splash park

bardzo!
- wiec co ci teraz podpowiada? - spojrzala na nia uwaznie i czekala na werdykt. obie odpowiedzi bylyby prawdziwe xd jej szosty zmysl na pewno nie dotyczyl unikania klopotow xd

- że żadna z nas nie chce o tym gadać i wolimy się baaawić! - wykrzyknęła i znowu zaczęła się turlać, psikając wodą ze swojego pistoletu przed siebie na oślep. widocznie jej siódmy zmysł teraz podpowiadał jej, że ktoś się skrada do nich. albo po prostu unikała powaznej rozmowy. wiedziała, że rosie wypapla swojej siostrze!

westchnela, ale nie chcialo jej sie kontynuowac tematu. probowala! dolaczyla sie do zabawy i juz nie wracaly do tematu.

biegał bez koszulki i oczywiście z mokra klatą. klasyk xd

byla tu z andersonem, ale zamiast na niego to zapatrzyla sie na tonyego xd klate andersona miala okazje widzien na co dzien i musiala skorzystac z okacji.

ciekawe gdzie zniknął anderson, albo dlaczego tego nie widział xd pewnie poszedł po jakieś żarcie. ale tony zauważył, że się gapiła więc podbiegł przeczesując swoje mokre włosy - w niektórych krajach takie patrzenie jest karalne - zażartował.

pewnie bawil sie pistoletem na wode z chlopakami i dlatego nie zauwazyl xd albo za bardzo sie zjaral i zaginal w poszukiwaniu jedzenia. troche jej sie zrobilo glupio, ze zauwazyl, ale nie dala tego po sobie znac. - dobrze, ze nie w tym - usmiechnela sie. nie zaprzeczala, ze sie gapila xd

jak sie zjarał to już spał z fokami xd
mogła udawać, ale było już za późno. widział co widział xd a widział, że patrzyła na jego klatę i to mu pochlebiało oczywiście.
usiadł obok - no nie? - zaśmiał się - inaczej musiałbym zadzwonić po policję - straszył ją na niby - chociaż chętnie zobaczyłbym cię w kajdankach - już sprowadzał to do jednego xd

mozliwe xd
mogla udawac, ze po prostu sie zagapila bez przyczyny, ale chyba wiedziala, ze to by nie przeszlo. patrzyla na niego ze zbyt duzym appreciation, ze pokazal klate xd
zasmiala sie z jego tekstu. - niestety nie bedziesz mial okazji zobaczyc mnie w kajdankach - wybila mu z glowy te pomysly. taki widok byl zarezerwowany tylko dla andersona xd

mogła udawać, ale tony znał ten wzrok. pewnie niejedna tak patrzyła na jego klatę. miał się czym chwalić. gdyby wes się tak chwalił to może już zakręciłby się wokół jakiejś laski xd
- przekonamy się - potraktował to jako wyzwanie i wstał - przepraszam! przepraszam! - wskazał na nią krzyczac i zwracając uwagę - zabrała mi portfel! oddawaj portfel! - zaczął pajacować - a ja nie mógłby użyć siły na dziewczynie - jeszcze robił z siebie rycerza. nie licząc summer, z nią się pewnie przepychał xd

wes zamiast sie chwalic klata wolal walczyc z dzieciakami o miejsce na hustawkach xd tony powinien dac mu kilka zlotych rad. rosie sie powinna interesowac wszystkimi chlopakami wokol wesa oprocz niego xd
tak sie przyzwyczaila do przebywania wsrod zielonych, ze zapomniala jakimi potrafia byc freakami. spojrzala na niego przerazona kiedy zaczal krzyczec. - cicho! - chwycila go za reke i probowala go pociagnac zeby usiadl sie i przestal pajacowac. - on tylko zartuje - zasmiala sie nerwowo. zdecydowanie za duzo osob sie tym zainteresowalo.

dojrzałe zachowanie xd
haha typowe dla rosie i typowe dla wesa.
zieloni zaburzyli jej instynkt samozachowawczy.
jak go chwyciła za rękę to jeszcze gorzej zaczął wrzeszczeć - na dodatek dotyka mnie! - dalej zwracał uwagę nieugięty - a ja mam tylko piętnaście lat - na szczęście wyglądał na młodziaka xd

ups xd
bedzie musiala posiedziec troche z peggy i jej przydupasami zeby sie ustabilizowac.
puscila go jak poparzona gdy sklamal o swoim wieku. - to nie jest zabawne, tony! - zaczela sie wkurzac. moze on sie dobrze bawil, ale ona panikowala widzac przejete miny osob, ktore wziely jego zarty na serio. pewnie juz zainteresowal sie nimi jakis policjant pilnujacy zeby dzieciaki sie za ostro nie wyglupialy, ups.

peggy też miała zaburzona czujkę xd
na pewno tak było i policjant szedł w ich kierunku - myślisz że ma kajdanki? - szturchnal ja lekko rozbawiony nie czując konsekwencji swoich działań - panie władzo tylko żartowałem - ale on już czytał jakieś paragrafy które tylko ruby pewnie rozumiała.

nie ma dla nich ratunku xd
zmierzyla go zlym wzrokiem. - nie odzywaj sie, ja to zalatwie - mruknela do niego. miala okazje uzyc swoich umiejetnosci w prawdziwym zyciu, ale zaraz sie okazalo, ze policjant wcale nie mial zamiaru sluchac jej tlumaczen. - zarty nie sa lamaniem prawa - probowala wybronic z tego przynajmniej siebie, ale policjant nie znal sie na zartach i juz ich prowadzil do swojego auta.

może dla dani xd
miała prawnicza wiedzę ale w praktyce była nieprzydatna najwyraźniej bo już prowadzili ich do auta. ups - mówiłem że zobaczę cię w kajdankach - żartował dalej, bo już siedział w areszcie. skończyło się tak że przesiedzieli noc w areszcie za kare. ciekawe czy jak anderson wrócił to się zmartwił że jej nie było xd

dani latala po st albans niewyruchana i wsciekla xd
wkurzyla sie na tonyego. miala nauczke za ogladanie innych klat xd

stała z boku pilnując dzieci i nie mogła się powstrzymać przed strzelaniem grymasów kiedy podsłuchiwała dwie madki pouczające się nawzajem na temat zachowania swoich brajanków.

nari tez stala obok i zaczela irytowac ja ta rozmowa. to nic, ze nie brala w niej udzialu i nie dotyczyla jej. wystarczylo, ze musiala sluchac i to jej przeszkadzalo. podeszla blizej sally. - jak na moje zaden nie ma przed soba takiej jasnej przyszlosci, o ktora sie kloca - zagadala przygladajac sie jakiemus chlopakowi, ktory probowal sobie przez nos wydlumac mozg patykiem.

parsknęła śmiechem kiedy dołączyła do niej nari i powiedziała na głos dokładnie to co myślała sobie sally.
- czy to dlatego, że twój ma najjaśniejszą, bo gra już na skrzypcach i zna równanie pitagorasa? - zaszczebiotała naśladując tamte mamuśki.

usmiechnela sie kiedy sally podlapala. dobrze, ze nie powiedziala tego do kogos kto by sie poczul urazony. nic dziwnego, ze nie byla popularna xd
- oczywiscie, ma moje geny, ktore sa lepsze od wszystkich - w sumie nie zartowala bo uwazala, ze yuri byla szczesciara, ze ma taka utalentowana mame xd

to mogło pójść w dwie strony, nari mogła byc nieświadomą głupią mamuśką i podjąć temat potwierdzając te pochwały o swoim synku. sally by wtedy wiedziała, że trzeba uciekać.
- w takim razie inne dzieci nawet nie mają szans. lepiej nie mów im tego jeśli nie chcesz rozpętać piekła - zerknęła znowu na madki, które nadal gorąco dyskutowały. sally nawet nie probowała bronić swoich dzieci, bo corey biegał z plamą na kroczu i sally nie miała pewności czy to od wodnych sikawek czy jednak się posikał.

na szczescie znalazly wspolniczke do nabijania sie z innych mamusiek chwalacych swoje dzieciaki. - zachowam to dla siebie - usmiechnela sie, po czym znowu spojrzala w strone fontanny. - ktore to twoje? - nie potrafila sobie przypomniec czy widziala je wczesniej. nie obchodzily jej inne dzieci oprocz wlasnego.

świat matek jest bezlitosny, potrzebowały sojuszniczki. 
- twój sekret też jest u mnie bezpieczny - udała, że zamyka usta i wyrzuca kluczyk. zdecydowanie za dużo czasu spędzała z dzieciakami, przejęła ich zachowania - mój syn to ten geniusz przy największej sikawce - wskazała na chłopca, który właśnie skierował sobie sikawkę prosto na twarz - a córka jest tam - wskazała na millie, która akurat skakała razem z yuri - hej, czy to nie przypadkiem twoja? - zasugerowała. nie chciała wyjść na rasistkę, ale nie widziała innych małych azjatów w pobliżu. musiała zaryzykować.

- mam nadzieje - zartowala bo w sumie nie obchodzilo jej nawet jesli by wziela jej slowa na serio i chciala rozgadac to innym. - uroczy - skomentowala krotko. yuri tez czasem miala takie odpaly, ale cieszyla sie, ze nie robila jej siary w tym momencie. - moja - potwierdzila zapominajac, ze powinna teraz dodac, ze to jej siostra.