buckingham palace

byli na balu charytatywnym u królowej heheh. nie wiem czy przyszli razem czy nie i jaka w ogóle jest między nimi sytuacja, ale gabriel właśnie poprosił ją do tańca i nie mogła odmówić!

na pewno przyszli razem! dlaczego? bo olivia miała niedawno urodziny i wykorzystując to zażądała od gabriela właśnie takiego prezentu, że przyjdą tu razem. a wiadomo, gabriel nie odmawiał pięknym dziewczynom! specjalnie chciała się z nim pokazać oficjalnie i żeby nacykali im jak najwięcej fotek. spryciula! pewnie rozmawiała właśnie z jakąś inną arystokratką, ale faktycznie kiedy ją poprosił do tańca to z uśmiechem podała mu dłoń i ruszyli - wszyscy dziś powtarzają że świetnie razem wyglądamy - szepnęła mu do ucha kiedy tańczyli.

gabriel przy okazji dał jej trzy inne prezenty, bo był bardziej hojny niż dawanie jej na urodziny swojej obecności u jej boku na balu, na który i tak oboje szli.
- to prawda, oboje jesteśmy nadzwyczajnie urodziwi. - przytaknął jej i wykonał nią obrót, dzięki czemu wszyscy fotografowie zaczęli cykać jeszcze więcej fotek.

gabriel i te jego wielkie gesty. przynajmniej olivii to nie przeszkadzało w porównaniu do danielle, ech!
zaśmiała się na jego słowa i zgodnie z jego wolą obróciła bardzo profesjonalnie i na pewno zdążyła jeszcze zapozować do tych zdjęć żeby wyglądały świetnie. zaraz ponownie wpadła w jego ramiona - moja matka nie mogła dotrzeć tutaj, ale kazała cię koniecznie pozdrowić - bo pewnie tam wszyscy sie znali. to było jak mały klub - zaprasza do monako, patronuje jakiejś wielkiej wystawie sztuki i liczyła na konsultację z tobą - ale się podlizywała. bo gabriel, niby wielki znawca sztuki xd

olivii przeszkadzało to wcześniej jak go nie chciała xd
- och, prześlij moje wyrazy miłości do antoinette - nonszalancko nazwał matkę olivii po imieniu, mimo że była już starszą panią (60 lat?!). - cudownie! kiedy się wybieramy do monako, księżniczko? jutro nie mogę, ale pojutrze już jak najbardziej. - lepiej jemu nie sugerować takich pomysłów. zaczęło mu się nudzić w st. albans i szukał nowych miejsc i rozrywek.

już nie widziała jego wad, była zdeterminowana xd
- to bardzo urocze - zachichotała jak nazwał jej starą matkę po imieniu - oczywiście przekażę - potwierdziła zaraz. pewnie nie będzie musiała skoro mamusia jutro zobaczy nagłówki gazet i ich zdjęcia - wybieramy się w połowie tygodnia, już wszystko zaaranżowałam bo liczyłam na to, że się zgodzisz - puściła mu oczko - nasza letnia rezydencja będzie do twojej dyspozycji - nawet oddawała mu pałac na kilka dni, tak jej zależało.

wmawiała sobie, że jej się to podoba xd
- tak dobrze mnie znasz, że już robisz za mnie plany? - zaśmiał się. do tej pory tylko fernando miał do tego prawo xd nie przeszkadzało mu jednak to, że olivia pozwoliła sobie zarządzać jego harmonogramem, bo chętnie się do monako wybierze. - masz jakieś ukryte zamiary w tym, że chcesz, żebym spotkał się z twoją matką? - może liczyła na to, że poprosi rodziców o jej rękę!

tak na pewno było!
- założyłam, że nie będziesz miał nic przeciwko i chyba miałam rację? - uśmiechnęła się pewnie. wiedziała, że gabriel lubi podróżować i się lansować, a że był próżniakiem który nie miał żadnych obowiązków to nie trudno było dodać dwa do dwóch i założyć że chętnie pojedzie - to moja matka chce się z tobą spotkać - poprawiła go szybko wskazując kto to spotkanie zaaranżował - jakie ukryte zamiary? - udała że nie wie o co mu chodzi - liczę na to, że spędzimy miło czas, w towarzystwie mojej rodziny - a przy okazji on się oświadczy, lub jej matka go do tego namówi!

- lubię takie niespodzianki z twojej strony. - przyznał, bo ostatnio olivia zaskakiwała go na każdym kroku i mu się to podobało. chociaż raz to nie on musiał o kogoś zabiegać, tylko ona zabiegała o niego! zakręcił nią w tańcu tak, że wylądowała w jego ramionach z twarzą w odległości pięciu milimetrów od niego. spojrzał jej w oczy. to była kolejna z jego standardowych bajeranckich sztuczek. - zawsze spędzam miło czas z twoją rodziną. - przytaknął i odsunął się lekko, tańcząc dalej. - lubią mnie bardziej niż george'a. - który kręcił się gdzieś niedaleko i z którym posyłali sobie mordercze spojrzenia! gabriel nie planował jej się oświadczać, straciła już swoją szansę. pewnie liczyła na to, że do trzech razy sztuka!

- wiem, że lubisz - zbliżyła usta do jego ucha - dlatego je robię - wyszeptała prawie muskając ustami jego ucho. i tak robiła to specjalnie, wiedziała jak kokietować facetów. pewnie matka ją też tego nauczyła xd może i tak bajerancka sztuczka zadziałałaby na danielle czy inną dziewczynę, ale nie na olivię, choć udawała, że trik podział skutecznie. westchnęła nieco teatralnie kiedy byli tak blisko i specjalnie wpatrywała się w jego usta, choć niekoniecznie miała ochotę je całować - zdradzę ci tajemnicę - zamrugała swoimi wielkimi oczami - tak na prawdę wcale nie lubią george'a, mają go za dziwaka, tolerują tylko dlatego żeby mieć dobre stosunki z tutejszym dworem - zaśmiała się przy zdradzaniu tej tajemnicy. prawda była taka że ona wolała georga xd

- to rób dalej - popatrzył na nią tęsknym wzrokiem, który przyzwalał na kolejne ruchy z jej strony. trochę się frajerzył skoro dawał jej się kokietować! zwykle to on bajerował laski i one ulegały jego urokowi, więc nie wiedział jak to działa w drugą stronę, a olivia teraz rozkładała go na łopatki. zaśmiał się triumfalnie gdy zdradziła mu tajemnicę. - ha! wiedziałem. nikt nie zapraszałby go na takie wydarzenia gdyby nie był księciem. przysięgam, niektórzy mimo szlachetnego urodzenia zupełnie nie potrafią się zachować... - w przeciwieństwie do niego, oczywiście.

- robię najlepiej jak potrafię - przyznała przygryzając dolną wargę i spoglądając na niego niby niewinnie, a jednak tak jakby chciała go właśnie zaciągnąć w ustronne miejsce i rzucić się na niego. zaraz położyła swoją dłoń na jego karku i tak go smyrała tańcząc z nim. widziała, że poddaje się jej urokowi więc dalej grała w tą grę. biedny gabriel, nikt nigdy nie chciał go adorować xd - to prawda - przynała mu racje specjalnie - george cały czas chodzi napuszony jak paw, jest sztywny i nie potrafi zachowywać się normalnie, a powinien jeśli chce żeby poddani go pokochali - zaczęła go obgadywać.

chyba mi się nim nie chce, więc potańczyli jeszcze i poobgadywali george'a, a potem królowa miała przemówienie, więc musieli się na tym skupić xd

skoro juz byl w londynie to poszedl odwiedzic rodzinke. szedzial teraz przed pokojem babki i bawil sie z jej psami.

czekał na audiencję xd charlotte też odwiedzała rodzinkę i została tu na noc, bo jej noc późno się skończyła, mimo że wesele rozproszyło się dość szybko. miala już wracać do st. albans, ale ktoś powiedział jej, że braciszek jest w pałacu, więc go odnalazła.
- louis! - zawołała na niego oskarżycielskim tonem w ramach powitania. i tak, wciąż odmawiała nazywania go jego drugim imieniem. - co ty wyprawiałeś wczoraj? - skrzyżowała ręce, stając nad nim.

podniosl glowe i spojrzal na siostre. - artur - mruknal. powtarzal jej to za kazdym razem gdy nazwala go zlym imieniem. byl juz tym troche zmeczony, ale nie mial zamiaru sie poddawac i dac jej wygrac. - nie wiem o co ci chodzi - powiedzial zgodnie z prawda i rzucil psom zabawke, za ktora zaraz sie rzucily.

- ...charles windsor. - dokończyła za niego wymienianie pełnego imienia i nazwiska. jeszcze jej się nie znudziło walczenie z bratem, tym bardziej, że całe życie był louisem, a nie jakimś arthurem. - miałeś na ślubie jedno proste zadanie. ładnie się uśmiechać i stać koło książąt z hiszpanii. jakim cudem wylądowałeś przy jedynej żałosnej lasce z brudną sukienką?! - nawet charlotte dostała za to zjebki od swoich ludzi od pr-u, a przecież ona publicznie bardzo dobrze się zachowywała i tylko za plecami fotografów wciągała kokę i robiła lody kelnerom.

ciekawe ktore z nich sie piersze podda.
- george kazal mi sie nie ograniczac i czerpac pelnymi garsciami z zycia, a ona miala tequile - wzruszyl ramionami. gdyby brat tak go nie zachecal do zlego to na pewno trzymalby sie planu. ich ludzie chyba wiedzieli, ze nie ma sensu dawac kazania arthurowi bo i tak nic z tego nie zrozumie i sie nie przejmie skoro do niego nikt nie przyszedl z pretensjami.

albo która z nas xd
- od kiedy słuchasz george'a? - prychnęła. charlotte uważała siebie za najporządniejszą z rodu skoro nie robiła publicznych przypałów. była ulubienicą tłumów! specjaliści od pr-u wiedzieli tez, że z tej trójki to własnie charlotte najbardziej się przejmuje reputacją i że to ona poleci ustawiać brata do pionu, a oni mieli wolne.

haha tak xd
- od kiedy zabral mnie do klubu i pokazal jak sie wklada banknoty w majtki - odpowiedzial jej. dobrze ze nie dostal halucynacji w trakcie i nie wydawalo mu sie, ze babcia elka do niego przemawia w trakcie. wtedy narobilby im jeszcze wiecej przypalu.

muszę sobie gdzieś zapisać, żeby nie zapomnieć xd
- matko boska, dobrze, że nikt was tam nie przyłapał. - załamała się i klapnęła obok niego. uważała, że ona może odwalać takie akcje, ale oni nie xd pewnie myslała, że jest od nich sprytniejsza, a oni to głupie chłopaki, które nie potrafią dotrzymać żadnej intrygi. gdyby wiedziała co właśnie george knuje!

czyli nie zapowiada sie, ze za szybko to sie skonczy xd
- kto mial nas przylapac? - spojrzal na nia gdy siadala obok niego. george caly czas robil takie rzeczy wiec nie bardzo rozumial dlaczego miala do niego pretensje. co do arthura moze i miala racje, ale starszy braciszek byl w intrygach od niej lepszy, ups.

hehe.
- ktokolwiek. - wywróciła oczami. pogłaskała pieska i przeniosła swój poważny wzrok na louisa arthura. starała się zgrywać taką dojrzałą i poważną, a przecież z twarzy wyglądała jak smarkula. - nie możesz robić wszystkiego co george. jemu łatwiej takie rzeczy uchodzą płazem. musisz pamiętać, że wszystko co zrobisz ma wpływ na twój wizerunek publiczny. - próbowała mu wytłumaczyć. najmłodszy braciszek był niebezpieczny, bo po prostu nie zdawał sobie sprawy z tego ile może namieszać.

- ale nikt nas nie przylapal - zauwazyl. nie rozumial w czym miala problem. bardziej by zrozumial gdyby byla zla za to, ze lucek go wczoraj macal po tylku na srodku trafalgar square. jego ochroniarzom to sie nie podobalo. - czyli mam do konca zycia sie chowac i wychodzic z ukrycia tylko wtedy kiedy bede potrzebny by usmiechac sie glupio na imprezach, na ktore nawet nie chce isc? - zmierzyl ja wzrokiem. troche sie zdenerwowal i pewnie bylo to widac w jego oczach. on tak to wszystko rozumial! czul sie jakby rodzina sie go wstydzila po tym jak zwariowal. a to przeciez nie byla jego wina!