lodowisko

próbowała jazdy na łyżwach i jej to nawet wychodziło! wstawiała na socjale tonę foteczek, skoro już tu była.

skończyła pracę przy pakowaniu prezentów i przechodziła przez jarmark do domu. przystanęła przy lodowisku, żeby popatrzeć na tych wszystkich szczęśliwych ludzi. ucieszyła się widząc quinn, której nie widziała odkąd zmieniła szkołę. nawet do niej zamachała z daleka, ale nie była pewna czy quinn będzie zainteresowana podjeżdżaniem bliżej i marnowaniem czasu na rozmowę z kimś tak mało interesującym jak ona.

pewnie, że była zainteresowana. stęskniła się za swoją stefką! kochała ją jak siostrę, której niestety nie miała, bo miała tylko starszego brata, no ale narzekać nie mogła. podjechała do niej oczywiście i się z nią przywitała - heeej kochana, dawno cię nie widziałam! - pocałowała ją w oba policzki na przywitanie - co słychać, jak nowa szkoła? - zapytała zaciekawiona.

stephanie nadal nie wierzyła w to, że ktoś taki jak quinn naprawdę chce się z nią przyjaźnić, mimo że quinn ją co do tego ostatnio zapewniała. no ale wiele się mogło zmienić skoro stefka poszła do innej szkoły i już nie miały okazji widywać się codziennie.
- cześć, to prawda - wychyliła się do niej za bandę, żeby mogły się jakoś sensownie przywitać skoro quinn była na łyżwach, a stefa poza lodowiskiem. - jest... inaczej - podrapała się po nosie dłonią w rękawiczce. tak naprawdę ciągle miała trudności ze znalezieniem nowych znajomych i czuła się tam nieswojo. - zakonnice są bardziej wymagające niż pan cotton i pani white razem wzięci - próbowała jej przybliżyć jak to wygląda.

quinn na szczęście nie została przeniesiona do innej szkoły za karę, a mogła już być przeniesiona parę razy za te głupoty które wyczyniała. była niegrzeczna i nie zamierzała zostać nagle aniołkiem, robiła co chciała i co się jej żywnie podobało - och, współczuję ci mega. to okrutne, że przenieśli cię do tej katolickiej szkoły, bez sensu - mruknęła niezadowolona - jak tam przygotowania do świąt? bardzo cię tam męczą? - zapytała.

stephanie teoretycznie była grzeczna i posłuszna, ale zdarzyły jej się jeden czy dwa wybryki i już rodzice zastępczy stwierdzili, że sprawiała kłopoty. wiadomo, że chcieli ją trzymać krótko skoro mieli siódemkę innych dzieciaków na głowie i nie mogli sobie pozwolić na to, żeby z którymkolwiek były problemy, bo to za dużo dla nich roboty.
- najwyraźniej to było najlepsze rozwiązanie... - próbowała wyjaśnić decyzję opieki społecznej. chociaż nie wiem ile quinn wiedziała o jej sytuacji rodzinnej, chyba niewiele? stefka nie miała w zwyczaju o tym opowiadać. - jest w porządku - odpowiedziała więc wymijająco, bo nie chciała np. rozmawiać o świętach, których nie lubiła, bo co roku spędzała je w innym domu, z innymi ludźmi i wcale nie w świątecznej atmosferze. - lepiej opowiedz mi co się dzieje u nas w szkole! co u ciebie i dziewczyn? - chciała znów poczuć się częścią ich paczki.

elka i john mieli swoje własne granice tolerancji jeżeli chodzi o wybryki swojego potomstwa, szczególnie, że oboje sprawiali czasem sporo kłopotów. quinn to już w ogóle! była wiecznie niegrzecznym dzieckiem - to dobrze, że w porządku - poklepała ją po ramieniu - no wiesz, ginny sobie zrobiła tatuaż na nadgarstku i mówi, że o mało co nie zemdlała z bólu. melanie przespała się w końcu z tym jamesem który się tak jej podobał. a tania nie zdała egzaminów próbnych - wyjaśniła jej wszystko pokrótce.

- jaki tatuaż? są teraz razem? potrzebuje korepetycji? - zasypała ją pytaniami na temat ich koleżanek, które dla stefki wydawały się jeszcze bardziej nieosiągalnymi gwiazdami niż quinn, która przynajmniej zaakceptowała ją taką jaką jest, a przy nich stephanie ciągle odczuwała potrzebę popisywania się i udawania fajniejszej i odważniejszej niż jest naprawdę. - ale to wszystko sprawy dziewczyn, a nie twoje! - dodała oczekując najnowszych informacji co porabia quinn.

- gwiazdkę, nie są i tak potrzebuje korków i ma szlaban, bo rodzice są na nią wściekli - westchnęła cicho wyjaśniając jej wszystkie zawiłości. jej koleżanki i quinn może w szkole robiły za gwiazdy, ale coś za coś, musiały same zacząć od zera. quinn na własną pozycję harowała jak wół! - okej, okej już ci mówię. ja ostatnio z nikim nie sypiam, nie mam na to czasu ale poszłam na kurs tatuażu i pracuję teraz jako tatuażystka w salonie tatuażu, plus projektuję nadal gry i nadal nie dogaduję się z dziewczyną brata - zaśmiała się.

- tak dużo się dzieje! - stwierdziła z przejęciem. tyle ją omijało! w nowej szkole nie miała jeszcze koleżanek, latała za finley myśląc, że ona ją wprowadzi do towarzystwa, a poza tym jej najlepsza przyjaciółka romy więcej czasu spędzała z nowym chłopakiem zamiast z nią. czuła się ostatnio samotna! - teraz ty robisz tatuaże? woooow - była pod wrażeniem wszelkich przedsięwzięć quinn i jej kreatywności. - to faktycznie nie masz na nic czasu i jesteś bardzo zajęta - zaśmiała się lekko. wychodziło na to, że jej koleżanka quinn też nie miała dla niej czasu, stefka porzucona przez wszystkich ups!

- owszem, sporo się dzieje. ale wieeesz, niedługo robimy imprezę w pracy, jak chcesz to wpadnij. będą studenci, będą licealiści, będzie super - pokiwała głową. poprawiła sobie czapkę przy okazji i szalik, bo zaczynało jej być zimno - ale w ogóle dlaczego tu ze mną nie jeździsz, co? chodź na taflę, pobawimy się razem, a jak nie umiesz to nie bój żaby, quinnie cię nauczy - wypięła dumnie pierś, że umie jeździć na łyżwach, tatko ją nauczył.

- w salonie tatuażu? jesteś pewna, że będę mogła przyjść? - jak zwykle nie była pewna czy jest gdziekolwiek mile widziana! poza tym salon tatuażu brzmiał jak jakieś abstrakcyjne miejsce dla alternatywnych ludzi... chociaż może kreatywna dusza stefki by się tam dobrze odnalazła, kto wie! - nie, nie, nie, dziękuję. wolę być po tej stronie - odpowiedziała od razu, bo faktycznie nie umiała jeździć i nikt nigdy jej nie zabrał na lodowisko. wolała stać z boku i patrzeć jak inni się bawią.

- pewnie że tak, im więcej nas będzie, tym lepiej! - zapewniła ją - no dobra, to ja już sie najeździłam, idziemy na grzane winko! - wyszła z lodowiska, zdjęła łyżwy i poszły się napić, spędziły ze sobą pół wieczoru a potem się rozstały. zacznij next!

siostra wyciągnęła go na łyżwy więc jeździł posłusznie na nich i obserwował przy okazji jakieś laski.

co mu się stało z twarzą xd
też przyszła na łyżwy, na których niegdyś szło jej bardzo dobrze, bo madeline oprócz baletu wysyłała ją przez chwilę na łyżwiarstwo figurowe, szukając w niej talentów. dawno jednak nie była na łyżwach, więc teraz jechała ostrożnie próbując sobie przypomnieć jak to było. zatamowała ludzi za sobą.

hahaha xd
wszyscy się na nią wkurzali zapewne, noah też zauważył że w pewnym momencie zrobiło się jedno wielkie zbiegowisko więc postanowił, że podjedzie tam gdzie trzeba. zobaczył annie - a może spróbujesz najpierw przy bandzie? - zapytał grzecznie.

nie pasuje mu, alvaro wygląda jak zbuntowany dzieciak. nie wyobrażam go sobie w związku z annie xd
bez przesady, aż tak źle nie jeździła. po prostu powoli i ostrożnie. ważne, że się nie przewracała! zbiegowisko pewnie się zrobiło, bo wszyscy chcieli zobaczyć na żywo dziewczynę księcia hehe.
- już jeździłam przy bandzie i teraz jestem poziom wyżej - poinformowała go.

stare czasy z tym związkiem z annie. a noah to taki poukładany i grzeczny!
spojrzał na nią od góry do dołu i się tylko uśmiechnął - widzę właśnie. no i tamujesz ruch. spójrz tylko za siebie - wskazał brodą na łańcuszek z tyłu.

no właśnie z twarzy teraz nie wygląda na poukładanego i grzecznego noah xd
obróciła się za siebie, żeby sprawdzić ludzi za nią i przeniosła wzrok znów na noah.
- każdy ma takie samo prawo do jeżdżenia na tym lodowisku - zauwazyła. - poza tym jeśli inni tak doskonale jeżdżą to mogą mnie objechać naokoło - wskazała rękoma możliwe objazdy.

wpisałam mu w karcie, że jest buntownikiem więc czas chyba na to xd
- no niby mogą - przejechał w koło niej i spojrzał gdzie znajduje się jego siostra, na szczęście jeszcze mu nie uciekła. bo jak ucieknie to pójdzie w tango i będzie musiał jej znów szukać po jakichś przytułkach czy innych takich rzeczach - jak tam życie w książęcym świecie, co cruz? - zapytał zainteresowany ale i tak wszystko wiedział bo ciągle ją widział w gazetach.

co nie zmienia faktu, że wygląda na dzieciaka xd w sensie całe wyobrażenie o noah było inne.
- widzisz? to nie było takie trudne - wydęła wargę kiedy przejechał obok. nadal jechała ostrożnie, a skoro noah teraz do niej dołączył to we dwójkę bardziej tamowali przejazd. - bardzo dobrze, dziękuję - posłała mu minę "nie interesuj się". - kiedyś będziesz mógł podrywać laski na "spotykałem się z księżną" - zażartowała. od kilku dni wizja tego, że zostanie księżną stawała się bardziej realna niż dotychczasowe przekonanie, że nigdy w życiu sprawy nie zajdą tak daleko.

zepsułam ci dzieciństwo! mogę cię tylko ojojać czy coś xd
- zgadzam się, to nie jest takie trudne - pokiwał głową rozbawiony. dołączył do niej na chwilę, ale przynajmniej się nie wywalił jeszcze i nie leżał na zimnym lodzie - przyszłaś tutaj sama? - zapytał rozglądając się za jakimś jej towarzyszem podróży - nie podrywam lasek na swoje byłe, no kaman - spojrzał na nią z politowaniem, co najwyżej podrywał na "mam sporo kasy i sławnego ojca, który robi komiksy, chcesz do mnie wpaść?".

- i było się czepiać? trochę świątecznego nastroju i wyrozumiałości dla ludzi! - zaśmiała się, bo podejrzewała, że to i tak nie przekona noah do niebycia chamkiem w przyszłości. dobrze, że tym razem prowadzili cywilizowaną rozmowę. - z koleżankami, ale jeżdżą lepiej ode mnie - machnęła ręką na jakieś laski, które sunęły zgrabnie po lodzie. - a ty? - spytała, bo nie zauważyła wcześniej jego siostry. - szkoda, może to by podniosło twoje szanse - żartowała sobie dalej. lepiej, żeby słuchały jego podrywów na eks księżną niż jej piosenek o ich rozstaniu, w których nie wychodził za dobrze xd

- niby za dwa dni wigilia a wtedy i zwierzęta mówią ludzkim głosem, no to kto wie, może i ja również odezwę się do ciebie ludzkim głosem i złożę ci życzenia nawet - uśmiechnął się do niej cwaniacko, bo w sumie to nie planował jej składać ani życzeń ani nic takiego, trochę ją prowokował - z siostrą - wskazał na dziewczynę w różowej czapie z pomponami, która na nich patrzyła. noah do niech zamachał, żeby podjechała się przywitać - ottie uwielbia jeździć na łyżwach - westchnął - czy ja wiem, czy ty byś akurat podniosła moje szanse... - pokazał jej język i w tym momencie podjechała jego siostra. jakby co ma 18-19 lat, jakoś tak.

- kto wie, może będę mile zaskoczona - odpowiedziała. już była skoro był dla niej miły! przywitała się z siostrą noah, a potem wróciła do swoich koleżanek.