Dach

kurde, to trauma życia! oli pewnie przytulił swoją psiapsię jak najmocniej umiał, zalewając ją milionem pytań przy okazji - różyczko, co tu robisz? co się stało? czemu płaczesz? - spytał zmartwiony. był takim kochanym słodziaczkiem, że nazywał ja różyczką hihi.

no i wcale jej to pewnie nie przeszkadzało! także spoko. z resztą był taki kochaniutki i w ogóle i rose na pewno go kochała całym serduszkiem. w sumie to bardzo prawdopodobne, że się w nim podkochiwała ale ciii..... - byłam na imprezie i tam taki chłopak rzucił się z parapeetuu - zanosiła się płaczem i nawet nie ocierała łez bo to by nie zdziałało tak samo jak wycieraczki w ogromną ulewę! zaraz byloby to samo. - i to jest takiee beznadzieejneee - jęknęła znów i przytuliła się do niego mocniej.

no ja tam się nie dziwię! on taki słooodziak, ona też, to by pasowali do siebie! tylko oli niestety był ślepo zapatrzony w antośkę ;x ale i tak rosie była na drugim miejscu w jego serduszku - o cholibka! co on? zwariował ?! - jęknął i zaraz sięgnął do swojego plecaczka, w którym na pewno miał chusteczki dla rosie! wyciągnął paczuszkę i podał przyjaciółce. nawet jakby miała zużyć wszystkie, to trudno! - nie płacz już, proszę.. - przycisnął ją do siebie i zaczął głaskać po główce. smutno mu się zrobiło jak tak płakała, po chwili sam nawet zaczął płakać hehe.

biedna rose! no ale trudno. i tak on na pewno nie wie, że roska jest w niego zapatrzona. może nie tak ślepo, ale na pewno uwielbia spędzać z nim czas i zazwyczaj jak ją przytula to na pewno ma motylki w żołądku i cieszy się ogromnie z tego! no ale teraz nie miała siły na żadne motylki, żabki czy inne stworzonka. teraz rose, zawsze wesoła i super pozytywna musiała się wypłakać. rose wzięła chusteczkę otarła oczy, wytarła nos, żeby nie być zasmarkana paskudnie i żeby oliś się jej nie brzydził. cholibka takie hagridowe.. <3 - nie wieeem. on chyba był w niej szaleńczo zakochaany, a ona go nie chciaała. - przeciągała niektóre słowa i łapała łapczywie powietrze, żeby się uspokoić. na jego słowa to się chyba jeszcze bardziej rozpłakała. nie ma to jak miłe spotkanie na dachu!

oli musi jej posłać kiedyś całuska w takim razie, bo moje postacie lubią tak sobie o całować innych! india i isaac są już odhaczeni. teraz czas na resztę hehehe! - jeeejku! to jakiś wariat chyba - znowu jęknął. nawet nie zdawał sobie sprawy, że jego też to czeka! chociaż on nie był taki jak chris.. a może i był. teraz nie jestem w stanie stwierdzić, co by zrobił jakby antośka dała mu kosza. na pewno by się załamał.. ale czy do takiego stopnia, by skakać z parapetu? - różyczkoooo, nie płacz.. - zachlipał razem z nią, a za chwilę się roześmiał. może ona też się roześmieje wtedy, pomyślał sobie. zawsze to działało! - heeej! uśmiech proszę - dodał i jeszcze ucałował jej policzek! dach to takie romantyczne miejsce! oby tylko nie spadli..

haha. w sumie to całkiem dobra metoda.... jedna postać coś robi a potem wszystkie inne za nią w ślad... zawsze masz jakiś pomysł na to co robić xd ale w takim razie moje wszystkie zaraz musiałyby wylądować w psychiatryku. co akurat tutaj nie jest niemożliwe xd o nieee, niech nie skacze bo rose się już zapłacze wtedy dosłownie na śmierć bo jej pewnie zabraknie powietrza i umrze czy coś. spojrzała na niego zapłakanymi oczętami ale nie mogła się nie uśmiechnąć kiedy dostała od niego buziaka. - to wszystko jest takie pokręcone. - westchnęła i otarła znów łzy kolejną chusteczką od olivera.

mam ochotę którąś z moich postaci wysłać do psychiatryka, ale nie wiem którą i za co haha xd chyba jednak nie zasługują na taki los! - nie myśl o tym - westchnął i zaczął wyobrażać sobie chrisa, tzn. chłopaka samobójcę, o którym mówiła mu rosie, lecącego z czwartego piętra i jego roztrzaskany mózg na chodniku. to musiało być straszne! ciekawe czy sprzątnęli już ten bajzel. na szczęście swoje myśli zachował dla siebie, co by nie straszyć roski! - pokazać ci coś fajnego? - zerknął na psiapsię - spójrz o tam! - wskazał na niebie jakąś spadającą gwiazdkę, o - pomyśl życzenie!

hahaha trafiłaby wtedy do śmietanki towarzyskiej st.albans! tam można trafić za wszystko xd lilka poszła za ćpanie i puszczanie się, więc dla każdego jest szansa! a betty poszła za to, że jest betty xd jezu dobrze, że się z nią tym nie podzielił! na szczęście mózg krisa się nie rozprysł na milion kawałków, bo tego rose pewnie by nie zniosła i naprawdę potrzebowałaby jakiegoś pokoju bez klamek... spojrzała tam gdzie jej pokazał i lekko się uśmiechnęła. najlepsze jest to, że jak idziesz ulicą z kims i przystaniesz i pokażesz w niebo i będziecie we dwie osoby tak na to patrzeć to chociażby tam nic nie było 90 % ludzi też tam spojrzy xd przymknęła oczy i pomyślała zyczenie. pewnie chciała, żeby ją pocałował czy coś równie romantycznego ale nie wierzyła chyba w spadające gwiazdy, także cóż... - cieszę się, że tu na ciebie wpadłam. - powiedziała z lekkim uśmiechem. popłakała i zrobiło się jej lepiej! szczególnie w takim towarzystwie.

najprędzej trafi tam oliver, za nękanie antośki. ale na razie sytuacja jest pod kontrolą! jeszcze nie czyha na nią w damskiej toalecie czy coś, chociaż mało brakuje! haha coś w tym jest.. też bym pewnie luknęła z ciekawości xd oliver też pomyślał sobie życzenie. chciał żeby antośka była jego dziewczyną, o! trochę odmienne te życzenia mieli hehe. może tośka zgodzi się chodzić z nim przez dwa dni albo dwie godziny hehe. tak z litości czy coś, bo będzie ją szantażował, że się powiesi czy coś. a rosie dostanie tego buziaka, bo czemu by nie! coś wymyślimy. rosie mogła nie wierzyć w spadające gwiazdy, ale oliver wierzył i to mocno - ja też się cieszę, że tu jesteś - uśmiechnął się do niej i przytulił. po chwili poczuł, że cała się trzęsie i nie wiedział czy to z zimna czy z szoku jaki przeżyła. nie pytając, narzucił jej na ramionka swoją ciepłą kurtałkę - odprowadzić cię do domu, może? nie chcę żebyś mi tu zmarzła - odparł z troską w głosie.

no i powiedz mi teraz jak roska mogła się w nim nie zabujać co!! to nic, że ostatnio całowała się z lukiem i w ogóle bo jej serduszko pewnie i tak było całe jego! taki uroczy, taki kochany! no ja też bym z ciekawości spojrzała co tam inni widzą. ale to takie zabawne jak się na to z boku patrzy xd tylko troszkę odmienne życzenia mieli, co tam xd wtuliła się więc w niego. pewnie i było jej zimno i przeżyła straszliwy szok. - nie chcę wracać do domu, nie chcę tam siedzieć sama. - mruknęła bo przecież ona mieszkała sama, nawet zwierzaczka nie miała do którego mogłaby się przytulić! także sto razy bardziej wolała tutaj marznąć z oliverem niż siedzieć w domu i płakać z bezsilności i samotności. potrzebowała teraz towarzystwa.

- możemy iść do mnie - zaproponował - pewnie i tak zaraz dostanę telefon od mamy, że mam wracać.. - wywrócił oczami, bo wiedział, że było już za późno, żeby tak sobie siedzieć na dworze. miał chyba godzinę policyjną czy coś. w każdym bądź razie o 22 miał być w domu, inaczej jego rodziciele wysłali by po niego policję hehe. szaleni! - zrobimy sobie kakao, pogramy na playstation albo obejrzymy jakąś fajną komedię! co ty na to? - spytał wesoło - mogłabyś u mnie nocować nawet! byłoby superaśnie! rodzice na pewno się zgodzą - oznajmił, patrząc wyczekująco na rosie. pewnie kochali ją jak własną córkę i w ogóle. no bo kto by takiego kochanego stworzonka nie kochał? - a jak chcesz to możemy jeszcze posiedzieć tutaj - odparł - mam żelki! - wykrzyknął radośnie i wyciągnął z plecaka gumisie. chyba miał tam wszystko, szkoda tylko, że nie wziął koca.

jej rodzice musieli nie kochać skoro mieszkała sama i nikt nad nią nie sprawował kontroli... co prawda oczywiście miała tu brata... i siostra gdzieś była, nie wiem gdzie... w każdym bądź razie nie była tu całkiem sama ale wiadomo. nie ma to jak rodzice! no pewnie, kto by jej nie kochał! hehe oliver xd taka prosta odpowiedź! w każdym bądź razie słuchała jego propozycji i jak on gadal to na jej ustach pojawił się uśmiech a potem szerszy i szerszy i ogólnie to w sumie bardzo jej to pasowało. - jesteś wspaniały. - wymruczała opierając glowę o jego ramię ale zaraz szukał tych żelek no to nie poprzytulała się za długo. - zjedzmy żelki i chodźmy. - zaproponowała. więc... pewnie zjedli żelki, popatrzyli w gwiazdy (ojejejej jak romantycznie) a potem poszli do niego gdzie możesz zacząć w sumie!

/siostra się tworzy, buziaki

Nie mam pojęcia co może tutaj robić percy, ale hanka miała tutaj z zespołem koncert na dachu! Było nawet trochę ludzi, więc się cieszyła, stała na jakiejś skrzynce i śpiewała!

już myślałam, że percy będzie musiał lecieć na dach, bo dostrzeże jej sylwetkę i będzie chciał ją ratować przed samobójstwem... w końcu to stąd "skoczyła" wanda! ale dobra, musiał wleźć na ten dach, bo jakiś dźwiękowiec, który współpracował z kapelą, nagle zachciał dragów i percy się tu wspiął, żeby mu je dostarczyć. ich transakcja nie przebiegała na widoku, tylko przy zejściu z tego dachu, nie wiem co tam jest, drzwi przeciwpożarowe czy coś takiego. w każdym razie percy się zainteresował co to za zespół, chociaż oczywiście nie słuchał takiej muzyki, ale ten dźwiękowiec zaczął mu coś mówić... o ile było coś słychać, bo pewnie musieli się do siebie drzeć. no i percy przez to ukrycie za drzwiami nie widział jeszcze hani.

Oni pewnie w ogóle ten koncert zrobili na nielegalu i wpadnie tu jakaś policja czy coś.. albo miejscowa policja uzna to jednak za mało niebezpieczny czyn w porównaniu z tym co się w tym mieście ciągle dzieje. Pewnie nadal badają samobójstwo wandy, próbę chrisa, śmierć tych wszystkich osób i w ogóle. Hanka dostała pewnie jakąś działkę od zespołu żeby śpiewanie szło jej jeszcze lepiej dlatego tańczyła prawie jak Ian na gifku, albo jeszcze lepiej! Gdy skończyli piosenkę przystanęła w miejscu - dzięki! - powiedziała swoim naturalnym głosem zupełnie inaczej brzmiącym niż wtedy gdy się tak darła.

nie zapominaj, że philip jest tu agentem pod przykrywką, który chyba słabo się wywiązuje ze swojego zadania. percy na pewno strasznie by się przestraszył, gdyby przyjechała policja, bo by się bał, że to po niego! na szczęście nie miał przy sobie więcej dragów, tylko miał wszystko odmierzone dla tamtego dźwiękowca. kiedy skończyli piosenkę, percy skorzystał z okazji i wychylił się, żeby dostrzec kto tam na tym dachu szaleje bez obawy, że ogłuchnie. i wtedy usłyszał i zobaczył hanię! zaraz sobie przypomniał, że ostatnio mu coś mówiła o tym, że jest w zespole.
- hej hannah! - zawołał więc i zrobił parę kroków do przodu. nawet jej pomachał! wtedy reszta zespołu pewnie spojrzała na niego jak na idiotę, więc zaczął się wycofywać. - przepraszam, nie będę wam przeszkadzać, grajcie dalej! - uniósł kciuki do góry i już był przy drzwiach, po drodze jeszcze potykając się o kable i prawie wywracając.

Pewnie nie tylko ludzie z zespołu się na niego dziwnie spojrzeli, ale także ci z widowni. Hanka jednak uśmiechnęła się tylko skromnie co w ogóle nie pasowało do tego jak szalała przed chwilą i też mu pomachała -uważ.. - nie zdążyła dokończyć bo ten się już potknął, dobrze że nie po odłączał ich kabli i chłopcy zaczęli już kolejną piosenkę wiec hannah wróciła do śpiewania i skakania po skrzynce, która była jej miniaturową skrzynką. To była niestety już ich ostatnia piosenka, hanka ukłoniła się, zeskoczyła ze skrzynki i zaczęła przybijać 5 ludziom, którzy zaczęli do niej podbijać i w ogóle.

gdyby to był jakikolwiek inny zespół, percy na pewno od razu by uciekł, żeby nie słuchać tej dzikiej muzyki, ale skoro śpiewała tu hania, to przetrwał tę jedną, na szczęście już ostatnią, piosenkę. lubił hanię, ale niestety nie podobała mu się ta muzyka... chociaż i tak podziwiał siłę jej głosu, bo nie spodziewał się tego po tak drobnej osóbce. po zakończeniu piosenki klaskał, ale nikt go nie widział i nie słyszał i właściwie stał sobie przy tych drzwiach ciągle i teraz też nie podszedł do hani, bo nie chciał jej przeszkadzać w jej chwili chwały. ale tak jakoś się zawiesił i dalej tam stał. obserwował z uśmiechem na twarzy jej energię, kiedy spotykała się z tłumem.

A gdy tłum odchodził to znów była biedną hanią, która nie lubiła ludzi i właściwie się ich bała, ale starała się tego nie pokazywać na co miała swoje sposoby- dragi. Hanka nie była w ogóle zmęczona a wręcz przeciwnie ciągle jeszcze naładowana, dodatkowo energia koncertu działała na nią świetnie, chociaż było maksymalnie 30 osób to dla nich był wielki sukces. Przybiła już wszystkim piątki, poprzytulała jakiś facetów i poszła do tyłu do drzwi gdzie zauważyła perciego - o zostałeś! - ucieszyła się na jego widok, pewnie nigdy nie widział jej takiej radosnej. Złapała jakąś butelkę wody, ktorą podał jej dźwiękowiec i wypiła całą - i jak? - zapytała ciekawa jego oceny.

percy już miał się wycofywać, kiedy hania do niego podeszła, więc posłał jej szeroki uśmiech, bo podobało mu się to, że była taka radosna. miła odmiana po bieganiu za nią, żeby się nie zaćpała na śmierć.
- było bardzo ciekawie. - pokiwał głową, uznając to za najlepszą możliwą odpowiedź. nie chciał urazić jej uczuć tylko dlatego, że nie słucha takiej muzyki. - naprawdę masz talent. i to wszystko... - zamachnął rękoma. - ...nie spodziewałem się tego po tobie. - stwierdził. - to znaczy spodziewałem się, że masz talent! - poprawił się szybko, wybałuszając oczy. - po prostu nie spodziewałem się tej całej otoczki... - próbował wytłumaczyć.

Hanka szczerzyła tylko zęby do niego i dalej się troszkę gibała - czad, nie? ludzie są niesamowici, chłopcy świetnie dają czasu! - mówiła takim podekscytowanym tonem - no i nie zgarnęła nas policja! - powiedziała jakby to dopiero był sukces i rozejrzała się dookoła jeszcze dla pewności - a co Ty tutaj właściwie robisz? Przyszedłeś na nasz koncert? jejku! - ucieszyła się ogromnie bo nie czekała w ogóle na jego odpowiedź i rzuciła mu się na szyję uwieszając się na nim.

- skąd w ogóle pomysł na taki koncert na dachu? - spytał, bo trochę się zdziwił tą wiadomością o policji. myślał, że wszystko jest tu legalnie, ale w sumie z drugiej strony mógł się domyślać co to za ludzie i jakie mają pomysły, skoro połowa z nich była jego klientami. już otworzył buzię, żeby jej odpowiedzieć, że trafił tu przypadkiem i właściwie słyszał tylko dwie piosenki, ale nie zdążył, bo rzuciła mu się na szyję, czego zupełnie się nie spodziewał, więc stracił równowagę i zaraz oboje już leżeli na tych kablach. on obił sobie tyłek, ona leżała na nim i dzieliły ich tylko milimetry. - ojezuprzepraszam! - wybąkał szybko. jak sam się przewraca to jedno, ale jak jeszcze kogoś ciągnie za sobą, to trochę gorzej.

-gramy w różnych miejscach..byle nie trzeba płacić, wiec kluby odpadają! - wyjaśniła mu i już po chwili zaczęła tracić równowagę i upadać na ziemię a właściwie na niego! Ona oczywiście w ogóle się nie gniewała tylko zaczęła chichotać - jejku, żyjesz? - zapytała pomiędzy falami śmiechu i zaraz się zorientowała o tym jak blisko jego teraz jest, przygryzła warkę i spojrzała na niego unosząc minimalnie głowę. Nie wpadła na to, żeby z niego wstać niestety. A ludzie ich mijali jak gdyby nigdy nic bo pewnie pomyśleli, że chcą sobie ot tak poleżeć, normalna sprawa!

- a chcecie się jeszcze bardziej rozwijać czy tylko zostać taką kapelą garażową? - dopytywał się, bo właściwie go to interesowało, nawet jeśli on więcej na ich koncert raczej nie zamierzał przychodzić. już mu wystarczy do końca życia takiej muzyki. - żyję, przepraszam... - zmarszczył nosek, bo teraz będzie ją przy kolejnych trzech spotkaniach za to przepraszać. na pewno zrobiło mu się strasznie głupio, że jest taką fajtłapą i że nawet nie potrafi się normalnie przytulić. - wygodnie ci? - zaśmiał się, skoro tak nie wstawała. miał nadzieję, że zaraz to zrobi, bo stresował się, że od tej bliskości zaraz mu stanie i ona to poczuje ;c