnąć, bo będzie sobie przypominać te żenujące pocałunki. - nigdy mnie nie pilnujesz, dlatego potem kończę w takich sytuacjach! - odparła. - zgodzę się pójść do klubu następnym razem tylko pod warunkiem jeśli wybiorę najgorszego frajera w klubie i będziesz się z nim całować! - zarządziła, machając ręką jakby chciała jej rozkazywać, ale już miała trochę bezwładną tę rękę i zaczęła nią robić fale.

nie ma to jak priorytety i komputer wygrał z facetem!
- są namacalni do różnych rzeczy - odkryła przed tiffy najwyraźniej nowy świat he he - bierzemy go pod uwagę jako przystojniaka, ale nie jako kogoś fajnego, przynajmniej na razie - nie znała go dobrze, chciała mu dać szansę! usiadła zatem obok tiffany - mogą być tak: przystojne dupki, przystojne niedupki, brzydkie dupki, brzydkie niedupki - zaczęła kategoryzować, jej chyba też mocno wjechało, może z niewyspania, któż to wie - to prawda - przyznała kumpeli rację - nigdy cię nie pilnuję - zaśmiała się diabolicznie. może robiła to specjalne, na szczęście tiffany wymyśliła jej już zadośćuczynienie - okej, ale! - zastrzegła - tylko jeden pocałunek, niech ci będzie - pewnie wybierze jej jakiegoś oblecha, ale jo była dobrą przyjaciółką, poświęci sie! długo nie gadały bo zasnęły przy tej ścianie i miały zakwasy rano. na szczęście mama tiffany robiła pyszne naleśniki, które postawiły je na nogi!

tiffy olała wspólny obiad, ale patrick i tak zaprosił elkę tutaj! pewnie już byli po obiedzie i delektowali się ciastem na tarasie. mama wypytała elle o wszystko co mogła i pewnie byli już zmęczeni tą konwersacją dlatego teraz cieszyli się ciszą i świeżym powietrzem oraz domowym sernikiem.

elka tym razem była we wprost wyśmienitym humorze. nie dzięki lekom, nie dzięki alkoholowi którego niestety pić nie mogła, ale dzięki temu, że dzisiaj miała perfekcyjny dzień. wstała, wyszła pobiegać z maxem, potem poszła na zakupy bo kupiła nowe ciuchy, a na dodatek jeszcze zaliczyła wywiad na temat jej najnowszego filmu. teraz zajadała się serniczkiem ze smakiem - mmmmhm, mówiłam już że kocham twoją mamę? - wymruczała zadowolona wciskając sobie serniczek do ust.

patrick też miał całkiem dobry dzień. w zasadzie niewiele zrobił, co najwyżej zrobił dziś śniadanie dla wszystkich bo chyba taka była tradycja że robił śniadania w niedziele! pewnie naleśniki!
- dzisiaj czy ogólnie? - dopytał, bo pewnie już nie raz powtarzała to, szczególnie przy zajadaniu deserów, którego jego mama przyrządzała. nic dziwnego, jego mamusia była super he he. może miał mommy issues!

aww naleśniki. dobry synuś z tego patricka. ona sama dzisiaj była z siebie zadowolona, bo wiedziała, że wszystko zaczęło iść ku lepszemu. humor jej dopisywał, max ją wspierał a ona odganiała od siebie wszystkie czarne myśli, bo po co myśleć negatywnie skoro można skupić się na przykład na pracy - dzisiaj... pewnie ze sto razy ale wybacz, twoja mama jest jak moja druga mama. zawsze o mnie dba - zaśmiała się i poprawiła na krzesełku - przyjemnie tu - skończyła serniczek i poklepała się po płaskim brzuchu - mogłabym tak na te obiady przychodzić codziennie - zażartowała i spojrzała na niego - muszę wziąć od niej parę przepisów - założyła nogę na nogę.