escape room

zabrała elle do escape roomu, bo nadal była między nimi dziwna atmosfera i liczyła na to, ze jeśli będą godzinę zamknięte w jednym pomieszczeniu to wszystko sobie wyjaśnią i się pogodzą. nie wzięła jednak pod uwagę swojego własnego zamiłowania do rozwiązywania łamigłówek, więc zamiast przeprowadzać poważne rozmowy z siostrą teraz dopasowywała fragmenty wskazówek, układając tajemny symbol z klocków.

onie, nie chciała tutaj iść. nie miała na to czasu. akurat kończyła swój film, więc miała masę roboty. siedziała tu jak na skazaniu, nie chciała rozwiązywać zagadek - kiedy koniec? - zapytała zerkając na zegarek.

zerknęła ukradkiem na zegar, który odliczał minuty do końca czasu.
- jeśli zaczniesz mi pomagać z rozwiązywaniem zagadek to szybciej znajdziemy ostatni klucz i wyjdziemy. - powiedziała nie patrząc na nią, tylko układając symbol, który odpowiednio ułożony sprawił, że otworzyła się klapka, z której wypadł kluczyk. - tak! - złapała kluczyk i szybkim susem poleciała otworzyć skrzynię, w której było tylko jeszcze więcej pudełek zamkniętych na kłódkę.

- szczerze powiedziawszy nie mam na to ochoty, chciałabym już stąd wyjść. nie mam czasu na jakieś takie bzdury, mam film do dokończenia a w sobotę mam jego premierę! - wywróciła oczami na jej uwagi - to jest mega nudne - wskazała na skrzynie a potem sama rozwiązała kolejną zagadkę, bo naprawdę chciała stąd iść!

- jeśli masz w sobotę premierę i nie rozpisalaś harmonogramu i nie ukończyłaś go co najmniej miesiąc wcześniej to wyłącznie twoja wina. - stwierdziła. tatuś je uczył inaczej! peggy zawsze trzymała się harmonogramu i nigdy nie robiła nic na ostatnią chwilę. - to wcale nie jest nudne, tylko ty nie chcesz spędzać ze mną czasu. - wytknęła jej, spisując na kartce ukryte na ścianie numerki. - i tak nie wyjdziemy stąd przez najbliższe... - spojrzała na zegar - czterdzieści sześć minut, więc równie dobrze mogłabyś się zaangażować. - dodała. elle swoim marudzeniem wcale nie przyspieszy ich wyjścia.

- nie jestem tobą, nie organizuję sobie życia minuta po minucie jakbyś jeszcze nie zauważyła. pod tym względem dzieli nas totalna przepaść peggy - zauważyła niezadowolona znad zagadki, która ją zaintrygowała - masz rację, po naszej ostatniej rozmowie nie mam ochoty spędzać czasu ani z tobą, ani z martym. sama mnie tu zaciągnęłaś - poprawiła włosy, bo wpadały jej w oczy.

- mówię tylko, że nie zabolałoby cię ukończyć projekt przed deadline'm. - rozłożyła ręce, bo według niej nieodpowiedzialnie było zostawiać wszystko na ostatnią chwilę, a potem marudzić, że peggy kradnie jej cenną godzinę na ukończenie filmu. - tak, zaciągnęłam cię, bo po naszej ostatniej rozmowie nie chciałaś, żebym spotykała się z marty'm, więc zerwałam z nim wszelkie kontakty, a ty nadal się dąsasz! nie wiem czego jeszcze ode mnie oczekujesz! - peggy byla na przegranej pozycji, chciała dogodzić siostrze, a tylko unieszczęśliwiła siebie samą i nic z tego nie miała, nawet aprobaty siostry. mówiła cały czas skupiając się na machaniu jakąś wajchą w różnych kierunkach i próbując rozgryźć w jakiej kolejności powinna pociągnąć w jakim kierunku, żeby kolejna szafka się otworzyła.

- to nie twoja sprawa kiedy dokończę swój film, mam na niego sporo czasu ale zamiast siedzieć tutaj to mogłabym spędzić ten czas bardziej produktywnie - pomogła jej z wajchą, która otworzyła kolejną zagadkę a ona wróciła do swojej - bo marty powiedział, że jestem głupia i zazdrosna jak usłyszał ode mnie, że ma się z tobą nie spotykać bo to nie ma sensu, a w ogóle na ciebie nie zasługuje - bo według niej nie zasługiwał. hehe.

- dobrze elle, wierzę, że zdążysz ukończyć swój film i poświęć dla mnie tylko tę godzinę czasu. - nie chciała się kłócić z siostrą o to samo kłóciły się od dwudziestu lat. ucieszyła się, że elle jej pomogła (team work!) i mierzyła się z kolejną zagadką i kolejną kłódką. - więc to na niego powinnaś być zła, a nie na mnie. - jak wrzucała marty'ego pod autobus hehe. - poza tym to nie ma znaczenia, bo już ma nową dziewczynę, więc między nami nic tak naprawdę nigdy nie było. - mruknęła jeszcze.

mimo wszystko musiała pomóc jakoś siostrze, bo nie chciała być aż taką wredną małpą do końca tej zagadki. może i była ruda, ale nie aż taka niemiła - niech ci będzie - mruknęła niezadowolona - jestem zła na was oboje, bo to ty mi kazałaś z nim zerwać a teraz co, on się w tobie zakochał a ty w nim się zadurzyłaś i mam udawać, że jest wszystko w porządku i że jestem z tym okej? nie jestem z tym okej. nie pobłogosławię waszego związku - od razu jej powiedziała - no trudno - wzruszyła ramionami na temat dziewczyny martiego.

- przecież ci mówię, że nie jesteśmy razem! nie jesteśmy i nie będziemy, bo ty tego nie chcesz! będziesz się teraz wyżywać na mnie do końca życia za to, że twój były zaprosił mnie na randkę? tak, zaprosił i co z tego! może nawet byłoby fajnie gdybym poszła, ale nigdy się nie dowiemy! koniec tematu. - wyrzuciła z siebie szybko. - a teraz stań tutaj i świeć mi latarką, bo to zadanie musimy zrobić we dwie. - dodała bojowo i postawiła elle w odpowiednim miejscu, a sama wgramoliła się do jakiejś skrytki w ścianie.

- mam nadzieję, że nigdy nie będziecie razem, bo do końca życia już się do was nie odezwę - a zapewne tak będzie jak już tylko się w końcu ze sobą zejdą xd elka była uparta a na dodatek miała różne fanaberie i ciężki charakter. lubiła stawiać na swoim, a nie odzywanie się do własnej siostry to był na to sposób - już już - świeciła jej latarką - czyli chciałabyś być z martym? - zapytała jej wprost.

- w takim razie dobrze, że nigdy nie będziemy i że będziesz mogła się do mnie dalej odzywać i nie będzie niezręcznie na bożonarodzeniowych obiadkach. - odpowiedziała z pełnym przekonaniem. widok marty'ego z nową dziewczyną szybko uciął wszelkie pozostałości wyobrażeń jakie peggy mogła mieć co do swojej relacji z marty'm. kto to wie czy kiedykolwiek się ze sobą zejdą! - myślałam, że zakończyłyśmy już ten temat. - mruknęła niezadowolona ze skrytki i aż walnęła się głową o sufit, bo było tam ciasno, a elle ją prowokowała do rozmowy. - bardziej w lewo, coś widzę - skupiała się nadal na zagadce. - nie, nie chciałabym. widziałaś go kiedyś? jest niedojrzały, nigdy nie myśli o konsekwencjach i niczego nie traktuje poważnie. - wymieniła. poza tym był troskliwy, pełen uroku i ją rozbawiał. - mam! - zawołała triumfalnie kiedy złapała jakiś kluczyk i wygramoliła się ze skrytki.

- tak, bardzo dobrze, bardzo mnie to cieszy. wybacz, ale wówczas nie byłabym razem z wami na żadnych bożonarodzeniowych obiadkach, unikałabym waszej dwójki po prostu - peggy dobrze wiedziała, że elizabeth była do tego zdolna. chciałam napisać eleanor, ale to nie ta postać. jak coś chciała osiągnąć to robiła to albo bardzo dobrze, albo wcale. jak kochała, to na zabój, jak nienawidziła to na zawsze. popadała często w dość skrajne emocje. kierowała światło, tam gdzie siostra chciała - widziałam go kiedyś. przypominam, że byłam jego dziewczyną, więc wiem doskonale jaki potrafi być marty - zauważyła. złapała za kluczyk odbierając go od peggy i tym sposobem ogarnęły ostatnią zagadkę.

- za to teraz nie masz żadnych powodów do unikania. - zauważyła, bo ona i marty byli grzeczni, tak jak elle przykazała. - więc dobrze wiesz, że ja i on to najbardziej niedorzeczne połączenie jakie mogłoby być. no ale cóż, nigdy już się nie dowiemy. czy teraz możesz już przestać się na mnie dąsać? - złapała ją za ramię, żeby zatrzymać i żeby elle jeszcze nie wychodziła z pokoju, bo musiały ogarnąć swoją relację póki jeszcze miały kilka minut czasu w zamknięciu. patrzyła na nią szczenięcymi oczami błagającymi o wybaczenie.

- niech ci będzie. przestanę - westchnęła, odpuszczając już temat z szanownym martym. najwyraźniej jej siostra zamierzała spotykać się z jej byłym w tajemnicy, nie chcąc jej zranić, ale elka prędzej czy później się sama dowie. kiedyś. w jakiejś równoległej rzeczywistości. sama nie mogła ogarnąć swoich relacji z patrickiem, chociaż wyglądały na dość dobre. przytuliła swojego kurdupla do siebie bo była od niej wyższa.

przytulały się tak długo, że minął ich czas na wyjście i mistrz gry nie zaliczył im wyjścia jako udanego, mimo że miały kluczyk w ręce. peggy się wkurzyła, ale cieszyła się, że pogodziły się z siostrą. poszły na szybką przekąskę, ale potem się rozeszły, żeby elle miała czas pracować nad filmem. next!

czytał sobie plakaty przed wejściem, zastanawiając się kogo i na który pokój zabrać.

gabby przyszła też tutaj żeby się pobawić, ale ona miała już wybrany jakiś pokój! pewnie był jakiś super tematyczny typu jakiś wiedźmin bo ja w takim byłam i było super. poznała bena, więc się przywitała - cześć chłopaku! - przywitała się radośnie.

hehe ja uwielbiam wszystkie escape roomy oprócz tych strasznych. benek pewnie tak samo jak ja xd
- cześć gabby - uśmiechnął się szeroko na jej widok. - jak się masz? czyżbyś wyruszała na bezludną wyspę? czy na egzorcyzm? - wskazał na opcje na plakatach.

ja byłam nawet w pokoju na dachu piętrowca xd
- wybieram się właśnie na bezludną wyspę, na egzorcyzmie już byłam - uśmiechnęła się do niego i spoglądała na te plakaty - właściwie za pół godziny mam wejście, chcesz wejść ze mną może? tak z czystej ciekawości? - zaproponowała.

ohoho. u nas nie ma takich atrakcji xd
- ooo, i jak było? nie bałaś się? - aż się wzdrygnął patrząc na plakat i skupił się na patrzeniu na gabby, która była milsza dla oka. - chciałabyś? ze mną? - na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - no jasne! chętnie rozbiję się z tobą na bezludnej wyspie. nie pożałujesz. - zapewniał ją na wstępie, żeby nie zmieniła zdania.

fajnie było! polecam takie cuda!
- nie, nie bałam się, ale ja lubię dziwne rzeczy, więc było świetnie. nie byłam też sama - wzruszyła ramionami. gabby była odważną dziewczyną, więc pewnie nie bała się takich sytuacji - no to super, to postanowione, pójdziemy razem na bezludną wyspę - zarządziła i przybiła mu piąteczkę - a tak ogólnie to co tam? - zapytała.

jak będę kiedyś w warszawie to się wybiorę xd
- w którym jeszcze byłaś? właśnie zastanawiam się do których warto się wybrać. - zainteresował się skoro gabby była specjalistką. - czadowo! - przybił jej piąteczkę. - czekamy na kogoś jeszcze? - dopytał, bo wiadomo, że im więcej tym weselej. chociaż nie obraziłby się gdyby miał utknąć sam na sam z gabby na bezludnej wyspie. - faaajnie się żyje - odpowiedział nieco śpiewającym tonem, bo nie miał na co narzekać. - a jak tam u ciebie? jak się bawiłaś w sobotę? - klasnął w dłonie, bo chciał poznać jej wrażenia z imprezy roku, wiadomo. tym bardziej, że sam nie został do końca.