dani

dani akurat ćwiczyła coś na koncert więc poirytowała się słysząc, że ktoś jej przeszkadza. jej skupienie zniknęło. odłożyła smyczek i wiolonczelę, którą oparła o kanapę i ruszyła do drzwi - pani dudley, zapewniam że pani kota nie ma u mnie - była pewna, że to starsza sąsiadka, ale zamiast tego w drzwiach objawił się mingus - przytułek dla bezdomnych jest dwie ulice stąd - tak, zauważyła walizki xd

ming jak zawsze nie rozumiała za wiele, więc myślała, że wszystko było między rodzeństwem ustalone. dlatego nie słuchała, co dani ma do powiedzenia, tylko od razu zaczęła ją przytulać.
- dzikujemy za myszkowanie! - i wzięła walizki, żeby je wtachać do środka.

tak wyszlo, ze Marcus zapomnial wspomniec cokolwiek dani, glownie przez to, ze wiedzial, ze na pewno by sie nie zgodzila. udawal przy ming, ze wszystko zalatwione. nie musial sie duzo starac krecic skoro I tak polowy nie rozumiala. - musimy sie przez chwile u ciebie zatrzymac - wyjasnil w skrocie, wpychajac sie do srodka by nie dac jej szansy zeby zamknela im drzwi przed nosem.

wiadomo, że nie zgodziłaby się na dwóch darmozjadów pod swoim dachem xd
- czy ja cię zaprosiłam do środka!? - podniosła głos kiedy marcus (a pewnie za nim ming) zaczęli się przepychać - oszaleliście?! to za małe mieszkanie na tyle osób! - broniła swojego cichego i ładnego zakątka, marcus już roznosił błoto z buciorów pewnie!

ming nie przejmowała się awanturą, bo dani zawsze mówiła w ich obecności podniesionym głosem, więc myślała, że to jej naturalny stan.
- pomisimy się - zapewniła dani, już odstawiając jedną z walizek, która zajęła dużą część podłogi w salonie. - nie przeszkadzujesz nam - dodała xd dla niej to też nie była to idealna sytuacja, w końcu mieli mieszkać z marcusem we dwoje, a wszystko wyszło inaczej, no ale była gotowa pójść na kompromisy.

spodziewala sie podobnej reakcji ze strony dani wiec nie przejal sie gdy podniosla glos. zreszta to rzadko na niego dzialalo. chwycil siostre za ramie I odciagnal na bok. - musielismy sie wyprowadzic z akademika I nie znalazlem nic innego - tlumaczyl. nie staral sie z szukaniem, ale o tym juz nie musiala wiedziec.

przywykli już do krzyczącej dani, lepiej jakby mówiła z chłodem i spokojem, może by sie jej przestraszyli wtedy!
- ciekawe jaki miałes znaleźć skoro nie masz kasy - wyśmiała go. wiedziała że był darmozjadem ciągnącym kasę od rodziców - uwazaj! - warknęła na ming kiedy wstawiała walizę i o mały włos nie potrąciła wiolonczeli - musicie znaleźć jakiś hotel, nie obchodzi mnie to - nie mogli tu zostać xd mogli u leona zamieszkać xd

dobrze, że marcus nie wpadł na pomysł, żeby wprowadzili się do andersona, tam na pewno zrobiłoby się tłoczno i jeszcze bardziej chaotycznie.
wzdrygnęła się, gdy dani zwróciła uwagę na wiolonczelę, i odsunęła się. teraz ming będzie bała się czegokolwiek dotknąć w tym mieszkaniu. obserwowała, jak hurdowie ze sobą rozmawiają. wyczuła niechęć szwagierki, więc podczas gdy oni dyskutowali, ona usiadła na kanapie i zaczęła ugly crying.
- my tylki życzyliśmy, żeby wrazem mieszkować! wszytki są naprzeciwko nam! - drżała i wylewała z siebie rzewne łzy.

przeszlo mu to przez mysl, ale wolal zatrzymac sie u dani. Anderson mu nigdy nie gotowal obiadkow! moze to byl jego plan b jesli siostra by sie nie zgodzila. - no wlasnie, chcesz zebym byl bezdomny? - wlepil w nia wzrok. jesli bedzie musial ja probowac brac na litosc to sie poswieci. - nie badz taka! - nie mial argumentow, ktore pomoglyby mu przekonac ja inaczej. zerknal na ming I mial ochote przewrocic oczami, ale powstrzymal sie. jej ugly cry moglo im pomoc. - my bysmy ci pomogli gdybys byla w takiej sytuacji! - wyminal dani I usiadl obok ming. objal ja ramieniem I wytarl dlonia jej lzy.

ciekawe czy ming odnalazłaby się wśród tylu zielonych samców xd
- ugh - przygryzła wargę na pytanie marcusa. nie chciała żeby był bezdomny, ale z drugiej strony wiedziała że pasożyt i darmozjad z niego, a teraz ming szła w jego ślady! - możecie zostać, ale tylko na kilka dni - mruknęła litując się nad łzami ming - i żadnego miziania na mojej kanapie! - nie mogłaby na to patrzeć! poskładała swoją wiolonczele żeby niczego nie popsuli, a potem nawet z litości zrobiła im herbatę xd

nie mieli nic do jedzenia w mieszkaniu, więc pomyślał, że dani na pewno się nim zaopiekuje i coś mu da. drzwi otworzył mu jednak brat.
- też przyszedłeś na wyżerkę? - nie był na bieżąco xd wszedł do środka i od razu skierował się do kuchni.

nie byl przyzwyczajony do tego, ze ktos wyjada jego jedzenie dlatego chcial je bronic. - nie, nie ma nic na wyzerke - wyprzecil go I stanal pomiedzy nim a lodowka. zaczely im sie konczyc zapasy, ktore zrobila dani xd

na awkach widać, że bracia xd
zdziwił się zachowaniem marcusa.
- wsadziłeś tam to śmierdzące danie ming i boisz się, że je wyrzucę? - zmierzył go wzrokiem. to było możliwe. pewnie już się kiedyś przytrafiło xd ale to dani wyrzucała i potem wietrzyła mieszkanie xd

haha podobni xd
- to smierdzace dane ming jest lepsze niz to co ty gotujesz - bronil swojego ulubionego jedzenia xd - ale tak, lepiej nie otwieraj bo dani bedzie zla - mial nadzieje, ze to go zatrzyma. nie zastanawial sie kiedy ostatnio w ogole widzial dani bo uznal, ze sie po prostu mijaja.

- wypraszam sobie, robię całkiem niezłą herbatę, ruby już nie narzeka - pochwalił się, że umie gotować xd pewnie kiedyś wsadzał kubek z wodą do mikrofali, ale nauczył się obsługiwać czajnik xd - skąd wiesz? może mnie tu zaprosiła i powiedziała, że ma pojemnik z moim imieniem? - zaczął wymyślać. - zjadłeś jedzenie z mojego pojemnika?! - oburzył się, kiedy zaczął sobie wkręcać całą historię. to by tłumaczyło blokowanie dostępu do lodówki.

ruby pewnie prawie dostala zawalu jesli widziala jak gotuje wode w mikrofalii xd - nie ufam twojej herbacie - swojej tez nie, ale potrafil wsadzic gotowe danie do piekarnika xd - nie bylo tu pojemnika z twoim imieniem! - oburzyl sie, ze dani mogla zachowac cos dobrego dla andersona, a nie dla niego.

- a ja potrawom, które śmierdzą - jeszcze raz pojechał tofu ming. wspaniale sobie radzili w kuchni. nic dziwnego, że potrzebowali wsparcia siostry. - a z twoim był? - popatrzył na niego podejrzliwie. nie podobało mu się to, że marcus nie pozwalał mu nawet zajrzeć do lodówki. - przesuń się, sam sprawdzę! - nie wierzył mu, więc zaczął się przepychać.

- nawet nie probowales - burknal pod nosem. nie chcial byc znany jako koles od smierdzacego jedzenia, ale za bardzo mu smakowalo I musial go bronic xd - nie bylo - powiedzial urazony, ze siostra nie gotowala mu obiadkow codziennie. - nie pchaj sie! - przepychal sie I niechcacy zwalil jakis kubek. oby nie jakis ulubiony xd

- a ty nie piłeś mojej herbaty - przekomarzanki na poziomie. anderson pewnie parzył taką herbatę z gandzią xd ruby myślała, że to dobra meliska na odprężenie po ciężkim dniu xd - nie to nie! nie było mnie tutaj! - uciekł, żeby dani nie przyłapała go z rozbitym kubkiem. i żeby nie musieć sprzątać xd

gdyby sie pochwalil jaki dodatek byl w herbacie to Marcus by sie skusil xd hahah ciekawe czy by jej powiedzial gdzie ja kupuje xd pomyslalaby, ze nie ogarnia jak zwykle I ma cos innego na mysli xd
cieszyl sie, ze Anderson nie wyzarl resztek z lodowki I nawet postrzatal kubek bo nie chcial zeby mu sie oberwalo.

musiała dopakować jakieś resztki rzeczy z sypialni, dlatego stała z małą walizką przy stole, a na kartce zostawiała marcusowi informacje ile za co musi zapłacić w kontekście rachunków. koniec sponsorowania xd

ming wróciła do mieszkania i ją tak zastała.
- o! dobrzu, że jesteś - zorientowali się, że dawno nie widzieli dani. - cosik się popsuł - potrzebowali jej, żeby ogarnęła chatę, która już zaczęła się walić pod jej nieobecność.

dani widziała, że chata jest rozwalona więc pozbierała najbardziej wartościowe rzeczy i miała w planie zwiewać. niestety ming ją nakryła - to nie mój problem - odpowiedziała i już zaczeła zbierać się do wyjścia.

rozdziawiła usteczka, zaskoczona tym, że dani ma to gdzieś. zwykle jako pierwsza krzyczała, porządkowała, naprawiała.
- to twoje domu - zauważyła. jej dom, jej problem. mingus był tu tylko gościem xd

mingus był pasożytem, a nie gościem xd
dani już się nie przejmowała tym mieszkaniem, spisała je na straty. teraz fokusowała się na nowym życiu w willi gabka xd pokazała na walizkę dość sugestywnie - wyprowadzam się stąd, a właściwie to już wyprowadziłam - wyjaśniła żeby nie było niedomówień.