mcdonald

hahaha tak się stęsknił, że jak turysta zwiedzał xd
nikt nie wiedział bo carly ukrywała brzuszek który jej rósł po wielkimi tiszertami konora ;x - cześć głuptasie - pstryknęła go w nos na powitanie - witaj wśród żywych - powitała go skoro zniknął i znow się pojawił w st. albans - żebyś wiedział - zaśmiała się i odpakowała kolejnego hamburgera.

tak bo myślał, że już tu nie wrócą xd
on w ogóle nic nie ogarniał przez te przymuszone wakacje, więc nawet jakby się tym chwaliła, to i tak by nie wiedział. ani o ciąży, ani o ślubie. - w końcu - odparł wesoło. od czasu gdy wszystko zaczęło się znowu dobrze układać chodził cały nabuzowany. - to nie zdrowo - zaśmiał się. on by się porzygał jakby zjadł tyle śmieciowego żarcia naraz.

nie ogarniał zupełnie tak jak ty he he he. carly się oczywiście tego nie wstydziła, ale tez nie miała zamiaru wszystkiego na prawo i lewo rozgłaszać ;x co w ogóle z ich mamą wyszło? bo nie wiem i chce wiedzieć ;x - już na stałe zostajecie tutaj? - bo może był tylko przejazdem - e tam, zdrowe czy nie zdrowe - machnęła ręką - ważne że mam na to ochotę - i dalej jadła.

nie wymądrzaj się, bo ty też nie ogarniasz.
poprawiło się jej i zamieszkała z jakąś ciotką, bo nie chciała tu przyjeżdżać. - tak, liczę na to, że mojej mamie już się nie pogorszy. trzeba być dobrej myśli - chwycił swojego burgera i odpakował go. - kto by się tym przejmował - rozbawiony przyznał jej rację i zaczął zajadać.

wiem ;c
dobrze, że mi powiedzialaś bo oczywiście tego też nie ogarniała, bo po co. odpakowała kolejnego burgera i zadowolona jak małe dziecko się w niego wgryzła. ciekawa jestem gdzie to mieściła. pewnie zaraz to wyrzyga he he ;x - no jasne, na pewno wszystko będzie dobrze - uśmiechnęła się uroczo i poklepała go nawet pocieszająco po ramieniu - zbędne kilogramy? - prychnęła - to nie nasz problem - machnęła rozbawiona rączką.

- tak - pokiwał głową z uśmiechem. dagna w ogóle chciała ją zabić xd ale nie chciałam mieć kolejnej postaci z depresją albo takimi problemami ;x - nie ma to jak mieć dobry metabolizm - zaśmiał się i poklepał po swoim chudym brzuchu. zaraz wsadził sobie słomeczkę do kubka i zaczął pić.

jezu dagna to taki potwór czasami xdddddddddddddddddddddddd po co ci postacie z depresją? lepsi są wariaci ;x - dokładnie - rozesmiała się wpychając sobie kolejny kęs buły z mięchem, ale zrobiło jej sie niedobrze. dziecko powiedziało basta i carly prawie zbełtała się na stolik. na szczęście tego nie zrobiła, ale była cała zielona - ee, nie moge więcej, chcesz? - przysuneła tacę w jego stronę.

wiem, dlatego nie chciałam, żeby jej zabijała ;x a ta już od razu na całość chciała iść bo nie wiedziała co robić dalej xd dobrze, ze się nie porzygała, bo cody pewnie nie lubił widoku wymiocin i sam by się porzygał. a potem reszta klientów i wszyscy by rzygali. - przynajmniej porządnie się najem - zarąbał jej kilka frytek, które zagryzł burgerem. - co tam u ciebie, tak w ogóle? - zapytał jak już przeżuł.

ech ta dagna. zbiorowe rzyganko by było no co. jakby im się spodobało to mogliby umawiać się na flash moba i wspólnie rzygać xd dobra nie...................... - na zdrowie - zachichotała widząc jak wcina jej jedzenie - wszystko w jak najlepszym porządku - odparła prostując się od razu na krzesełku - wracacie do starego mieszkania? - zapytała. nie wiedziała, że leo z niną urządzili sobie tam swoje gniazdko, ups.

fuj, weź xd pogadali sobie i się rozeszli i chcę kogoś innego ;x

nie dam ci nikogo ehehehe.

miał rozmowę o pracę w maku heheheheheh. zabezpieczał właśnie rower, żeby nikt mu go nie ukradł!

heheh dobrze, że jej tu na randkę nie zabrał. albo raczej na przyjacielskie spotkanie, skoro byli tylko kumplami. wracała akurat z targu, na którym była po warzywa i przechodziła obok. - cześć, co robisz? - zapytała na przywitanie.

neil już ostatnio ustalił z casprem, że nie może chodzić na randki jeśli jest spłukany. zresztą casper by go zabił, gdyby zaprosił kylie na randkę! nawet do maka.
- idę zobaczyć ile frytek dam radę wcisnąć do ust naraz. - wyjaśnił jej zaraz, bo wstydził się, że ma pracować w maku, więc chciał ją zniechęcić do zainteresowania się sprawą i wejścia do środka.

tym bardziej do maca pewnie. to tak jakby w ogóle jej nie szanował, szczególnie że ona nienawidziła fast foodów. miała jednak swoje standardy. które jakimś cudem spełniał skoro się bzykali. - po co? - zmarszczyła nosek. to było jeszcze bardziej dziecinne niż jego ostatnie pomysły. w dodatku sobie to wyobraziło i się jej trochę niedobrze zrobiło.

nawet gdyby załatwił jej helikopter i kolację w najdroższej restauracji w paryżu, to casper i tak by go zabił! więc co to za różnica, czy do maka czy nie. no, poza tym, że kylie nie byłaby zadowolona.
- nie wiem, nudzi mi się, to co mam robić. - zaśmiał się głupkowato. wyprostował się, bo uporał się z rowerem.

kylie by się nawet nie zgodziła iść z nim na randkę jakby wiedziała, że planuje ją zabrać do mcdonalda. już prędzej zjadłaby jakąś pizzę bo przynajmniej miała większy wybór. - jest dużo bardziej interesujących i produktywnych rzeczy do roboty - chciała go przekonać, żeby nie marnował czasu na takie głupoty jak zapychanie się frytkami.

ona miała wcześniej taki uroczy gifek czy to dzisiaj wszystkim uzupełniasz? xd
nie wiem czy neil w ogóle myślał o zapraszaniu jej na randki. fajnie było jak ze sobą sypiali, a jak za dużo czasu ze sobą spędzali publicznie, to zaczynała się go czepiać i nie mógł jej zaciągać do łóżka, żeby się zamknęła.
- na przykład co? - uniósł brew do góry. nie wiem czemu się tym tak zainteresował, skoro zaraz miał rozmowę o pracę i nie mógł się na nią spóźnić, bo na pewno jej nie dostanie... frajer neil nawet nie dostanie pracy w maku, smutne.

tak mnie jakoś naszło na zmienianie, bo mi się znudziły stare xd
jakby się za często pokazywali publicznie tylko w dwójkę to pewnie casper by zaczął coś podejrzewać i się dopytywać. a tak mieli swoją tajemnicę i mogli się nadal bzykać. inaczej on by miał jej dość, bo by za bardzo mu marudziła, a ona bo neil jest zbyt dziecinny. - na przykład chociażby bawienie się tymi twoimi robotami - nawet nie wiedziała w sumie dokładnie co on robi, ale skoro jakoś mu to szło to już lepiej, żeby się tym zajmował.

uroczo!
mieli najlepszy układ. byli kumplami i się bzykali. takie są te nasze parki. wrogowie się bzykają. kumple się bzykają. para się nie bzyka xd no dobra, już się bzyka. ale ja tu nie o tym... neil był zadowolony z ich układu, tym bardziej, że wszystko działo się pod nosem caspra, a on tego nie zauważał!
- teraz są wakacje, to nie będę się tym zajmować. - machnął ręką. chyba jego studia nie były jego pasją, skoro latem robił sobie odpoczynek od robotów.

już się bzyka, ale im to zajęło xd prawie rok, żeby doszli to tego stopnia i się bzykali jak na normalną parę przystało xd kylie też to pasowało. trochę się czuła czasami źle okłamując brata, ale z drugiej strony to było jej ciało i jej życie, więc sobie mogła ruchać kogo tylko chciała. a skoro mu to nie pasuje to niestety nie musi o tym wiedzieć. - no i co z tego? - uniosła w górę brew. nie ogarniała go, bo sama robiła cały czas to co lubi, niezależnie od tego czy miała wolne czy nie. ale z drugiej strony wyjebali ją ze szkoły, więc akurat nauką też się za bardzo nie przejmowała.

bo nie byli normalni... jak wszyscy! neil czasem żałował, że nie może się chwalić kumplom, że regularnie zalicza, bo tak to się tylko z niego śmiali, że może sobie co najwyżej z prawą ręką poromansować. casper na pewno był na czele tych zaczepek, ale nie mógł mu się odgryźć, bo pewnie straciłby kutasa.
- myślałem, że zaproponujesz coś lepszego do roboty. - zamachał brewkami przezabawnie, bo na pewno nie kusząco.

lepiej żeby milczał i mógł zaliczać, zamiast się chwalić naokoło i stracić tą możliwość. inna pewnie by go nie zechciała i tylko kylie była taka głupia, żeby z nim nadal romansować xd wywróciła oczami, ale była dosyć rozbawiona. - tylko jedno ci w głowie - uśmiechnęła się. - ale nie miałabym nic przeciwko w pomocy znalezienia ci lepszego zajęcia - przejechała palcem po jego klacie. będzie musiał się zastanowić czy ważniejsza praca czy bzykanie.

dokładnie! wolał, żeby kumple się z niego naśmiewali i żeby miał swoją małą tajemnicę niż żeby się naśmiewali, bo nie ma penisa xd prawda, żadna inna go nie chciała i tylko kylie z nim sypiała, więc musiał o to dbać! oczywiście, że bzykanie ważniejsze od pracy... szkoda, że kylie nie wiedziała, że odciąga go właśnie od bycia odpowiedzialnym.
- trzeba było tak od razu. - wyszczerzył się i zbliżył swoją twarz do niej, ale zaraz sobie oprzytomniał, że paczka jest tak duża, że jest wszędzie, więc się odsunął.

przynajmniej mogli się jarać swoją małą tajemnicą, która i tak w końcu kiedyś wyjdzie na jaw. albo jak już to nie będzie miało znaczenia i się sobie znudzą, albo przez przypadek. - chyba jestem ciekawsza niż frytki, co - powiedziała rozbawiona. uśmiechnęła się, ale sama się zaraz od niego odsunęła gdy się zbliżał. z jednej strony chciała go pocałować, ale z drugiej zaraz pewnie obydwoje by dostali smsa od caspra, bo wieści się rozchodzą szybciej niż ktokolwiek by tego chciał.