kiosk

szły na spotkanie z kimś ważnym. charlotte uparła się, żeby się przespacerować i specjalnie wybrała taką trasę, żeby przechodzić koło kiosku. wiedziała już jakie zdjęcie jest na okładkach gazet, widziała info w internecie. musiała to zobaczyć na żywo!
- przydaj się na coś i kup mi gazety - zamachała ręką, żeby ją odgonić w tamtą stronę. - sprawdź czy piszą coś ciekawego - prowokowała ją.

polly niestety tez juz wiedziala co bylo napisane w gazetach. miala jednak nadzieje, ze Charlotte jeszcze tego nie zauwazyla. - nie mamy czasu na przystanki - probowala sie wykrecic, ale wiedziala, ze to nie pomoze. modlila sie, ze wszystkie gazety zostaly sprzedane.

- mamy mnóstwo czasu. osobiście zadzwoniłam do howardsa i przełożyłam spotkanie o godzinę. widzisz, wcale nie potrzebuję asystentki, radzę sobie doskonale sama. - skrzyżowała ręce. - a teraz udowodnij, że jesteś przydatna i przynieś mi gazety - wskazała wzrokiem kiosk.

wziela wdech, probujac uspokoic panike, ktora poczula. nie chciala zeby Charlotte ja zwolnila, a teraz bedzie miala dobry powod. probowala wymyslic jak moze wytlumaczyc to ze trzymali sie za reke, ale nie przychodzilo jej do glowy nic sensownego. poslusznie poszla po gazety I podala je jej. okladka do dolu bo nawet nie chciala wiedziec czy byli taka atrakcja, ze wlepili ich na pierwsza strone.

charlotte też była ciekawa co polly wymyśli na swoje wytłumaczenie. nawet łaskawie dała jej trochę czasu na przygotowanie i nie wyskoczyła z gazetą przed jej twarzą krzycząc "gotcha!".
- popatrzmy - przejęła gazetę i odwróciła ją tak, żeby spojrzeć na okładkę. - przeczytasz mi co działo się w świecie? o, może to, to wygląda interesująco - wskazała na zdjęcie polly i rivera.

laskawa Charlotte! to byly dla niej tortury. mogla sie domyslic, ze jest na tyle wredna by zmusic ja to przeczytania jej tego. - moge to wytlumaczyc - spojrzala na zdjecie. calkiem ladnie razem wygladali. szkoda, ze nie miala szansy sie tym nacieszyc xd

lubiła się znęcać nad ludźmi mimo wszystko.
- taaak? zamierzasz mi powiedzieć, że spotkałaś się z nim, żeby ustalić szczegóły mojego wspólnego wyjścia z nim na aukcję charytatywną w muzeum? - bo takie miało być kolejne wydarzenie, na którym charlotte pojawi się z riverem.

twoje postacie ostatnio takie wredne hehe
- tak - odpowiedziala skoro Charlotte wymyslila lepsza wymowke od tych, ktore ona miala przyszykowane. - wiedzialam, ze bedziesz zla, ale musialam omowic z nim kilka rzeczy. to jak ma sie zachowywac. nie jest przyzwyczajony do takich wydarzen - bronila sie. - ostatnio sobie poradzil, ale musialam sie upewnic - dodala.

muszą utrzymywać reputację armii chujków.
roześmiała się złowieszczo jak czarny charakter w bajkach kiedy polly skończyła mówić.
- jak bardzo naiwna myślisz, że jestem? - spojrzała jej w oczy tak, aby ją zmroziło. - lubisz zbierać po mnie resztki? przeleciałaś też tego kelnera z wczoraj? - wymyślała.

ciezka robota.
troche sie przestraszyla kiedy Charlotte tak sie zasmiala. moze I jej wymowki nie byly bardzo wiarygodne, ale nie uwazala jej za najsprytniejsza xd wyprostowala sie kiedy patrzyla jej w oczy. - wkrecasz sobie cos czego nie ma - byla urazona jej tekstami, ale nie dala tego po sobie poznac. river byl za sympatyczny zeby mogla go sobie podarowac I zostawic tej czarownicy.

jakoś łatwo to przychodzi hehe.
była sprytna skoro do tej pory tak dobrze jej szło uciekanie przed ochroniarzami i zachowywanie pozorów grzecznej dziewczynki. odkąd przyczepiła się do niej polly (bo inaczej nie mogła tego nazwać xd) szło jej trochę gorzej.
- nieważne jaka jest prawda, co nie? ważne jak to wygląda. a przez ciebie wyglądam teraz jak skończona frajerka - wypomniała jej. to bolało bardziej niż to, że polly mogla się spotykać z upatrzonym przez nia facetem za jej plecami.

hehe.
moze I byla sprytna, ale polly tak nie uwazala I ja miala za rozwydrzona. gdyby wiedziala, ze skutecznie jej utrudnia zycie to by sie mniej stresowala. nie sadzila, ze szlo jej dobrze skoro Charlotte nadal udalo sie uciekac. - nie prawda. od kiedy tak przejmujesz sie tym jak o tobie mowia - a pewnie nie raz pisali o niej niekorzystne rzeczy.

polly utrudniała życie charlotte, a charlotte utrudniała życie polly xd ot taka toksyczna relacja!
- jeśli uważasz, że nie przejmuję się tym jak o mnie mówią to nie możesz być moją asystentką. działasz na moją szkodę. zwalniam cię - oznajmiła, chociaż pewnie zwalniała ją już kilka razy, ale niestety nie miała takiej władzy i rodzice o tym decydowali. no i naprawdę się przejmowała co inni o niej mówią, piszą, uważają, dlatego zawsze w oficjalnych sytuacjach zachowywała pozory. chciała być postrzegana jako idealna! ale jednocześnie to było strasznie wyczerpujące i wolała ćpać na zapleczu.

wspaniale, idealnie do siebie pasowaly.
- to nie wystarczajaco dobry powod by mnie zwolnic. twoi rodzice sie nie zgodza - przypomniala jej, ze chociaz cos bylo po jej stronie. nawet George zaproponowal porozmawiac z Charlotte wiec miala nadzieje, ze by jej uwierzyl jesli musialaby prosic go o pomoc. nie chciala stracic pracy przez nieporozumienie. I gdyby bylo trzeba to niestety chyba poswiecilaby znajomosc z riverem.

match made in heaven xd
- moi rodzice byliby zawiedzeni gdyby dowiedzieli się, że kierujesz się swoją cipką zamiast moim dobrobytem - odparła lekkim tonem. - moja asystentka jest od tego, żeby utrzymywać mój nieskazitelny królewski wizerunek - przypomniała jej. - a ty robisz to tylko wtedy kiedy tobie jest wygodnie. uprzykrzasz mi życie i ciągle się wtrącasz, a potem ośmieszasz publicznie? - pacnęła wściekle zdjęcie w gazecie.

tak xd
przelknela sline kiedy uslyszala jej grozby. - nie prawda, staram sie dla ciebie jak najlepiej - zaprzeczyla. - I byloby mi latwiej pomoc ci utrzymac ten nieskazitelny krolewski wizerunek gdybys zachowywala sie tak jak na ksiezniczke przystalo - zwrocila jej uwage. - gdyby nie ja to wszyscy juz dawno wiedzieliby o twoich przygodach. rozumiem, ze mozesz byc niezadowolona, ale sama osmieszylabys siebie o wiele bardziej. to tylko nie porozumienie - wskazala gazete.

- och, więc teraz jesteś księżniczką i wiesz jak to jest zachowywać się jak księżniczka? - irytowała się coraz bardziej, bo dla niej polly była tylko kontrolującą basic bitch wściubiającą nos w nieswoje sprawy. tym bardziej nie podobało jej się, że asystentka tak otwarcie ją obrażała sugerując jak bardzo charlotte mogłaby się ośmieszyć. - o rany. ty naprawdę myslisz, że jesteś taka niezastąpiona. - powiedziała protekcjonalnym tonem i roześmiała się. - przez wiele lat doskonale radziłam sobie bez ciebie i nigdy nie widziałaś jakiegokolwiek mojego publicznego potknięcia, prawda? - skrzyżowała ręce. - skoro to nieporozumienie to nie będziesz miała nic przeciwko organizacji dla mnie i rivera nocy w apartamencie w four seasons po wydarzeniu. chcę szampana, truskawki w czekoladzie i płatki róż wokół łóżka - zaczęła wymyślać. zaprosi rivera i jeszcze każe polly patrzeć xd

- do czasu - nie chciala jej wprost wypominac jej wpadki zeby jeszcze bardziej jej nie zdenerwowac. pomimo wszystko obawiala sie, ze nagada cos rodzicom I faktycznie straci prace. jej zycie krecilo sie wokol tego. nie chciala znowu zawiesc swojej rodziny. poczula uklucie zazdrosci kiedy uslyszala zyczenia Charlotte. byla najbardziej okrutna osoba jaka znala. uwazala ze nie ma szans przy ksiezniczce, a river nie bedzie w stanie sie jej oprzec. byla zawiedziona takim rozwojem sytuacji. - jasne - mruknela I wyciagnela telefon by wszystko zapisac.

- a przez ciebie mam ochotę się zaćpać znowu - wywróciła oczami, bo asystentka ją szalenie irytowała i tyle. gdyby charlotte mogła robić co chce to by tyle nie ćpała, wina polly i generalnie windsorów xd charlotte czerpała satysfakcję z cierpienia innych, ale żeby to najlepiej odczuć to czekała na to aż polly się złamie i przyzna się do tego, że jej spotkanie z riverem było czymś więcej. ta jednak dalej odgrywała swoją rolę, więc księżniczka będzie musiała bardziej ją sprowokować przy kolejnej okazji spotkania z riverem. - kup mi też czarną koronkową bieliznę - dyktowała jej dalej i ruszyły na to spotkanie. next!

kupowala jakis magazyn. pewnie vogue!

o to my mamy kiosk xd louis przyszedł tu po prasę jakąś branżową. zauważył rosie, z którą nie miał ostatnio na szczęście do czynienia ale podszedł i się przywitał - cześć - pocałował ją w policzek na przywitanie.

hehe od niedawna xd
odwrocila sie do niego I usmiechnela uroczo. - czesc! milo cie widziec - powiedziala wesolo I chwycila reszte od pana z kiosku. ogarniala sie chwile, ale w koncu zorientowala sie, ze Louis czeka w kolejce. - sorki, nosze ze soba za duzo rzeczy - zasmiala sie odsuwajac na bok.

nie zauważyłam xd
- zauważyłem - zaśmiał się z tego całego majdanu który miała przy sobie i kupił gazety branżowe, które chciał. plus pewnie jakiś komiks czy coś podobnego dla rozrywki, żeby nie być nudziarzem - co tam u ciebie słychać, jak tam leci? - zapytał zaciekawiony, wsuwając jedną dłoń do kieszeni swojego płaszcza. tam też schował swój portfel.

tez bym pewnie nie zauwazyla gdybym nie grala xd
wladowala wszystko oprocz magazynu do torebki. zerknela przy okazji co kupowal. byla ciekawska! a z takich rzeczy mozna sie duzo dowiedziec. - dobrze, dawno sie nie widzielismy. chowasz sie przede mna? - zazartwowala I rozesmiala sie.