wesołe miasteczko

- nie? - zdziwił się. pewnie lubił się z nią czasem droczyć. była jedyną osobą, z którą mógł.... o ile nie przesadzał bo pewnie wtedy się na niego obrażała i musiał ją przepraszać. wcale nie zrobiłam z miłego staruszka psychola, bo nie wiadomo czy był takim miłym staruszkiem jak się wszystkim wydawało! może nie był. - okeeej. - mruknął robiąc smutną minkę. zaraz jednak się uśmiechnął słysząc o wacie. - super! - podjarał się bo on z tej całej tradycji w wesołym miasteczku najbardziej lubił watę cukrową, bo pewnie jadał ją tylko raz w roku w jej urodziny, żeby sobie nie psuć radości z niej.

- spadaj. - walnęła go lekko piąstką w ramię. przecież zachowywała się jak każda dorosła kobieta, szczególnie dziś. na pewno nie był miłym staruszkiem! to było st. albans. nawet gdyby chciał, nie mógł być miłym staruszkiem. wendy też jadła watę tylko raz w roku. kiedyś próbowała ją zjeść w jakiś inny dzień, ale denerwowała się, że wata przykleja jej się do twarzy i brudzi jej wszystko naokoło. to była katorga! na szczęście w urodziny wcale jej to nie przeszkadzało. magia. louis pewnie wolał watę, bo czuł się za stary na siedzenie w filiżankach albo na konikach. zaraz zeszli z karuzeli i już w podskokach lecieli po watę. wendy miała tyle energii, że chyba cały rok ją zbierała i dlatego na co dzień była gorzka. xd

zaśmiał się kiedy mu przywaliła, bo raczej krzywdy mu nie mogła zrobić. albo i mogła, ale raczej nie chciała bo kto inny by się z nią bawił na filiżankach, od których pewnie było mu niedobrze, bo to przecież kręci się jednocześnie w dwie różne strony i można od tego oszaleć. louisowi by to nie przeszkadzało może, ale co to by była za frajda jakby zjadał watę cukrową częściej... to tak jak z misiami na wszystkich świętych ;x to się je tylko raz w roku. lu był zawsze zaskoczony jej pozytywną energią w wesołym miasteczku w jej urodziny bo w każdy inny dzień to mógłby ewentualnie pomarzyć o tym, zeby była taka szczęśliwa. a tu mimo że marudziła, że się starzeje to i tak miała uśmiech na twarzy cały czas. to go cieszyło ogromnie!

filiżanki takie ekstremalne... dziwne, że w ogóle mieli odwagę, żeby od razu na nich usiąść! musieli na nie jeść zanim się objedli watą, bo potem byłoby im niedobrze. z jakimi misiami na wszystkich świętych... raczej powiedziałabym o uszkach w barszczu na wigilię albo czymś takim. ale ogólnie wata jest denerwująca do jedzenia, więc trzeba było się powstrzymywać z rzucaniem się na nią częściej. pewnie dlatego tak bardzo lubił ich urodzinową tradycję, skoro w ten jeden dzień tryskała energią! kupiła sobie zaraz największą watę, większą od jej głowy. louis chciał już urwać kawałek od niej, ale szybko zrobiła unik.
- kup sobie swoją! - zaczęła sobie wpychać watę do ust.

ja nie wiem czy wy macie na wszystkich świętych misie.... a my mamy i to coś takiego jest : http://www.kuri.com.pl/img/products/21/9/2_max.jpg i to mnie zawsze cieszy tak samo jak i wata cukrowa jak ją gdzieś dołapię xd a może nawet i bardziej.
- no nie! nie podzielisz się ze mną? wiesz, że całej nie zjem! - zrobił smutną minkę znów, bo on to tak tylko dziubnąć mógł bo od razu mu się robiło za słodko i w życiu by takiej ogromnej waty nie zjadł. ani nawet mniejszej!

pierwszy raz takie coś widzę.... trochę to wygląda na odpustowe cukierki xd
- znaj moją łaskę! - oznajmiła i pozwoliła mu skubać ze swojej waty. pewnie zawsze pozwalała i ten krótki dialog też był jedną z ich tradycji. zresztą pewnie też nie zjadłaby całej takiej wielkiej waty i specjalnie taką brała dla ich dwójki. obżarli się tą watą, poszli jeszcze na karuzelę z konikami i parę innych, oczywiście na filiżanki jeszcze z dwa razy i było cudnie. idę się szykować, papa!

no bo to sprzedają z cukierkami razem na stoiskach na wszystkich świętych xd no to baw się dobrze ! ;d

zajadła się watą cukrową obserwując przy tym ludzi, którzy nie potrafili zestrzelić kaczek na strzelnicy żeby wygrać pluszaka jakiegoś. ogólnie miała niezly ubaw z tego.

najwyraźniej coś się tu dzisiaj działo ciekawego więc też się przypałętał. zobaczył rudą czuprynę hani z daleka, więc podleciał do niej po cichu i od tyłu, żeby zaraz wyskoczyć przed nią z krzykiem.

ale głupek! hania jedna całkiem niedawno wyszła z domu strachów gdzie średnio cokolwiek ją wzruszyło i przestraszyło dlatego jeremy też nie zrobił na niej wrażenia - no cześć - wepchała sobie trochę waty do buzi - chcesz trochę? - podetknęła mu watę pod nos - kaloryczna, okropnie słodka i różowa - zaśmiała się.

nie był straszny, wiec nic dziwnego, że się nie wystraszyła. - cześć - powiedział trochę zawiedziony, że jego plan się nie powiódł. - nie liczę kalorii - zaśmiał się i urwał sobie kawałek waty, po czym wepchnął do buzi.

zlustrowała go wzrokiem - jasne że nie, jesteś jak patyk - zaśmiała się - ciekawe czy silny wiatr mógłby cię przewrócić - zaczęła się zastanawiać. hanię pewnie by mógł bo była baletnicą to jednak kalorie liczyła. dalej przyglądała się strzelnicy - wydaje mi się że trzy czwarte ludzi tam strzelających ma zeza - podsumowała, bo to niemożliwe żeby nie trafiać tyle razy.

- hej, wcale nie - powiedział urażony. - mam więcej mięśni niż tłuszczu dlatego jestem taki szczupły - roześmiał się i zaraz zaczął prężyć muskuły. szkoda tylko, że nie miał ich za bardzo imponujących, ale zawsze coś. odwrócił się w stronę strzelnicy. - spróbuj sama i im pokaż jak to się robi - znów się poczęstował jej watą.

dźgnęła go w żebra - to skóra i kości a nie mięśnie - zdisowała go zaraz - niezła próba kłamczuszku - pogroziła mu palcem przed nosem i wręczyła watę - żebyś wiedział że spróbuję - ruszyła w stronę strzelnicy na pewniaka - ustrzele dla ciebie misia - obiecała mu wskazując tego największego i stanęła w kolejce, a potem dala panu banknocik i chwyciła wiatrówkę czy co tam było. o dziwo nawet wiedziała jak, pewnie jak trenowała w rosji to polowała na kamczatce na niedźwiedzie.

- nie znasz się - trzepnął ją delikatnie w rękę. chwycił od niej watę i sobie ją skubał dalej. - no to dalej, liczę na tego misia - skinął głową w jego stronę. skoro mu go obiecała, to się obrazi jak go dla niego nie wygra. stanął sobie obok niej i uważnie przyglądał się jej taktyce. wyglądała uroczo z tą bronią, bo była taka drobna i wyglądała dość niewinnie.

hania miała super cela więc ustrzeliła mu największego misia! wymarzona randka jeremiego he he. dobra ja jednak lece, to pa.

strzelał do metalowych kaczek bo chciał wygrać miśka dla siostrzyczki czy coś. hahhaa, rudy tylko biega, a tedi tylko mysli o siostrzyczkach.

a madeline tylko zajmuje się annie, kłócąc się przy okazji ze wszystkimi. właśnie zrobili sobie z blaise'm i małą super rodzinny dzień w wesołym miasteczku, żeby przebić jej wczorajszą sobotę z dylanem i pokazać jej, którzy rodzice są lepsi ;x annie właśnie pociągnęła ją do stoiska, przy którym stał teddy.
- zaraz przyjdzie tatuś i wygra dla ciebie małpeczkę. - zapewniała ją, bo blaise akurat poleciał kupować watę cukrową.

walka o to kto jest lepszym rodzicem ha ha. tedi na szczęscie nie musiał udowadniać że jest najlepszym bratem bo po pierwsze był jedynym bratem, a po drugie faktycznie był najlepszym bratem na świecie. udało mu sie zestrzelić ostatnią kaczkę za co dostał wielkiego, pluszowego misia - cześć maddie - mruknął próbując wyłonić się zza tego misiaka.

musieli o to walczyć, skoro przegrali w sądzie. wierzyli, że annie jest będzie mądrzejszym sędzią niż ten cały wysoki sąd. madeline też była jedyną mamusią i wiadomo, że była najlepsza na świecie (hehe), ale o rolę tatusia już trzeba było się ubiegać. maddie oczywiście była team blaise i pomagała mu w tej walce.
- o, hej, teddy. - uśmiechnęła się jakoś przelotnie. na pewno dawno go nie widziała. annie za to od razu zaczęła wyciągać rączki po misia i chciała go dla siebie.

madeline mydliła sobie oczyska, że annie to odpowiedni sędzia xd ha ha, biedny blejs. jak zawsze ma w życiu pod górkę. ale chyba dylan nie był dla niego jakąś mega konkurencją!
też się uśmiechnął i zaraz spojrzał na małą. gdzieś tam słyszał, że maddie zaciążyła. dobrze, ze to on nie był tym szczęśliwcem, bo pomimo że uwielbiał dzieci to ojcem nie chciał jeszcze być. zresztą z maddie to się pewnie nawet nie pukali, bo z tego co kiedyś pisałaś to ona dziewictwo z dylanem straciła - trzymaj młoda - wręczył jej zaraz misia bo nie mógł jej tego odmówić skoro patrzyła na niego tym słodkim wzrokiem. i to teddi został tatusiem roku he he.

zaczęłam rozkminiać, że teddy i dylan są do siebie dość podobni i cody też i chyba wiadomo jaki jest typ faceta madeline xd dylan był biologicznym ojcem annie i robił wszystko, żeby udowodnić, ze jest lepszym rodzicem niż madeline i blaise razem wzięci, więc dziewczyna teraz wpadała w jakieś paranoje, że porwie annie i zniknie z nią czy coś.
serio pamiętasz z kim madeline straciła dziewictwo? haha. nie no, pewnie tak było, skoro maddie zaciążyła jakoś w wieku szesnastu lat. z teddy'm tak nie szaleli. co najwyżej mogli wziąć udawany ślub. teddy wygrał tak szybko ponad blejsem i dylanem xd
- daj spokój, trzymaj, zaraz przyjdzie tatuś i też coś dla niej wygra. - zapewniała go zaraz, bo przecież blaise jest najlepszy i na pewno wygra wszystko od razu. szkoda tylko, że annie już ściskała misia i nie zamierzała go puszczać.

wszyscy zieloni jakby nie patrzeć ;x więc tak, daniel lubił rude, a maddie słonych xd pamiętam i powinnaś być ze mnie dumna, że to pamiętam ech! pewnie wzięli udawany ślub i mieli cukrowe pierścionki, bo nie ukrywajmy ale tedi to taki słodki romantyk mimo że często tego nie pokazuje!
- w porzadku - zaśmiał się - moje siostry są starsze więc obędą się bez zabawek - kucnął i spojrzał na zachwyconą misiem annie - a pluszaków dla takiej księżniczki nigdy za wiele - annie sie pewnie słodko roześmiała i wgl awww. zdecydowanie wygrywał xd

hahaha, chodziło mi o wygląd, a nie o kolorek, ale okej xd w sumie też racja z tym... moje postacie takie przewidywalne. maddie jako dziecko na pewno była bardziej słodka i niewinna niż jest teraz... chyba i że i na nim wymusiła ślub hehe.
- to tym bardziej! jeżeli wygrywałeś to z myślą o siostrach, to musisz go zabrać. albo daj go swojej dziewczynie, też na pewno się ucieszy. - nie chciała od niego żadnych prezentów xd może bała się, że też będzie chciał porwać annie! ech, annie taka słodka, że każdy chciał zamknąć ją w klatce.

wymusiła na nim ślub, ale tylko taki fałszywy bo wtedy jeszcze nie myśleli o tym super poważnie!
uniósł brew - zgłupiałaś? - zaśmiał się - nie zabiorę dziecku zabawki, nie jestem terrorystą - przeczesał swoją grzywę - nie mam dziewczyny więc problem z głowy, niech go sobie zatrzyma - pokiwał głową. maddie jaka paranoja xd