biblioteka

niepotrzebnie przed wycieczką szukał książek skoro tu mieli całą bibliotekę. wszyscy polecieli jarać się śniegiem i widokami, a on zagubił się tutaj oglądając okładki.

dla beau takie atrakcje nie byly nowoscia bo na nartach mogla sobie pojezdzic w domu. wiec biblioteka tez najbardziej ja zainteresowala. przegladala najrozniejsze ksiazki az w koncu dotarla do teda. - czesc, znalazles cos ciekawego? - usmiechnela sie.

ted jarał się podróżami, ale nie aktywnościami fizycznymi. dlatego zamierzał spacerować i czytać książki z widokiem na góry.
- tak. zauważyłaś, że są książki w różnych językach? wziąłem coś po chińsku i francusku - zaprezentował jej. - będę ćwiczyć - wyszczerzył się. dla niego to była jedna z najlepszych atrakcji wycieczki xd

- rozumiesz chinski I francuski? - zainteresowala sie. ona mowila tylko w dwoch jezykach I nie ciagnelo jej do nauki nastepnych. lubila przebywac z inteligentymi ludzmi I imponowalo jej to kiedy posiadali jakies umiejetnosci, ktorych ona nie miala. spojrzala na ksiazki ktore trzymal.

- jako tako. uczyłem się też włoskiego i japońskiego, ale nie poradziłbym sobie z całymi książkami. zobaczymy czy pójdzie mi z tymi - poklepał okładki i odpowiedział dość skromnie, bo jednak nauka języków obcych to jego jedna z największych pasji. - a ty coś znalazłaś dla siebie? - też go to zainteresowało i szczerze mówiąc w ogóle nie był zaskoczony, ze własnie w bibliotece ją znalazł.

- koreanski jest latwiejszy od japonskiego - zareklamowala swoj jezyk. moglaby go zaczac uczyc jesli by byl chetny. doceniala kiedy ludzie interesowali sie jej krajem I kultura. Korea byla zdecydowanie ciekawsza niz idaho. - cos o zwierzetach - pokazala mu okladke ksiazki ze zwierzetami, ktore mozna tutaj znalezc. moze chciala isc ich poszukac po researchu.

- siostra uczy się japońskiego i namówiła mnie, żebym robił to z nią - poczuł, że musi się wytłumaczyć dlaczego uczy się wszystkich azjatyckich języków oprócz koreańskiego xd zaraz dostrzegł okazję. - nauczyłabyś mnie koreańskiego? - spytał. szczerze uznał to za fajny pomysł. popatrzył na okładkę książki. - poznajesz tutejszą kulturę, fajnie - uśmiechnął się. przynajmniej czytała coś związanego z okolicą, a nie to co ted. - ciekawe ile z nich zobaczysz na żywo - dodał.

to bylo rzeczywiscie podejrzane xd dobrze, ze sie nie skapnela. moglaby sie inaczej czepiac. juz raz jej podpadl! - I jak wam idzie? - zapytala. usmiechnela sie gdy pokazal zainteresowanie jej jezykiem. - moge cie nauczyc - zgodzila sie. lubila go wiec przynajmniej moglaby spedzic z nim produktywnie troche czasu. - lubie troche sie dowiedziec o miejscach, w ktorych przebywam - przyznala. irytowali ja amerykanie czy anglicy, ktorzy jezdzili do innych krajow I nawet nie probowali lokalnego jedzenia czy w ogole sie nie interesowali kultura. - najbardziej mi zalezy na niej, ale to moze byc zbyt trudne zadanie by ja znalezc - otworzyla ksiazke I pokazala mu sowe, ktora jej sie spodobala.

- całkiem nieźle, znając język chiński na pewno łatwiej mi się w tym odnaleźć, ale jednocześnie trochę mi się namiesza wymowa niektórych znaków - zaczął jej opowiadać, wierząc, że faktycznie się tym interesuje, a nie pyta z grzeczności. też ucieszył się kiedy zgodziła się go uczyć. - koniecznie musimy się umówić po wycieczce - mial na myśli oczywiście umawianie się na naukę, chociaż randką by nie pogardził. - ja też. przed przyjazdem przeczytałem wszystko co było w internecie. możesz mnie spytać w tej chwili jakie są najlepsze restauracje w mieście albo najlepsze punkty widokowe, wiem wszystko - zaśmiał się sam z siebie i swojego przygotowania. oczywiście o nartach nie miał pojęcia. popatrzył na sowę i doczytał co było napisane obok. - możemy któregoś dnia się wybrać na wycieczkę i jej poszukać, co ty na to? chyba że będziesz spędzała całe dnie na stoku - wycofał się szybko z tego pomysłu.

- nie probowalam nigdy uczyc sie chinskiego ale wyglada na skomplikowany - przyznala. ted byl na dobrej drodze do zostania jej favourite white boy xd nie znala nikogo innego kto tak docenial inne kultury. - koniecznie - pokiwala glowa, zgadzajac sie na to spotkanie. nie pomyslala o tym jak o randce. wtedy nie bylaby taka chetna. - w takim razie sprawdze cie - zasmiala sie. - najlepsza restauracja w budzecie studenta? - pytala na serio bo nie przygotowala sie tak dobrze jak on, a nie bylo jej stac na nic fancy. - dobrze sie przygotowales wiec z checia wykorzystam twoja pomoc - usmiechnela sie gdy zaproponowal wspolne szukanie sowy.

uff, udało mu się zatrzeć złe pierwsze wrażenie, że jest rasistą, dla którego wszystkie azjatki wyglądają tak samo xd
- wcale nie jest tak skomplikowany jak już załapie się podstawy. początki są najtrudniejsze - opowiedział jej. chiński akurat był jego ulubionym językiem obcym, tym bardziej, że był na tajwanie. - nie mogę się doczekać - szczerzył się. beau mu się podobała, ale nie traktował tego jak na randkę. wtedy przynajmniej mógł z nią normalnie gadać, bo jakby to była randka to by się zestresował. zastanowił się otwierając odpowiednie pudełka w mózgu. - to będzie... mcdonald - zażartował. - a tak serio, to chciałem obczaić 1818 eat & drink, wygląda przystępnie - chociaż tatuś dał mu trochę więcej kieszonkowego, więc może będzie go stać na coś bardziej fancy. - a ty przygotowałaś się z okolicznej flory i fauny. ja będę pilnować szlaku, a ty rozpoznawać co oglądamy - wymyślił pracę zespołową.

gorzej jakby stanely obok siebie I nie mogl ich odroznic xd
- moze tez bedziesz mial okazje mnie czegos nauczyc - byla otwarta na nowe rzeczy chociaz nigdy nie miala w plane uczyc sie chinskiego. - brzmi jak dobry plan - pochwalila go. poszukali jeszcze innych ksiazek a potem sie rozeszli.

mieli tutaj tylko jedną książkę o robotach i ich budowie, dlatego lilibet znudzona przeglądała ją po raz kolejny! trochę się jej przysypiało więc wyjęła małą puderniczkę gdzie trzymała koks i nałożyła trochę na nadgarstek żeby wciągnąć co zaraz uczyniła. przynajmniej nie będzie spać xd

nudzil sie I byl troche sflustrowany tym, ze zostali uwiezieni. biblioteki jeszcze nie odwiedzal wiec wybral sie tutaj teraz. od razu popsul mu sie humor kiedy zobaczyl siostre. szczegolnie kiedy widzial co robila.byl przeciwny narkotykom. no przynajmniej takim mocnym. podszedl do niej I walnal ksiazke na stolik robiac przy tym halas. - moglabys chociaz nie robic tego w miejscach publicznych - warknal na nia.

pewnie wolałby pozjeżdżać na nartach z rafe, a tak mógł tylko podziwiać jego klatę na siłce xd
ciekawe ile razy już ją na tym przyłapał! że też się nie wkurzał na jej tryb życia. albo wkurzał, ale nie mógł z tym nic zrobić. podskoczyła kiedy walnął książką. miała jednak dość błogą i uśmiechniętą minkę - cześć braciszku, ciebie też miło widzieć - przywitała się opierając policzek na dłoni i patrząc na niego.

na pewno tak bylo xd
wkurzal sie! I to bardzo, ale lili byla nieznosna I w ogole sie go nie sluchala! a powinna skoro jest jej starszym bratem, ech. zmierzyl ja wzrokiem I pokrecil glowa. pewnie wolalby zeby peggy byla jego prawdziwa siostra xd wtedy by sie nie musial meczyc z lilibet. - jestes nieodpowiedzialna, jak zwykle - wytknal jej.

biedny archie!
peggy też pewnie wolałaby mieć takiego brata za archiego, a nie dziwne siostry xd z braćmi było łatwiej niż z siostrami. nawet książę mógł to potwierdzić! zamknęła książkę tak donośnie jak on rzucił - co tym razem w twoim mniemaniu zrobiłam takiego nieodpowiedzialnego? - nie rozdawała przecież koksu dzieciakom! miała troche na własny użytek!

nie wyszlo im I utkneli z wkurzajacymi siostrami xd
prychnal kiedy nie widziala nic zlego w swoim zachowaniu. pochylil sie do niej zeby nikt nie uslyszal ich rozmowy. - wciaganie koksu na widoku to wedlug ciebie cos odpowiedzialnego? - irytowalo go to jak musial jej pilnowac. czul sie za nia odpowiedzialny I nie chcial zeby robila glupoty, ktore moga jej zaszkodzic.

taki był ich męczeński los!
pewnie martwił się, że chce się za bardzo upodobnić do kuzynki. lili robiła to dyskretnie i tylko w określonych sytuacjach! nie pozwalała na to żeby narkotyk dyrygował nią, a przynajmniej tak się jej wydawało! rozejrzała się wokół - prawie nikogo tutaj nie ma, wyluzuj - przejął sztywniactwo od peggy - poza tym jak charlotte wciąga na imprezach przy barze z innymi to jest okej, a jak ja robię to w bibliotecznym zaciszu to już nie? - lili chciała mieć takie samo specjalne traktowanie jak szarlot!

ech!
wydawalo jej sie, ze nie pozwalala narkotykowi na kierowanie soba, ale dla archiego to wygladalo inaczej. jego zdaniem linia byla cienka I byla jeden krok od stania sie kolejna Charlotte. lilibet nie potraktuja tak lagodnie jak kuzynki. - to nie zmienia faktu, ze ktos cie mogl przylapac I wpakowalabys sie w klopoty. nie tylko siebie, ale I mnie - skarcil ja. - Charlotte to najgorsza osoba, do ktorej moglabys sie chciec upodobnic - wkurzala go jej windsorowa obsesja.

lilibet uważała, że ma wszystko pod kontrolą! przynajmniej na razie tak było! jasne, że nie potraktują jej tak łagodnie, choć ona uważała że nie była ani trochę gorsza - wiesz, że to działa w dwie strony? - wskazała na niego - jak ty coś przeskrobiesz to też wpłynie na mnie? - bo archiemu łatwo było mówić o jej błędach, a sam nie był nieskazitelny! - nie chce być jak charlotte! - oburzyła się, że ją do niej porównywał - chce być o wiele lepsza od niej - chce być idealną księżniczką z rodu windsorów, a nie jakąś buntowniczką.

on uwazal, ze byla o wiele lepsza od Charlotte wiec powinna sie lepiej zachowywac. dobrze, ze ona nie trafila mu sie jako siostra. wtedy juz w ogole by mial przechlapane!
- wiem, w przeciwienstwie do ciebie nie robie nic zlego co mogloby na ciebie wplynac - nie przychodzilo mu na mysl nic zlego. ostatnio dobrze sie zachowywal. - jestes od niej lepsza. ale nie kiedy wciagasz to gowno - pokazal na jej nadgarstek, na ktorym przed chwila byl bialy proszek.

byłby biedny gdyby szarlot była jego siostrą!
uważała, że trochę się mądrzył przyjmując swoją nieomylność i pozycję starszego brata. nie był bezbłędny i nawet on popełnił kilka razy jakiś błąd który w mniejszy lub większy sposób zainteresował opinię publiczną. ona za to zawsze musiała być grzeczna i poukładana bo inaczej mogłaby zepsuć ich wizerunek, to było niesprawiedliwe! - nic nie rozumiesz - przewróciła oczami. to 'gówno' pomagało jej (tak uważała!) w nie czuciu się gorszym windsorem, którym przecież była! zdenerwowała się na niego więc wstała i poszła stamtąd mierząc go rozgniewanym wzrokiem. next!

będę mało oryginalna, właśnie tu peggy spędzała czas w zamknięciu czytając kolejne książki.