wetherspoons

tak wyszlo niestety. moze liczyl na to, ze ich rozweseli I beda mniej marudni.
usmiechnal sie lekko I kiwi glowa jak mu tlumaczy. szczerze mowiac to informacje wlecialy mu jednym uchem I wylecialy drugim bo nie interesowalo go to ani troche. gdyby ktos inny mu to tlumaczyl to juz dawno zaczalby ziewac, ale nie chcial urazic jacka. - jeszcze nie - zasmial sie I upil lyka piwa. - skromnosc to podstawa - wyprostowal sie I dal mu przykleic ta naklejke. - I jak wygladam - zaczal pozowac.

to była jego misja he he.
dobrze, że nie chciał go urazić bo jack bo to nie było trudne. czyli jednak miał jakieś wyczucie! już nie mówił nic o piłce tylko upił kilka łyków piwa w ciszy - jak zawsze zniewalająco - powiedział żartobliwie. ale czy to był żart? no nie do końca raczej! - ale to można jeszcze poprawić - i nakleił mu drugą gwiazdkę na policzku.

jack byl dla niego tajemniczy wiec nauczyl sie juz jak sie z nim obchodzic.
- dziekuje - udal, ze odrzuca teraz swoje wyimagowane dlugie wlosy na bok. - jeszcze tu - odwrocil twarz I popular policzek, na ktorym brakowalo gwiazdki. - teraz nikt nie przycmi mego blasku - powiedzial dumnie.

miał swoje tajemnice których valentino jeszcze nie rozszyfrował!
zgodnie z prośbą przykleił mu jeszcze jedną gwiazdkę na policzek - brawo, pięknie - zaczął klaskać z oczarowania - a nawet jeśli spróbuje to twój blask i światłość go zniszczą - skoro valentino tak sobie żartował, to jack chętnie grał w tą jego grę.

moze kiedys mu sie uda!
- jestem niepokonany! - poklepal sie reka po klacie. wyjal telefon by sie sobie przyjrzec w aparacie. pewnie nawet zrobil sobie fotke I wyslal wszystkim na snapie. zaraz jednak mu sie znudzily te zarty wiec zajal sie piciem piwa.

jest szansa!
- jesteś - potwierdził. i nawet chwilę zagapił się na niego. był taki wesoły i uroczy! chciał chwycić piwko i też się napić, ale zamiast tego wylał je na bar i chwycił nerwowo serwetki żeby to wycierać. wstał z krzesła, robił to szybko i dość sprawnie. nawet na tyle szybko, że chwycił dłoń valentino która była na barze i uniósł żeby powycierać to co było mokre. i tak już ją trzymał xd

zagapilam sie ups xd
szkoda ze valentino byl za bardzo zajety przegladeniem sie w lusterku by zauwazyc, ze jack na dluzej zawiesil na nim wzrok. obserwowal go jak wyciera bar I usmiechnal sie. nie zabral reki bo dotyk jacka byl calkiem przyjemny.

i tak nieźle xd
jak już wszystko powycierał to spojrzał na niego znowu. tym razem jednak się nie zagapiał, także sorry - nie oblałem cię? - zapytał dalej trzymając jego rękę xd najwyraźniej był to dla niego dość naturalny odruch he he.

spojrzal sie na siebie by sprawdzic czy piwo dotarlo do niego. - moze troche, ale nic sie nie stalo - wzruszyl ramionami. wolna reka chwycil serwetke I zaczal wycierac mokra plame na swoim udzie. wolalby zeby jack mu ja wytarl ale powstrzymal sie przed zapropowaniem mu tego.

widząc jak się tam wyciera lekko się podniecił i speszył dlatego wymruczał coś że musi iść i uciekł!

przyszedl do tego jakze legendarnego pubu, ale bylo tu obskurnie i mu sie nie podobalo. stal w kacie ze swoim slabym drinkiem i obserwowal innych.

przyszła tu z koleżankami, które wyciągnęły ją na ploteczki i piła tylko virgin drinki. koleżanki zauważyły księcia numer dwa, więc zaczęły popychać annie w jego stronę, żeby zapoznała go z nimi, bo też chciały jak annie załapać się na romans z księciem. problem w tym, że annie też nigdy wcześniej nie widziała na oczy arthura.
- przepraszam, koleżanki kazały mi do ciebie podejść, bo są przekonane, że już się znamy. ale równie dobrze możemy się tu i teraz poznać, prawda? - ciekawe czy arthur ogarniał kim ona była czy wziął ją za fankę-wariatkę xd

spojrzal na nia od niechcenia. kojarzyl ja bo wzbudzala negatywne emocje u co niektorych czlonkow jego rodziny. pewnie nasluchal sie o tym jak charlotte jej nie lubi. - chyba nie powinnas tu byc - zignorowal jej slowa. nawet on ogarnial, ze pub byl ostatnim miejscem, w ktorym mozna bylo znalezc kobiete w ciazy.

george ciągle nie przedstawił jej swojej rodzinie, a już krążyły o niej niepochlebne opinie. teraz chodziła na nauki savoir-vivre'u, żeby zrobić na nich dobre wrażenie, ale cóż, charlotte i tak nie przekona.
- bez obaw, to bezalkoholowe drinki. - zapewniła go, uśmiechając się lekko. chociaż faktycznie miała straszną ochotę się upić, jak również zapalić! ale była grzeczna.

teraz miala okazje by zrobic dobre wrazenie na arthurze. nie mial wielkich wymagan bo byl zajety swoimi problemami i nie za bardzo go interesowaly skandale starszego brata.
pokiwal glowa i spojrzal na jej brzuch. - moge dotknac? - zapytal. nigdy w zyciu nie widzial na zywo ciezarnej wiec fascynowal go ten caly proces xd

liczyła na to, że skoro poznają się w takiej nieformalnej sytuacji to łatwiej im będzie przełamać lody. wiadomo, że nie czuła się za dobrze w tym całym królewskim świecie i chętniej zaśpiewałaby ze wszystkimi karaoke i mieliby bonding xd
jego pytanie ją zaskoczyło, bo do tej pory oprócz madeline nikt o to nie pytał. nawet george nie interesował się dzieckiem, ale w sumie czemu by miał xd
- oczywiście, w końcu to twój bratanek albo bratanica. - odpowiedziała, chociaż ciężko jej to przechodziło przez gardło. będzie musiała się jeszcze przyzwyczaić do tego, że jej dziecko będzie windsorem. rodzeństwo george'a powinno namawiać annie, żeby uciekała z tej popapranej rodziny póki ma szansę xd

nie wiem czy karaoke nie pogorszyloby sytuacji xd
nie jego dzieciak to sie nie interesowal xd chociaz zwykle faceci chyba nie byli tacy uczuciowi by glaskac ciezarne kobiety po brzuszkach. george sie pewnie musi przyzwyczaic do tego, ze niedlugo bedzie mial dziecko. pochylil sie do jej brzucha i polozyl na nim dlon. - wpolczuje mu - stwierdzil, prostujac sie. jemu osobiscie nie przeszkadzala tak bardzo by mial ja namawiac do ucieczki xd

skąd wiesz, może elka jest fanką karaoke xd
tak naprawdę ani annie, ani george nie zdawali sobie sprawy z długofalowych konsekwencji swojej spontanicznej decyzji, żeby ogłosić światu, że ona nosi jego dziecko. pewnego dnia na brytyjskim tronie może zasiąść randomowy bękart bez szlacheckiej krwi xd
- dziecku czy george'owi? - spochmurniała, że arthur w ogóle komukolwiek współczuł w tej sytuacji. wszyscy powinni być szczęśliwi. chyba.

w sumie xd elki zdanie najwazniejsze xd
troche przypal xd - dziecku - poslal jej troche smutny usmiech. krolewskie zycie wcale nie bylo takie wspaniale jakby sie wydawalo. moze wydawalo mu sie, ze gdyby urodzil sie w normalnej rodzinie to nie bylby taki pojebany.

może elka miała dopracowaną własną wersję single ladies i wywijała xd
- dlaczego? - spytała od razu. annie nigdy nie ciągnęło do królewskiego życia, więc nie była zajarana tym, że jej dziecko urodzi się jako królewski potomek, ale jej własna mamusia dostawała na tym punkcie bzika. annie nigdy nie widziała, żeby madeline była dumna z jakiegokolwiek jej osiągnięcia chociaż w połowie tak jak z tego, że jest w ciąży z księciem.

haha potrafie sobie to wyobrazic xd
zasmial sie krotko. musiala byc naiwna skoro nie wiedziala dlaczego jej dzieciak ma teraz przerabane. - dlaczego? bycie przyszlym krolem anglii to raczej nie sielanka - powiedzial z rozbawieniem. nawet zadziorna charlotte sie tego bala.

ja również, więc uważam to za bardzo prawdopodobne.
odchrząknęła. im dłużej media trąbiły o ciąży annie, tym bardziej ta uświadamiała sobie wszystkie implikacje z ich niewinnego ogłoszenia. bycie królem anglii to niekoniecznie przyszłość, którą początkowo planowała dla swojego dziecka, ale to wciąż mniej przerąbane niż bycie dzieckiem siostry i brata xd
- będzie na to przygotowywane przez całe życie. tak jak george. - odpowiedziała, zachowując spokój, chociaż w środku już czuła się źle z tym, że skazywała swoje dziecko na porąbane życie. no ale faktycznie to dziecko będzie mieć porąbane życie w każdej możliwej wersji wydarzeń.

w takim razie moze powinna sprobowac!
haha bycie przyszlym krolem bylo rzeczywiscie mniej pojebane niz bycie dzieciakiem swojego wujka. ciekawe jak by do niego mowil xd
- to brzmi swietnie - dalej byl rozbawiony. dla reszty rodzenstwa to bylo najgorsze co moglo byc, ale george w sumie nie wydawal sie jakis nieszczesliwy ze swojej pozycji. moze faktycznie mozna bylo sie nauczyc bycia glowa kraju. szkoda tylko, ze dzieciak nie mial w sobie krolewkich genow.

i tak będzie miała przerąbane u rodziny królewskiej, więc nie miała wiele do stracenia.
nadal będzie mówić do prawdziwego ojca wujku, o ile w ogóle annie dopuści kiedykolwiek francoisa do niego.
- wiedziałeś, że george kiedyś będzie miał dziecko. akurat wasza rodzina musi szczególnie dbać o ciągłość rodu. - zauważyła. szkoda, że dziecko annie wcale nie zachowywało ciągłości rodu xd za kilkadziesiąt lat anglią nie będzie rządzić windsor, tylko potomek vincenta, effie, mercedes, franka i blaise'a. przejmujemy władzę xddddddd

przynajmniej madeline sie cieszyla, ech. - tak, ale nie z kims takim jak ty - powiedzial szczerze. - bez urazy - dodal zaraz szybko bo wydawala sie mila i rzeczywiscie nie chcial byc dla niej chamski. byl po prostu szczery! lepiej zeby on jej to powiedzial w taki sposob niz zeby dopadla ja charlotte. hahahah rzeczywiscie!