ted i polly

jak wspomniała o mamusi to spojrzał na nią podejrzliwie - a właśnie, gdzie twoja mama? wywaliłaś ją z domu żebyśmy mogli gotować sami? - dopytał, bo może faye nie była wcale taka niewinna i liczyła na jakies niegrzeczne rzeczy! - wolę po prostu mieć pewność że znowu nie wpadniesz na jakiś słup lub latarnię - przyznał bo skoro randomowo wpadała na różne rzeczy to wszędzie mogło czyhać niebezpieczeństwo! - nie chciałem zostawiać annie i mamy - przyznał wrzucając ostatnie pokrojone warzywka do miski. czyli jednak był trochę odpowiedzialny.

- o właśnie. moja mama wyprowadziła się do mojego ojca, bo jak to stwierdziła, to moje mieszkanie i nie zamierza mi wcale przeszkadzać. swoją drogą, zapomniałabym cię zapytać. nie wybierzesz się ze mną niedługo na niezobowiązującą imprezę rodzinną? - zapytała ot tak. miała do wyboru albo jego albo patricka. jak się nico nie zgodzi to będzie musiała poprosić kogoś innego - kochany jesteś, że tak o mnie dbasz - pocałowała go w policzek - a jak mama się czuje? - zapytała teraz ona skoro już rozmawiali o mamach.

- więęęęc - zaczął przeciągle - zeszli się i masz teraz normalną rodzinę? - zapytał ciekawsko. nie wiem czy do końca była to normalna rodzina skoro był w niej leo xd - imprezę rodzinną? - oparł się tyłkiem o blat kuchenny - chcesz przedstawić mnie swojej mamie? - zaśmiał się trochę nerwowo bo na pewno była to dla niego nowość - 'cześć mamo, to nico i ogarnia mnie kiedy wejdę w słup' - zażartował z niej, ale tak niewinnie i bez przekąsów - chyba trochę lepiej - wzruszył ramionami - nie chce z nami o tym gadać - na pewno nie było u niego tak rewelacyjnych postępów jak u faye.

- tak, zeszli się. na dodatek z tego co wiem planują ślub, bo postanowili, że drugiej takiej szansy nigdy już nie będą mieć w życiu i chcą zaprosić na wesele wszystkich swoich znajomych z paczki. mówię ci, totalne wariactwo. moja rodzina nigdy nie będzie normalna - roześmiała się i spojrzała na niego - tak imprezę rodziną. mamie i tacie - poprawiła go. ojciec z matką byli teraz nierozłączni, jakby cofnęli się o te dwadzieścia lat i znów byli młodzi xd pewnie dużo jarali xd - coś w tym stylu - zaśmiała się z jego żartu - ja bym jeszcze dodała, że pilnuje mnie, żebym się nie zabiła we własnym mieszkaniu i dba o mnie jak tylko może - dodała za niego a potem stanęła na przeciwko niego i przytuliła się - przykro mi z tego powodu bo nie zasłużyłeś na to wszystko - oparła podbródek o jego klatę i tak się na niego gapiła.

nie był głupi więc skleił to wszystko w całość - czy tą małą rodzinną uroczystością jest ślub twoich rodziców? - zapytał trochę speszony bo nigdy się nie odnajdywał na slubach, a tym bardziej na ślubach na których miał poznawać rodziców swojej... no właśnie nie do końca wiedział kim była dla niego faye! i to też go stresowało. będzie musiał się poradzić zoe xd jak się do niego przytuliła to objął ją bo nie wiedział co innego zrobić z rękoma, chwycił jednak chwilę wcześniej marchewkę i wsadził do buzi chrupiąc przy tym słodko. może był trochę głodny! - nie wiem czy to jednak ty o mnie bardziej nie dbasz - odparł roześmiany nie umniejszając jej zasług. on ją ściągał ze słupów po prostu - to nic takiego, jestem dużym chłopcem i poradzę sobie - trochę skłamał bo wcale nie radził sobie z rozłąką rodziców.

- nie, to akurat nie jest wesele moich rodziców - zaśmiała się - źle mnie zrozumiałeś, to będzie po prostu impreza rodzinna, na którą mogę zabrać jedną osobę towarzyszącą i chciałam zabrać ciebie - zastrzegła. na ślub też go zaprosi, ale to jeszcze nie jest ten moment! ślub będzie później. ona sama rozmawiała już na ten temat z nate'm, który wytłumaczył jej na przykładzie związku z patrickiem, że nico tak naprawdę na niej zależy! co z tego, że powinna prawdopodobnie po złamaniu nosa zadzwonić do nejta bądź patricka a nie do nico. jednak coś ich do siebie ciągnęło. może nie ogarniała jeszcze tego wszystkiego najlepiej - dbamy o siebie na wzajem. wiem, że jesteś dużym chłopcem, ale widzę przecież że jest ci z tego powodu przykro. rozwód rodziców nie jest fajny - zrobiła usta w podkówkę - chyba mieliśmy robić gulasz chłopaku - wystawiła język ale się od niego nie odkleiła.

złapał się za serce w teatralnym geście - to dobrze - zaśmiał się - najpierw rodzinna impreza, a potem wesele - odparł jakby była jakaś specjalna kolejność, a tak na prawdę tylko sobie żartował - okej - pokiwał głową - pójdę z tobą i postaram się nie narobić wstydu - założył jej włosy za ucho - czy będą tam widelce, których trzeba używać w specjalnej kolejności? - zapytał pochylając się nad jej uszkiem i szepcząc żartobliwie. nate taki znawca związków że hoho xd - nieistotne - spiął się trochę jak powiedziała o rozwodzie bo na razie żadnego nie było. zaraz się od niej odkleił na wieść o gulaszu - powinniśmy go zrobić i zjeść - przyznał i zaczął przy czymś nieudolnie grzebać w tej kuchni, ale nie miał pojęcia co ma robić dalej.

- dokładnie tak. ej, nie narobisz mi wstydu! mama się pewnie ucieszy, że cię znowu zobaczy - zaśmiała się. mamusia znała już nico z opowieści, tyle że ostatnio wyglądały one całkiem normalnie a nie były wpadkami typu całowanie się po pijaku gdzieś w schowku czy lądowanie razem w pierdlu xd opowiadała jej raczej o tym jaki jest cudowny i jak o nią dba, że może z nim o wszystkim pogadać, że się o siebie martwią i sporo do siebie piszą. pewnie też dzwonią xd - błaaagam! mój ojciec jest normalny! - klepnęła go w ramię. nate był jej guru związkowym! patrick też xd miała samych kolegów... ciekawe czy nico byłby zazdrosny o patricka czy o nejta. - tuttttaj, halo - złapała go za rękę i podała mu mięso do krojenia - a teraz w paseczki o tak i w kosteczkę o tak - pokazała mu jak to ma robić.

nina pewnie nasłuchała się już nieźle o nico i musiała mieć niezły mindfuck skoro najpierw faye na niego narzekała, a potem jednak go wychwalała! nico nie przejmował się ani nate'm, ani patrickiem sorry! ale faktycznie faye mogłaby znaleźć jakieś koleżanki! - mhm, w paseczki, i w kosteczkę - powtórzył posłusznie (o dziwo!) za nią i skupił się. tym razem nie pociął sobie palców i awansował dzięki temu spotkaniu na pomocnika kucharza! na pewno finalnie skończyli ten gulasz i zjedli go przy telewizorze jak normalni plebejscy ludzie! nico obiecał że następnym razem to on zrobi coś dla niej, uroczo!

muszę jej zmienić wygląd mieszkania xd otóż jej ukochany młodszy braciszek w końcu powrócił do miasta! ona cały dzień przespała, ale teraz już czuła się lepiej. kac jej przeszedł. teraz tedziu się tutaj rozpakowywał we własnej sypialni a ona robiła im herbatkę.

ale ma elegancką hacjendę xd mogę mu poszukać pokoju.
ted nadal nie ogarniał co się wydarzyło, że jego siostra miała innego ojca i inne nazwisko, a rodzice się rozstali, ale nie zamierzał pozwalać, żeby to wpłynęło na ich relacje! (tatko jeszcze nie miał okazji zacząć obracać go przeciw ninie i faye). przyczłapał do kuchni, bo zmęczyło go rozpakowywanie i musiał sobie zrobić przerwę na herbatę.
- jaką robisz? - zaglądał do kubków. - czemu nie robisz tej oolong, którą przywiozłem? - otworzył szafkę gdzie już zdążył ułożyć dziesięć pudełek tajwańskich herbatek.

cicho, powiedzmy, że jednak się przeprowadziła jakimś cudem xD nie widziałaś tego co było wcześniej!
faye sama miała mętlik w głowie po tym co się wydarzyło w ich rodzinie. jednak czarę goryczy przelało to, że ich ojciec ją uderzył za to, że wylądowała na jedną noc w więzieniu a potem jacyś paparazzi zrobili jej zdjęcia z nico jak stamtąd wychodzi. para degeneratów. zamyśliła się i nie zauważyła że wszedł do środka - ohhh przepraszam, nadal się chyba nie obudziłam! może ty w takim razie zrobisz! - zaproponowała siadając sobie na krzesełku.

ahaha spoko, teraz jest przytulniej.
- ale się ustawiłaś! wprowadził się do ciebie twój sługus i oczekujesz, że będę za ciebie robić herbatę, hm? - żartował, bo oczywiście już robił herbatkę, a poza tym będzie sprzątał i wszystko ogarniał i wcale nie będzie jej tego wypominał, także faye naprawdę była ustawiona. w sumie on też mógł z nią mieszkać przed wyjazdem, no a teraz wracał do swojego pokoju. - czemu jesteś taka zmęczona? może zrobić ci termofor? - martwił się.

dokładnie xd
- widzisz jaka jest obrotna twoja siostra! - wypięła dumnie pierś i się roześmiała. tak, podejrzewam, że i tak mieszkali razem, skoro dobrze się ze sobą dogadywali. ciekawe jak będzie bardzo się darł jak będzie tu spotykał się z nico, skoro ten a) jest byłym zoe b) teraz dobiera się do jego siostry. niewinnej siostrzyczki zaznaczam! - bo wczoraj były urodziny mamy! pytała o ciebie! - wycelowała w niego palcem. pewnie ich siostra była na imprezie.

hahahahaha czemu teda nie było na tej imprezie skoro od kilku dni był w mieście xd pewnie ojciec mu zakazał tam iść!
- to było wczoraj? - zrobił facepalma. - byłem przekonany, że w ten weekend. byłem wczoraj w londynie zostawić niektóre rzeczy. - no i przy okazji odwiedzić tatusia, ale nie czuł się komfortowo mówiąc o tym. - czemu mi nie przypomniałaś?! bardzo jest zła? - przygryzł wargę ze stresu.

na wesele musi wpaść w takim razie! xd będzie okazja do gry nico faye ted!
- trochę jej było przykro, owszem. sama zapomniałam! liczyłam też trochę na to, że będziesz sam pamiętał o jej urodzinach, masz przecież bardzo dobrą pamięć! - wytknęła mu od razu i westchnęła - nie martw się, niedługo będzie wesele, nadrobisz. poza tym, jak chcesz możemy jutro do niej pójść sami i wtedy sobie porozmawiacie czy coś - zaproponowała mu. czy on wie, że faye spotyka się z nico w ogóle?

jeśli nico będzie odwiedzał faye to będzie więcej ku temu okazji xd
- pamiętałem o jej urodzinach i wysyłałem jej kwiaty i prezent, dlatego dziwiłem się, że robi imprezę tydzień później. nic nie wspomniała kiedy rozmawialiśmy! - rozłożył ręce. zupełnie jakby nina nie chciała, żeby jej synek pojawił się na imprezie, ups. spojrzał na faye podejrzliwie. - i mówisz o tym tak na spokojnie? nasza mama bierze ślub z jakimś nowym facetem. - dla niego to było dziwne. jak wyjeżdżał to rodzice wciąż byli szczęśliwi! - umówiłem się z nią na środę, idę jej pokazać zdjęcia. chcesz dołączyć? - pewnie zdążył już zrobić faye pokaz, ale usnęła na pięćsetnym zdjęciu. co do nico to jeszcze nie wie, dopiero odkrywa co się zmieniło podczas jego obecności, a zmieniło się dużo.

oj będzie będzie xd
chciała, tylko ted nie ogarnął że impreza była wczoraj a poza tym jeszcze nie teraz pozna nico osobiście. właściwie to już go zna, skoro i tak i tak są rywalami - oj dobra, już, ted, nic sie przecież nie stało. mama przeboleje, będzie dobrze! - pocieszyła go. nina wczoraj jakoś nie do końca rozpaczała, że brakuje jednego z jej dzieciaków, ale może tego po prostu nie okazywała - oooch - mruknęła kiedy zaczął temat jej ojca - nie do końca z obcym facetem, bo to mój ojciec a jej przyjaciel z czasów młodości - zauważyła - wydarzyło się zbyt wiele rzeczy ted - podeszła do niego i się do niego przytuliła - nasi rodzice nie mogli być już dłużej razem, kiedyś to zrozumiesz - próbowała mu to wytłumaczyć logicznie - oczywiście! a ty chcesz zobaczyć moje zdjęcia z wczoraj? - zaproponowała ugodowo.

nina przyzwyczaiła się, że teda nie ma skoro był pół roku na drugim końcu świata. zapomniała o jego istnieniu haha. on przynajmniej miał wymówkę, że miał jet lag i nie ogarniał rzeczywistości.
- wiem, że jest twoim ojcem i że ona kiedyś go znała, ale dla nas to wciąż obcy facet, nie? - spojrzał na nią poważnie. okej, faye miała z nim więcej wspólnego i miała okazję się z nim zapoznać, ale dla teda wciąż był tylko jakimś wyobrażeniem. w sumie to nie za fajnym skoro przez niego rozwaliła się rodzina cavendishów. - nawet jeśli nie mogli to... mogli chociaż poczekać. - skrzyżował ręce jak obrażony dzieciak. mogli poczekać i skonsultować się z tedem! a nie informować go na skype jak miał słaby zasięg, zrywało mu połączenie i był u niego środek nocy. - jasne, że chcę! jaki smak miał tort? niech zgadnę... malinowy z białą czekoladą! - zadecydowałam za ninę jaki smak najbardziej lubiła, możesz w tym miejscu wstawić jakikolwiek inny jaki uważasz za bardziej odpowiedni xd tymczasem woda się zagotowała, więc ted zalał liście w dzbanku i od razu zaczął wylewać wodę z dzbanka do zlewu, bo myślał, że jest teraz rasowym tajwańczykiem i odstawiał herbaciane rytuały.

tak pewnie było! ale to nie znaczyło, że nie tęskniła za własnym dzieciakiem i że go nie kochała xd
- nie wiem ted. sama nie wiem czy to dla mnie jest obcy facet, skoro to mój ojciec... tak naprawdę nie wiesz co się stało przez tym zanim rodzice się rozwiedli, prawda? - musiała mu chyba to powiedzieć sama osobiście, skoro już czas przyszedł na wyznawanie prawdy - ted, naprawdę mi przykro, że arnold i mama się rozwiedli - nie przeszło jej przez gardło słowo ojciec, bo to co zrobił wobec niej skreśliło go jako ojca. miała już prawdziwego ojca! - super, to zaraz napijemy się herbaty i wszystko ci pokażę! malinowy z białą czekoladą, skąd wiedziałeś! - zaśmiała się, bo trafił idealnie ze smakiem xd niech będzie xd - na dodatek mama dodała tam haszyszu i odleciałam - zachichotała.

dobrze, że ted wysłał jej prezent i się nie obraziła xd
- faye, wiesz, że znam tylko skrawki tej historii, bo nikt mi dobrze tego wszystkiego nie wyjaśnił. - westchnął. dostawał tylko skrawki jakiś historii z drugiego końca świata. już i tak pisałam, ze dobrze, że nie był w chinach odcięty od świata, tylko na tajwanie działały wszystkie aplikacje zachodnie i mógł się komunikować z rodziną. inaczej miałby totalną niespodziankę! - ty i haszysz? jakoś sobie tego nie wyobrażam. - zaśmiał się i przyglądał się jej. zawsze była taka grzeczna i niewinna! w sumie to dodawanie haszyszu do tortu zupełnie nie pasowało do tych eleganckich i sztywnych arystokratycznych wydarzeń, które rodzice zawsze organizowali.

bardzo dobrze xd
- wiem wiem. nie cierpię opowiadać tej historii bo za każdym razem mnie to boli jak o niej wspominam, ale tobie należy się prawda - westchnęła i sobie klapnęła na krzesełku. wyjęła jednego papierosa z paczki leżącej w kuchni i zapaliła. przysunęła sobie popielniczkę - otóż pewnego wieczoru na jednej z charytatywnej imprez poznałam takiego nico. nico nie jest... hm, najgrzeczniejszym chłopakiem którego znam - zaczęła powoli - zaciągnął mnie wtedy do kantorka i się całowaliśmy po pijaku a potem jakoś zaczęliśmy się spotykać bardziej regularnie - zaciągnęła się papierosem - już wtedy arnoldowi sie to nie podobało, że spotykam się z jakimś "ćpunem i degeneratem" - tu zrobiła cudzysłów - a potem było jeszcze gorzej - kontynuowała - trafiłam razem z nim do więzienia podczas jednej z imprez. nad ranem jak wychodziliśmy z komisariatu paparazzi zrobili nam zdjęcia - pokazała mu te zdjęcia bo znalazła je w telefonie - cavendish się wściekł. wpadł w totalną furię! nigdy w życiu nie widziałam go takiego wkurzonego - strzepnęła popiół do popielniczki - uderzył mnie w twarz, krzycząc, że mną gardzi i że nie chce takiej córki jak ja. wtedy mama mu wykrzyczała, że i tak nie jestem jego i tak. on automatycznie się żachnął że chce rozwodu a mama na to przystała. a ja nie mogłam się uspokoić przez następny tydzień - spojrzała na niego - to tyle - czekała na jego reakcję - co do haszyszu, było to ciekawe doświadczenie nie powiem, ale nico mnie ogarnął - zaśmiała się.

wysłuchał jej historii w spokoju. jak do tej pory wiedział tylko, że wszyscy się dowiedzieli, że faye jest z nieprawego łoża i dlatego się rozwodzili. nie wiedział w jakich to było okolicznościach.
- przykro mi, że tak się stało, faye. - westchnął. - musiał być w sporym szoku. wiesz, że dla niego wszystko zawsze musi być idealnie... - próbował jakoś bronić strony ojca, bo to jednak wciąż był jego tata, nawet jeśli faye totalnie się od niego odcięła. - więc to prawda? jest ćpunem i degeneratem? - postukał w ekran telefonu, gdzie przed chwilą widniało zdjęcie faye i nico. już zdążył sobie wyrobić zdanie na temat nico na podstawie tej historii, a faye wcale nie przedstawiała go w dobrym świetle!

- nie jest! jest naprawdę dobrym chłopcem! zmienił się w trakcie jak zaczęliśmy się spotykać. dba o mnie, zawsze pilnuje żebym coś zjadła, wysyła mi smsy na dzień dobry i dobranoc, dużo ze sobą rozmawiamy. dla mnie jest miły i kochany - powiedziała za chwilę próbując obronić nico, bo nico z przeszłości a nico obecnie to dla niej były dwie różne osoby - wiem, że dla niego była ważna idealna rodzina, jednak nie zamierzałam się dać tłamsić wiecznie. jestem młoda a nie pozwalał mi nawet na spotykanie się z chłopcami - tak zapewne było! dlatego skierowała się ku nico xd - chodź, pokażę ci zdjęcia z urodzin! - wzięli herbatkę i wylądowali na tarasie skoro już go mają. usiedli sobie razem a ona wzięła laptopa do łapek i otworzyła zdjęcia z imprezy - proszę bardzo. o tu masz mamę, tutaj śpiewamy jej sto lat, o to ja i nico, tutaj nasza siostra i ja i mamusia - pokazywała mu kolejne zdjęcia. to dziwne, że nadal nie skumał twarzy nico.

- skoro tak mówisz. - zmarszczył nos. ech, w życiu faye sporo się pozmieniało jak teda nie było i teraz ciężko było nadążyć. dopiero nadrabiał. - taka rola ojca. chciał cię chronić przed światem. - wzruszył ramionami. niestety ted miał syndrom sztokholmski i będzie bronił ojca cały czas, mimo że ten nie pozwolił mu realizować się w tym co chce i w pierwszej kolejności zmusił do studiów. hehe myślałam, że jeszcze się nie znają z nico, a może miał jet lat i nie ogarniał co faye mu pokazuje, więc obejrzeli trochę zdjęć, a potem przeprosił faye, bo musiał się położyć spac. next!