przed wejściem

chudy był, dałby rade xd
- no właśnie nie do końca wiem i rozumiem - liczył na jakiś krok ze strony leona, ale na razie się nie doczekał xd - to znaczy wiesz, nie wiem jak wyglądają relacje chłopak-chłopak? - zaczął machać nerwowo rękoma. zawsze randkował tylko z laskami - jest jakiś specjalny czas po jakim zapraszają sie na randki? - może percy go poratuje swoją wiedzą xd

by nie mial innego wyjscia xd
zamrugal, przygladajac sie mu. - chyba wygladaja tak samo jak dziewczyna chlopak? - podrapal sie po glowie. nie byl w zwiazku to nie wiedzial xd James zapytal zla osobe, percy nie mial doswiadczenia w takich sprawach. - a z dziewczyna jest jakis specjalny czas? - zapytal. moze sie czegos nauczy xd

no własnie xd
nie wiem jakim cudem james uznał, że to pytanie powinno być skierowane do percy'ego, ale chyba lepsze to niż takie pytanie do stefki xd
- nie wiem, skąd miałbym wiedzieć - zestresował się i zaśmiał. trochę nieswojo było mu o to pytań bo w sumie miał dziewczynę i nigdy w takim kontekście nie interesowali go faceci.
- zależy - w kwestii dziewczyn mógł się wypowiadać - nie mozesz czekać zbyt długo żeby nie poczuła się olana, ale też nie możesz zapraszać jej za szybko żeby nie poczuła desperacji - zaczął tłumaczyć.

no nie wiem, stefka byla ostatnio popularna xd
- nie wiem - wzruszyl ramionami. mogl zapytac jamesa o dokladnie to samo xd raven miala podobny dylemat wiec pewnie bylaby lepsza osoba zeby to przegdac xd dowiedzialaby sie przynajmniej dlaczego juz jej nie lubi.
- wydaje mi sie, ze z chlopakami moze byc podobnie - znowu wzruszyl ramionami. pytania jamesa byly za trudne. gdyby zapytal go jak obliczyc ile taxu zaplacil za pizze to by predzej wiedzial. - chyba - dodal zeby nie bylo, ze dal mu zle rady xd

ale raczej o randkach nic nie wiedziała xd
percy był jedynym chłopakiem w okolicy z którym mógł o tym pogadac, a i tak był kompletnie nieprzydatny. teraz percy powinien zapytać perry'ego, a potem perry leona. błędne koło!
- więc już powinien o to zapytać... - mruknął do siebie zmartwiony. faktycznie najlepiej by się dogadał z raven, ale zamiast tego wolał z nią spędzać czas i oglądać filmy zamiast ją macać ostatnio, ups - masz rację, chyba. każdy ma inny czas żeby o to zapytać co nie? - zaśmiał się wzruszając dość beztrosko ramionami - chcesz trochę? czy musisz wracać do pracy? - zapytał machając pudełkiem, myślał że leci dalej rozwozić.

moze obserwowala kolezanki I miala jakas wiedze xd
lepiej by na tym wyszedl jakby zapytal google I poczytal jakies forum. percy zapyta perryego, a Perry bedzie potem myslal, ze chce go zaprosic na randke tylko jest niesmialy xd
- to prawda. chyba najlepiej o to zapytac kiedy czas wydaje sie dobry - probowal mu poradzic zeby zaufal intuicji. - skonczylem na dzisiaj - zapomnial juz, ze wygladal jakby rozwozil jedzenie I myslal, ze chodzilo mu o prace na uniwerku.

chyba raczej o puszczaniu się xd
czyli jak zawsze łańcuch niedomówień!
- masz racje - przyjął wersję percy'ego. to się zdziwi biedak - ekstra, to trzymaj kawałek - wręczył mu kawałek pizzy i poszli do środka. pewnie james zaraz uciekł do siebie i jadł tą pizze zastanawiając się nad swoimi relacjami xd

a percy aplikowal na prace do uber eats xd

doglądał przybytku, a raczej podziwiał jaki jest ładny i jak mu ładnie wyszło xd

leon zapoznał się ze wszystkimi zmianami wprowadzonymi przez perry'ego i wcale nie był zachwycony.
- o, przyszedłeś - wypalił na jego widok. już mu się mieszało i wydawało mu się, że zaprosił go na spotkanie biznesowe, żeby przegadać te zmiany. - chyba masz mi dużo do powiedzenia - potarł spocone ze stresu dłonie o spodnie.

perry sobie po prostu przyszedł, a leon myślał że umówili się na biznesowe spotkanie xd
rozglądał się zachwycony i nie wyczuł, jakichkolwiek pretensji w głowie kuzyna/wujka? już nie pamiętam xd
- nie muszę nic dodawać - wskazał dumnie na wielki, czerwony szyld. jemu tam się podobało. nie dostał żadnych skarg więc uznał metamorfozę za wielki sukces.

napoleon coraz bardziej świrował xd przebywanie w rodzinnym mieście nie działało na niego dobrze.
perry jest wujkiem leona, czyli leon jego bratankiem xd
- już nie będziesz nic więcej dodawać? żadnych więcej zmian? - spytał z nadzieją i ulgą. nie przeżyłby już nic więcej.

bóg dramek tak na niego wpływał hehe.
nigdy tego nie pamiętam i nie ogarniam xd
- po co dodawać coś do takiej doskonałości? - wskazał rękoma odnowiony motel zupełnie jakby był ósmym cudem świata. perry też nie był zbyt normalny jak widać. takie geny w tej rodzinie ups.

znał boga dramek dzięki rodzinnym legendom i dlatego chciał zostać w nowym jorku, a nie wyszło xd
zawsze muszę się zastanowić, ale trzeba po prostu pamiętać, że finn jest z pokolenia wyżej xd
- naprawdę myślisz, że jest doskonały? - pytał niepewnie. jeszcze niedawno to była rozpadająca się dziura, a teraz jeśli perry, który przecież znał się na modnych i luksusowych miejscach, chwalił motel, to chyba była nadzieja na rozkręcenie biznesu? - bo ja nie wiem, czy to trochę nie przesada... na przykład, czy na pewno potrzebujemy huśtawek w pokojach? może lepiej by było wystawić je w ogrodzie? - nie ogarnął, że to sekshuśtawki.

nie wyszło, bo bóg dramek go skusił.
za skomplikowane dla mnie i tak xd
- oczywiście że jest - perry zrobił z tego miejsce schadzek, a nie modne miejsce. ważne żeby zarabiało na siebie i tam wyczuł potencjał. poza tym miał w końcu fajne miejsce do robienia orgii, a nie jakąś ruderę - my - wskazał na siebie i jego - nie potrzebujemy, ale nasi klienci - zaśmiał się z podtekstem. pewnie już uzywał tego z jakąś dziunią xd

bóg dramek działał podstępnie.
haha, ja byłam bardziej zaangażowana w to, że mama minnie i tata lilki i tylera się spiknęli, więc pamiętam, że mieli dziecko potem xd
- mhm, może faktycznie trzeba bardziej reklamować te huśtawki w pokojach i wtedy przyjechałoby do nas więcej rodzin z dziećmi - zastanawiał się na głos i drapał po policzku. - bo wiesz, póki co mam wrażenie, że odwiedzają nas tylko... panowie, którzy zdradzają swoje żony, jeśli wiesz, co mam na myśli - czuł, że musi mocniej wyjaśnić temat xd

jak zawsze.
masz lepszą pamięć w te klocki niż ja, zdecydowanie!
- nie mamy opcji dostawianie łóżek - od razu zanegował jego pomysł, bo jednak rodziny z dziećmi psułyby vibe, któy chciał tu zbudować - to są mężczyźni pragnący wolności i odrobiny rozrywki, poza tym panie też tu przychodzą zdradzać swoich mężów - powiedział dumnie xd był za równouprawnieniem xd

ale ty pamiętasz stare ryjki xd
- to możemy ją wprowadzić! ja jestem szefem i decyduję - przypomniał mu. jeszcze niedawno chciał się pozbyć zbędnego balastu, ale teraz jak perry przejął kontrolę, to mu się przypomniało, że jest szefem. nie był zwolennikiem vibe'u, który wprowadzał wujo xd - nie chciałbym, żeby motel miał taką opinię - potrząsnął głową. - trzeba zrobić coś, żeby zachęcić rodziny do przyjazdu. może jeszcze zjeżdżalnię w ogrodzie? - teraz on odpływał z pomysłami. myslał, że inwestor perry będzie chętny, żeby wydawać pieniądze na pomysły leona. niepotrzebnie wyjechał, gdy perry podjąl wszystkie decyzje, bo nie dał rady wcisnąć ani jednego swojego pomysłu.

raz czy dwa mi sie zdarzyło xd
- nie mam tam miejsca, poza tym nie znajdziemy łóżek pasujących do wystroju - sypał wymówkami jak z rękawa. zupełnie jakby wiedział że bratanek będzie się czepiać i przygotował się xd
- nie bądź staroświecki, to nie jest zła opinia - zanegował od razu, uważał że to bardzo rozrywkowe miejsce - możemy robić imprezy dla singli i nie tylko - już próbował wciskać coś żeby załagodzić, ale pewnie chodziło mu o orgie - nieee, zjeżdżalnia nie pasuje, w ogrodzie są drogie rośliny - pewnie takie które jednocześnie mogą być afrodyzjakiem, wiadomo.

kręcił głową, nie akceptując propozycji perry'ego.
- miałeś mi pomóc, a zamiast tego zrobiłeś wszystko po swojemu i teraz mnie wykluczasz! - puściły mu nerwy. - to miejsce nie ma już zupełnie duszy. nie czuć w nim w ogóle babci! - co prawda motelowa dusza babci była szalenie tandetna i śmierdziała stęchlizną, ale przynajmniej było tu jakoś swojsko i to miejsce nadal przywoływało mu na myśl zapach babcinych drożdżówek z dzieciństwa i słyszał w tych ścianach śmiech mamy, a teraz... teraz to miejsce było obce, a w dodatku przyciągało bardzo specyficzny rodzaj gości. - nie podoba mi się to! - wycelował w neonowy szyld, ale miał na myśli ogólnie zmiany w motelu. a potem tak bardzo się zestresował tym, jak się zachował, że nie czekał na reakcję perry'ego i uciekł przed konfrontacją.

perry już był gotów na konfrontację, ale ten uciekł. uznał to więc za akceptację - ee, przywyknie - mruknął pod nosem i poszedł na jakaś schadzkę, ale nie do motelu xd