goodman

wrócił w maseczce do domu i kroił pomidora na kanapkę, ciekawe przed jakim wirusem się bronił xd

pacjent zero?
przyszedł i też chciał zrobić sobie coś do jedzenia, ale zobaczył jakiego brat dokonuje bluźnierstwa w kuchni.
- pomidory się kroi tym nożem! - doskoczył i już wymachiwał odpowiednim nożem przed nim.

hahahahahaha. nie xd
zmartwił go nóż, a nie fakt maseczki. widać jakie miał priorytety hehe - jest taki sam - zaczął wymachiwać nożem którym kroił podobnie jak wes. dobrze ze się przypadkiem nie dźgnęli.

odpowiednie zachowanie w kuchni przede wszystkim. dopiero jak sytuacja będzie opanowana to dostrzeże inne rzeczy xd
- jest zupełnie inny, patrz jaki ten ma ząbki - zbliżył do niego nóż, żeby mu zaprezentować - ja ci to robię - szturchnął go biodrem, żeby odepchnąć od stanowiska. augustus chciał być opiekuńczym starszym bratem, a to wesley czepiał się, że nie umie kroić pomidora.

według gusa wszystko w kuchni było opanowane xd
zerknął na ten nóż, ale dalej nie widział różnicy - okej - przytaknął mu jednak dla świętego spokoju. tak też przytakiwał dzieciakom pewnie - chce z szynką i sałatą - pozwolił mu zająć się kanapką i nie narzekał - dodaj też majonez - zamachał ręką. oparł się o blat i patrzył na niego - więc, śmieszna historia... - zaczął - dzisiaj wszystkie dzieciaki czuły się jakieś zamroczone... - zaczął tajemniczo. jakby to wesa obchodziło xd

wes był innego zdania xd
- wiem z czym się robi kanapki - zamachał na niego, żeby go odgonić i już mu dodawał dodatki wedle własnego uznania dolewając samorobny sos i dosypując przypraw na wierzch jego kanapki. nie zwracał uwagi na brata zbyt pochłonięty swoim światem, ale jego słowa zaalarmowały go. zawiesił pracę nad kanapką i ostentacyjnie odsunął się od gusa. - czym zarażasz? - ustawił ręce jak do kung fu, żeby walczyć z wirusem nożem od pomidorów.

zerkał na kanapki jak robił. to był odruch. zaglądał dzieciom w talerze więc zaglądał wesowi jak robił kanapkę - nie lubię marynowanej rzepy! - jęknął, ale chyba jego młodszy brat niezbyt się przejął skoro był w swoim świecie. wyjmie ją z kanapki i wyrzuci po kryjomu.
zaśmiał sie na jego reakcję udając, że to nic strasznego - no i... - zaczął dalej - dzieci czuły się niemrawo, najpierw mała lisa grey dostała gorączki i pojechała do domu, potem timmiego zaczął boleć brzuch i przyjechał po niego tato... - dalej gadał - a po dwunastej wszystkie jak w zegarku zaczęły puszczać pawie - mówił jak gdyby nigdy nic - o trzeciej zadzwoniła mama lisy poinformować, że ma grypę żołądkową - więc tak, była szansa że w przeciągu dwóch dni gus zacznie rzygać pod siebie xd

- nie doceniasz bogactwa smaków, które wyciąga marynata - nie zamierzał słuchać wybrzydzania brata, on wiedział najlepiej co będzie mu smakowało. gus tak długo opowiadał, że wes się zniecierpliwił i zabrał się za robienie drugiej kanapki dla relaksu. na koniec jego historii zaczął się nerwowo śmiać jak zawsze w nieodpowiednich momentach zamiast powiedzieć coś podnoszącego na duchu. jego śmiech oznaczał, że się przejmował, brat powinien docenić xd - czy to znaczy, że masz jutro wolne, bo wszyscy są chorzy? - próbował znaleźć pozytywy sytuacji.

- tylko keczup wyciąga bogactwo smaku - mówił na serio. nawet jajecznicę polewał keczupem xd gus zawsze długo owijał w bawełnę zanim coś powiedzieć więc młodszy brat pewnie był przyzwyczajony. a on myślał, że rodzina lubi go słuchać. pewnie jak mówił to wszyscy się wyłączali jak wes teraz - nie sądze, paru rodzynków dzisiaj nie było - co znaczy że niezależnie od samopoczucia będzie musiał tam pójść - ale pomyśl, że w najgorszym wypadku ty odpoczniesz kilka dni od pracy - poklepał go po ramieniu. nie ma to jak pocieszenie że bedzie rzygał xd

- nie prowokuj mnie! - już mocniej ściskał nóż w dłoni, bo gus wkraczał w niebezpieczne tematy. gus gadał, wes czarował w kuchni, wszyscy byli zadowoleni. - nie ma mowy, nie mogę sobie wziąć wolnego! - przejął się. chciał zaimponować khai swoim zaangażowaniem i był tak blisko otrzymania pozwolenia na pomaganie przy krojeniu warzyw, a nieobecność tylko to popsuje. - poza tym mam jutro randkę! - przypomniał sobie. rosie go nie chciała to musiał się pocieszać. jak zacznie rzygać w trakcie to będzie kiepsko. wziął swoją kanapkę i przewędrował dalej od brata. - powinniśmy cię odizolować - czas na kwarantannę, sprawdzony sposob xd

dobrze, że go nie dźgnął za wzmiankę o keczupie xd trigger wesa!
- dlaczego? wolne jest dobre - nie rozumiał obaw wesa - można spać do południa, obżerać się słodyczami, czytać komiksy, patrzeć na ptaki przez okno - nie brzmiał jak starszy brat, ups - randkę? - zainteresował się nagle - kupiłeś czekoladki? masz przygotowany komplement na dzień dobry? - wypytywał. widać że był zacofany jeśli chodzi o randki. też wziął swoją kanapkę - odizolować? mam maskę, jesteś bezpieczny - nic sobie robił z bezpieczeństwa sanitarnego. dziesięć dni kwarantanny xd

było blisko xd tylko ze względu na ich braterską więź się powstrzymał!
wolne w wykonaniu gusa brzmiało bardzo abstrakcyjnie dla wesa. dawno nie miał takiej leniwej niedzieli, zawsze był w biegu między szkołą, jedną, drugą pracą a wypadami ze znajomymi.
- spanie do południa nie pomoże mi w uzbieraniu funduszu na food trucka - przypomniał mu. miał w pokoju vision board i plakat z zaznaczaniem ile $ mu zostało do osiągnięcia celu. jakby lezał i nic nie robił to by czuł się winny jak to by na niego patrzyło. - nie musisz się martwić o moje przygotowanie - poklepał go po ramieniu, bo zapomniał, że miał go unikać. zarazki już przechodziły na niego. tak czy inaczej nie brał porad randkowych od swojego niedoświadczonego brata. wes miał więcej doświadczenia, a 10 lat mniej xd rozwój seksualnego życia gusa zatrzymał się jak był w tym samym wieku co jest wes xd - przed chwilą sam groziłeś mi kilkoma dniami wolnego - przypomniał mu i wskoczył na kanapę zajadając się kanapką i zachwycając każdą nutką rzepy i przypraw.

wes psychopata xd
i czyszczeniem basenu u perry'ego xd
- mała ilość snu też ci nie pomoże - gus pewnie w tygodniu pracował, a w weekendy spał do południa. nie miał motywacji chłopak. ciekawe czy miał jakiś kolegów xd może karola mu zapewni xd - możemy wymieniać smsy w trakcie randki jeśli się pogubisz - nadal twierdził, że miał lepsze doświadczenie. nie śmiej się bo to może być klątwa goodmanów, że ich życie randkowe kończy się w wieku siedemnastu lat xd - idę stąd! - wskazał na niego kanapką - żeby nie było, że cię potem zarażam - zaśmiał się. a potem uciekł do swojej piwnicy, zjadł kanapkę i robił sobie dobrze xd

tylko w kuchni xd będzie prowadzić hell's kitchen w przyszłości xd
miał wiele basenów do czyszczenia! on harował, żeby inni mogli się lenić!
miał benka, to wystarczy za kolegów xd robili sobie w niedziele pokazy disneya xd
- jeśli będę potrzebować twojej pomocy to się zgłoszę - wiedział, ze brat musi to usłyszeć, bo inaczej się nie odczepi. nie sądził jednak, by rady augustusa mu się kiedykolwiek przydały, przynajmniej nie w tej dziedzinie. hahah klątwa rodzinna. wszystko jest możliwe! wesley został na kanapie i ogladał tiktoki.

krzątał się w kuchni, podjadając jakieś wymyślne przekąski wesa! może były na jakąś okazję, ale i tak podjadał!

były na okazję użalania się nad sobą xd tak naprawdę to zrobił je, żeby zanieść do pracy. chciał ugłaskać khai, żeby go nie wyrzuciła.
- zostaw! - zirytował się wracając do kuchni i widząc, że gus już podjada - czemu zawsze bierzesz to co nietwoje? - metafora na dzień dobry xd

zapychał się nimi z żalu xd
- heeee? - odwrócił się z wypchaną buzią - nic nie zjadłem! - skłamał, choć na pierwszy rzut oka było widać co jadł. może coś mu z buzi wystawało, słodziak! nie zrozumiał metafory.

musiał dbać o formę, żeby pokazać rosie co straciła.
- jeszcze nie były gotowe, trzeba je najpierw zapiec - mruknął wyciągając dopiero blachę do pieczenia. życzył bratu, aby go brzuch rozbolał xd widać było, że od kilku dni ma do niego negatywne nastawienie.

powinien z gołą klatą paradować wokół niej xd
gus miał doświadczenie z bolącymi brzuchami. zjadał wszystkie ciasteczka które przynosiły madki do przedszkola. te złe i te dobre - i bez tego były bardzo dobre! - zapewnił. nie wyczuł, że wes zachowuje się wobec niego inaczej.

i torbą na głowie, żeby go nie rozpoznała. dopiero wtedy by na niego poleciała xd
- jeszcze nie, jeszcze czegoś im brakuje - pochylił się, żeby powąchać przekąski i przyjrzeć im się badawczo. wyciągnął jakieś przyprawy i przekładał teraz przekąski na blachę i sypał jeszcze przyprawy. - czy mógłbyś dać mi przestrzeń? - burknął na gusa. nie chciał, żeby ktoś mu się wtrącał w kuchni, to akurat był standard, choć zazwyczaj był milszy.

depresyjny awek xd
to bardzo możliwe, choć chyba twarz też była wazna dla rosie xd
przyglądał się jak przyprawiał przekąski. już miał na nie chrapkę! - wow, wow - zamachał rękoma i zrobił krok w tył - mamy tu już pana dorosłego, daję ci przestrzeń - przypomniał mu o niedawnej okazji.

jesień mu nie sprzyja xd
wes miał przystojną twarz, niestety za młodą na standardy rosie. ciekawe czy spodobałby jej się gdyby nie chodzili razem do szkoły i nie wiedziałaby ile ma lat.
- dobrze - burknął i skupił się na przekąskach, nie zwracając więcej uwagi na gusa. wstawił je do piekarnika i odwrócił się - nadal tu jesteś? - zabrzmiało jak oskarżenie. wnioskując po zdjęciach gus mógł się kręcić w okolicy bez czyhania na wesa w kuchni xd

nie bardzo, źle wszedł w ten miesiąc!
możliwe, że tak. rosie miała dziwne zasady jeśli chodzi o wybieranie facetów.
kręcił się wokół kuchni, macał jabłka w koszyku z owocami, zaglądał przez okno, czytał notatki na lodówce. prawie jakby jakieś taniec wokół wesa wykonywał - jestem - przytaknał - mam stanąć tam? - wskazał na jedno miejsce - czy tam? - wskazał na bardziej odległe miejsce.

a miało być tak pięknie!
nigdy nie wiadomo kto jej wpadnie w oko.
czyli jednak augustus nawet nie udawał, że sobie poszedł tylko kręcił się w okolicy. dobrze, że wesley'a pochłonęło kucharzenie i nie rozpraszał się przez brata. chyba że okaże się na końcu, że dodał cukier zamiast soli i cała blacha pójdzie do kosza. chyba że gus z desperacji zje xd
- czemu nie pojdziesz jak najdalej ode mnie? - jeśli nie chciał to wes zaraz się wycofa i schowa w pokoju, wiedział za ile czasu musi wrócić do piekarnika - nie masz gdzie pójść? na przykład do rosie? - wytknął mu w złości.