andy i dorotka

juz mysleli, ze sie dogadali xd
tak myslal dopoki dorotka zaczela gadac o swoim romantycznym wieczorze xd cos mu zaczelo switac, ze cos jest nie tak. - mowilem juz tydzien temu, ze przychodzi tutaj. dlatego dla nas gotuje. na pewno spodobaja jej sie swieczki - jeszcze byl spokojny xd

andy załapał szybciej niż ona. dorotka nawet po przyjściu annie myślałaby, że wpadła tylko na chwilę i wychodzą xd
- świeczki nie są dla niej! są dla valentino! - zawołała piskliwym głosem. złapała jedną świeczkę i wyciągnęła rękę z nią do tyłu, żeby andy nie mógł dosięgnąć. wokół było oczywiście mnóstwo innych, ale musiała zobrazować swój bunt.

ogar jak zawsze xd
- przychodzi do ciebie dzisiaj? - wkurzyl sie sam na siebie, ze mogl myslec, ze siostra chciala zrobic dla niego cos milego xd - zabierz te swieczki do niego - nie mial zamiaru sie z nia klocic o to. ruszyl do kuchni zeby polozyc zakupy.

wizyta annie nie współgrała z wizją dorotki.
- tak! i szykuję wszystko od rana, od kiedy tylko się umówiliśmy! - chciała pokazać bratu, ile pracy w to włożyła, bo myślała, że doceni i odpuści. - popatrz, jak dużo jest tych świeczek! nie dam rady ich zanieść! - znowu zgrywała kalekę, chociaż wcześniej nie miała problemu z zakupieniem i przyniesieniem świeczek tutaj. teraz noszenie ich nie było po jej myśli.

- ja mowilem ci o swoich planach juz dawno temu! - dal jej kilka dni zeby sie pogodzila z tym, ze musi zwolnic mieszkanie. nie akceptowal przegranej. - dasz sobie rade - zaczal gasic jej swieczki I wrzucac do worka. skoro sama sie nie chciala pakowac to jej pomoze.

była oburzona bezczelnym zachowaniem andy'ego.
- odkąd masz dziewczynę, zachowujesz się, jakby była najważniejsza! i moimi uczuciami się nie przejmujesz! - zarzuciła mu. każdy powód dobry, żeby zrobić aferę. - zostaw! - wytrąciła mu świeczkę z ręki, która wylądowała na jednej z jej ozdobnych poduszek, która zaczęła się fajczyć. - i co zrobiłeś! - krzyknęła. oczywiście nie reagowała na pożar, bo nie wiedziała, jak go zgasić xd

- a ty kiedys sie moimi przejmujesz? - nie ruszaly go dramaty dorotki. juz sie nastawil, ze spedzi z Annie dzisiejszy wieczor tutaj. na szczescie szybciej reagowal niz dorothy bo inaczej chata by poszla z dymem. polecial po wode I ugasil pozar. - masz zakaz zabawy z ogniem! - warknal na nia wkurzony.

- zawsze! ale ty nie chcesz mi opowiadać o tym, czy kochasz annie i zamierzasz się oświadczyć! - po tym, jak nie wypaliła ciąża romy, była rozczarowana, że nie ma gdzie założyć sukienki druhny, którą zdążyła zakupić xd - tylko zakazy i zakazy! mogę robić co chcę, bo to nasze wspólne mieszkanie. to ty poprzednie straciłeś! - będzie mu wypominała do końca życia ten jeden występek, który pokazywał, że jest bardziej nieodpowiedzialny od niej. to nic, że też mogła zareagować, jak przychodziły ponaglenia do zapłaty.

- a ty kochasz valentino? moze tez powinienem wiedziec czy szykowac sie na slub - dal sie wyprowadzic z rownowagi. przez spotkanie z romy chodzil bardziej nerwowy. - skoro tak ci zle to drogue wolna! wyprowadz sie na swoje! - machnal w kierunku drzwi.

- kocham! jesteśmy razem już miesiąc! - a to była cała wieczność w wykonaniu dorotki, andy też powinien być pod wrażeniem. może się obawiał, że znowu się wyprowadzi jak do hectora. albo miał nadzieję xd - myślisz, że mi się oświadczy? - już odpływała w swoich fantazjach, ale andy sam to zasugerował. - a żebyś wiedział, że tak zrobię! - wykrzyknęła i faktycznie poszła, ale to było tylko dramatyczne wymaszerowanie z trzaskaniem drzwi, a potem spędziła noc u valentino, narzekając na brata. popsuł jej romantyczne plany. przynajmniej andy miał wolną chatę xd

zlapal sie za glowe jak mowila o swojej milosci xd nie mial czasu sie w to zaglebiac. cieszyl sie, ze sobie poszla xd

byli już jak stare małżeństwo i spędzali wieczór na kanapie, oglądając jakiś film.
- może byśmy gdzieś poszli? - było już za późno na wychodzenie dla dziadków, ale zaczęła się wiercić, bo to ustatkowanie zaczęło ją nudzić. wiadomo, było za dobrze, więc musiała zacząć sabotować swoje szczęście.

Andy staral sie nie overthing czy bylo za nudno czy nie. ningdy nie byl w takim spokojnym zwiazku wiec nie wiedzial czy to dobrze czy zle.
- gdzie?- zdziwil sie, ze chciala teraz wychodzic. jeszcze nie skonczyli filmu I sie wciagnal xd

uroczy awek!
annie nie potrafiła funkcjonować w normalnym związku bez overthink i self-sabotage. ostatnie spotkanie z george'm upewniło ją tylko w tym, że potrzebowała pasji, a z andy'm... no, nie było tego. nie zdawała sobie sprawy z tego, że wolała się kłócić z george'm niż siedzieć na kanapie z andy'm.
- na miasto? - rzuciła ogólnym pomysłem. - może złapalibyśmy jakiś wieczorny koncert - prędzej złapaliby pijanych studentów.

hehe
wiecej pasji mieli kiedy bzykali sie spontanicznie. on na szczescie nie spotykal romy I nie mial takich przemyslen. - oh - spojrzal na zegarek. - okej, jesli chcesz - zgodzil sie skoro jej na tym zalezalo. byl zbyt ugodowy I nie stawial sie jej nawet kiedy nie mial ochoty nigdzie wychodzic.

jak annie mogła gardzić takim uroczym andy'm z awka. widać chcieli różnych rzeczy, on psa, a ona dziecko xd
prawda, mieli dużo pasji, gdy pieprzyli się w konfesjonale. ale teraz oboje byli już po przejściach i szukali w tej drugiej osobie spokojnej ostoi. teoretycznie to działało, w praktyce nie było fajerwerków.
popatrzyła na niego uważnie. domyślała się, że nie chce mu się wychodzić.
- i tyle? nie masz własnego zdania? - nie była zadowolona z jego odpowiedzi. wolałaby się kłócić xd a to tak tylko tu zostawię xd

tez o tym pomyslalam xd
zdziwilo go troche, ze sie zaczela czepiac. nie byl do tego przyzwyczajony. - chcialas zebym kazal ci zostac? - nie wiedzial o co jej chodzilo I nie domysli sie, ze chciala zeby pokazal, ze ma backbone a nie tylko zgadzal sie na wszystko. myslal, ze musi bo dobrzy partnerzy tak robia. haha jaki tumblrowy vibe xd

powinna się cieszyć, że ma takiego wspaniałego, dojrzałego chłopaka, który zgadza się na jej zachcianki bez pytania i poświęca się dla niej, nawet jeśli sam nie ma ochoty czegoś robić.
- chciałam, żebyś powiedział, co ty chcesz robić - mruknęła. sama nie wiedziała, czy jest zirytowana, bo nie chciało jej się siedzieć w domu, czy dlatego, że andy nie podjął dyskusji.

jego ostatnia dziewczyna umarla wiec chcial sie starac, a Annie tego nie doceniala xd
- nie wazne co bedziemy robic jesli robimy to razem - poprawil sie na kanapie. zaczal sie stresowac bo dalej nie wiedzial czemu sie denerwuje. - nie chodzi ci tylko o spacer? - musialo ja cos gryzc skoro sie wkurzala o byle co.

hahahaha, no jeśli tak na to patrzymy, to annie faktycznie wychodziła na sukę xd
andy jej słodził i te słowa sprawiły, że jej serce trochę stopniało. nie mogła się na niego irracjonalnie denerwować, jeżeli był taki uroczy.
- nieważne, obejrzyjmy film do końca - wycofała się z dyskusji. sama nie wiedziała, o co jej chodzi, skoro wszystko z andy'm układało się tak dobrze, a ona robiła problem z niczego. nudziła się na filmie i szybko zasnęła.

haha ups xd
wygladala slodko jak spala wiec ulozyl ja wygodnie obok siebie I przykryl ich kocykiem, a rano zrobil sniadanie bo czul, ze cos zrobil nie tak, ale nie wiedzial co xd

pakowała się, żeby pojechać do rodziców.
- wciąż możesz się zabrać ze mną - rzuciła do kręcącego się po mieszkaniu andy'ego.

- umowilem sie ze znajomymi, zawsze spedzamy swieta razem - sklamal. prawda byla taka, ze bedzie siedzial w domu sam jak palec w wigilie, ale wolal to niz stawienie czola swoim lekom.

- a po świętach? zostaję tam do nowego roku - nie przejmowała się jego wymówkami. może podświadomie chciała, żeby rodzina się zjednoczyła?

westchnal gdy to jej nie wystarczylo. - lepiej bedzie jesli sama pojedziesz, a ja zostane tutaj - nie wymyslal kolejnych wymowek. nie potrafil sobie wyobrac swiatecznego zjednoczenia i milych swiat. zalozyl, ze pojawienie sie w domu rodzicow byloby emocjonalnie wyczerpujace, a on chcial sie skupic na ukladaniu zycia od nowa. moze za kilka lat da sie namowic jesli cos osiagnie.