by daniel roosevelt Pon Mar 09, 2015 10:22 pm
skakała po kanapie, wpadała do domu robiąc mnóstwo rabanu, krzyczała, płakała, śmiała się histerycznie, tak, było tych hałasów trochę.
daniel rzucił się, żeby podnieść to pudło, bo poczuł się winny jego upadku, a musiał przecież pilnować, żeby wokół aggie nic złego się nie działo i musiał jej usługiwać i... no właśnie. miała rację. podniósł pudło, wyprostował się i spojrzał na nią.
- aggie, ja tylko chcę ci pomóc. - zauważył. zapomniałam, że miała być afera o tę kłótnię z debbie. ale pewnie naprawdę danielowi się wydawało, że przez psychotropy aggie się wszystko pomieszało.