|2| ashley & ming

to też możliwe xd kazałby jej zachowywać się dokładnie tak samo jak na nagraniu, bo nie wiedziałby co zrobić gdyby ułożyła się jakkolwiek inaczej.
- no tak! ćwiczenie czyni mistrza, prawda? - a on najwyraźniej planował zostać mistrzem zanim zaprezentuje swoje świetnie umiejętności maud xd

super romantyczny z niego chlopak. mialby szczescie gdyby Maud sie po tym wszystkim nie odechcialo. chyba, ze byla tak szalona by akceptowac takie rzeczy.
- niby prawda - chwycila za butelke I napila sie. oblizala usta I chwile myslala nad jego propozycja. chwycila go za ramie, po czym przyciagnela go blizej do siebie. - niech bedzie - zgodzila. najwyrazniej byla tak napalona, ze nawet ben jej pasowal.

najpierw musialaby się nafaszerować tabletkami i byłoby jej wszystko jedno xd
- dobra, tylko musisz mi mówić czy ci się to podoba. - zastrzegł na początku, bo jego działania miały cel wyłącznie naukowy i ashley musiała go kierować co i gdzie ma robić. wytarł dłonie w jej kołdrę, no i pewnie ashley się w międzyczasie ułożyła, więc ben zawędrował ręką do jej majtek. było to dla niego wielkie przeżycie, bo nigdy jeszcze nie odwiedzał tych rejonów! - w ten sposób? - zaczął coś tam palcami kombinować, ale jeszcze nie tak wprawnie jak przed chwilą w pomarańczy xd

czyli nie wszystko stracone xd
- zawsze jestem z toba szczera - przypomniala mu. nie musial sie martwic o to czy Ashley powie mu prawde. jesli bylaby niezadowolona z jego umiejetnosci od razu by sie o tym dowiedzial. I dokoczylaba by sprawe sama gdyby byla taka potrzeba. - lepiej tak - chwycila go za dlon I zaczela nia kierowac. zaczela ciezej oddychac by zrobilo sie calkiem przyjemnie.

- dlatego jesteś taką dobrą przyjaciółką. - przytaknął, bo nadal uważał, że ich relacja jest całkowicie normalna. ashley była lepszą przyjaciółką niż aimee, która nigdy nie dawała mu się macać xd dał jej się pokierować i teraz działał już znacznie pewniej. - a teraz? - wymruczał jej do ucha, bo sam zaczął się mocno nakręcać i sam fakt, że włożył w nią palce był dla niego wielkim przeżyciem. tym bardziej, że miał odlot po trawie!

- wiem - zasmiala sie. nawet juz sie nie bronila I pogodzila sie z faktem, ze sie przyjaznia. zawsze mogl sprobowac poderwac ducha aimee xd skoro po smierci byla taka puszczalska to moze by benowi tez dala. to dopiero byloby przezycie. - teraz lepiej - pochwalila go. poscila go nawet I pozwolila mu dzialac samemu skoro szlo mu lepiej.

może nawet jakby był zjarany to wydawałoby mu się, że może tego ducha dotknąć. potem rory przyłapałby go w pokoju bzykającego powietrze. ech.
- a teraz? - dopytywał, bo liczył na to, że będzie zdawała mu relację na bieżąco xd to chyba psuło klimat, no ale przecież nie robili nic romantycznego, tylko edukacyjnego. - jesteś blisko? - dopytywał, bo jemu już dawno stanął i jeszcze parę sekund i on sam nie wytrzyma, tak bardzo był nakręcony tym, że wszedł palcami w dziewczynę!

mogl sie wlamac do nawiedzonego pokoju, wtedy nikt by go nie przylapal xd
- przestan tyle gadac - zakryla mu dlonia usta. nie potrzebowala specjalnego klimatu, ale nie mogla sie skupic kiedy ben tak nadawal. pokierowala go jeszcze tak zeby bylo jej przyjemniej, po czym doszla. odgarnela wlosy z twarzy po czym napila sie.

tak zrobi, dzięki za radę xd
on też doszedł w spodniach kiedy wydała z siebie jęk rozkoszy, który do tej pory widział tylko na filmach.
- dziękuję. to było bardzo... pomocne. - zmieszał się, bo wiedział, że musi iść zmienić spodnie. zakrył się kołdrą, żeby nie dostrzegła jego wypadku.

haha xd przeleci nawet ducha zanim to zrobi ze swoja dziewczyna xd
- ciesze sie, ze moglam pomoc - powiedziala z lekkim rozbawieniem. nie przejela sie tym, ze sie chowal. nawet nie przeszlo jej przez mysl, ze mial maly wypadek przy pracy. wstala I poszla do lazienki, zeby sie troche ogarnac. bedzie musiala ta koldre wrzucic do prania xd

zdobędzie wprawę xd
- maud się ucieszy, że mi to pokazałaś. - stwierdził. no na pewno, będzie wniebowzięta xd chociaż jeśli dzięki temu dojdzie to czemu nie. gdyby benek nie próbował to na pewno by wywijał palcami jak wariat i wcale nie byłoby przyjemnie. kiedy ashley poszła do łazienki to ben wykorzystał okazję, żeby uciec do pokoju i się przebrac, ale ashley wcale się go nie pozbyła! zaraz miał już gastrofazę, więc przyszedł do niej znowu i ruszyli na wyprawę do kuchni powyjadać nieswoje żarcie z lodówki, a potem może nawet obejrzeli aladyna jak była już wstawiona i było jej wszystko jedno.

- tylko jej nie mow, ze to ja - ostrzegla go. zabawna sytuacja. zupelnie zapomniala o tym, ze ma dziewczyne. nie zeby jej to w czym kolwiek mialo przeszkodzic. nie ona byla od pilnowania czyichs facetow. miala juz wyrabane w to co mieli robic, wiec dala mu wlaczyc tego aladyna, a w polowie filmu usnela.

przyszedł do niej do akademika i miał ze sobą rum.

nie spodziewala sie gosci dlatego zdziwila sie gdy zobaczyla, ze to do niej. - czesc - przywitala sie. dobrze, ze tym razem to nie ben ja nachodzil.

- mam coś dla nas - pokazał jej butelkę rumu i wszedł do środka. pocałował ją na przywitanie w policzek - mam nadzieję że się za mną stęskniłaś - zażartował i usiadł sobie na jej łóżku.

- swietnie - usmiechnela sie szeroko na widok alkoholu. takie niespodzianki lubila. - oczywiscie, jak moglabym nie - zasmiala sie i usiadla na lozku chloe. zeby go lepiej widziec i zeby im sie lepiej rozmawialo.

otworzył butelkę i pierwszego łyka dał jej - mam świetną wiadomość. niedługo będzie mnie stać na naszą hacjendę w meksyku - uśmiechnął się do niej tajemniczo. jego komiks w końcu został zaakceptowany przez masę ludzi i właśnie szedł do druku! naprawdę planował zabrać ashley jeszcze raz do meksyku i wynająć im jakąś chatę na imprezy na kilka dni xd musieli poświętować! - co tam u ciebie? - zagaił.

chwycila butelke, po czym napila sie z niej i mu ja oddala. - tak? czyzbys niedlugo mial sie stac autorem najlepiej sprzedajacego sie komiksu na swiecie? - usmiechnela sie do niego. cieszyla sie jego sukcesami! tym bardziej jesli to znaczylo, ze bedzie miala z tego wakacje w meksyku xd - nic nowego. praca, uczelnia, imprezy i tak w kolko - wsruszyla ramionami.

wziął od niej butelkę i napił się sporego łyka - dokładnie tak. moja książka poszła do druku. wszystko zostało klepnięte i jakoś w ciągu kilku następnych dni dostanę za to wszystko wypłatę - pochwalił się jej - wtedy na serio zapraszam cię na jedną wielką imprezę do meksyku, może bez kupowania chaty ale to będzie namiastka - podał jej z powrotem butelkę - co ty na to? - zapytał.

- w takim razie gratuluje! trzeba to uczcic - wstala i chwycila skreta, ktorego miala przygotowanego na dzisiejszy wieczor. odpalila go i zaciagnela sie. - na prawde chcesz jechac? - zapytala z lekkim zaskoczeniem. myslala, ze sobie tylko tak zartowali. ale skoro byl taki chetny, to nie mogla odmowic. podala mu skreta.

- naprawdę chcę jechać. chciałbym to powtórzyć, tylko bez tych wszystkich frajerów ze szkoły - zażartował. wycieczka była fajna, ale bez przesady - pozbędziemy się w końcu bena na kilka dni - zawachlował śmiesznie brwiami i wziął od niej skreta - to jak? lecimy do acapulco na powtórkę i imprezy? zgódź się, błagam! - zrobił maślane oczka.

- az tak ci ben przeszkadza? - rozesmiala sie. musial byc niezle irytujacy skoro nawet jego kumpel chcial wyjechac z kraju by miec od niego spokoj xd - no nie wiem.. - wyraznie wahala sie troche. zaraz jednak sie usmiechnela. - niech bedzie, przekonales mnie - zgodzila sie.

- no i to mi się podoba! zuch dziewczyna - uśmiechnął się do niej zadowolony - wybacz, ale ben jest totalnie upierdliwy kiedy się już do kogoś przyczepi. lubię go ale potrzebujemy od niego oddechu, nie sądzisz, ash? - usiadł sobie obok niej, bo tego potrzebował i objął ją ramieniem. zaciągnął się jointem jak już go miał - powiedzmy, że kupię bilety na środę - zaproponował.

- musze sie tu z toba zgodzic. ostatnio przyszedl do mnie z plyta alladyna. a najgorsze bylo to, ze zna go na pamiec - zasmiala sie. wkurwilaby sie gdyby nie to, ze juz sie pogodzila z benem, ktory sie do niej przykleil i nie mial zamiaru jej zostawic w spokoju. - na szczescie udalo mi sie go inaczej zajac i nie musialam tego calego ogladac - zaciagnela sie. polozyla glowe na jego ramieniu gdy sie do niej przysiadl. - niech bedzie sroda - zgodzila sie.

- a nie mówiłem! mnie też czasem ciąga na te swoje bajki. niech on się zajmie lepiej teraz maud, skoro i tak jest w szpitalu - zapewne był ją już odwiedzić, sprawdzić jak się ma, ale miała się nie najlepiej. psychicznie na pewno nie. zaczął ją miziać po ramieniu - środa do poniedziałku, pięć dni wystarczy co nie? - stwierdził, bo nie wiedział ile czasu i tak tam spędzą. napił sie rumu.