buckingham palace

haha, harry jest z siebie bardzo dumny, więc wszystko pozapomina, ale swoich imion nigdy. to było najważniejsze. jakby ochroniarze go zaczęli się czepiać to by się tylko wkurzył i zrobił awanturę. na pewno przynajmniej raz tak zareagował, więc mieli nauczkę. - jest twoja tylko chwilowo - przypomniał mu. wyjął sobie z kieszeni paczkę fajek i wyjął jedną, żeby zapalić. siedzieli sobie tak samo. aww, nawet tronem się umieli podzielić. - jak ci się podoba? - zaciągnął się.

- mianowałeś mnie na króla, teraz wszystko to jest moje! korona! tron! pałac! indie! - wymieniał zadowolony, majtając nogami i rękoma. musiał co chwilę poprawiać koronę, żeby mu nie spadła znowu. nie była tak wygodna jak myślał! widzisz jacy bff! - rządzenie? całkiem całkiem. - zaśmiał się. - podaj mi - wyciągnął rękę po papierosa, chociaż zazwyczaj nie palił.

- tak jest, wasza wysokość - nabijał się z niego teraz lekko. daniel był teraz jak dziecko. nie rozumiał czemu by się mu to podobało. bycie królem wcale nie byłoby takie fajne, przynajmniej dla niego. - to dobrze - zaśmiał się i podał mu papierosa.

harry mógł sobie przybić piąteczkę z bjornem, który modlił się, żeby jego starsze rodzeństwo nie poumierało, żeby nie musiał przypadkiem objąć tronu. daniel był w takim stanie, że nawet nie zauważał, że harry się z niego nabija. myślał, że naprawdę nazywa go waszą wysokością i jest uroczo. wszystkie marzenia spełnione, świat u stóp. przejął papierosa, zaciągnął się.
- powinienem przemówić do moich poddanych! - olśniło go i już biegł mocować się z drzwiami do słynnego balkonu.

jakby im rodzeństwo poumierało to by uciekli razem, żeby tylko nie przejmować obowiązków. nie sądził, że sponiewiera daniela aż tak, że serio w to uwierzy. nie przerywał mu w każdym razie tego, żeby się chłopak nacieszył. aww, harry taki dobry! - poddani teraz śpią - zaśmiał się i przyglądał mu jak mocuje się z drzwiami. jezu taki ogar, że nie wysłałam znowu posta xd

daniel był pewnie tak sponiewierany, że myślał, że naprawdę został królem galaktyki xd zaraz sięgnie po telefon i zacznie podejmować istotne decyzje, na przykład kupi chiny. harry powinien mu jeszcze porobić zdjęcia w koronie, żeby miał na nowe profilowe. hahah, spoko xd
- trzeba ich obudzić! ogłosić nowego króla! zabić w dzwony! - latał znowu po sali w tę i we w tę.

haha, harry to nie bree więc nie wpadł na pomysł robienia mu miliona fotek skoro on nie robił niczego nowego i nie potrzebował pamiątki. - najpierw powinniśmy to uczcić wypijając szampana i jedząc tort - zaproponował mu, bo w sumie teraz się trochę o niego bał xd jakby obudził wszystkich to babka by go do lochów wrzuciła.

daniela czy harry'ego wrzuciłaby do lochów? pewnie ich obojga naraz! harry tak bardzo chciał, żeby daniel wyluzował, a teraz chciał, żeby przystopował. nie umiał mu dotrzymać kroku, nie był taki zwariowany i spontaniczny jak roosevelt.
- przygotowałeś specjalnie dla mnie tort? - złapał harry'ego za ramiona z oczami świecącymi jak pięć złotych. - nie musiałeś! - ucałował go w policzki z wdzięczności.

daniela oczywiście! harrego by zamknęła ze swoim stadem psów, żeby przemyślał swoje zachowanie. był spontaniczny i szalony, ale jednak to było królestwo jego babci, której się trochę sam bał. zresztą daniel był teraz jak dziecko i role się odwróciły, więc to on musiał go pilnować. - nie musiałem, ale chciałem - pomachał ręką na znak, żeby poszedł za nim i ruszył w kierunku kuchni.

dobrze, że daniel był radosny i skaczący, a nie załapał się na jakiegoś bad tripa i nie próbował się powiesić na maszcie z flagą brytyjską. wręcz przeciwnie, przeżywał time of his life. oby tylko nie stwierdził, że musi częściej jarać.
- jesteś dla mnie taki dooobry. - zachwycał się i mrugał oczyskami jak dziecko. szedł za harry'm z ręką na jego barku, żeby się nie zgubić w zawiłych korytarzach xd - wooooow - cały czas szedł rozglądając się na boki. był oszołomiony obrazami na ścianach w korytarzu.

wtedy harry pozwoliłby ochroniarzom się tym zająć i by go przywiązali do jakiegoś krzesła czy czegoś. albo wrzucili do lochu i założyli mu kajdany na ręce i nogi dopóki nie wytrzeźwieje. odwrócił się do niego i ujął jego twarz w dłonie. - zapamiętaj to jaki dla ciebie jestem dobry - powiedział poważnie, po czym poklepał go dłonią po policzku i dalej go prowadził. - ciesz się widokami - zaśmiał się widząc jego zachwyt.

już kolejny raz grozisz danielowi lochem... boję się jak się ta wyprawa skończy. daniel za to nigdy w życiu nie był bardziej wyluzowany i radosny! pewnie jutro będzie miał kaca moralnego za to, co wyprawiał w pałacu. ale z drugiej strony będzie dumny, że miał na głowie koronę.
- powinieneś być taki dobry dla aggie i powinniście mnie zaadoptować. - wymyślił. nie wiem jak doszedł z jednego pomysłu do drugiego, ale teraz wszystko dla niego wydawało się mieć sens. - chcę przejść tajnym przejściem! - zawołał, odrywając rękę od swojego przewodnika. wpadł na jakąś ścianę, ale tylko się obił, bo nie otworzyła się tak jak myślał.

jak się będzie zachowywał to nie wyląduje w lochach. powinien dalej jutro pamiętać jaki z harrego świetny przyjaciel, że mu na tyle pozwolił! w sumie to nawet aggie nie przywiózł tu żeby mogła pobuszować xd ale ona się nie upominała więc to tylko dlatego. - przecież jestem dla niej dobry - przeczesał dłonią swoją fryzurę. - mieliśmy iść po szampana, a nie zwiedzać tajne komnaty - powiedział rozbawiony.

harry zdecydowanie był teraz jego najlepszym przyjacielem, lepszym od aggie i ralphie'go. na pewno daniel mu jeszcze to powie, jak już będą zasypiać ramię w ramię w jednym łóżeczku. daniel był bardzo grzeczny, nie było potrzeby strącania go do lochów.
- teraz nie jesteś. - zmarszczył nosek, sam nie wiedział do końca o czym mówi. - tajne komnaty?! - podjarał się znowu. - możemy wypić szampana w tajnych komnatach! - zawołał i pukał w ścianę, żeby znaleźć tajne wejście.

harry zawsze był najlepszym przyjacielem! nie potrzebnie się tak na niego obrażał i się z nim kłócił. jak ktoś jest dla niego dobry, to on dla tego kogoś też. no nie zawsze, ale dzisiaj akurat miał w miarę dobry dzień. - skąd niby wiesz? - chwycił go na bluzkę, żeby już tak nie macał tych ścian. - tu nic nie znajdziesz, najpierw musimy iść po tego szampana - westchnął.

oboje nie wiedzieli o co właściwie im poszło i dlaczego rozeszli się w różne strony, a w dodatku kłócili o względy aggie. teraz wszyscy będą jedną wielką szczęśliwą rodzinką, a oni takimi przyjaciółmi, jakimi zawsze mieli być.
- bo już nie jesteście razem. - powiedział z westchnięciem. daniel nawet nie wiedział o co im poszło, ale i tak się wtrącał teraz. gdyby był świadomy, to by nic takiego nie gadał. ale teraz chciał ich pogodzić, żeby go zaadaptowali i żeby został małym księciem. - i wtedy pokaż mi tajne komnaty! - radował się i poszedł posłusznie za nim do kuchni.

będą żyli tak jak było im to przeznaczone, a nie skłóceni.
- bo przecież oznajmiła mi, że kocha jeszcze kogoś innego - zaśmiał się nawet, bo zablokował negatywne emocje. pewnie po niej płakał po pijaku i się zamykał u siebie w pokoju ;x daniel szuka każdego możliwego sposobu na wkręcenie się do rodziny królewskiej xd - no dobra, pokaże ci, ale to tajemnica - przyłożył palec do ust na znak, żeby nie paplał wszystkim.

tak! wreszcie po roku.
- ona sama nie wie czego chce. kobiety takie są! moja też nie wie czego chce. - rozpoczęły im się już męskie rozmowy o kobietach. w końcu daniel miał same koleżanki, a z ralfim też nie mógł pogadać na takie tematy, bo się na tym nie znał hehe. daniel jest sprytny i kiedyś uda mu się wkręcić do rozmowy królewskiej. nie zapominajmy, że miał ciągle koronę na głowie. dobrze, że elka nie postanowiła w nocy wstać i pójść się nawpieprzać słodyczy w kuchni i ich nie spotkała. - jeedzeenie! - już się nie przejmował tajnymi komnatami jak zobaczył w kuchni pozostawioną wielką blachę jedzenia i zaczął ją wyjadać paluchami.

czas najwyższy!
- z kobietami jak zwykle problemy - westchnął. trzeba było uciec razem z gilbertem xd przy nim nie miał takich problemów, bo był mu wierny. pewnie oboje zapomną o tej koronie i elka sama osobiście go odwiedzi, żeby go opieprzyć, że kradnie jej rzeczy ;x - najlepsze! - dodał i sam się zaczął zajadać, bo miał gastro.

- z nimi źle, a bez nich jeszcze gorzej! - powiedział mu mądrość życiową. hahaha, harry wolał gilberta i aggie od daniela i co mu po tym pozostało? na samym końcu tylko daniel okazał się wierny. daniel będzie spał w koronie tak jak królowa. ;x harry obok niego z mieczem xd daniela też dopadło gastro, ale nie wiedział, że to właśnie ten moment. zresztą nie zastanawiał się za bardzo nad tym co się dzieje i jak postępuje. był całkowicie wyluzowany. - gzietenszmampan? - spytał z pełną buzią i zapychając się jeszcze bardziej.

- dokładnie - pokiwał głową. powinien być z danielem xd zaraz chwycił szampana i upili się jeszcze bardziej, a potem pewnie poszli spać u niego ;x

siedział w pałacu u siebie w pokoju nad jakimiś papierami. po wycieczce do vegas dostał niezły opierdol i babka za karę dała mu jeszcze więcej do roboty.

bea pewnie pisała z harrym przed spotkaniem daniela i dowiedziała się, ze jest uziemiony z papierami więc kupiła mu jakieś super ciasteczka i przyszła do niego mu poprzeszkadzać. babcia się nie będzie wkurzać, że akurat bea mu przeszkadza. wpadła do jego pokoju - no heeeeej! - zaśmiała się i wskoczyła na łóżko pewnie mnąc przy tym kilka papierów.

nie wiem czy jesteś poinformowana tak dobrze jak wtedy z cornym, więc na wszelki wypadek przypominam, że harry i aggie wzięli w vegas ślub.
ucieszył się nawet, że ktoś go w końcu odwiedził. elka pewnie bardziej nie wpuściłaby do niego aggie. - no cześć - przetarł zmęczoną twarz i odsunął papierki.

coś tam dagna wspominała, więc to nie byłoby na pewno dla mnie tak ogromne zaskoczenie jak corny xd ale za to pewnie bea nie była poinformowana bo nie chciał jej powiedzieć za co babka się na niego tak wkurzyła.
- o co chodzi elci? - zapytała bo bea na pewno tak pieszczotliwie mówiła o babci jak byli sami z harrym.