|1| NAWIEDZONY POKÓJ

heheh. chyba nikt, vicky bedzie zawiedziona.
zauwazyla, ze popsul mu sie humor i czula sie za to winna. pomimo tego, ze miala prawo nie chciec mowic o takich sprawach przy chlopaku. - jasne - zgodzila sie, po czym usiadla przed drzwiami pokoju. - czesc aimee - powiedziala do drzwi.

jakby ben się dowiedział to by jej zazdrościł.
i tak dobrze, że ben uszanował to, że nie chciała nic mówić i nie naciskał jej. musiał być naprawdę przybity! zazwyczaj nie przejmował się tym, że ludzie nie chcą z nim spędzać czasu i i tak się narzucał.
- cześć aimee. - również się przywitał i usiadł po turecku koło raven. - aimee, nie jest dobrze ostatnio. - zaczął się bawić sznurówkami. - wszystko jest takie trudne odkąd ciebie nie ma. - westchnął. jakby nie patrzeć odkąd aimee umarła zaczął się jego seria niefortunnych zdarzeń. niby miał dziewczynę, która wyznała mu miłość, więc powinien być szczęśliwy, ale oprócz tego działo się dużo dobijających rzeczy.

to prawda. lepiej dla niej, ze jej o to nie wypytywal. inaczej by uciekla i musiala wrocic tu kiedy indziej. a tak sie jej spieszylo by przekazac aimee ta nowine.
spojrzala na niego z wspolczuciem i czekala az sie wyzali.

westchnął i chwilę nic nie mówił, gapiąc się na swoje sznurówki. w miedzyczasie jacyś studenci przechodzili korytarzem i zaczęli ich wyzywać, że siedzą na środku i zajmują cały korytarz. w końcu ben spojrzał na raven.
- raven, ty się znasz na takich rzeczach. myślisz, że jestem przeklęty? - do takiego wniosku doszedł kiedy przemyślał swoje życie. najpierw aimee umarła, potem został pobity, a teraz maud wylądowała w szpitalu. w ogóle raven zaraz będzie przewodnikiem duchowym wszystkich moich postaci xd

haha raven przewodnikiem duchowym, a sama nie wiele o zyciu wiedziala xd
przesunela sie na bok gdy ich zwyzywali, po czym spojrzala powaznie na bena. przygladala mu sie bardzo uwaznie. - trudno powiedziec.. ale to calkiem mozliwe - westchnela.

najwyraźniej roztaczała wokół siebie aurę mądrości xd
- można to sprawdzić? - od razu skupił swój błagalny wzrok na niej i było po nim widać, że poszukuje u raven konkretnych odpowiedzi. - i co ważniejsze, jak to odwrócić? - raven zamiast rzucać klątwy będzie je odwracać xd

moze byla bardziej madra niz myslala xd
- mozna. mowiles, ze wszystko jest trudne, tak? jesli masz terrory nocne lub naglego niewyjasnionego pecha to calkiem mozliwe, ze ktos ci zle zyczy - podniosla jednego kwiata z ziemi i powachala go. - ale calkiem latwo sie tego pozbyc - pocieszyla go.

nie doceniała samej siebie!
- nie mam terrorów nocnych... - zmarszczył czoło. - ale tak, mam dużo ataków niewyjaśnionego pecha, który dotyczy też innych osób wokół mnie! musimy to odwrócić, żeby nikomu nic więcej się nie stało. - patrzył na nią z nadzieją. jedyna nadzieja w raven, żeby nikt więcej nie umarł.

- jakby co zawsze mozemy zrobic rytual. nawet jesli nie masz nad soba klatwy to dobrze jest pozbyc sie negatywnej energii ktora moze cie otaczac - wzruszyla ramionami. juz myslala nad tym jakie kadzidelka na nim uzyc.

zainteresował się.
- tak, koniecznie - pokiwał głową, już gotowy na wszelkie czary mary jakie raven chciała nad nim odprawić. zbyt wiele złych rzeczy się działo. był gotowy spróbować wszystkiego, żeby odmienić los! - czego potrzebujesz do rytuału? kosmyka moich włosów? - od razu wyrwał sobie włosa.

- musisz byc ostrozny z tym komu dajesz swoje osobiste rzeczy - zwrocila mu uwage gdy wyrwal sobie wlosa. jeszcze by ktos go uzyl celowo w zlym celu! - ale przyda sie - dodala. - potrzebuje jeszcze zielonej swieczki, cynamonu.. sol tez moze byc - probowala sobie przypomniec czego im potrzeba do odczarowania go.

ben nie przejmował się komu dawał swoje osobiste rzeczy. pewnie dlatego komuś udało się rzucić na niego klątwę!
- cynamon i sól są w kuchni. nie wiem co z zieloną świeczką... - zastanowił się i zaraz wygrzebał spośród kwiatów przed pokojem aimee jakąś starą wypaloną świeczkę, której kolor odbarwił się od liści i zrobił się zielony. - może być? - trzeba było improwizować!

a potem sie dziwi, ze ma pecha, ech.
- moze byc. idz po sol i cynamon, a ja wszystko tu przygotuje - chwycila swieczke. nie przygladala sie jej za dlugo, ale skoro wygladala na zielona to musiala wystarczyc. polozyla jego wlos na swieczke, a gdy ben wrocli zaczela rozsypywac sol dookola swieczki. wyjela zapalniczke. ktora najwyrazniej nosila ze soba na takie emergency sytuacje jak ta. - pechu, rozkazuje ci zostawic bena w spokoju! - zapalila swieczke. - zamknij oczy i wyobraz sobie wszystko zle co ci sie ostatnio przydarzylo - zwrocila sie do bena. - i powtorz za mna: cale moje nieszczescie teraz znika.

posłusznie poszedł do kuchni i zaraz wrócił ze zdobyczami. obserwował uważnie wszystkie poczynania raven. wierzył w jej moce skoro ostatnio udało jej się wywołać ducha aimee! przymknął oczy i pomyślał o wszystkich ostatnich sytuacjach. o śmierci aimee, swoim pobiciu, maud w szpitalu...
- całe moje nieszczęście teraz znika - wymamrotał po niej, ciągle z zamkniętymi oczami.

- teraz wyobraz sobie, ze wszystkie twoje problemy znikaja - powiedziala i dala mu kilka minut by mogl nad tym pomedytowac. chwycila cynamon. - powtorz za mna: plynie do mnie tylko szczescie i pozytywna energia - zaczela sypac cynamon na sol gdy on wypowiadal te slowa. swieczka sie wypalila, ale raven sie tym nie przejela. to chyba byl znak, ze oczarywanie dzialalo.. - wyobraz sobie tylko dobre rzeczy - dodala na koniec.

w milczeniu wyobrażał sobie, że wszystkie problemy znikają i wszyscy są szczęśliwi.
- płynie do mnie szczęście i pozytywna energia - mamrotał pogrążony w transie. na koniec wyobrażał sobie roześmianą maud w jego objęciach, aimee podczas wspólnego pieczenia ciasta (dobrze, że raven nie probowała wskrzeszać zmarłych!), a nawet siebie ze współlokatorami wspólnie oglądających film w pokoju. gdzieś tam w tych wyobrażeniach mignęła mu także ashley. otworzył jedno oko i spojrzał na raven, sprawdzając czy coś jeszcze przed nimi.

- to wszystko. mozesz juz otworzyc oczy - powiedziala. aww, nawet ashley. slodko. ogolnie to powodzenia dla bena. nie dosc, ze nie wiedzieli jaka swieczke pala to w dodatku raven wykonywala za niego wszystkie ruchy, ktore on powinien robic. do tego ten wlos.. ciekawe polaczenie! - mam nadzieje, ze szybko zadziala - usmiechnela sie.

poza tym raven przy zbieraniu składników zastanawiała się czy coś jeszcze miało być, więc na pewno zapomniała o jakimś kluczowym elemencie. ben był przekonany, że odprawili wszystko zgodnie z planem i jego pech odejdzie na zawsze!
- dziękuję! - przytulił ją znowu. pogadali jeszcze chwilę i potem ben zostawił ją sam na sam z aimee, żeby mogły w końcu przeprowadzić babskie pogaduszki.

przyszli na randkę z aimee! raven była niezbędna w organizacji, ben za to wystroił się w najlepszą koszulę w pingwiny i przyniósł nawet wino i kwiaty. romantyk! teraz tylko czekał aż jego ukochana się pojawi xd

raven od razu zajela sie ukladaniem wszystkich swieczek I innych potrzebnych jej do seansu rzeczy. usiadla sie po turecku na podlodze I spojrzala na bena z dolu. - jestem gotowa - oznajmila, dajac mu znak, ze ma usiasc naprzeciw niej.

usiadł naprzeciwko niej. czuł lekkie poddenerwowanie pomieszane z ekscytacją, co można było wyczytać z jego twarzy.
- też jestem gotowy. - skinął głową. - a nie, czekaj! - zawołał jednak i pochuchał sobie w dłoń, sprawdzając czy ma świeży oddech. - okej, teraz jestem. - wyprostował się i poprawił koszulę. zaczął przygłaskiwać włosy, żeby upewnić się, że będzie się prezentować jak najbardziej elegancko. nie mógł spokojnie usiedzieć.

spojrzala na pentagram, ktory narysowany byl pomiedzy nimi, po czym zamknela oczy I chwycila go za rece. - aimee.. - zaczela, ale zaraz szybko przerwala I otworzyla jedno oko by na niego spojrzec. westchnela, czekajac cierpliwie az skonczy sie przygotowywac. wyciagnela rece w jego kierunku I ponowanie zamknela oczy. - aimee pokaz sie, aimee ujawnij sie, aimee przyjdz do nas! - zaczela przywolywac ich kolezanke.

duch aimee spokojnie odpoczywał sobie na różowej chmurce w niebie kiedy poczuła jak dziwna energia ją przyzywa. próbowała to zignorować, ale jednak to dziwne uczucie ją gdzieś przyzywało. skupiła się więc mocno na tym i zaraz dziwny snop światła porwał ją. trwało to kilka sekund i była w swoim starym pokoju. lewitowała nad ziemią widząc bena i raven - czego pragniecie nieumarli? - zapytała głosem który rozniósł się jak dziwaczne echo po pokoju.

próbował powtarzać za raven, ale co chwilę zmieniała słowa, więc tylko mamrotał pod nosem i wtórował jej gdy podawała imię aimee. pojawienie się ducha w pokoju sprawiło, że przez benka przeszedł chłodny dreszcz, ale na tym etapie chyba zaczynał się już przyzwyczajać do wszystkich doznań towarzyszących wizytom ducha. widząc rudą wyrwał ręce trzymane przez raven i pospiesznie wstał.
- aimee! jesteś tu! posłuchałem cię. teraz możemy być na zawsze razem. - powiedział z przejęciem i wyciągnął w jej stronę bukiet kwiatów, jej ulubionych. - to dla ciebie.

wyprostowala sie gdy poczula jak w pokoju robi sie chlodno. byla bardzo skupiona na swoim zadaniu I nie otworzyla oczu nawet gdy aimee sie ukazala. nie wiedziala czy moze wyjsc z pokoju wiec chociaz tak chciala im dac chwile prywatnosci.