by Gość Pią Mar 30, 2012 2:17 pm
Marie przyjechała do Londynu na jakieś zakupy połączone z dniem otwartym na metropolitan uni, który jest najgorszy z wszystkich w Wielkiej Brytanii, ale zaczęła wątpić w to, że dobrze zda a-levels, czy jakie tam oni mają egzaminy. Żeby się pocieszyć, z dużą torbą z zakupami z jakiejś Zary, weszła do Starbucksa i stanęła w kolejce, za Andym, z czego zaraz sobie zdała sprawę i wydęła nieznacznie usta, tylko czekając na to, aż brat jej zacznie wrzucać za to, że nie ma jej w szkole, kiedy powinna tam być. - Cześć - mruknęła, bo chyba przywitać się wypadało. A ja zw, bo muszę zadzwonić.