the groove

świetnie że go tam zaciągnęła, bo tam właśnie ją wyruchał, ale nie na milion sposób bo miał ograniczoną przestrzeń ;xxxxxxxxxx ide spać!

dobra, jeszcze nim nie grałam to w końcu mam szansę to zrobić. takie minusy posiadania 14 postaci ;x
oscar jak to oscar, powinien siedzieć i się uczyć na egzaminy ale nie, siedział za to przy barze i próbował wyrywać dupeczkę za dupeczką. kupował wszystkim kolejkę za kolejką, stać go było to korzystał. obecnie obserwował jedną z dziewczyn, wyglądała na jego byłą.

Ja tam widzę same plusy posiadania 14 postaci, haha ;d
Podobnie Leo, która powinna choć raz pouczyć się przed egzaminami, a nie - jak zawsze - iść na żywioł. Tymczasem różowowłosa dziewczyna postanowiła się wyluzować (da się być jeszcze bardziej wyluzowanym?). Typowe dla Grimes, olać naukę dla dobrej zabawy. Taka już jednak była, dlatego właśnie w parę minut przebrała się z za dużej szarej koszulki w ciuchy, w jakich mogła pokazać się ludziom. Co prawda przechodnie dziwnie się na nią patrzyli, kiedy bez zbędnego skrępowania szła ulicą w półprzezroczystej czarnej koszuli, ale jej to schlebiało. Ekshibicjonistka.

a czy ja wiem, kiedyś dobiłam do 20 ;x
oscar szybko wypatrzył leo w tłumie. zostawił drinka jakiemuś przypadkowemu facetowi, nawet go oblał niechcący. nie dostał w twarz, jak dobrze dla niego. złapał leo w pół, przyciągnął ją do siebie i pocałował w oba policzki na przywitanie - grimes, myślałem, że cię już nigdy nie zobaczę! - krzyknął przez głośną muzykę.

Mój rekord to chyba 9, haha, szacunek! ;o
Leo, po wejściu do tego baru/klubu/whatever nie zauważyła od razu Oscara, za bardzo była zaaferowana głębokim dekoltem jakiejś farbowanej blondynki. Skrzywiła się lekko na ten widok... wychodziła z założenia, że jak się nie ma co pokazać, to się nie pokazuje. A tamta, choć rozmiar biustu miała olimpijski, to między cyckami nie miała tak jak Grimes kolczyka, ale pępek... Zanim zobaczyła Oscara, poczuła silne szarpnięcie i już miała się bronić, ale kiedy poczuła dwa mokre plaśnięcia i usłyszała jego głos, od razu się rozchmurzyła. - O, a to dlaczego? - spytała z rozbawieniem, odwzajemniając ten powitalny uścisk. Miła niespodzianka.

i ogarniałam xd nie wiem jakim cudem ;x
postawił ją z powrotem na ziemi, bo on jest raczej gigantem to tak, spokojnie ją podniósł do góry, żeby ją móc pocałować. uśmiechnął się szeroko - bo ty pojawiasz się i znikasz, nigdy nie wiem dokąd idziesz. ostatnio widzieliśmy się kiedy? dwa tygodnie temu jak wciągaliśmy razem na imprezie kreskę? alboo jak razem piliśmy chyba łyskacza w kuchni - nie mógł sobie za chiny przypomnieć, no ale to oscar. jemu było wszystko jedno.

Haha, nieźle xd
Leo do największych dziewcząt nie należała, więc nic dziwnego, takie chuchro jak ona to by Oscar pewnie jedną ręką podniósł i nawet nie sapnął. - Oj tam, po prostu... wiesz, poniósł mnie melanż! - Sugestywnie poruszyła brwiami, próbując przekrzyczeć głośną muzykę. - Pewnie i jedno, i drugie, panie Black, a może i jeszcze coś innego - stwierdziła pokrętnie. Szczerze mówiąc, była szczerze zdziwiona, że chłopak ją w ogóle pamięta. Nie wyglądał na takiego, co by się przejmował, z kim ma do czynienia. A może tylko takie pozory sprawiał?

wakacje idą, może znów dobiję do 20.
black miał na wszystko wyjebane. jego obchodziło to, żeby pójść na imprezę, dobrze wypić, wyrwać jakąś miłą dziewczynę na jedną noc. często wyciągał na imprezy sebastiana, który miał depresję ostatnio, często wychodził też sam jak tamten nie miał czasu. grimes zapadła mu w pamięć. miała różowe włosy, była lekką wariatką, na dodatek miała typowe męskie imię? xd pozdro leoś, kisski i lofki. wracając do sprawy, zaprowadził ją do baru i wręczył jej drina na dobry początek - pijemy za zdrowie wszystkich obecnych - pokiwał głową - co tam u ciebie mała? - zapytał.

A ja może do trzech, haha.
Czyli z grubsza on i Leo mieli podobną mentalność i podobne priorytety, jeśli można to w ogóle priorytetami nazwać. Z tym, że on miał wyjebane na wszystko, a ona tylko na większość. Dobrze wypić, naćpać się, gonić jednorożce, a w międzyczasie zaliczyć jakiegoś przystojniaka (tak, bo to nie oni zaliczali Leo, tylko ona ich, bang bang). Nic dziwnego, ona była raczej osobą zapadającą w pamięć. Głównie ze względu na tego swojego pierdolca, ale mniejsza o to. Jej imię nie było męskie, halo (xd), tylko zdrobnienie było męskie, ale w sumie chyba cool, jej się podobało (mi też xd). - Dzięki. Hmm, w zasadzie co może się u mnie dziać... - Zamyśliła się teatralnie. - Właśnie zaprzepaszczam swoją szansę na skończenie tych studiów - stwierdziła, śmiejąc się lekko. - No, może nie aż tak drastycznie, ale właśnie zamiast się uczyć to szukam rozrywki. A u ciebie, mały? - Uśmiechnęła się pod nosem, popijając drinka.

trzy też dobrze.
na dodatek oscar jest tatuażystą to na to lecą wszystkie dziewczyny. kończy też psychologię, bo jak uważa chce pomagać ludziom i lubi słuchać o ich problemach psychicznych. przygryzł wargę. wyobrażał sobie jak ona wyglądała bez koszulki, typowe myślenie mężczyzny takiego jak oscar. wychylił wszystko ze szklanki, poprosił o drugą porcję dla siebie - ach tak? ja też powinienem się uczyć. jutro to zrobię, mówię ci. albo teraz popraktykuję, powiedz mi o swoich problemach kotku - puścił jej oczko.

No, tatuażyści robili dobrą partię... podobnie dziewczyny lubiące komiksy, gry wideo i grzebanie się w autkach. Takie jak Leo. Przygryzanie wargi, rany, chyba już się trochę o ludzkich umysłach nauczył, skoro wiedział, że to zagranie zadziała na każdą. Może zrobił to odruchowo, w każdym razie Leo lekko zmrużyła oczy i powoli pociągnęła kolejny łyk drinka. Nie spieszyło jej się. - O problemach? Co to takiego? - Trochę się przybliżyła do niego, żeby nie drzeć ryja. Mogliby trochę ściszyć to dudnienie, halo, ludzie tu rozmawiają (xd). - Obawiam się, że w tym ci nie pomogę. Raczej nie przejmuję się problemami... tfu, ja ich nie mam. - Było to stwierdzenie mocno przesadzone, ale taka była Leo. Beztroska. Nie przejmująca się przyszłością.

ona powinna się zaprzyjaźnić z holly, pojeździły by na desce razem. nachylił się nad nią, osaczając ją trochę. musiał wywrzeć na niej niezłe wrażenie, wystarczyło kilka ruchów i ona była już jego. położył dłoń na jej biodrze, wypił łyka ze szklanki i poprawił jej włosy odruchowo - oj leo leo, ty jesteś jednym wielkim chodzącym problemem. każdy facet chce cię mieć a jak już dostaje to ty zostawiasz go na lodzie - powiedział rozbawiony.

Hola, hola, ona nie taka hej do przodu! Black był fajny. Przystojny, potrafił się nieźle zabawić, ale czy to oznacza, że Leo po dwóch zamienionych z nim zdaniach była totalnie trafiona? Hmm, troszeczkę może i tak, ale jak Oscar chce czegoś więcej niż cmokania w policzek i łapania za biodro, powinien się lepiej postarać, o! Tymczasem Leo popatrzyła na jego dłoń ze swoim charakterystycznym, słodko-gorzkim uśmieszkiem, po czym zwróciła swoje zielone/niebieskie/szare/chujwiejakie oczy na jego twarz. Dopiła drinka. - Raczej nie sprawiam dużych problemów, możesz mi wierzyć. - Jej oczy błysnęły. - Ej, na tym polu możemy rozmawiać jak równy z równym. Nie wyglądasz mi na faceta, który bierze numer od każdej laski, z którą się prześpi. - Zmierzyła go taksującym spojrzeniem i lekko odrzuciła włosy do tyłu.

oblizał powoli wargi, odsuwając się od niej na centymetry. przypatrywał się jej przenikliwemu wzrokowi, była uroczą dziewczyną. lubiła się bawić, kochała towarzystwo i imprezy, przychodziła od czasu do czasu na imprezy jego kumpli i wtedy razem balowali. z leo było jednak inaczej. nie sypiali ze sobą, tylko siedzieli, pili, wciągali kreskę a po pijaku do niczego więcej nie dochodziło. może do pocałunków, ale nic więcej. poklepał ją po ramieniu - to fakt, ty jesteś idealnym materiałem na kumpla. wróć, na kumpelkę - powiedział jej wprost - nigdy nie biorę numeru, zwariowałaś, nie chcę się wiązać na stałe - zapalił papierosa.

Nigdy nie próbowała być urocza, widocznie samo jej to wychodziło (xd). Podobnie jak Oscarowi te wszystkie zagrania, których używał do wyrywania swoich "koleżanek" przychodziły naturalnie. Co on ma z tymi wargami, zastanowiła się, odruchowo założyła nogę na nogę. - O, dzięki, czyżbym była aż tak... męska? - spytała rozbawiona, wsuwając ręce między uda, tuż nad kolanami; nie miała co z nimi zrobić. - No widzisz, więc chyba raczej nie masz prawa wytykać mi tego, że zostawiam facetów na lodzie. Zresztą - wzruszyła lekko ramionami, uśmiechając się niby to niewinnie - skoro chcą mieć mnie, muszą liczyć się z konsekwencjami.

- ty już i tak na zawsze pozostaniesz moją kumpelką. takie już twoje przeznaczenie - zbył ją z lekka, licząc na to, że może jak będzie udawał niedostępnego i oschłego to zmięknie w jego dłoniach, da się wykorzystać a potem spotkają się na następnej imprezie, znów ją przeleci i będzie tak to utrzymywało się w nieskończoność. podrapał się po nie do końca ogolonym policzku, zaciągnął papierosem i zrobił kilka kółek z dymu nad jej głową - jesteś męska. w głowie - popukał ją w czoło.

Uniosła lekko brwi, podobnie kąciki jej ust powędrowały do góry. Nie była na tyle przenikliwa, by przejrzeć ten jakże misterny plan... chociaż nagła zmiana tonu lekko zbiła ją z tropu, a Leo przywykła do tego, że jak czegoś chciała, prędzej czy później to zdobywała. A zaczynała chcieć zdobyć tego pana. Wypróbować. Tylko troszkę... Wyjechanie z grubej rury było jednak nie w jej stylu, podobnie jak nagłe wyprostowanie pleców, mające na celu świeceniu mu cyckami przez materiał koszuli. Jednak właśnie to drugie zastosowała. "Trzeba se radzić", jakby to powiedział jej tatuś. - Mhmmm, męska w głowie - zamruczała, uśmiechając się krzywo i powoli kiwając głową. - Skoro tak uważasz... przecież to ty znasz się tak dobrze na ludzkich głowach, nie ja. Może jeszcze umiesz czytać w myślach? To by było coś. - Rozprostowała nogi i spojrzała na Oscara badawczo. - Jak sądzisz, o czym teraz myślę? Masz trzy podejścia.

zanim jej cokolwiek odpowiedział, rozejrzał się za kolejną naiwną dziewczyną, która przyszła się tutaj zabawić. przychodziło sporo ludzi, zamówił kolejkę dla wszystkich, miał sporo pieniędzy to dlaczego nie. wrócił wzrokiem do leo - wiem co myślisz. dlaczego taki skurwiel jak ja nie chce nawet na ciebie spojrzeć, dlaczego nie działają na mnie twoje triki i dlaczego jestem taki oschły i twierdzę, że masz męski umysł, zgadłem? a poza tym, zastanawiasz się jak zaciągnąć mnie do łóżka - nachylił się nad nią i pocałował w policzek.

Roześmiała się w głos, słuchając jego domysłów. Pokiwała głową z podziwem. - No, no, ale z ciebie wróżka. Prawie trafiłeś. Po pierwsze, kochanie, każdy skurwiel prędzej czy później na mnie spojrzy, więc o tym nie myślałam. Po drugie, jakie triki? - Zatrzepotała teatralnie rzęsami. - Po trzecie, twoja oschłość to taka kreacja, a męski umysł... w sumie nie dziwi mnie to twierdzenie. Jaka laska lubi samochody, gry, komiksy i ostre chlanie? - Uniosła brew, kiedy ją pocałował. - Nie. Nie do końca. No dobra - przewróciła oczami, zrezygnowana, zamawiając pięćdziesiątkę wódki - może coś w tym jest.

- wiedziałem. w takim razie będziesz musiała na mnie jeszcze sporo poczekać - zaśmiał się, zabral drinki i zniknął w tłumie gdzieś z kolejną blondynką, z którą spędził resztę nocy.

Leo, śmiejąc się pod nosem odprowadziła go wzrokiem, wychyliła kieliszek... a resztę nocy spędziła na kilku podobnych rozmowach. Przecież nie wróciła się uczyć, no halo xd

gigi zabrała rosalie do klubu, bo najwyraźniej już osiągnęła ten stopień imprezowego wtajemniczenia, że mogła się w nim znaleźć. georgina oczywiście nie zważała na wszystkie lęki rosalie i jej niewinność. zamówiła im wódkę na stół i nie było przebacz!

pozdro, że dostałam bana na czacie..
gigi musiała długo namawiać rosalie, żeby w końcu jej uległa. czego oczywiście teraz żałowała, bo nie miała się jak z tego wycofać, a przecież było tyle minusów tej wyprawy. był środek tygodnia, rok szkolny się kończył, a ona zdecydowała się włóczyć po mieście zamiast siedzieć przy notatkach i po raz setny się upewniać, że wszystko dobrze zapamiętała. w dodatku pewnie gigi będzie jej kazała zostać o wiele za długo i będzie musiała kombinować jak wrócić do domu, żeby jej nikt nie zgwałcił albo nie porwał tak jak tą koleżankę bree.
- nie będę dużo piła, bo muszę jutro wcześnie wstać - zapowiedziała jej trochę niepewnie, przyglądając się tej wódce.

gigi zdążyła się zorientować, że jej koleżanka nie jest zbyt imprezową osobą, ale mimo wszystko w jakiś dziwny sposób polubiła jej towarzystwo, więc postanowiła po prostu dopasować ją do swojego stylu życia. sama nie zamierzała się zmieniać i ugrzeczniać i bawić w wspólne pieczenie babeczek, dlatego musiała zmienić rosalie. a przynajmniej wyciągać ją do klubu i upijać. allie sama chciała! nikt jej nie związał i tu nie przywiózł w bagażniku.
- ja też muszę jutro rano wstać i co? wszyscy musimy. - zaśmiała się, rozlewając im szoty. podniosła kieliszek do góry. - na zdrowie! - zawołała. czekała aż rosalie podąży jej śladem.

allie bardzo łatwo ulegała wpływom innych ludzi. szczególnie jeśli akurat lubiła tą osobę. zresztą o dziwo bawiła się gigi dobrze, więc jakaś jej część chciała iść na tę imprezę, żeby zobaczyć o co tyle szału i czemu wszyscy tak chętnie się upijają i lądują tutaj. - jak będę miała kaca, to nie będę się mogła skupić - dalej marudziła, ale w końcu chwyciła kieliszek. przez chwilę jeszcze się gapiła się na niego, wahając się czy jednak zdecydować się i pić. w końcu jednak też poniosła go w górę i przeniosła wzrok na gigi. - na zdrowie - powtórzyła po niej i poszła w jej ślady, wypijając szota.