zoo
- lysette quickley
- manchesterinżynieria biomedycznabijacz29
- Post n°2
Re: zoo
akurat, zupełnie przez przypadek przechodziła obok zoo, a w tym czasie chyba quentin pomyślał o tym samym i czytał jakąś tabliczkę. w sumie to widziała go od tyłu, jeszcze był w cieniu, ale miała wybitny humor, więc niewiele myśląc podeszła do niego i zaczęła coś recytować, zapewne jakiś nudny, długi szlak, który właśnie odsłuchiwała sobie z telefonu, ale wyjęła słuchawki z uszu specjalnie dla quentina. niech się cieszy. no i tam wymieniała jakies skomplikowane nazwy stając obok niego i szczerząc się jak debil, aż zobaczyła, że ma obitą mordę.
- oo! ktoś ci w końcu przywalił. szkoda, że to nie ja... - powiedziała żartobliwym tonem, ale na bank wolałaby sama mu wpieprzyć, bo czułaby wtedy jeszcze większą radość. żeby czasem on jej zaraz nie przyjebał xd
- oo! ktoś ci w końcu przywalił. szkoda, że to nie ja... - powiedziała żartobliwym tonem, ale na bank wolałaby sama mu wpieprzyć, bo czułaby wtedy jeszcze większą radość. żeby czasem on jej zaraz nie przyjebał xd
- quentin halter
- belfastfizykafreak31
- Post n°3
Re: zoo
zoo o tej porze, jejku. quentin pewnie liczył na to, że posłucha odgłosów dziwnych zwierząt. palił sobie w najlepsze fajkę i z nudów (bo tak dziś się nudził!) studiował sobie informację turystyczną. uczył się cały dzień, a teraz postanowił odetchnąć świeżym powietrzem więc liczył na to, że będzie to relaksujący spacer. tak się jednak nie stało bo ni stąd ni zowąd znalazła się tutaj lysette, która kręciła się za nim jak zmora. nawet nie miał ochoty żeby odeprzeć jej słowny atak. pewnie od spotkania paula miał cały czas w głowie obraz swojej zmarłej laski. pewnie powróciły do niego koszmary, które udało mu się już dawno temu pokonać, krótko mówiąc było przeciętnie fajnie - zostaw mnie w spokoju - mruknął o dziwo spokojnym głosem, co mogło jej się wydać podejrzane.
- lysette quickley
- manchesterinżynieria biomedycznabijacz29
- Post n°4
Re: zoo
liczyła na jakieś soczyste mięsko z jego strony a tu co?! zawiodła się na nim. tym bardziej zaskoczona była jej mina i nawet cofnęła się o krok by spojrzeć na niego z innej perspektywy. nie bylo to świeże pobicie, więc gdyby mial jakiś wewnętrzny krwotok, już dawno by nie żyl. hm.
- aaa... czytałam o tym. paul czy quentin - roześiała się krótko i poklepała go po ramionku, bo w sumie wyjebane. była już na 3 zajęciach z samoobrony i miała klucze pod ręką. chciała na kimś wypróbować trick z kastetem z kluczy.
- powiem ci, że widziałam tą sondę i ostro przegrywasz... oddałam na ciebie glos z telefonu i kompa. musisz mu pokazać. - doskoczyła do niego jak rasowy bokser i raz dwa przyłożyła mu leciutko w klatkę piersiową. taki z niej dzisiaj żartowniś. pewnie jamie pisał jej słodkie smsy i czuła się kochana, a przynajmniej lubiana to czemu miałaby dalej być taką chamką? ok, chwilowe zaćmienie. don łori.
- aaa... czytałam o tym. paul czy quentin - roześiała się krótko i poklepała go po ramionku, bo w sumie wyjebane. była już na 3 zajęciach z samoobrony i miała klucze pod ręką. chciała na kimś wypróbować trick z kastetem z kluczy.
- powiem ci, że widziałam tą sondę i ostro przegrywasz... oddałam na ciebie glos z telefonu i kompa. musisz mu pokazać. - doskoczyła do niego jak rasowy bokser i raz dwa przyłożyła mu leciutko w klatkę piersiową. taki z niej dzisiaj żartowniś. pewnie jamie pisał jej słodkie smsy i czuła się kochana, a przynajmniej lubiana to czemu miałaby dalej być taką chamką? ok, chwilowe zaćmienie. don łori.
- quentin halter
- belfastfizykafreak31
- Post n°5
Re: zoo
no to się przeliczyła bo quentin wybitnie nie miał dziś nastroju na jakiekolwiek gierki słowne. z reguły nie miał ochoty z kimkolwiek gadać, toteż tym bardziej nie miał na to dziś ochoty.
odwrócił się w końcu i spojrzał na nią neutralnym, albo nawet pełnym zimna wzrokiem - nie wiem czy zauważyłaś, ale kompletnie mnie to nie obchodzi - rzucił fajkę na ziemię i przydeptał. kiedy dotykała piąstkami jego klatki piersiowej odruchowo chwycił jej ręce w nadgarstkach. nie był to jednak silny uścisk, zupełnie normalny, nieagresywny - przestań - skarcił ją. na prawdę było z nim coś dzisiaj nie tak, chyba popadał w nostalgię.
odwrócił się w końcu i spojrzał na nią neutralnym, albo nawet pełnym zimna wzrokiem - nie wiem czy zauważyłaś, ale kompletnie mnie to nie obchodzi - rzucił fajkę na ziemię i przydeptał. kiedy dotykała piąstkami jego klatki piersiowej odruchowo chwycił jej ręce w nadgarstkach. nie był to jednak silny uścisk, zupełnie normalny, nieagresywny - przestań - skarcił ją. na prawdę było z nim coś dzisiaj nie tak, chyba popadał w nostalgię.
- lysette quickley
- manchesterinżynieria biomedycznabijacz29
- Post n°6
Re: zoo
o boże. przestraszyła się! bo nie była najlepsza z pierwszej pomocy, a miała wrażenie, że quentinowi coś się stalo i pewnie niedługo straci przytomność i przez nią umrze. otworzyła szerzej oczy.
- masz depresję czy coś? słyszałam... - i chciała dać mu kilka rad jak z tym postępować, ale sobie darowała, bo widziała ten pusty wzrok. kompletnie się zdruzgotała, bo wcześniej doskonale widziała w tym kpiącą niechęć, a teraz? zupełnie nic! może on był zombie i zaraz zje jej mózg? wiedziała, że to nieprawdopodobne, ale różne eksperymenty ludzie robili i będą robić. w imię nauki! wyswobodziła jedną dłoń z jego uścisku i stanęla na palcach by zmierzyć mu temperaturę na czole. było cholernie zimne.
- o matko! jesteś wyziębiony! - albo to ona miała gorącą dłoń, he he.
- masz depresję czy coś? słyszałam... - i chciała dać mu kilka rad jak z tym postępować, ale sobie darowała, bo widziała ten pusty wzrok. kompletnie się zdruzgotała, bo wcześniej doskonale widziała w tym kpiącą niechęć, a teraz? zupełnie nic! może on był zombie i zaraz zje jej mózg? wiedziała, że to nieprawdopodobne, ale różne eksperymenty ludzie robili i będą robić. w imię nauki! wyswobodziła jedną dłoń z jego uścisku i stanęla na palcach by zmierzyć mu temperaturę na czole. było cholernie zimne.
- o matko! jesteś wyziębiony! - albo to ona miała gorącą dłoń, he he.
- quentin halter
- belfastfizykafreak31
- Post n°7
Re: zoo
na depresję się raczej nie umiera, choć samobójstwo już zabija. quentin jednak nie myślał o samobójstwie bo to byłaby ucieczka do najbanalniejszego rozwiązania. choć swoją śmiercią nie jednemu wyrządziłby wielką przysługę, to pewne - nie mam depresji - mruknął zerkając na nią - nie widzisz jak się uśmiecham? - próbował ułożyć usteczka w jakiś koślawy uśmieszek. wyszło to jednak kiepsko bo nie potrafił udawać, że jest radosny - nic mi nie jest - zabrał dłoń lysette z czoła, a potem bezradnym i dość szybkim ruchem klapnął tyłkiem na chodnik. kreślił jakieś kółeczka na ziemi, trochę jak obłąkany, albo jak obrażony bachor.
- lysette quickley
- manchesterinżynieria biomedycznabijacz29
- Post n°8
Re: zoo
- już wolę jak jesteś smutny - skrzywiła się, bo wyglądał kripi z takim krzywym uśmieszkiem. pewnie jakby miał sparaliżowaną twarz i tak mu zostało. przewróciła oczami, gdy zabrał jej rękę z czoła, ale przynajmniej mogła opaść na równe nogi i nie psuć sobie butów.
- wstawaj! co ty czynisz, quentin... boże, powinieneś się ogarnąc, bo przypał robisz. - złapała go za kaptur bluzy i próbowała postawić do pionu ale ważył z dwieście kilo i za chuja nie dało rady. tupała obok niego.
- serio mówię. dupę sobie odmrozisz i dostaniesz hemoroidów! - machała mu paluchami przed twarzą.
- wstawaj! co ty czynisz, quentin... boże, powinieneś się ogarnąc, bo przypał robisz. - złapała go za kaptur bluzy i próbowała postawić do pionu ale ważył z dwieście kilo i za chuja nie dało rady. tupała obok niego.
- serio mówię. dupę sobie odmrozisz i dostaniesz hemoroidów! - machała mu paluchami przed twarzą.
- quentin halter
- belfastfizykafreak31
- Post n°9
Re: zoo
pewnie miał uśmiech jak joker z tych nowych filmów o batmanie xd
- skoro to przypał to nie musisz nade mną sterczeć, nie zmuszam cię - stwierdził wzruszając ramionami ni cholery nie dał się postawić do pionu. miał dziś fatalny nastrój. pewnie żołądek mu się wywracał na myśl o tym, że paul przy najbliższej okazji znów nazwie go "mordercą". przecież on był prawie aniołem, nie mógłby skrzywdzić żadnej laski, nawet lysette tak na dobrą sprawę - nie obchodzi mnie ten medyczny bełkot - jak mu tak machała paluchami przed twarzą to znów sprawnym ruchem chwycił ją za rączki. chyba brakowało mu ludzkiego dotyku ;o
- skoro to przypał to nie musisz nade mną sterczeć, nie zmuszam cię - stwierdził wzruszając ramionami ni cholery nie dał się postawić do pionu. miał dziś fatalny nastrój. pewnie żołądek mu się wywracał na myśl o tym, że paul przy najbliższej okazji znów nazwie go "mordercą". przecież on był prawie aniołem, nie mógłby skrzywdzić żadnej laski, nawet lysette tak na dobrą sprawę - nie obchodzi mnie ten medyczny bełkot - jak mu tak machała paluchami przed twarzą to znów sprawnym ruchem chwycił ją za rączki. chyba brakowało mu ludzkiego dotyku ;o
- lysette quickley
- manchesterinżynieria biomedycznabijacz29
- Post n°10
Re: zoo
- i mam cię tak zostawić? na pastwę tego paula, żeby cię zabił i wrzucił do klatki z tygrysami? zapomnij. nie będę miała takiego dupka na sumieniu. - powiedział pół żartem pół serio, ale przecież krążyły plotki o tym zoo, że jedna kobieta tu chciała uprawiać seks i zeżarł ją tygrys! były podobno wybitnie agresywne i żarłoczne, a opiekunowie specjalnie ich głodzili, żeby pożerali niegrzeczne dzieci, które tu przychodziły na wycieczki.
- jak chcesz mnie potrzymać za ręce to wystarczy powiedzieć - powiedziala dobrodusznie i nawet smyrnęła go raz czy dwa kciukiem po jego łapce.
- jak chcesz mnie potrzymać za ręce to wystarczy powiedzieć - powiedziala dobrodusznie i nawet smyrnęła go raz czy dwa kciukiem po jego łapce.
- quentin halter
- belfastfizykafreak31
- Post n°11
Re: zoo
monique [*] - akurat po wypadku, w którym tygrysy pożarły kobietę utworzono specjalny szklany wybieg żeby więcej taki incydent nie miał miejsca - oczywiście że nie mógł się powstrzymać i musiał to skomentować, w końcu był to ciekawy fakt, a on lubił zamęczać ludzi tym że jest od nich mądrzejszy. nie przyznał się do tego, ale faktycznie był dupkiem i w tej chwili tak się czuł, choć do końca nie wiedział dlaczego - a mogę? - nawet na nią nie zerknął tylko pociągnął ją bliżej siebie bo tak mu było niewygodnie. po prostu trzymał jej ciepłe rączki w swoich i nic więcej nie mówił.
- lysette quickley
- manchesterinżynieria biomedycznabijacz29
- Post n°12
Re: zoo
roj [*]
przewróciła oczami. - no to innym sępom mógłby cię rzucić, jezu. jaki ty jesteś czepialski! a człowiek się tylko o ciebie martwi... - przyznała to zupełnie niewinnie, jakby nie było żadnej sprawy, ale kto wie, jak było naprawdę. może chciała tylko sprawdzić, jak na to zareaguje, bo lubiła doprowadzać go do stanu krytycznego. szkoda, że teraz był taki lodowaty. ale to dlatego, że jest zombie. teraz to dla niej było jasne. jak ją tak pociągnął to zachwiała się na nogach i praktycznie wywróciła się przez niego. no ale jakoś tam złapała równowagę i przyjrzała się jego kolanom, czy nie ma przypadkiem brudnych spodni. zaufała mu i usiadła na nim okrakiem.
- możesz, ale bez lizania palców, proszę... - oparła brodę o jego ramię. musiało jej być niewygodnie, bo pewnie wyginał jej łapska gdzieś do tyłu.
przewróciła oczami. - no to innym sępom mógłby cię rzucić, jezu. jaki ty jesteś czepialski! a człowiek się tylko o ciebie martwi... - przyznała to zupełnie niewinnie, jakby nie było żadnej sprawy, ale kto wie, jak było naprawdę. może chciała tylko sprawdzić, jak na to zareaguje, bo lubiła doprowadzać go do stanu krytycznego. szkoda, że teraz był taki lodowaty. ale to dlatego, że jest zombie. teraz to dla niej było jasne. jak ją tak pociągnął to zachwiała się na nogach i praktycznie wywróciła się przez niego. no ale jakoś tam złapała równowagę i przyjrzała się jego kolanom, czy nie ma przypadkiem brudnych spodni. zaufała mu i usiadła na nim okrakiem.
- możesz, ale bez lizania palców, proszę... - oparła brodę o jego ramię. musiało jej być niewygodnie, bo pewnie wyginał jej łapska gdzieś do tyłu.
- quentin halter
- belfastfizykafreak31
- Post n°13
Re: zoo
ale kenny godnie prowadzi odziedziczone po ojcu stanowisko xd
uniósł kącik ust ku górze bo przez chwilę nawet poczuł się miło kiedy usłyszał, że się martwi. nie potrafił tego wytłumaczyć, dziś wielu rzeczy nie potrafił wytłumaczyć, to po prostu było miłe! nie protestował nawet kiedy na nim usiadła. po chwili jednak puścił jej łapki i objął ją, po prostu chciał się przytulić. awwwwww, to takie słodkie i urocze. pewnie się nie spodziewała tego po nim - ktoś ci kiedykolwiek lizał palce? - zapytał rozbawiony bo to go nurtowało. lysette musiała się spotykać z dziwnymi typami. jasne, jakby on był całkowicie normalny.
uniósł kącik ust ku górze bo przez chwilę nawet poczuł się miło kiedy usłyszał, że się martwi. nie potrafił tego wytłumaczyć, dziś wielu rzeczy nie potrafił wytłumaczyć, to po prostu było miłe! nie protestował nawet kiedy na nim usiadła. po chwili jednak puścił jej łapki i objął ją, po prostu chciał się przytulić. awwwwww, to takie słodkie i urocze. pewnie się nie spodziewała tego po nim - ktoś ci kiedykolwiek lizał palce? - zapytał rozbawiony bo to go nurtowało. lysette musiała się spotykać z dziwnymi typami. jasne, jakby on był całkowicie normalny.
- lysette quickley
- manchesterinżynieria biomedycznabijacz29
- Post n°14
Re: zoo
i ma córkę, która przyjaźni się z quentinem xd jaki ten świat mały!
- nie chcę o tym mówić - mruknęła niespecjalnie zadowolona ale zaraz się roześmiała. faktycznie mogło to być dziwne. i takie było. koleś miał fetysz jej dłoni i wiecznie je dotykał, całował... miała później do nich wstręt i zamykała oczy, gdy się myła, a same ręce myła jeszcze częściej niż teraz, bo teraz miala manię czystości i nigdzie nie ruszała się bez żelu antybakteryjnego. wszystko przez zajęcia z mikrobiologii, oczywiście. rozluźniła się, gdy ją objął a sama schowała łapki w jego kieszeniach od bluzy. liczyła, że znajdzie tam jakiś scyzoryk chociaż, ale wyczuwała tylko klucze, telefon i gumy do życia. zmacała go trochę po brzuchu.
- nie myślałeś o ćwiczeniach? albo diecie... - powiedziała prosto z mostu, bo wyczuwała ostrą oponkę. wolała nie wiedzieć co kryje się pod tymi wielkimi ubraniami.
- nie chcę o tym mówić - mruknęła niespecjalnie zadowolona ale zaraz się roześmiała. faktycznie mogło to być dziwne. i takie było. koleś miał fetysz jej dłoni i wiecznie je dotykał, całował... miała później do nich wstręt i zamykała oczy, gdy się myła, a same ręce myła jeszcze częściej niż teraz, bo teraz miala manię czystości i nigdzie nie ruszała się bez żelu antybakteryjnego. wszystko przez zajęcia z mikrobiologii, oczywiście. rozluźniła się, gdy ją objął a sama schowała łapki w jego kieszeniach od bluzy. liczyła, że znajdzie tam jakiś scyzoryk chociaż, ale wyczuwała tylko klucze, telefon i gumy do życia. zmacała go trochę po brzuchu.
- nie myślałeś o ćwiczeniach? albo diecie... - powiedziała prosto z mostu, bo wyczuwała ostrą oponkę. wolała nie wiedzieć co kryje się pod tymi wielkimi ubraniami.
- quentin halter
- belfastfizykafreak31
- Post n°15
Re: zoo
jezu idę spać, bo padam już.
zaśmiał się znów - jeszcze nie zostałem twoim chłopakiem, a już chcesz mnie odchudzić - zażartował. to niewiarygodne, że był aż tak pogodny! kto by się spodziewał. podniósł się jednak zaraz i pomógł wstać lysette - chodź, odprowadzę cię - i pewnie odprowadził ją pod same drzwi, to dziwne ale nawet nie pokłócili się przez drogę. papa!
zaśmiał się znów - jeszcze nie zostałem twoim chłopakiem, a już chcesz mnie odchudzić - zażartował. to niewiarygodne, że był aż tak pogodny! kto by się spodziewał. podniósł się jednak zaraz i pomógł wstać lysette - chodź, odprowadzę cię - i pewnie odprowadził ją pod same drzwi, to dziwne ale nawet nie pokłócili się przez drogę. papa!
- lysette quickley
- manchesterinżynieria biomedycznabijacz29
- Post n°16
Re: zoo
- po prostu chcę cię przystosować do życia w społeczeństwie. zasada numer jeden: grubi mają gorzej. - ta jakimi złotymi radami mu rzuca. jeszcze wygryzie julię ze stanowiska psiapsi quentina i zapozna go z prawdziwymi ludźmi. bo fizycy to jednak dziwacy. nie da się ukryć.
- ledwo co usiadłam, a ty znowu zmieniasz zdanie! co z ciebie za facet... - prychnęła, ale dobra. odprowadził ją i nawet na pożegnanie cmoknęła go w policzek, bo cieszyła się, że poprawiła mu humor. raczej nie wyglądała na typ aktoreczka, który by chciał w ten sposób zrobić jej przyjemność. dowartościowała się i znowu będzie mogła być wredną suczką.
- ledwo co usiadłam, a ty znowu zmieniasz zdanie! co z ciebie za facet... - prychnęła, ale dobra. odprowadził ją i nawet na pożegnanie cmoknęła go w policzek, bo cieszyła się, że poprawiła mu humor. raczej nie wyglądała na typ aktoreczka, który by chciał w ten sposób zrobić jej przyjemność. dowartościowała się i znowu będzie mogła być wredną suczką.
- mickey monroe
- barcelonainżynieria biomedycznaświrek wampirek31
- Post n°17
Re: zoo
mickey jak to myszka mickey siedział w zoo i robił śmieszne miny do terrarium w którym były węże xd
- zoey blanchard
- nicea-dummy28
- Post n°18
Re: zoo
zoey pukała w szybkę do wielkie tarantuli, ale ta była bardziej zajęta pożeraniem robaków co w ogóle jej nie obchodziło, bo wolałaby kopulację na przykład oglądać. ale ten gość obok robił takie miny że nawet samą zołi rozśmieszał. dlatego zaszła go od tyłu i przejechała paluchami po jego szyi imitując że to robal jakiś czy coś.
- mickey monroe
- barcelonainżynieria biomedycznaświrek wampirek31
- Post n°19
Re: zoo
mickey się przestraszył, bo myślał, że coś na niego wlazło ale to była tylko zołi! odskoczył od dziewczyny - co ty wyprawiasz dziewczyno, nastraszyłaś mnie! - zaczął poważnie, ale potem się roześmiał - do tarantuli się nie puka, do tarantuli robi się tak - zrobił kolejną głupią minę.
- zoey blanchard
- nicea-dummy28
- Post n°20
Re: zoo
widziałaś jaki ma gifek? xdddddddddd
roześmiała się widząc jego reakcję - nastraszyłam cię? - skłoniła się w pas - jestem tylko skromnym dowcipnisiem - zachichotała i podeszła do terrarium z pająkami patrząc jak robi te głupie miny - jeszcze weźmie cię za wroga i spróbuje rzucić na ciebie - szturchnęła go bioderkiem.
roześmiała się widząc jego reakcję - nastraszyłam cię? - skłoniła się w pas - jestem tylko skromnym dowcipnisiem - zachichotała i podeszła do terrarium z pająkami patrząc jak robi te głupie miny - jeszcze weźmie cię za wroga i spróbuje rzucić na ciebie - szturchnęła go bioderkiem.
- mickey monroe
- barcelonainżynieria biomedycznaświrek wampirek31
- Post n°21
Re: zoo
w sensie, że furby?xd widziałam xd
zaśmiał się, bo zołi widać było, że była taką samą żartownisią jak on. objął ją ramieniem - widzisz tego frajera? daję stówkę że nie dasz rady go nastraszyć - wskazał na jakiegoś grubaska, który obserwował teraz ptaszniki czy inne dzikie węże - jak go wystraszysz i nie dostaniesz za to w głowę to dostaniesz ode mnie kolację i na dodatek kasę, co ty na to? idziesz na ten układ? - zapytał poważnie - mickey jestem - przedstawił się przy okazji.
zaśmiał się, bo zołi widać było, że była taką samą żartownisią jak on. objął ją ramieniem - widzisz tego frajera? daję stówkę że nie dasz rady go nastraszyć - wskazał na jakiegoś grubaska, który obserwował teraz ptaszniki czy inne dzikie węże - jak go wystraszysz i nie dostaniesz za to w głowę to dostaniesz ode mnie kolację i na dodatek kasę, co ty na to? idziesz na ten układ? - zapytał poważnie - mickey jestem - przedstawił się przy okazji.
- zoey blanchard
- nicea-dummy28
- Post n°22
Re: zoo
ona była psycholką co najwyżej. przeczesała swoje rude włosy patrząc na grubasa. przygryzła wargę zastanawiając się co może zrobić żeby go przestraszyć. na szczęście problem rozwiązał się sam bo była tutaj też pani z dzieciakiem, które miało wielkiego gumowego pająka - zgoda - zaśmiała się zołi, zupełnie jakby to była najbanalniejsza rzecz na świecie! podeszła do dzieciaka i coś mu poszeptała do ucha, a ten zaśmiał się i oddał jej pająka. zołi prawie jak pedofilka do cudzych dzieci podchodzi xd podeszła powoli zachodząc grubasa od tyłu, położyła mu pająka na ramieniu i stanęła obok przyglądaj się - ekhm, przepraszam - popukała grubcia w ramię - ma pan coś na ramieniu - udała, że przygląda się i nagle zaczęła teatralnie piszczeć - aaaaaaaa! to pająk! - zaczęła machać rękoma i nerwowo biegała w kółko. grubas zaczął podskakiwać ze strachu i zrzucił go z ramienia, a kiedy się zczaił, że to żart zołi z powagą wskazała na mickeya, że to niby jego sprawka!
- mickey monroe
- barcelonainżynieria biomedycznaświrek wampirek31
- Post n°23
Re: zoo
mickey zrywał boki ze śmiechu z tego grubaska, ale potem chciał go zamordować i prawie się na niego rzucił. biedny mickey ledwo się uratował spod jego spoconych pach, ale że był sprytny to ukrył się za zołi i popchnął ją w jego ramiona - to nie moja wina, to ona wszystko ukartowała - zaśmiał się, ale wcale nikomu nie było do śmiechu, bo grubas się wściekł i zaczał się rzucać. rozwalił przez przypadek jakąś klatkę i wydostał się z niej wąż czy inna tarantula. rozległ się krzyk, jakaś pani wpadła w panikę - zobacz co ten palant nawyrabiał. chodź, spierdalamy - złapał ją za rękę i wybiegli z zoo, zacznę.
- aggie holtzman
- berlinmechatronikagrown up now?29
- Post n°24
Re: zoo
to było niczym tajne misje więc aggie ubrała się cała na czarno, miała nawet czapkę złodziejkę na sobie i pełny asortyment w postaci wytrychów, a może nawet łom i walkie talkie żeby kontaktować się z grupą. od razu pierwsza podbiegła do wielkiej kłódki wiszącej na bramie zoo i próbowała grzebać tam wytrychem. jednak żaden z niej złodziej, a takich trików naoglądała się tylko w filmach, dlatego kiepsko jej to wychodziło. w końcu poddała się i zamiast tego zaczęła ciągnąć za kłódkę zupełnie jakby chciała ją wyrwać, ale nie miała tyle siły co popeye bo nie jadła szpinaku ;c
- jude hurd
- paryżlotnictwo i kosmonautykaniezdara28
- Post n°25
Re: zoo
jude stresował się tą całą nocą wyzwań, ale morgan bardzo chciała iść, to też tu trafił. biedne dziewczyny, pewnie już wiedziały, że z jedynym mężczyzną w swojej grupie na bank przegrają. no, na pewno rachel tak uważała, bo obczaiłam relki i wiem, że go nie lubi i nie popiera jako chłopaka dla morgan. ups.
- musimy wejść przez płot. - wymyślil, kiedy widział, że aggie nie wychodzi otwieranie kłódki. próbował się wdrapać na bramkę, ale ręce mu się całe spociły ze stresu i nie udawało mu się za bardzo.
- musimy wejść przez płot. - wymyślil, kiedy widział, że aggie nie wychodzi otwieranie kłódki. próbował się wdrapać na bramkę, ale ręce mu się całe spociły ze stresu i nie udawało mu się za bardzo.
|
|